Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Clin AntyFog

Czy są sytuacje w których związek z rozsądku jest dobrym rozwiązaniem?

Polecane posty

Gość Clin AntyFog

Czy przychodzi taki wiek w którym lepiej się związać z rozsądku z dobrym facetem niż zostać starą panną? Czy lepszy związek z rozsądku niż żaden? Jak uważacie - taki związek może być dobry? Znalazłam się w takiej sytuacji i nie wiem co począć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clin AntyFog
When?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalineczka
spróbuj związać się z kimś z rozsądku i zobacz jak się czujesz w takiej sytuacji. Rozważ plusy i minusy bycia z kimś kogo lubisz i szanujesz ale niekoniecznie kochasz...Tylko poszukaj sobie takiego, który to ciebie będzie kochał i wielbił..:) zawsze przecież możesz mu powiedzieć pa a spróbować warto, może po czasie się w nim zakochasz/ Kto to wie? A ile masz lat? Masz dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30-laaatka
jakies wyjscieto jest,ale gdy sie potem naprawde zakochasz,to niema sily zebys meza nie zaostawila w cholere....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clin AntyFog
Mam już 28 lat i nie mam dzieci, ale chciałabym mieć. Mieszkam sama i zauważam, że coraz bardziej się do tego przyzwyczajam, to chyba już nawyki staropanieńskie. Potencjalny partner do związku z rozsądku jest, chłopak którego znam 7 lat i byliśmy razem na wielu randkach. Nie wiem co z nim jest nie tak, że nie potrafię obdarzyć go żadnym wzniosłym uczuciem poza szczerą sympatią, ale coraz bardziej się boje, że przemijająca i tak wątpliwa uroda nie pozwoli mi na poznanie nikogo innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma takiej sytuacji i takich okoliczności, w których związek z rozsądku byłby roazsądnym kompromisem pomiędzy własną godnością a potencjalnymi korzyściami. Człowiek jest wolny wtedy, kiedy może ze spokojem popatrzeć w lustro i powiedzieć: - Żyję tak, aby być szczęśliwym w najbardziej możliwy sposób i żadne dodatkowe ograniczenia nie sa mi potrzebne. A kiedy człowiek jest wolny - bez względu na okoliczności - nie potrzebna jest rezygnacja z samego siebie dla wątpliwych korzyści, zwanych patetycznie "rozsądkiem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim_
Masz szansę spędzić życie z dobrym mężczyzną? Kobieto! Dziękuj Panu Bogu, jeśli w niego wierzysz, że kogoś takiego postawił na drodze Twojego życia i nie zastanawiaj się ani chwili dłużej. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim_
Szukanie, przestań teoretyzować. Dziewczyna spotkała wartościowego faceta, co nie jest takie częste. Gdyby go olała, wystawiłaby sobie świadectwo baby pozbawionej umiejętności używania rozumu. To, że pyta, dobrze o niej sądzi. To, jak postąpi wskaże, czy jest mądrą kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clin AntyFog
No wiesz, ludzie mają różne priorytety. Powiedzmy, że osiągnęłam już te wszystkie szczeble, które można przeżyć samemu. Teraz chciałabym wejść w jakiś normalny związek, bo przeżyłam tylko kilka zupełnie zwiariowanych, kiedyś wyjść za mąż, urodzić dziecko i przeprowadzić się na przedmieścia. Nie osiągnę tego sama w żaden sposób. Nie zależy mi specjalnie na miłości, gdyż chyba już wyczerpałam limit rozczarowań na jedną osobę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clin AntyFog
Psełdonim:) Tak, znam dobrego faceta. Takich jest już raczej mało. Umie naprawić samochód, świetnie wygląda w garniturze, meble z Ikei złożone przez niego trzymają się już 4 lata, zapamiętuje to czego lubie a czego nie (i zawsze zmienia stację w radio jak usłyszy Kombi), dopasowywuje się do moich potrzeb, prawi komplementy, pracuje i dobrze zarabia, chce mieć rodzinę. Odpowiada mi po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawiec
Ale gdy będziesz wychodziła za mąż, to jak przysięgniesz przed ołtarzem temu komuś, że ślubujesz mu MIŁOŚĆ? Skoro go nie kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clin AntyFog
Wierność i uczciwość małżeńską mogę mu przysięgać, a to i tak więcej niż ma do zaoferowania większość dzisiejszych kobiet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim_
To radzę CI życzliwie, Klin, nie zmarnuj tej okazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawiec
Ale co, słowo miłość nie wypowiesz podczas przysięgi? Przecież to będzie upokarzające dla faceta. Warto zastanowić się, czy się kogoś nie skrzywdzi z egoistycznych pobudek, żeby tylko ułożyć sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gorzej będzie
Jak się później w kimś zakochasz naprawdę. Będzie bardzo bolało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teoria sobie - fakt. Ale życie również sobie, Psełdo. Mam na myśli pewną stałą wartość, która jest cenna właśnie ze względu na swoją stałość. To może być na przykład szacunek dla samego siebie i szacunek dla drugiego człowieka. Chcąc tworzyć z kimś związek i w dodatku mieć dzieci - sam "rozsądek" nie wystarczy. Na podstawie zimnej kalkulacji, nazwanej potocznie "bo tak trzeba" można co najwyżej tworzyć związek bez zobowiązań a dzieci hodować zamiast wychowywać. I dlatego nie zghadzam się z Twoim twierdzeniem, że Autorka "gdyby go olała, wystawiłaby sobie świadectwo baby pozbawionej umiejętności używania rozumu" . Raczej postąpiłaby rozsądnie. Bo nie chodzi o "chemie", miłość czy inne przejściowe stany. Kiedy się zwiąże z dobrym facetem, którego jedynie lubi a tak naprawdę jest dla niej tylko towarem - robi facetowi krzywdę, wykorzystując go po prostu. A na dowód na to, że to nie jest najlepsze rozwiązanie można przytoczyć sprzeczność zawartą w jednym poście: "Teraz chciałabym wejść w jakiś normalny związek" " Nie zależy mi specjalnie na miłości". Czy ten "mormalny związek" ma oznaczać .... kontrakt? Na tym polega normalność między dwojgiem l;udzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clin AntyFog
Oczywiście przysięgłabym mu też miłość, czego to się nie zrobi dla widowiska, nie? Żartuję sobie, ale przecież wizja ślubu to jeszcze jest bardzo odległa. Nie ma co gdybać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Ciekawiec
Może wziąć ślub cywilny, wtedy nikogo nie zrani. A propos ślubu kościelnego, to też z moim eksem myśleliśmy, że się kochamy, padła przysięga miłości, a później się okazało, że tak naprawdę żadne z nas nie kochało. Przed ślubem zawsze mu tłumaczyłam, że nie powinno się przysięgać miłości, bo to uczucie i nie wiadomo kiedy może dopaść człowieka. Moim zdaniem człowiek może zapanować nad wiernością i uczciwością, ale raczej nie nad miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psedłonim_
Nie zgadzając się w większości z Twoim wywodem, Szukanie, przyznaję jednak, że posiadasz umiejętność prowadzenia uczciwej dyskusji. Nie rozwodząc się zbytnio - koleżanka pisze, iż spotkała "dobrego faceta". To jest clou całego zdarzenia. Jeśli rzeczywiście jest tak, jak pisze, i gość jest człowiekiem wartościowym, to uważam, że panna dostała prezent od losu. Kobietę i mężczyznę żyjących w małżeństwie łączy masa emocji i relacji. Fajnie jest, jeśli te relacje mają charakter pozytywny. :-) Ja doskonale sobie wyobrażam małżeństwo - w sytuacji skrajnej - nawet pozbawione tzw. zakochania i uprawy seksu (znam taką parkę - gość od lat jeździ z przetrąconym kręgosłupem na wózku), ale oparte na miłości, natomiast nie wyobrażam sobie żadnego trwałego związku opartego wyłącznie na "zakochaniu" i uprawie cudownego seksu. :-) Swoją drogą - przy okazji podpowiem komuś, kto stwierdził, że miłości nie da się śłubować. Owszem, jak najbardziej. Da się. :-) Bo miłość to nic innego, jak akt woli. A wierność jest pieczęcią miłości. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Ciekawiec
Chociaż uważam, że nawet ślub cywilny bez uczucia to dramat i na to bym się nie zdecydowała. No i pomyliłam zauroczenie z miłością, ale to już inna historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clin Anty Fog
Szukanie dziury w całym>> Nie chcę stworzyć związku na podstawie zimnej kalkulacji. Jak pokazuje życie wzajemna silna sympatia + pożądanie wystarcza do stworzenia związku, potem się wkrada przyzwyczajenie i ani się obejrzeć aż stukną złote gody. Ludzie lubią coś takiego nazywać miłością, widzę to z obserwacji. Dzieci i związku nie chce mieć "bo tak trzeba". Wewnętrzna silna potrzeba przedłużenia gatunku. Nie wiem co wg Ciebie znaczy "związek bez zobowiązań", ale ja w naszym widziałabym zobowiązań całą masę. Skoro w takim związku dzieci się "hoduje" a nie wychowuje to jak nazwiesz metody wychowawcze samotnych matek lub ojców? Albo takich po rozwodzie? Przecież to na jedno wychodzi. Tyle, że w tym przypadku dziecko nie musiałoby być świadome, że matka jedynie darzy ojca wielką sympatią i szacunkiem. Nie chcę go wykorzystać, on jest świadom wszystkiego. Jesteśmy, że tak to nietrafnie nazwę z braku odpowiedniego słowa, przyjaciółmi. On wyznał mi miłość, ja jemu wielką sympatię i jest dobrze. A co ma oznaczać normalny związek? No proszę Cię. Nie kontakt. Wtedy podczas przysięgi zamiast wierności itd. kazałabym mu przysięgać, że mnie zapłodni i będzie przynosił conajmniej 5 tys. miesięcznie. Nam się dobrze spędza wspólnie czas, istnieje również pożądanie. Normalny związek to byłaby w tym przypadku taka symbioza. Nie żylibyśmy obok siebie, ale wspólnie, tak to widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clin AntyFog
A jakim jestem typem?:D:D Trochę racji Ci przyznam, jestem osobą niesamowicie wrażliwą i mam duszę romantyczki, dlatego w przeszłości tak szybko potrafiłam się angażować, zakochiwać i później z wielką łatwością dostawać kopy w dupę. Ale ten czas minął, życie jest życiem, a ja nie chcę go przeżyć sama, tym bardziej, że widzę, że z tym facetem byłoby mi dobrze, no i wyobrażam sobie nas za dziesiąt lat. Wierność i uczciwość to juz odrębna kwestia, która moim zdaniem już świadczy nie tyle o tym, że dany związek jest dobry, ale o tym, że szanuje samą siebię. To chyba jeszcze z domu wyniosłam, znaczy to przekonanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Psełdonim_ Nie zgadzam się z Tobą, bo dla mnie miłość to bardzo silne uczucie, a nie akt woli. Mając nawet silną wolę nie zatrzymasz myśli i bicia serca. Nad zauroczeniem można zapanować, nad miłością - nie. Możesz nie chcieć kogoś kochać a jednak gdzieś tam w środku kołacze Ci serce. Fakt, że ile ludzi tyle barw i odczuć miłości. Każdy inaczej ją odczuwa. Dlatego uważam, że miłości nie powinno się przysięgać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"stań teoretyzować. Dziewczyna spotkała wartościowego faceta, co nie jest takie częste." a za 2-5-10 lat będzie płacz na kafe "buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu mam męza 3 dzieci i on jest taki dobry ale w pracy ponzałam nowego kolega i on jest taki sexowyn tak mnie pociąga a z męzem jestem z rozsadku. co robić? " :P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Psełdonim_ Przyznaję, że małżeństwo nie może być oparte na "zakochaniu" - niestety odczułam tego gorycz. Zgadzam się z Tobą, że powinno być oparte na miłości i jeżeli tak jest, to rzeczywiście może być pozbawione seksu ( jeżeli tego wymaga sytuacja ). Też znam takie bardzo szczęśliwe małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×