Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jesienna depresja

Mój mąż ma depresję, co mam robić?

Polecane posty

Gość jesienna depresja

Mąż ponad miesiąc temu wyznał, że mnie nie kocha. Byłam w szoku totalnym, bo stało się z dnia na dzień. Podejrzewałam zdradę, różne rzeczy. Mąż zażądał rozwodu. Negocjowaliśmy, pomijam fakt jak bardzo prosiłam go aby to przemyślał. Mąż nie chciał się wyprowadzić, ja też nie. Po 2 tyg. dziwnej sytuacji, to ja zażądałam rozwodu, mąż nie chciał się zgodzić. Oboje płakaliśmy nad naszym małżeństwem, życiem. Ostatnio mąż wyznał, że ma depresję głęboką, totalną. Depresja jest skutkiem jego dzieciństwa, naszego małżeństwa, pracy, wszystkiego. Po 1,5 m-ca abstynencji seksualnej mąż sam zainicjował zbliżenia, które trwały parę godzin. Poprawa jest ale nie chce rozmawiać, chce być sam w pokoju, nie chce jeść, nie chce mojej pomocy. CO JA MAM ROBIĆ??? :( Dzisiaj zapaliłam pierwsze dwa papierosy w życiu. :( Oboje mamy prawie 30 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesienna depresja
Nie wiem co robić, to palę :( Inicjuję rozmowy, jestem obok niego ale jestem, bo on nie chce rozmowy, nie chce mu się gadać i to jest wymówka męża. Mam na siłę go zmuszać np. do kina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do kina tylko do psychiatr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesienna depresja
...ale mąż nie chce słyszeć o tym. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesienna depresja
Ja mam siedzieć w swoim pokoju i on w swoim? Albo mam siedzieć w jego pokoju i milczeć parę godzin?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa789
jedno jest pewne, nie poradzicie sobie bez psychiatry,wszystko rob by go namówic na wizyte i w tym kierunku skieruj cala swoja energie,reszta nie ma sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe nie musisz siedziec w jego pokoju po kilka godzin ....on ma czuc ze jestes z nim na dobre i na zle i ze to przez co przechodzi teraz nie ma wplywu na wasz zwiazek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesienna depresja
Proponowałam wspólną terapię parę razy. To słyszę za każdym razem, że na terapii powie to samo co mi teraz. Wiem, że jak będę go namawiała, to mnie, nie wiem, znienawidzi? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa7989
nie terapia tylko wizyta u psychiatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesienna depresja
No dobrze, wizyta u lekarza ale jeżeli nie chce???!!! To coś muszę robić. Nie zostawię go. Muszą być doraźne środki. Pomóżcie mi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tym razem ukryta w pomarańczy
z moim narzeczonym było podobnie, nagle zamknal sie w sobie, tracilismy kontakt.... obecnie jest pod opieką psychiatry, leczenie trwa juz 3 tygodnie, pani doktor powiedziala ze go z tego wyciagnie. poki co jest lekka poprawa, ma byc lepiej za 2-3 tygodnie....zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tym razem ukryta w pomarańczy
acha zapomnialam dodac, psychiatra stwierdzila u niego depresje kompulsywna, zalecila stosowanie seroxatu i nasenu. przynajmjiej lepiej spi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy mają rację
najlepiej udać sie do lekarza gdyby to był jakis początek to jeszcze mozna by tu coś zdziałać jakimiś lekami, ziołami, ale jeśli to jest głęboka depresja to lepiej do lekarza. jesli on nie che o tym słyszec to ty pójdź i przedstaw całą sytuację. Na pewno lekarz więcej ci poradzi niż ludzie na forum. Ja parę tygodni temu miałam wrażenie że tez cierpieć na depresję, przynajmniej tak mi się zdawało, objawy sie zgadzały i zaczełam pic zioła na uspokojenie i jakoś się wzięłam w garść, ale tez wiem że mój mąz miał w tym wiekszy udział niż te zioła. nie rezygnuj z rozmów, tylko nie mów mu żeby się wziął w garść i tym podobne, staraj sie mówic mu i słuchac o jego problemach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może nie od razu proponuj mu specjalistę, bo się jeszcze bardziej wewnętrznie dobije tak jak ktoś tu napisał po prostu bądź przy nim i uważam że powinnaś z nim szczerze porozmawiać próbować go powolutku przekonywać do lekarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty wiesz co to jest depresja? widzialas kiedys czlowieka z depresja? Nie najezdzam na Ciebie w zaden sposob.Po prostu mylisz pojecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odnawiam wątek? Jak tam sprawy się mają? Coś lepiej? Udało się przekonać męża do wizyty u lekarza? Ja mam podobną, choć nie identyczną sytuację, ale mój mąż odbył już 3-miesięczną terapię u psychologa, a gdy ta pomogła, ale za mało, to udał się do psychiatry, bo stwierdził, że już nie wytrzymuje swojego stanu. Dostał seroxat, ale dopiero zażywa go tydzień, a podobno efekty widać po min. 10 dniach. Mąż od kilku lat pisze doktorat i nie potrafi skończyć. Jest bardzo oczytany, napisał świetną magisterkę, która została wydana i teraz postawił sobie tak wysokie wymagania wobec kolejnej pracy naukowej, że sam nie jest w stanie ich osiągnąć. :( Jesteśmy 2,5 roku po ślubie. Ja bym chciała mieć dzieciątko, a on mówi, że póki się nie obroni, to nie chce mieć dziecka, bo nie wie, czy będzie mógł nas utrzymywać. Racja, z jednej strony. Ale z drugiej w życiu nie można tak wszystkiego planować. Ja bym bardzo chciała. On teraz, od 2 miesięcy nie ma ochoty na seks, co jest bardzo trudne dla mnie. Czuję się odrzucona. Ale wiem, że to choroba i nie on temu winien. I nie powinnam być zła, ale z drugiej strony ryczeć mi się chce cały czas. Nie chodzi oczywiście o ten seks, ale w ogóle o perspektywy. On pewnie niedługo straci pracę na uczelni, bo pewnie nie odda w końcu doktoratu i sam mówi, że nie wie, co potem będzie mógł robić. Mówi, że nie wyobraża sobie tego. Ale wiem, że to przejdzie. W każdym bądź razie mam taką nadzieję. Staram się być dzielna, ale nie zawsze mi wychodzi. Coraz częściej chce mi się płakać. W sumie o niczym innym nie jestem w stanie myśleć, tylko o tym cholernym doktoracie i moim mężu. Mam 28 lat i żadnych perspektyw. :( Staram się "być" przy nim i powtarzać mu, żeby się nie przejmował, bo to choroba i bierze lekarstwa i, że niebawem musi być lepiej. Widzę, że jemu to pomaga. ALe ja już tracę siły i wiarę, w to, co mówię. Wiem, że to nie jest dobrze, ale taka jest prawda... Was wszystkim życzę radości i spokoju! już od tygodnia przyjmuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ale chyba tez wiesz
bez perspektyw - wiesz chyba ,ze tez leki przeciw depresji moga powodowac trudnosci w koncentracji, co moze utrudniac mu ta prace. ja kiedys mialam takie leki, a musialam sie uczyc na egzaminy, siedzialam nad ksiazkami i nic nie moglam sie nauczyc, w ogole bylam wtedy zakrecona, chyba leki byly za silne:( ale pewnie wy powiedzieliscie o tym ,ze on musi pisac prace i ze musi byc skoncentrowany? ja zmienialam ze 3 razy tabletki, te ostatnie tez nie byly idealne, ale w sumie najlepsze z tych wszystkich. I w koncu przerwalam branie,bo juz sie lepiej czulam. Potem kolejna faza jak je odstawiasz-wtedy jest niezly dol :( ale to przechodzi z czasem i bedzie coraz lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czy on ma powod do depresji? Wiesz o tym dziecinstwie cokolwiek Mowil Ci? Bo od tego jest psychoterapia, zeby wychodzic z takich dolow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od kilku lat pisze prace
../ moze powinien dac sobie z tym siana...widać przerosło go to..niektorzy stawiaja sobie zbyt wygórowane cele na swoje możliwości...nie wiem co gorsze nie miec tego doktoratu czy pisac go wiecznie - to dopiero dołujące;/...nie rozumie takich ludzi, nie chce dziecka bo doktorat ważniejszy - ktorego napisać nie potrafi;/...bardzo samolubne myslenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykre ale prawdziwe
co z tego ze oczytany i wydał magisterke skoro szajba mu odbiła lepiej niech sie wezmie za robote i rodzine a ty tkwisz tak przy nim potulna żonka a gdzie twoje ambicje i marzenia...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelec mnie w koniczynie
w/g mnie to jest samolubem i mysli tylko o sobie, straci parce jak nie napisze doktoratu i psize go pare lat? skoro sie do tego nie nadaje to niech zmieni prace, ludzie czesto musza sie przekwalifikowac i daja sobie jakos rade bo zyc trzeba, skoro on ma takie podejscie ze uczelnia jego zyciem ( ale niestey nie daje rady ) to marny z niego facet;/ i lepiej nie miejcie dzieci bo i tak u niego na pierwszym miejscu nie jestes ty ani dziecko nie bedzie tylko jego wygórowane ambicje;P jak sie nie nadaje to niech odpusci a nie na sile pcha sie i w depreche popada:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doktorat sie tak wlasnie latami pisze. Dajcie spokoj z takim gadaniem. Moze Twoj maz zwyczajnie nie mial swiadomosci, ze to tak wyglada. Ja sie znam na depresji i na dokotoratach w jakims tam stopniu :o... znam takie przypadki. Po prostu nie kazdy sie nadaje do takiej pracy a powtarzam, ze pisanie doktoratu ma wlasnie taki swoj urok (tak to nazwijmy). A on sie boi dodatkowo Twoich lęków, bo wie, ze teraz nie da rady wiecej zarobic bo ma glowe zajeta pisaniem a to bardzo obciaza psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelec mnie w koniczynie
pracowalam 2 lata na Politechnice jako sekretarka profesorka jednego i wiem jak jest , koles sie nie nadaje poprostu ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo inna sytuacja jest gdy ktos zaczal pisac doktorat z pelna swiadomoscia i pokoa jak to wyglada a inna jak ktos nie mial tej swiadomosci. Nagroda za magisterke w sumie o niczym nie swiadczy, bo doktorat ma inny charakter niz magisterka, inny cel. On czuje,ze Ty pokladasz w nim duze nadzieje, zdal sobie sprawe, ze nie podola byc moze na raz tym nadziejom i swoim celom. Co do przerwania doktoratu to to pociaga za soba koszty a on i tak w obecnej chwili jest tak wymeczony psychicznie, ze chyba tylko jakis odpoczynek cos da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelec mnie w koniczynie
dodam jeszcze ze w wielu przypadkach doktorat wcale nie jest kwestia umiejętności i oczytania tylko znajomości a wiele prac przechodzi bo sie kogoś lubi , nikt mi tu kitu nie wcisnie że jest inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety zycie to nie tylko sukcesy. Bywa tak, ze sie zwraca to stypendium doktoranckie i lata pisania ma sie wyrwane z zycia zawodowego. Nie on pierwszy i nie on ostatni. A "przelec mnie..."ma racje i pod jej slowami sie tez podpisuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ale chyba tez wiesz
no dla mnie dokopaniem go byloby stwierdzenie, ze sie do tego nie nadaje, po czym straci prace??moim zdaniem trzeba szukac innego wyjscia, ale nie wiem ile mu jeszcze tego zostalo, czy blizej konca czy jest na poczatku? dla mnie tez byloby straszne poddanie sie , rzucenie wszystkiego "bo sie do tego nie nadaje", chyba nic gorszego nie moze teraz uslyszec. ale uwazaj na niego, zeby sie tym nie wykonczyl. sprobuj go wspierac.moze mozecie razem gdzies wyjechac?? moze on moze przerwac to pisanie na jakis czas na pol roku? naprawde od nauki mozna sie wykonczyc!zeswirowac! jezeli robisz cos co cie przerasta i czujesz tylko taka presje, ze to musisz osiagnac. mialam taki przyklad w rodzinie! ta osoba skonczyla w koncu w szpitalu psych. i ciezko zachorowala. takich zachowan nie mozna lekcewazyc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wg mnie to kluczowe jest tu wsparcie rodziny. Nie wywieraj na nim presji. Po prostu tzw.normalni ludzie nie rozumieja, ze to nie jest takie pitu pitu tylko doktorat to naprawde ciezka praca (pisze normalni, bo jest takie powiedzenie, ze "w nauce wariat konczy sie na magistrze a jak juz ktos ma doktorat to nie wariat [=to juz mu sie pewne odchyly wybacza] :) ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×