Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ChakunaMatata

ktora z was meczy sie w związku a boi sie odejsc??

Polecane posty

Czesc wszystkim! ja od paru miesiecy tez mam przesrane w związku:( Juz nie wiem co mam robic... jak do niego dotrzeb ,probowalam juz wszystkiego i nic nie dziala. Facet jest beznadziejnie nastawiony do zycia, nie potrafi okazywac uczuc ani żadnych emocji:( Jestesmy juz ze sobą okolo 2.5 roku z krotkimi przerwami. Na poczatku zawsze bylo wspaniale, byl idealem meszczyzny! A po paru miesiacach znow wracal do siebie, czyli do przesiadywania na kanapie i marudzenia. Wg. tego czlowieka zycie to wieczna udręka. Nie wiem co ja z nim jeszcze robie bo w lozku tez mnie nie zaspokaja:( Przeszkadz mu moj styl bycia i nawet to kiedy pisze z moim tatą, ktory jest moim najbliższym przyjacielem. Klutnie są o wszystko, on to kocha. Tak bardzo bym chciala byc na tyle silna i powiedziec mu poprostu WYPAD GNOJKU! dlaczego nie moge tego zrobic? czego ja sie boje? Kiedys taka wlasnie bylam, nie obchodzily mnie facetow uczucia i bardzo dobrze na tym wychodzilam. Po tym związku wszystko sie pozmienialo, przestalam wierzyc w siebie i tylko kiedy wracam do Polski:) do rodziny i starych znajomych, wtedy nareszcie jestem sobą i jestem na maaxxxaa szczesliwa. Czemu ja tego nie moge zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roxannna46
mnie nie obchodzi co mój mąż mysli co czuję, czy po moim odejściu by sie zabił, czy by był szczęśliwy. nie interesuje mnie to. interesuje mnie to czy ja bedę szczęśliwa jak odejdę. Nie będę. Jeszcze nie teraz jeszcze nie jestem gotowa ale zbieram siły. mam dość krzyków awantur a potem sielanki i tak w kółko taka huśtwaka. jestem z nim dla tych dobrych chwil dla bezpieczeństwa dla przyjaźni i czuości nienawidzę go za agresywny charakter i zazdrość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roxannna46
kilka razy mówiłam mu juz o rozstaniu raz się wyprowadziłam do rodziców na kilka dni 2 czy 3 razy on juz sie wyprowadzał ale zawsze po kilku dniach dochodzilismy do porozumienia. do czasu. do takiej deyzji trzeba dojrzeć. kazda z nas dojrzeje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie mam gdzie pójść.. gdybym miała rodziców i mogłabym wrócić to nawet bym się nie zastanawiała przez minute..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja się męczę
bo jestem z kimś, kto mnie nie kocha. nawet nie wiem, po co się ze mną spotyka. nawet nie wiem, czy to w ogóle związek jest. miły jest. i właściwie tylko tyle. ale ja mam 30lat i boję się, że będzie mi trudno spotkać kogoś innego. i tak sobie trwam w beznadziejnym układzie. żałosne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frędzel
ja też się zastanawiałam często nad rozstaniem, ale moje przywiazanie do niego wygrywalo... i co? on zostawil mnie, z dnia na dzien, zupelnie nie liczac sie z moimi uczuciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawiki i starzy kawalerowie
do tych wszystkich stękających wyżej: jesteście z nimi i żadna siła was nie zmusi do odejścia dopóki nie dostaniecie od tych waszych zafajtanych facetów solidnie w ryj! wolicie się męczyć, być poniżaną, bitą i upokarzaną byleby tylko zostać z nim bo przecież tak naprawdę nie potraficie podjąć właściwej decyzji i kopnąć tych dziadów między nogi oraz odejść z honorem. Śmiesznie się tłumaczycie wszystkie: jedna nie chce jeszcze odejść bo łączą ją "wspomnienia i wspólnie przeżyte chwile" , inna boi się, że sobie nie poradzi bez tego kata, który zadaje jej rany na otwartym sercu, trzecia waha się i nie wie, czy go zostawić, czy może dalej z nim być.... wszystkie jesteście poniżej krytyki, z serii - chciałabym, a boję się. nie ma miłości w waszych związkach, ale wy jesteście z nimi bo nie wiecie jak wypełnić pustkę, która, kiedy ich zostawicie da o sobie znać. jaką trzeba być kobietą, żeby opierać całość swojego życia na bydlaku, który każdego dnia dołuje, nie ma szacunku, poniża i brak mu przede wszystkim uczuć ? jeśli się kogoś kocha, nie zadaje mu się bólu - to przecież logiczne. wam - zadają, a wy kobiety upośledzone potraficie jedynie stękać na forach o swojej niedoli, i wspierać się wzajemnie, jak w kółku różańcowym, zamiast zacząć na nowo żyć. wyrazy współczucia posyłam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tęsknię każdej nocyyyy
o dziewczyny powiem Wam, że kiedyś miałam taką sytuację strasznie czułam się przytłoczona mężczyzną, zasypywał mnie smsami, był zazdrosny, chciał każdą sekundę spędzać razem zostawiłam go, było ciężko, groził tym że się zabije.. im więcej czasu mijało-coraz bardziej żałowałam że się poddałam bo mimo tego jak się zachowywał wiem, że mnie kochał ponad wszystko, że gdybym walczyłą to udało by się i wiecie co? właśnie jak to zaczęłam rozumieć (o czym on nie wiedział bo nie chcialam mu mieszać w życiu więc milczałam) on popełnił samobójstwo nigdy sobie nie wybaczę tego wszystkiego, mimo że mam już ukochanego męża itd brakuje mi go i żałuję każdej minuty z jakiej zrezygnowałam czuję, że przyczyniłam się do jego śmierci, do jego słabości psychicznej i emocjonalnej mój mąż mnie kocha, w pełni, ale nigdy nikt z pewnością nie pokocha mnie jak ten który już nie żyje.. zastanów się czy nie jest warto walczyć? czy napewno wszystkie możliwości wykorzystałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i ja sie dolacze
tez mialam ten problem. nie mialam sily odejsc, bo bałam się tej dziury ktora powstanie po rozstaniu. zbyt wiele lat sie znalismy i przyjaznilismy... ale nie kochałam juz, ni bylam szczesliwa... i odeszłam. było bardzo bardzo ciężko, generalnie psychicznie juz nie daje rady, ale wiem ze gdybym została byloby jeszcze gorzej. ciężko sobie przetlumaczyc ze jednak trzeba isc do przodu. jest tak wielka luka w życiu po rozstaniu po kilku latach ze to w głowie się nie mieści. wszystkie plany na życie, marzenia... wszystko idzie w kosz i zostaje tylko ból :( ale z drugiej strony jak zrobilo się juz wszystko zeby uratowac związek i nadal nie jest sie szczesliwym, tylko człowiek się męczy to chyba lepiej odejsc... choc to boli jeszcze bardziej, ale chociaz kiedys na pewno pojawi się nadzieja na szczęście. 3maj sie autorko, i żczę mądrej i dobrej decyzji. i jak najmniej łez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja się męczę
tylko, że w moim przypadku nie ma żadnego poniżania, czy szmacenia. jest szacunek, nie ma krzywdzenia. tylko, że uczucia też nie ma. nie wiem po co on ze mną jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roxannna46
Frędzel to chyba dobrze, zdjął z ciebie tą decyzję. ja często chce żeby on mnie zostawił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frędzel
jest okropnie, zaluje ze nie potrafilismy usiasc i normalnie porozmawiac... on nie chcial rozmawiac. a ja zamiast zdawac sobie sprawe z tego jak to sie skonczy, mydlilam sobie oczy i zylam w jakiejs uludzie. teraz jest mi niemozliwie zle, nie moge spac, nie moge jesc... moze faceci sie nie przywiazuja, albo on nie byl do tego zdolny. czuje sie glupio ze mimo iz wiedzialam jak cala sprawa wyglada teraz tak cierpie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale te baby głupie!!!! BO BOJE SIĘ ZOSTAĆ SAMA!! = FAKTYCZNIE TRAGEDIA ... A SKORO TAK MÓwisz że boisz się samotności to jestes niedowartosciowana I zakompleksiona! Twój błąd!! BOISZ SIĘ ZASAD!! Szanuj się bo on cie nie będzie już szanować!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roxannna46
a co wspólnego ma niedowartościowanie z chęcią bycia w związku a nie singlem? człowiek jest zwierzęciem stadnym i nie jest stworzony do zycia w pojedynkę. ja nie czuje sie niedowartościowana. uważam sie za atrakcyjną, z super charakterem i usposobieniem kobietę i kocham siebie co nie zmienia faktu że chcę być w stałym zwiazku a nie sama. nie chce sama o wszystko sie martwić chcę miec bliska osobę która mnie kocha która mnie wysłucha kiedy jest mi źle, z którą się mogę pośmiać powygłupiać. mam to wszystko ale nie zawsze. czasami są kłotnie nerwy i czasami mam dośc ale te dobre chwile powstrzymuja mnie przed ostateczną decyzją. nie wiadomo tez na kogo nastepnego się trafi. można wpaść z deszczu pod rynnę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiax2928
Roxanna46 ... z tym sie zgodze Ale nierozumiem po co związek ciągnąć na siłe ? Wiadomo że uczucoa po pewnym czasie wygasną najczęciej z jednej strony ... niema co siedziec w toksycznym zwiazku ... bo moze byc coraz gorzej ...dla ciebie I dzieci ... Skoro traktuje ciebie tak jak nie powinien to ty traktuj go identycznie .... rob to samo a gwaratuje tobie ze ocknie się jak zobaczy ze cos nie tak tylko musisz byc stanowcza twarda w tym I nie ustepowac mu Mialam kiedys to samo wojna 2mies zacieta a pozniej zgoda I teraz od tamtej pory nie robi zadnych problemow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iiiibbbeeekkkke3
Kurde kobiety ogarnijcie sie w końcu !!! TO FACET MA SIE O WAS STARAC I WAM DOGADZAC A NIE WY!!! JESLI BEDZIE NA ODWROT I BEDZIECIE WSZYSTKO WYBACZAC TO ZAPOMNIJCIE O SZACUNKU!!! PRZYKRE ALE PRAWDZIWE!!! SZANUJCIE SIE !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królewna sniezka
Ja nie boję się tego, że będę sama... Raczej tego, że go skrzywdze... no i nic na to nie poradze... boje sie odejsc bo niestety mam taka sytuacje w zyciu ze studiujemy razem, jakbysmy sie rozstali to i tak przynajmniej do konca tego roku musialbym widziec go dzien w dzien... nie wiem czy to wytrzymam... a sytacje mam taka ze tez nie czuje szacunku z jego strony... nie rozmawia ze mna, udaje ze wszystko jest ok, zlosci sie bez powodu - wyzywajac mnie brzydko przy tym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arachia;
ja sie męczyłam przez cztery lata, teraz sama nie wiem dlaczego tak sie bałam zostac sama... nie wart poświęcac czasu na toksyczne związki. żyję sie w nadziei że coś sie poprawi, ze on sie z mieni i nic z tego, a potem zostaja jakieś niepotrzebne zadry i cięzko jest zaangazowac się w kolejny zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sarenqa...
Powiem Wam tak. Bylam z chłopakiem 3.5 roku. Początek - sielanka , romantyczny, czuły itd .. Pożniej zaczeły sie sceny zazdrości :O Nikt nie mógł napisać , a jeśli już tak się stało obraza na całego, tłumaczenie się itd , ale OK uważałam, że kocha więc jest zazdrosny. Nigdzie nie chciało mu się wychodzić, cały dzień lezałby na kanapie, ale mi tez nie było wolno wyjść , bo po co? "napewno się z kimś umówiłam" :O Jakiś problem - nie umiał ze mną w ogóle rozmawiać! Zawsze była albo moja wina, albo "koniec tematu" :O Chłopak 24 lata i żadnych planów na przyszłośc , mógłby wiecznie mieszkać z mamusią, mamusia to mamusia tamto... obawiam się , że gdybyśmy byli małżeństwem ślub wzięłabym nie tylko z nim, ale też jego matką ! Wiecznie narzekał, to za ciepłe,to herbata za zimna, miała być cieplejsza , a ta kanapka ma za dużo masła , wysztko chciał mieć pod nos , ale co się dziwić - JEDYNAK .. w koncu pomyślałam DOŚĆ . Zerwałam z ciężkim sercem.. Minęły 2 dni i nie mogłam oprzeć się jego namowom. Wróciłam.. Wkrótce zerwałam 2 raz, tym razem już na zawsze !! Było ciężko jak nigdy w życiu, jednak kochałam, ale to nie człowiek na całe zycie !! Teraz jestem szczęsliwa i chwała , ze sie od niego oderwałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszaaaaaaaa
ja juz mam to wszystko gdzies.Co bedzie to bedzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×