Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czekoladeczka87

Czy i jak zmienić siebie..

Polecane posty

Cześć.. Nie wiem od czego zacząć, ale wiem, że potrzebuje pomocy, może nie tylko waszej, może kogoś kto się na tym zna. Jestem z chłopakiem 1,5 roku. Mam 22 lata, on o rok ode mnie starszy. Zaimponował mi tym, ze zawsze dazy do celu, ze ma swoje priorytety. I tak owszem było. Nie chciałam miec chłopaka jak poprzedni - dobrego, ktory byl na wiekszosc moich skinien palcem, wolałam mieć takiego 'łobuza' i takiego, ktory mi sie jednak postawi czasem, bo to chyba przyciąga. Jestem szczesliwa, kocham go, ale jest jeden problem, jestem chorobliwie zazdrosna. Od momentu kiedy poczułam, ze naprawde mi szczerze zalezy, kazde jego wyjscie z kolegami widze w czarnych barwach, ciagle mam wrazenie ze wyjdac gdzies kogos pozna, moze kogos lepszego. To stało się jakąś moją obsesja. Choć wielokrotnie zabierał mnie do swoich znajomych. Wiadomo jak wiekszosc facetow chce sie tylko w gronie kumpli spotkac, a nie w kolko ciagnac ze soba panne. Nigdy mnie nie zaniedbywał, bywa ze przez poltorej tygodnia widzimy sie non stop. Ale jak juz mowi, ze wychodzi dzis z chłopakami mnie automatycznie cos w srodku strzela i juz sie zaczyna. Mania pisania smsow kiedy go nie ma, gdzie jestes? gdzie jestes? Wczoraj powiedzial, ze przez caly weekend bedzie z kumplami, jeden z nich ma urodziny, spedzaja je w chlopskim gronie, bez dziewczyn. No i tak od dzis wieczor zaczyna sie wyjscie. Wroci pewnie rano. Jutro znow znowu wyjdzie i wroci pewnie dopiero w niedziele wieczorem lub calkiem w poniedziałek rano, bo ten kumpel robi urodziny w domu jako ze mieszka sam. To jest chora zazdrosc, tak jakbym zabraniala mu wychodzic samemu. Najlepsze jest to, ze nigdy przez ten czas nie przyłapałam go na zadnym nawet najmniejszym klamstwie, zawsze jak mowil ze gdzies byl to to sie potwierdzalo jak widzialam sie z nim i jego znajomymi. Nigdy mnie nie zawiodl a ja nie potrafie mu zaufac. Moze dlatego ze kiedys ja bez powodow zostawialam chlopakow, bylo wszystko ok ok, a nagle jechalam i stwierdzalam ze to nie to, nie chce tak samo zostac potraktowana. Probowalam z tym walczyc, po prostu sie nie odzywac ale od razu dziwna mina i wiadomo o co chodzi. Wczoraj stwierdzil, ze to chora zazdrosc i ze to spowodowane jest u mnie brakiem kolezanek. Owszem na poczatku naszego zwiazku odstawiłam wszystkich na bok. Sa te kolezanki, ale wiadomo weekendy to dla nich czas, ktory spedzaja ze swoim ukochanym. Prosze doradzcie cos, jak sobie radzic z tym, jak walczyc, czy sie da? Czy warto drazyc w to? Boje sie, ze to sie nigdy nie zmieni, ze moje zachowanie sie nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co tu duzo gadać ? Typowa baba ... jest fajnie z chłopakiem który szanuje i docenia ....trzeba to zepsuć ma sie w końcu łobuza który olewa ....też zle bo jest niepewnosc ... Jednym słowem BABIE NIE DOGODZISZ :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8625872658724678
mam podobnie. gdy on wychodzi z kolegami tez mysle co robi i pisze czarne scenariusze odrazu bylam naburmuszona itp ale teraz zajmuje sie sowim zyciem np nauka sprzataniem spedzaniem czasu z kolezankami i to naprawde dziala nie mysle o tym ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×