Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PeanutButterfly

ZA I PRZECIW OBECNOŚCI PARTNERA PRZY PORODZIE

Polecane posty

Gość kasia ot fasia
red,rozumiem,że w czasie seksu się nie pocisz......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plokałem
koralik,cwaniak z twojego faceta,zgrabnie wytłumaczył się ze swojego tchórzostwa,zaradny jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pytałam mojego partnera co sądzi na temat wspólnego porodu, powiedział, że bardzo mnie kocha i będzie przy mnie do momentu, aż zaczną się bóle parte, wtedy wolałby wyjść. I ja szanuję jego decyzję, znamy się 5 lat, kawał "chłopa" z niego, ale wiem, że jeżeli chodzi o poród to nie byłby w stanie mi pomóc, wręcz przeciwnie-spanikowałby strasznie, pewnie zemdlał i taki byłby z niego pożytek :) W sumie to lepiej się będę czuła, jak nie będę się przy nim stresować, i to nie chodzi o jakiś tam makijaż, pot, krew czy coś tam--tylko o jego strasznie słabe nerwy, hehe. A ja wolę się w takim momencie skupić na tym, że rodzę, a nie na tym, że on krzyczy(bo pewnie by krzyczał z nerwów), nie wie co robić, albo leży nieprzytomny na podłodze :). Już wolę, żeby te parę minut poczekał za drzwiami. Moim zdaniem, przy porodzie powinni być mężowie, lub partnerzy, którzy nie panikują i wiedzą jak pomóc swojej kobiecie, żeby nie panikować i jeszcze bardziej jej nie stresować i nie utrudniać porodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopop111
Rodziłam dwukrotnie i mąż był przy obydwu porodach. Za pierwszym razem miał obawy i długo się zastanawiał a decyzję w zasadzie podjął w ostatniej chwili. Byłam mu wdzięczna, że jest przy mnie, że jest taki opanowany i wspiera mnie w najgorszych chwilach. Gdy ja byłam już zmęczona i oszołomiona przez znieczulenie to tylko dzięki niemu poród nie skończył się przez cc. Wiedział, że panicznie boję się narkozy i cięcia. Przy drugim porodzie powiedział, że nie wyobraża sobie, żeby nie było go przy mnie tym bardziej, że rodziłam bliźniaki. Poród był lekki i szybki, sama byłam w szoku bo w głowie ciągle miałam męczarnie z pierwszego porodu. On był dumny ze mnie a ja z niego. Poza tym jestem na 100% pewna, że jeżeli chodzi o mojego męża ma jedną wersję dla wszystkich na ten temat i nie chodzi i nie opowiada kolegom zupełnie innych wrażeń niż w wersji dla mnie czy rodziny. Jeżeli kobieta nie życzy sobie obecności męża przy porodzie to jej wola, jeżeli mąż nie chce brać udziału w porodzie trzeba uszanować jego decyzję. Ja miałam okazję i szczęście, przekonać się, że obecność mojego męża dodała mi siły i pewności a jemu uzmysłowiła, jak niesamowitym przeżyciem są narodziny własnych dzieci. Tak na marginesie obecność męża trochę temperuje cięte języki naszych położnych. Pamiętam moment z pierwszego porodu, jak w momencie gdy mąż wyszedł na chwilę położna nachyliła się nade mną i powiedziała, że jak nie ruszę dupy to lekarz będzie musiał użyć klamry do wyciągnięcia dziecka. Gdyby go nie było w ogóle, to nie wiem co jeszcze bym usłyszała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orrdon dream
red nailssssss --> wszystko zależy od relacji dwojga ludzi i wolności w związku. jeżeli dla Ciebie związek musi być estetycznym kieratem to ok, ale nie krytykuj kobiet, które są zwolenniczkami odrobiny naturalizmu w związku, bo w tym też nie ma nic złego. nie masz monopolu na wiedzę i właściwe postępowanie a wręcz podejrzewam, że dla wielu to co ty wyprawiasz to jakaś nerwica natręctw a nie zwykła higiena osobista.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem na TAK :) Moj chlopak byl ze mna odsamego poczatku, az do samego konca porodu. BYl zadowolony, czekal na przeciecie pepowiny i chcial ujrzej corke od razu, gdy tylko wyszla :) Niewspomina zle porodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wlasnie wczoraj
kolezanka opowiadala ze nie dalaby rady bez męża, który miał założenie że wyjdzie jak juz będą bóle parte, nie wyszedł....a jak dziecko wyszło to płakał jak bóbr, więc nie wiem czy taki facet moze miec inną wersję dla żony inną dla kumpli, ponadto mówila ze zasypiała a miała siedziec na piłce i się kołysać, gdyby była sama to by spadła z tej piłki bo zasypiała, ale on ją trzymał i kołysał piłką...jak widać nie jest to tylko jakies glaskanie po głowie...no i najwazniejsze, personel zachowuje sie zupelnie inaczej jak jest mąż a inaczej jak bezbronna rodząca sama... oczywiscie jestem za tylko jesli facet tego chce bo jak mowi nie to nie ma dyskusji, nie wolno zmuszac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowe paseczki
Jesli moj facet bedzie chcial byc przy porodzie to sie zgodze, ale jak bede widziala ze sie waha to kazalabym mu czekac na korytarzu. nic na sile. facet sam musi byc do tego przekonany. moj chyba nie znioslby tego dobrze bo nawet jak mam okres i zwijam sie z bolu to biedak sie przejmuje na maksa, ze nie moze mi pomoc:) napewno nie namawialabym nikogo do tego. facet musi sam chciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paulaaaaa23
Jestem na nie! Wlasnie wczoraj rozmawialam o tym z mezem i oboje jestesmy zadowoleni, ze u nas wlasnie tak a nie inaczej. Mianowicie, byl on ze mna , ale tylko do pewnego momentu. Pozniej sama go wywalilam. On czekal na korytarzu, plakal jak uslyszal mala a zobaczyl ja doslownie 2 minutki po. Ciesze sie, ze mnie nie widzial w takim stanie. On zreszta tez sie cieszy, ze nie nalegalam zeby zostal, a tak wstepnie ustalilismy. Cos mi sie odwidzialo w trakcie porodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jouooool
święta prawda,jak facet jest przy porodzie,personel lepiej traktuje rodzącą,mają respekt,zupełnie inaczej zachowują się w obecności męża,a inaczej w obecności drugiej matki czy siostry.Pozatym facet nie panikuje,potrafi wyegzekwować pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezeli facet nie chce to nie ma co namawiac. Musze jednak przyznac, ciesze sie, ze moj chcial, nawet nie bylo innej opcji. Nie wyobrazam sobie, ze moglby nie chciec- byloby mi cholernie przykro, smutno i samotno na porodowce. Miedzy nami jest tak samo, jesli nie lepiej niz bylo- wspolny porod niesamowicie nas zblizyl, zreszta pierszy raz widzialam Go ze lzami w oczach- wrazenie bezcenne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nanni38
przeciw: -wyglądasz strasznie -jesteś spocona i zmęczona -partner moze zemdleć za: -można liczyć na wsparcie partnera(jak nie jest jakiś wrazliwy itp.) -jest kogo gryźć, trzymać i wyzywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wg mnie mąż jest głównie po to by pomóc z położnymi, mieć oko na opiekę w szpitalu, bo niestety jak kobieta jest sama, to potrafią sie z nią obchodzić jak z zarzynaną świnią!!! Przy facecie jest większy respekt. Kobieta sama sie nie obroni bo nie ma na to w tym momencie siły i nie ma do tego głowy. Iga, widać że pojecie masz bardzo marne i ze nie rodziłaś. Mój facet nie gapisł sie miedzy nogi, bo nie wolno, przeszkadzałby tylko, stał przy mojej głowie, i nie "zagladał" z ciekawosci jak to ujęłaś!!!!!! Na naszym życiu sie to w ogóle nie odbiło, na seksie też, dalej jest super. A mąż cieszy sie, bo był przy narodzinach swojego (tak tak, nie tylko ten moment powinien być mamuśce zarezerwowany!!!!) dziecka. Razem robiliśmy to razem rodzimy. A dla Twojej wiadomości, nie kazda się wydziera. Ja nie krzyczałam, i wiele kobiet tego nie robi, po prostu to bez sensu, tracisz energie i siłe niepotrzebnie. Chyba że lubisz panikować albo nigdy Cie niec nie bolało ze doznajesz takiego szoku. Ja jestem bardziej uodporniona. A krwi wcale nie ma tak wiele, i mój maż wcale jej nie pamięta. Potem dopiero krwawiłam, ale juz po i on tego nie widział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kudlaty mos
jak facet ma jaja,to jest dumny że rodzi razem z kobietą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopop111
Właśnie sama się zastanawiam dla czego głoszone są tego typu teorie, że w trakcie porodu kobiety krzyczą, gryzą lub wyzywają. To jest ulubiona wersja krążąca wśród nierodzących. Fakt, że zdarzają się i takie rodzące ale to jest raczej mniejszość, a facet po czymś takim słusznie, że ma dwie wersje tę dla żony i dla kumpli i nie chce więcej brać w tym udziału. Może ze wstydu za zachowanie swojej kobiety. Ja nie gryzłam, nie kopałam, nie krzyczałam a urodziłam trójkę dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kudlaty mos
ja też nie gryzłam,nie kopałam nie krzyczałam,chociaż bolało.Może zaskoczę co niektóre,ale nawet się nie spociłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopop111
Kobieta po porodzie nie wygląda gorzej i nie jest bardziej spocona niż po długim i namiętnym seksie. Jest tylko o wiele bardziej zmęczona i nie może wstać od razu z łóżka. Nikt nie zabrania być umalowanym na porodówce, nikt nie zabrania krzyczeć czy wyzywać (tego ostatniego nie jestem pewna) ale to właśnie o takich kobietach częściej położne opowiadają anegdoty (a nie o tych spokojnych i nieciekawych) i stąd to przekonanie, że wszystkie tak się zachowują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopop111
Na podsumowanie - duży wpływ na zachowanie w trakcie porodu mają również podawane środki szczególnie znieczulające. Idąc rodzić nie byłam w stanie przewidzieć jaka będzie moja reakcja na taki środek. Mnie zobojętnił zupełnie i tak jak wcześniej pisałam, gdyby nie mąż nie cackali by się ze mną tylko skończyło by się cc. Natomiast moja bratowa po podłączeniu kroplówki dostała furii i nie dość, że zażądała obecności męża (gdzie porody rodzinne nie były jeszcze praktykowane) i jakkolwiek niewiarygodnie by to zabrzmiało odmówiła udziału w porodzie, krzyżowała nogi i chciała uciekać. Długo się za to wstydziła i w zasadzie niepotrzebnie bo taka była jej reakcja na lek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podnośniczka
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem za maz byl przy mnie , nie pozwolilam mu zagladac tam , slal kolo glowy trzymal za reke i byl przeszczesliwy ze mogl pierwszy zobaczyc synka i go tulic - juz zapewnia ze wbrew moim krzykom nie zniecheci go to do kolejnego asystowania mi przy porodzie jesli bedziemy miec drugie dzieciatko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj facet
byl i dla niego to bylo cos niesamowitego byl bardzo dumny i pomocny a zreszta my mieszkamy za granica i tu jest to normalne ze facet jest przy porodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ba... jasne że ma być
jasne, że ma być... na wspierać, pilnować by personel odnosił się do rodzącej z szacunkiem, podać wodę do picia, czy pomasować plecy gdy bolą... a jeśli nie jest w stanie temu sprostać, to po prostu żaden facet z niego, skoro nie jest w stanie pomóc matce swojego dziecka, gdy ta przeżywa katusze wydając je na świat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodziliśmy razemm
za: -wsparcie fizyczne i psychiczne -partner jest "adwokatem" kobiety podczas porodu (kobieta nie ma siły, zeby walczyć o swoje z personelem) - personel lepiej traktuje kobietę - większe zaangażowanie w sprawy rodzicielstwa od samego początku - więź partnerska się zacieśnia przeciw - indywidualne opory partnera lub partnerki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×