Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zniesmaczona83721287489

Ściema? kwestia telemakretingu

Polecane posty

Gość zniesmaczona83721287489

Witam. Pewnie niejednokrotnie zdarzyło się wam odebrac telefon i usłyszec : dzien dobry, z tej strony (np.) Janina Kowalska, dzwonie z (np.) wydziału kar i transportu i chce rozmawiac z Panem (np.) Janem Nowakiem. A jezeli pyta sie o co chodzi to umiejetnie dazy do tego aby rozmawiac jednak z panem Nowakiem i mu udzielic info a nie owej sekretarce. Czy nie uważacie, ze takiego typu działania powinny byc karalne? Np powoływanie sie na instytucje panstwowe zeby wymusic np na sekretarce rozmowe z włascicielem firmy. W ogole moim zdaniem to jakas sciema aby owa INSTYTUCJA , mniemam ze panstwowa bo przeciez tak kazdy mysli, bo przeciez tak to brzmi, zamiast wysłac list polecony do firmy dzwonila bezposrednio do petenta. Ja myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bocherra
załóż jej sprawe w sądzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale masz problem pytasz o co chodzi i tyle jak nie mówią łaćzysz z szefem albo robisz tak jak wcześniej ten sam szef zdecydował typu: nie łaćzyć osób które nie powiedzą o co chodzi kwestia regulacji wewnętrznych w firmie 🖐️ a tak to prywatnie sązabvawni ci co dzwonią, że sie wygrało nagrodę a teraz proszęd podać adres na który mająją przesłać :D cudo......... żeby tak próbować wyłudzać adres do wysłania katalogu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniesmaczona83721287489
a no widzisz bo takie osoby to sa sprytne: pytasz ich dwa razy o co chodzi, oni ci powtarzaja ze jak w przykladzie chodzi o kwestie kar i transportu a jak pytasz o szczegoly to mowia ze tylko szefowi moga przekazac takie info i lezysz,, bo nie wiesz czy to wazne, czy faktycznie instytucja RP do waz dzwoni bo jest problem np z podatkiem czy ktos sie chce bezczelnie przebic do szefa zeby mu wcis jakies ubezpieczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniesmaczona83721287489
cd. powiem ci ze prezesi sie strasznie irytuja jak ktos do nich dzwoni z takimi kwestiami i wlasnie tu sie pojawia problem sekretarki: co zrobic, polaczysz do szefa to bedzie zjeba ze przebija sie przeze mnie telemarketerka i zawraca mu nty raz glowe a z dugiej strony pojawia sie problem czy tooby cos waznego? A jak szef nie jest dostepny? To chca numer komorki iw tedy to juz go beda meczyc na smierc;) a sekretarka wyleci z pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem tak: ja dzwonię do ludzi w imieniu pewnej państwowej firmy (nie w PL), która zleca to innej (w której ja pracuję) i właśnie ma to na celu najpierw sprawdzenie, czy ludzie są zainteresowani, bo łatwiej jest obdzwonić ludzi, niż szukać informacji np. na stronach www. Naszym obowiązkiem jest w miarę możliwości rozmawiać z szefem firmy. Tak niestety jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniesmaczona83721287489
Ale czy powolywanie sie na jakis wydzial, departament, ktory przecietny Polak kojarzy z urzedem RP nie jest oby niemoralne? Spotkałam sie ze nawet jakis telemarketer powiedzial ze jest kolega szefa i chce znim rozmawiac... wiec sekretarka przelaczyla. Czy to juz nie jest poprostu bezczelnosc? Zauwazylam ze tak robia firmy ubezpieczeniowe bo im najtrudniej dotrzec do klienta droga telefoniczną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aa, i kolejność jest taka: najpierw jest mailing, ale mało kto czyta, potem dzwonimy, a jak ktoś jest zainteresowany, wysyłamy broszury w pdf. Listów raczej nie wysyłamy, jakby nie patrzeć, straszne pieniądze by to kosztowało, poza tym takie coś trwa znacznie dłużej. Ale firma nic nie sprzedaje, oferuje tylko bezpłatnie doradztwo, bo jest organem państwowym. W przypadku, gdy sekretarka nie chce puścić dalej, proponujemy wysłanie e-maila z informacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zniesmaczona::: no jeśli faktycznie dzwoniący nie są tymi, za kogo się podają, to jest to naganne. Co innego, jeśli faktycznie ową instytucję reprezentują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniesmaczona83721287489
Czyli innymi słowy, osoby ktore nalegaja na rozmowe z szefem i sa nieustepliwi, nie chca zostawic nr tel ani zadnego sposobu kontaktu albo chociazby nie prosza o emajl to telemarketerzy z firm ubezpieczeniowych? Rozumiem ze telemark. nie dot tylko tej branzy ale chyba mozna zauwazyc ze im bardziej dana osoba jest nieustepliwa tym o bardziej chodzi o ubezpieczenie. Myle się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pracowałam nigdy w ubezpieczeniach, więc trudno mi powiedzieć, ale ja bym w wypadku wyjątkowo nieustępliwych osób poprosiła najpierw o informację od nich na piśmie (e-mail albo list) i że wtedy wy sie z nimi skontaktujecie. Jesli są poważni, to wyślą, a jeśli nie, to nie ma czego żałować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak na marginesie: ja też spotykam się z osobami, które nie chcą łączyć, ale często mówią mi, że po prostu nie łączą albo, że szef/szefowa najpierw chciałaby otrzymać jakąś informację na piśmie. Wtedy jest ok, wysyłam i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze raz ja, ale co chwilę mi sie coś przypomina: często w wypadku telemerketingu dzwoniacy nie mają jak zostawić numeru, bo korzystają nie z telefonów, tylko programów typu skype, a telefon głównodowodzącego swojego mogą podać jedynie wtedy, kiedy firma jest naprawdę zainteresowana. Stąd prośba o e-mail, bo to załatwia sprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniesmaczona83721287489
No tak ale w tedy to jest kulturka a nie histeryczne usiłowanie się skontaktowac z szefem zeby zaproponowac mu jakis mniej lub bardziej zbedny produkt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak widać desperatów nie brakuje, pewnie dlatego, że mają prowizję od sprzedanego towaru. Trudno się dziwić, że wtedy próbują na tzw. "chama". Ludzie z urzędów czy instytucji niczego nie sprzedają, najwyżej oferują coś, więc też nie mają aż takiego ciśnienia, chociaż zasadniczo też powinniśmy rozmawiać z szefami. Ale jak już wspominałam, wszystko się da po ludzku załatwić, a jeśli ludzie są mało ludzcy, to jest bardzo prawdopodobne, że coś sprzedają. No ale taka ich praca, cóż począć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×