Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chyba typowy facet

odpowiedzialność - 2 pytania dla Pań

Polecane posty

Gość chyba typowy facet

Witam, Jesteśmy z żoną małżeństwem od około roku. wcześniej kilka lat mieszkaliśmy razem. Ostatnio między nami, przede wszystkim z mojej winy, zaczęło się psuć. No cóż, zadziałało pewnie poczucie, że teraz już nic mi jej nie zabierze, już się "udało", jest ślub, jest sakrament, bedzie już tak zawsze, niezależnie od tego, czy będę się starał, czy nie... Ostatnia nasza kłótnia dotyczyła seksu w jej urodziny. Tak się złożyło, ze poprzedziła go dość długa przerwa (sprawy fizjologii, ale też i pomniejsze konflikty i zmęczenie). To spowodowało, że przebiegł on pod moje dyktando, naznaczone zniecierpliwieniem i pośpiechem z mojej strony, by rozpocząć "właściwą" część współżycia. Po wszystkim pokłóciliśmy się (czemu nie można się dziwić) i zasnęliśmy obrażeni. Z dnia na dzień żona była coraz bardziej obrażona, ja zaś, mimowolnie, przyjmowałem pozycję zbitego psa - spuszczałem wzrok, gdy na mnie patrzyła z wyrzutem, pozwalałem na to, by między nami trwała dotkliwa cisza (przerywana tylko okazjonalnie rozmowami o tematach neutralnych) i starałem się sytuację załagodzić, zbierając odwagę na szczerą rozmowę dotyczącą zdarzenia z dnia urodzin. Żona odczytałą to jako próbę "zagłaskania" jej i próbę przyjęcia pozycji "na przeczekanie". Zarzuciła mi brak poczucia odpowiedzialności za moje czyny, a w konsekwencji także to, że nie można mi ufać. Proszę o radę Szanowne Panie: 1. Czy żona ma rację ? - czy rzeczywiście jestem nieodpowiedzialny i nie można na mnie polegać? 2. Co zrobić, by przywrócić żonie wiarę w moją odpowiedzialność? By z powrotem mogła mi zaufać? Z góry dziękuję za wzelką radę i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba typowy facet
Szybki urodzinowy numerek to trochę źle powiedziane - to była gonitwa z jednej - mojej strony, z bardzo małą uwagą poświęconą żonie. To w sumie nieważne, bo liczy się to, że żona po tym poczuła się źle - poniżona, no i że pokłóciliśmy się. Ale pytam się, czy nie podejmując na poważnie rozmowy na temat tego zdarzenia przez tydzień, okazałem swoją niedojrzałość i nieodpowiedzialność? I co zrobić, by żona mi wybaczyła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba typowy facet
Czyli rozumiem, że na pierwsze pytanie odpowiedź jest twierdząca... Tak właśnie myślałem. Co do rozmowy - na razie żona chce rozwodu, twierdzi, że czuje do mnie narastające obrzydzenie i nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Trzymajcie za mnie kciuki - choć do końca nie wiem, czy warto. W sumie się jej nie dziwię, ale strasznie ją kocham i chcę, żeby nam się jeszcze ułożyło. No i jeszcze kwestia ślubu kościelnego. Na razie umówiłem wizytę u psychologa dla siebie - chciałbym się nauczyć odpowiedzialności za swoje działania. Może jak się tego nauczę, to żona znów ze mną będzie chciała być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie. Źle rozumiesz. Po prostu sprawiłeś, że poczuła się źle i to powinieneś jej wytłumaczyć-dlaczego tak i że też nie czujesz się z tym zbyt dobrze. Jedno niezbyt udane bzykanko jeszcze nie przekreśla bycia odpowiedzialnym ;) Chyba, że generalnie nie może na Tobie polegać, a ten wieczór był gwoździem do trumny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój pierwszy i podstawowy błąd, tak jak i wielu innych facetów, Ty sam określiłeś - trzecie zdanie Twojego pierwszego postu i nic więcej dodawać już nie trzeba. NIC nie jest nam dane na zawsze, choćby nie jak jak było coś pewne, możemy to utracić bezpowrotnie. Kochasz ją? a ona chce rozwodu? po roku małżeństwa? moje gratulacje! tak spieprzyć małżeństwo i tak szybko, mało kto potrafi. Porozmawiaj z nią, jak najszybciej, nie czekaj, im dłużej będziesz czekać tym gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ale pytam się, czy nie podejmując na poważnie rozmowy na temat tego zdarzenia przez tydzień, okazałem swoją niedojrzałość i nieodpowiedzialność?" tak okazałeś plus dodatkowo głupotę.to tak w skrócie bez zbednego rozpisywania się:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro zdajesz sobie sprawę z tego że to głównie przez ciebie jest źle to postaraj się to zmienić. to że jest ślub nie daje poczucia własności, są rozwody. musisz sie mimo to cały czas starać, dawać jej sygnały i poczucie że jest cudowna, że ja kochasz i cały czas musisz o nią zabiegać. w innym razie wpadnie rutyna i żegnaj szczęśliwy zwiazku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba typowy facet
Dzięki ogromne za odpowiedzi - nawet za te najbardziej gorzkie. Jesteśmy z żoną razem 9 lat, ale małżeństwo rzeczywiście zdołałem rozpieprzyć w ekspresowym tempie. Mam tylko nadzieję, że na tych gruzach coś jeszcze uda nam się zbudować. Zwłaszcza, że żona daje mi do zrozumienia, że nie chce się już z nikim wiązać (kwestie religijne). Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja rozumiem twoją
żonę po prostu poczuła się zgwałcona - chyba tak to można ująć (chociaż nie w sensie dosłownym) na to składa się wiele rzeczy, ale przede wszystkim żal do partnera Nie zaczynałabym odbudowywać związku na nową od seksu, może troszkę później, jak sytuacja będzie lepsza - na razie z jej strony to będzie odrabianie pańszczyzny. Zacznij z nią rozmawiać spróbuj zabrać na spacer kup kwiaty zabierz na kolację takie małe pierdółki, ale znacznie zbliżają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba typowy facet
ja chyba lubie gwałcić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To Twoja pierwsza i jedyna
kobieta? Mysle, ze tak , bo wyraznie nie znasz psychiki kobiet. Ja Ci proponuje inne posuniecie. Powiedz zonie , ze rozumiesz swoj blad i w zwiazku z tym nie chcesz aby czula sie zle. Poprzyj pomysl rozwodu , im skwapliwiej tym lepiej. Powiedz , ze nie bedziesz jej zatrzymywal, niech bedzie wolna i szczesliwa. A Ty jak najbardziej szanujesz jej wole i wyrazasz calkowita zgode na rozwod im szybciej tym lepiej. I zamiast do psychologa zaproponuj pojscie do prawnika aby dopelnic formalnosci. Uwierz mi - mozesz byc bardzo zaskoczony dalszym przebiegiem wydarzen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyzwyczajaj sie dziołcha
ja tez nie widze tu kwestii odpowiedzialnosci lub jej braku. na miejscu zony po prostu natsepnym razem bym powiedziala - dzisiaj to JA jestem najwazniejsza i ty sie starasz dla mnie i tyle jezu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczak blady
każda sytuacja jest inna jeśli kobieta jest zdeterminowana aby wziąć rozwód to go weźmie być może takie zagrywki aby go przyspieszyć będą dobre na jakiś czas, ale kobieta w pewnym momencie może powiedzieć "koniec" Jak nie widzicie braku odpowiedzialności? Facet potraktował żonę jak prywatną prostytutkę ... pewnie same byście tak chciały? a później żale na kafeterii pewnie, każda kobieta uwielbia być olewana, uwielbia brak zainteresowania ze strony mężczyzny itd. Czy tu siedzą zdrowi psychicznie ludzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kurczak blady
Ty to musisz miec dopiero duze problemy.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczak blady
największy problem mam z czytaniem bredni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczak baldy
czy ktoś zna takie trudne słówko: "SZACUNEK"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kurczaka
a czy ty zetknelas sie kiedys z kobietami , ktore sa interesujace seksualnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proste
kurczak baldy ma rację. Dziwne to wszystko. Autor opisuje, że źle się dzieje w jego związku od jakiegoś czasu. To nie problem tej jednaj nocy. Psuje się, bo on się nie stara, bo już kobietę zdobył ślubem. Były konflikty, nieporozumienia, problemy. Nadeszły jej urodziny, czyli czas kiedy jest się miłym dla jubilata, a tu kicha. Żonie pewnie zależy na tym, żeby rozmawiać, wyjaśniać sobie takie sprawy, w końcu rok małżeństwa to nie tak długo i tak oddalić się od siebie? Zupełnie jak obcy ludzie, brak porozumienia. No ale co się dziwić, że autor nie chce rozmawiać z żoną. Ma jej powiedzieć prawdę? To, że poczuł się tak pewny związku, że nie chce mu się wysilać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczak blady
a czy ty zetknelas sie kiedys z kobietami , ktore sa interesujace seksualnie? możesz jaśniej :)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama z poznania
Autor postu ma chyba generalnie problem z podstawową rzeczą, która zresztą dotyczy wszystkich facetów. On po prostu szczerze myśli i mu się to naprawdę wydaje, że problem i fochy zony dotyczą tylko tego feralnego dnia urodzin!! A to wszystko g***o prawda. Prawda jest taka, że przynajmniej od kilku lat się tak zachowuje. Totalna olewka, brak orgazmów z jej strony, brak zainteresowania, zapominanie o urodzinach i rocznicach, brak zaineresowania zaprzyjaźnieniem się z żoną poprzez przytualanie jej bez powodu i bez żadnych seksualnych podtekstów.... Gratuluję inteligencji, panowie! Pomyśl gościu o tej swojej żonie, która jest udręczona już od dłuższego czasu. Skoro mówi o rozwodzie, to najlepiej będzie jak spakujesz walizki i po prostu się wyprowadzisz na jakiś czas i dasz jej spokój i trochę oddechu i dystansu. Czy przyjmie Cię spowrtoem? To zależy od waszej indywidualnej sytuacji. Ale chyba warto spróbować, aby jeszcze ten związek uratować. 🌻 🌻 kwiat]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamo z poznania
świetnie to ujęłaś :) bo w zasadzie on chyba nie widzi problemu w jakimś dłuższym wymiarze czasu w trakcie urodzin miarka się po prostu przebrała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Totalna olewka, brak orgazmów z jej strony, brak zainteresowania, zapominanie o urodzinach i rocznicach, brak zaineresowania zaprzyjaźnieniem się z żoną poprzez przytualanie jej bez powodu i bez żadnych seksualnych podtekstów.... " I to wszystko z jednego posta? Łał. Dorabiasz jako wróżka? Facet przyznał się do błędów-do zaniedbywania też-więc jest na dobrej drodze, żeby to naprawić. I tak-ma szczerze powiedzieć, że poczuł się zbyt pewnie, ale zrozumiał swój błąd i chce to naprawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamo z poznania
w takim razie propozycja rozwodu powinna zdac egzamin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczak - zaloz nowy topik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odzyskanie miłości dzięki rozwodowi? Naprawdę nie rozumiem tych wszystkich gierek, zagrywek i innych dupereli... A nie można szczerze i wprost? "Chcę się poprawić, żebyś mnie znowu pokochała"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nogo....
No to jest wlasnie po to zeby nie bylo tych gierek. Szczerze i prosto z mostu. Chce rozwodu - jej zyczenie zostanie spelnione. Tak przeciez postepuje facet, ktory ja kocha. Spelnia jej pragnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proste
Oczywiście, że powinien sprawę wyjaśnić, ale przede wszystkim powinien zacząć od przeprosin. Szczerych przeprosin. Bo to co się stało jest jego winą. Jakby tylko to miały być wyjaśnienia: poczułem się zbyt pewny itd. to będzie wyglądało na to, że ma usprawiedliwienie, że to co się stało jest konsekwencją pewnych sytuacji. To co było rzućmy w niepamięć, a ja się poprawię. Żona wyraźnie powiedziała mu, że chce aby był odpowiedzialny i ponosił konsekwencję swoich czynów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakie szczezrze i prosto z mostu, skoro on tego rozwodu nie chce? Ej no sorka, ale gdyby mój facet w takiej sytuacji po prostu wypalił "ok, to się rozwodzimy", to uznałabym, że mu nie zależy i ZA CHINY nie odebrałabym tego jako sygnał, że chciałby cokolwiek naprawiać. No ale ze mnie już taki prosty człowiek, że jak ktoś mówi "krowa", to przyjmuję do wiadomości, że mówi o krowie, a nie o kaczce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×