Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tili maly kwiatek

Proszę, pomóżcie, poradźcie, bo ja już sama nie wiem.

Polecane posty

Gość tili maly kwiatek

Zamiesccilam na uczuciowym, ale tam chyba nikogo nie ma. Wczoraj, w piątkowy wieczór, mój ukochany, jak zwykle pojechał na kilka piw do pubu po pracy. Okolo 20.00 zadzwonil do mnie i poprosił, żebym przyjechała. To już taka nasza rutyna, że ja wpadam, kiedy on chce, wypijam kolę albo dwie i zawożę nas do domu (on zostawia samochód pod barem, bo już za dużo wypił, żeby prowadzić). Wzięłam prysznic, ubrałam się i około 21.00 byłam w pubie. On był już lekko trzaśnięty, pijąc z kolegą. Kupił mi kolę i stwierdził, że niedlugo spadamy, bo jesl głodny (zdecydowaliśmy kupić Chińszczyznę na wynos, w weekendy rzadko gotujemy). Ja i jego kumpel wdaliśmy się w rozmowę o Drugiej Wojnie światowej. Już mieliśmy jechać, kiedy to inny kolega się pojawił i bez pytania postawił przed nami drinki (dla mnie kolę oczywiście). Więc zostaliśmy jeszcze na chwilę. Potem przynieśli następne drinki i tak nam zleciało jakoś do 23.00. Akurat teraz gadalam o historii, z tym drugim kolegą (dodam, że tematy rozmowy niezbyt interesowały mojego chłopaka, wiec on sobie gadał z tym pierwszym kumplem). W koncu mój facet (juz niezle cieplutki) zdecydował, że jedziemy. Wtedy Ci dwaj koledzy zapytali go, czy nie podrzucimy ich do klubu w mieście (doslownie 2 min. samochodem) i on sie zgodził, po czym spojrzał na mnie i powiedział: "NIe masz nic przeciwko, prawda?". Oczywiscie, nie miałam. Załadowałam ich wszystkich do samochodu, po czym mój ukochany oznajmił, że my przecież nie jedziemy do miasta tylko w przeciwną stronę po chinszczyzne i ze jak chca z nami jechac i czekac na nas dopóki nie kupimy kolacji albo jechać stamtąd taksówką to spoko. Ale mnie sie wydawało, ze on tylko żartował. Przecież się zgodził ich podwiezc do miasta. No więc prowadze sobię ten samochód i na skrzyżowaniu pytam w prawo czy w lewo? Mój chlopak mówi w lewo, a jeden z kumpli w prawo. Mnie sie cały czas wydawało, ze on z nimi zartuje, ze niby ich wywieziemy w przeciwnym kierunku i beda musili sami sobie radzic. Przez mysl mi nie przeszlo, ze on mówil poważnie. No i pojechałam w prawo, odwiozlam ich, a potem sie wrócilam, zeby jechac po chinola. Mojego nagle jakas furia niesamowita zlapala. Okazalo sie, ze nie zartowal, ze chcial jechac naprawde w lewo, ze oni wsiedli do naszego samochodu i jak chca podwózke to musza poczekac i wtedy w drodze powrotnej moglibysmy ich podrzucic gdzie chcieli (tamtedy tez moglibysmy dojechac do domu). Jak dla mnie to 2 minuty w te czy we wte nie robily róznicy, a on dostał szału, że posłuchałam kolegi, a nie jego. Zaczął krzyczeć, walić pięsciami w przód samochodu, wyzywać. Kazał mi nie jechac po chinszczyzne, ale prosto do domu. Otworzył drzwi, jak jechałam i musiałam się zatrzymac a on wyszedł z samochodu i trzasnął drzwiami. Pojechałam do domu, a on doszedł po jakichs 10 minutach. Nie chciałam nawet rozmawiac, bylam w łóżku i chciałam przeczekać złość, ale on zaczał mnie wyzywać on suki, która go upokorzyła przy kolegach, bo posłuchałam kogoś innego, a nie jego. Zaczął rzucać przedmiotami, stłukł popielniczkę, rzucił pudełkim z przyprawami i je rozsypał. Krzyczał, że nie chce ze mną być, że ma mnie dość, że mam wypierdać z jego domu. Rzucił mi pieniędzmi w twarz i powiedział: weź ile chcesz i spierdalaj. Juz dzwonił po taksówkę, żeby po mnie przyjechała i mnie zabrała, ale ubłagałam go, zeby tego nie robił. Mówiłam mu, że jest pijany i bedzie tego załował, ale on twierdził, że wie co mówi i że niczego nie będzie załowal. To już nie pierwszy raz jak mnie wyrzucil z domu a potem prosił, zebym wrócila. Tym razem nie spakowałam manatek, bo wiedziałam, ze pewnie mu przejdzie. Nie dał sobie wytlumaczyc, że ja bylam przekonana ze on zartowal z tym pojechaniem w lewo. A poza tym to ja bylam kierowca, chyba mam prawo zadecydowac sama a nie sluchac pijanego idioty, nie? A on zaczał mi mówic, ze jak tak się słucham tamtego kolesia to moze pojade do niego i z nim spedze noc, bo tak nam sie dobrze rozmawiało o wojnach i historii. Krzyczał tak bardzo, doprowadził mnie do łez i szlochu. Nawyzywał od głupiej suki, która ośmieszyło go przy innych, którzy teraz mają go za cipę, bo jego własna kobieta ma w dupie jego zdanie. Potem cos tam zjadl z lodówki i usnął na kanapie. Ja spałam w sypialni. Około 4 rano on przyszedł do łózka, ale mnie nie przytulił ani nic. Rano jak wstał, zapytałam czy juz mu przeszło i powiedział, ze jest sam na siebie zły, ze tak zareagował, ale ze w dalszym ciagu ma pretensje o moje postępowanie. I zaczęlismy sie znowu kłócic, ale już nie tak strasznie jak wczoraj. poszedl do pracy, po godzinie zadzwonil i przeprosił i juz nie wspominał o tym, ze jest na mnie zły. I powiedział, ze mieszkam z nim juz ponad 3 lata i powinnam wiedziec, ze nie ma co go słuchać jak jest pijany i gada głupoty. I zabiera mnie dzisiaj na kolacje. A poza tym, to jak sie poznalismy to on mi powiedział, zeby sie nie zmieniac, bo mnie kocha dokladnie taka jaka jestem. A potem mialam z kim kilka takich scen i sie zaczelam bac jego zlosci i starac robic wszysko tak, zeby go zadowolic i on teraz tego nie lubi, bo mówi, ze chce miec dziewczyne z pazurem, która ma własne zdanie a nie zachowuje jak jakaś zbita szara myszka i chodzi koło niego na paluszkach. Ale jak ja mam miec własne zdania jak ja zawsze myślę tylko o tym, co zrobic czy powiedziec, zeby on był szczęścliwy a nie zdenerwowany. Przed chwilą dzownił. Powiedział, że nie jest na mnie zły już i że nie powinien był być taki agresywny. Tłumaczył, że ponieważ ja nigdzie nie wychodzę, on się czuje winny za każdym razem jak idzie na piwo z kolegami i wczoraj mu się nazbierały takie negatywne emocje i wybuchnął. On pracuje on poniedziałku do soboty od 9-17, w środy, piątki i soboty idzie na piwo i ja po niego jade około 20, czasem 21 zazwyczaj, w poniedziałki, wtorki i czwartki wraca prosto do domu i ogladamy filmy itp. W niedziele ma dzien wolny i gra w golfa od 11 do około 3-4, potem idzie na piwo. Ja studiuję, ale mam sporo wolnego czasu, wiec zajmuje sie domem (chociaz gosposia nie jestem na medal), gotuje, wychodze z psem na spacery. ostatnio poprosiłam go, zeby nie szedl na golfa i spedzil dzien ze mna, tak od rana do nocy i laskawie sie zgodzil, ale wlasnie powiedzial mi, ze czuje sie jakbysmy deptali sobie po nogach i za duzo czasu spedzali razem, do tego stopnia, ze wymusilam na nim rezygnacje z golfa. Mówi, ze powinnam częściej wychodzic ze swoimi znajomymi to on nie czuł by się winny jak idzie na pare drinków. A mnie jest dobrze w domu, nie mam tu za wielu znajomych, gdzie mieszkamy. Mam mame i brata niedaleko i ich czasem odwiedzam. Czasem mu mówie, ze fajnie by było jakbysmy poszli z psem na spacer razem, a on sie tylko denerwuje, bo przeciez on pracuje i nas utrzymuje i nie ma czasu. Ja rozumiem to i jestem mu wdzieczna, ze sie mna opiekuje, ale chyba nie żądam zbyt wiele, prawda? A my nigdy nie chodzimy na spacery, do kina, nie jeździmy na wycieczki. JA tak bardzo go kocham, tak bardzo chciałabym, zeby był szczęśliwy, a tylko go unieszczęśliwiam. Czasem wydaje mi sie, ze byłoby mu lepiej beze mnie, ale nie umiem zerwać, bo za bardzo go kocham. No i on często jest kochany i miły i mówi o tym, jaka jestem wspaniała i jak bardzo mnie kocha. Nie wiem, kto tu powinien ustąpić. Mnie się wydaje, ze nie naciskam na niego za bardzo, czasem mu tylko napomknę, że fajnie by było gdyby.... ale on to jakoś źle odbiera. I się denerwuje, ze ja nie zarabiam (pracowałam 2 lata i zarabiałam, ale teraz jestem na dziennych), mam więcej czasu i nie rozumiem jak bardzo on jest zmeczony i zestresowany. A poza tym sie wkurza, ze jestem leniwa (ale robie co w mojej mocy, zeby sie z tego wyleczyć) i potrafie siedziec cala niedziele przed kompem. Ale ja juz jestem o wiele lepsza, sprzatam wiecej i czesciej, gotuje w ciagu tygodnia, zajmuje sie zwierzetami naszymi, ale mam tez czas na troche lenistwa. Ja sie staram, ale czy on sie stara? sama nie wiem, co jest nie tak. Dlaczego tak czesto ja niechcący doprowadzam go do złości i gniewu a on mnie do łez?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tili maly kwiatek
Przepraszam Kosiarzu, że takie to długie, ale po prostu z tej bezsilnosci i emocji po prostu wylalam tu moje uczucia. Nie myslac o dlugosci, poprownosci ortograficznej czy stylistycznej, po rostu pisałam. Musiałąm sie wyzalic, bo nie chce mówic o tym rodzinie i przyjaciołom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyno ,kto tak daje się traktować i wyzywać od suk??? no prosze cię...myślisz,że już więcej nie będzie tak robił?? BŁĄD,bo z czasem pewnie będzie jeszcze gorzej ...twój chłopak nie może pic alkoholu ,bo jest awanturnikiem ...rany ludzie, szanujcie trochę siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zostaw go tym bardziej jeżeli nie masz z nim ślubu ani dziecka bo dalej będzie traktował cie jak szmatę i ubije w przyszłości jak psa dobrze ci radzę gdyby mnie mąż uderzył albo zwyzywał i to po raz kolejny nie miałabym skrupułów go zostawic albo się zmieni albo odchodzę wybór jest prosty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tili maly kwiatek
Dziewczyny, jak bym była Wami to tez bym sobie poradziła, żeby go zostawic, ale to nie jest takie proste. Ja go kocham.... A on mi wytłumaczył, że po alkoholu czasem sie robi taki choleryczny i nie powinnam na jego slowa zwracac uwagi. W przeszlosci pakowalam sie i jechalam do mamy, ale on zawsze przepraszal. Ostatnio nawet sie wynioslam na tydzien to dostalam kwiaty z liscikiem, balony z helem, czekoladki... I wtedy on mnie poprosił, żebym nigdy wiecej sie nie wyprowadzała, jak mnie wyrzuci po pijaku, bo jakby chcial ze mna zerwac to by to zrobil na trzezwo i na spokojnie. Wiec teraz po prostu staram sie przeczekac burze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam dość pobieżnie i jestem przerażona! Dziewczyno uwierz mi, szkoda Twojego życia i zdrowia, żeby być z takim facetem. Lepiej się wycofaj z tego związku zanim nie jest za późno. I bez sensu jest tłumaczenie, że był pod wpływem alkoholu. Tym bardziej, że już wcześniej się to zdarzało. Jeśli ktoś nie umie nad sobą zapanować to nie powinien pić, a Ty mu nie powinnaś pozwalać pić aż tak dużo. Jeśli on nie zna granicy teraz to uwierz mi, że nie pozna jej... On Ciebie nie szanuje. Chcesz być nadal wyzywana od najgorszych? To raczej nie należy do najprzyjemniejszych. Jeśli mu na Tobie zależy niech nie pije. Wydaje mi się nawet, że możesz być współuzależniona, skoro mu na to przyzwalasz. Jeśli koniecznie chcesz ratować związek idźcie razem na terapię. __________ http://www.esjotka.pl/linki/mezczyzna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ten scenariusz znam z kilku filmów a raczej dramatów chyba że chcesz żeby cię zatłukł z miłości na śmierc nie marnuj życia dziewczyno ile ty masz właściwie lat ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy czekoladki i baloniki z helem rekompensują Ci te wszystkie upokorzenia jakie on Ci funduje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam.... tego związku nie ma sensu ratować! Mówisz, że go kochasz? Za co? Za to, że Cię nie szanuje i zwymyśla po pijanemu? Ani się nie obejrzysz jak zacznie Cię tłuc. Jeśli nie potrafisz odejść sama idź na terapię. Musisz mieć w kimś wsparcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doczytalam do polowy i juz wiecej nie musze. dziewczyno, szanuj sie! nie pozwalaj, zeby facet toba rzadzil. tzn juz jest za pozno bo chodzisz kolo niego jak w zegarku, jestes na jego kazde skinienie i masz tego efekty. facet ci nie szanuje, uwaza ze moze wyzywac cie od najgorszych, wyrzucac z domu a ty i tak do niego wrocisz z podkulonym ogonem :O nie daj, zeby facet toba kierowal!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tili maly kwiatek
mam 22 lata, on 36. Poznalam go jak miałam 18. On nie robi tego tak czesto, moze raz na 2 miesiace. Nie upija sie do nieprzytomnosci. Wczoraj w tym pubie mial dobry humor, calowa sie ze mna, mówil, ze mnie kocha itp. No a potem sie zdenerwowal i juz wiecie co bylo dalej. A nie uważacie ze moze jednak powinnam byla pojechac tak gdzie mi kazał? Mnie sie nie wydaje, ze zrobilam cos zlego, ale skoro to tak bardzo urazilo jego uczucia to chyba cos musialam zrobic nie tak, prawda? On portafi byc bardzo kochany, czuły, troskliwy, mily itp. To nie jest tak, ze jest jakims tyranem caly czas. Kocham go i chce, zeby nasz zwiazek byl szczesliwy, tylko nie wiem jak to osiagnac. Ostatnim razem jak sie wyprowadzilam to postanowilam sie nie odzywac pierwsza ani nie mieknac za bardzo. Gdy zadzwonil udawalam twarda sztuke, dalam mu poczuc, ze moze mnie stracic, ze moze miarka sie przebrala. I dopiero potem zgodzilam sie wrócic. Dzwonilam nawet do wrózki (wiem, wiem, glupi pomysl), która powiedziala, ze jesli licze, ze dosnanie nauczke i sie zmieni to sie grubo myle. Taki ma charakter i juz zawsze bedzie mial takie incydenty. Nawet tu na kafe gdzies opisalam jak to bylo ostatnio. Mówia, ze CI, których najtrudniej kochać, najbardziej potrzebują nasze miłości.... No i jak sie z kims jest i kocha to chyba na dobre i zle i sie wspiera ta osobe a nie pozbywa jak tylko pojawia sie problem. On nigdy mnie nie uderzył. Jego zachowanie nie wynika z braku szacunku tylko z trudnego charakteru. Mój tata jest taki sam, a wiem, ze kocha mame nad zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedynie kogo unieszczesliwiasz to nie jego a siebie! a tak poza tym jakby nie facet z domu wyjebal w srodku nocy to bym spierdalala dalej jak widziala.chocby na pieszo.i nie wiem czy bym do takiego domu wrocila.ale raczej nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tosia-samosia
Ja uważam, że coś z nim nie tak, on Cię wykończy, dziewczyno, to psychol. Uciekaj, jak masz gdzie, jak najszybciej. To toksyczny związek. Boisz się go. Strach Cię wyniszczy, będziesz wrakiem i ciężko Ci będzie w następnym związku po takich przeżyciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ze zacznie cię bic to tylko kwestia czasu przekonasz się oby się tak nie stało a jak będziesz miec z nim dziecko to będzie jeszcze gorzej ! czego ci nie życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janina z konina
żal mi Ciebie, ale jeśli jesteś zakochana to nie ma dla Ciebie ratunku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tosia-samosia
I jeszcze jedno: wiem, z własnego doświadczenia, jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daawno, daawno temu byłam z facetem, ktory mial podobne do twojego zachowania. po trzezwemu - kochany, slodki i milutki, a jak sobie wypil to normalnie inny czlowiek. mnie nigdy nie uderzyl (nie pozwolilabym na to), ale byla agresja slowna, rowniez wobec innych osob, jakies chore insynuacje z zazdrosci (oczywiscie bezpodstawne), duzo by pisac co sie dzialo. w kazdym razie, po kolejnej jego takiej akcji nie wytrzymalam i odeszlam. i Tobie tez to radze. nie bylo to latwe, ale oplacalo sie. TWOJ FACET SIE NIE ZMIENI. zastanow sie, czy tak jak teraz chcesz zyc juz zawsze. czy kochasz go na tyle, zeby dac sie ponizac i wyzywac, byc jego szoferem i robic wszystko na zawolanie. jesli chcesz to spoko, twoje zycie. tylko co to za zycie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tili maly kwiatek
Nigdy mnie nie uderzył i nawet powiedział, że w życiu nie uderzyłby kobiety. Jest nerwowy i zestresowany, czasem się kłócimy, ale czy Wy się ze swoimi nie kłócicie? Ja tylko chciałabym wiedziec jak go oduczyc wyrzucania mnie z domu itp. Pożreć sie czasami jest ok, ale on niekiedy przesadza. Ale ja rówież potrzebuje rad jak udoskonalić siebie, żeby nie doprowadzać go do takiego stanu. Przeciez niedawno obiecałam mu, że zrobie wszystko żeby przestać się go bać, zacznę podejmować sama decyzje bez zamartwiania się czy jemu sie to spodoba czy nie, bedę miała własne zdanie i przestane lazic kolo niego na paluszkach. On twierdzi, ze ta moja postawa jest sporym problemem w naszym zwiazku. Nawet mi powiedział, ze w głębi duszy jest puszystym kociakiem i nawet, jak z poczatku cos mu sie nie podoba, to mozna go potem udobruchać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Targenor Wędrowiec
Chyba Tiili ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiili mały kwiatek
Targenor, czytałam jak byłam w gimnazjum, juz nie pamietam, a nick tak skrobnełam na poczekaniu. A tak pisałam na kafeterii w lipcu: " Umieram... Dzisiaj serce mi chyba peklo na pól. Tak mi strasznie zle... Mieszkalismy razem od 3 lat. Oczywiscie zdarzaly sie klotnie itp., ale zawsze wiedzialam, ze i tak bedziemy razem no matter what. To ten pierwszy, prawdzimy, na powaznie. To z nim poznalam smak pierwszego seksu.Jest starszy, dojrzalszy. Ma niezla prace. Przez pierwsze dwa lata naszego zwiazku tez pracowalam i dokladalam sie do rachunków i jedzenia. Potem zaczelam studia, ale w dalszyc ciagu pracowalam troche na pol etatu. Stracilam te prace i teraz nie mam nic. Zaliczylam rok i mam wakacje i nie moge sobie znalezc pracy. Spedzalam dnie przed kompem, zrobilam sie leniwa. Przez ostatni rok kilka razy mi wygarnal, ze zaczyna miec mnie dosc, bo mam sporo wolnego czasu ale malo poswiecam na prace domowe. Za kazdym razem obiecywalam, ze sie poprawie, sprzatam i gotowalam codziennie przez pare dni czy tydzien, a potem wracalam do normalki (naczynia, czasem odkurzacz, anie nie generalne sprzatanie i te sprawy). Jemu nie podobalo sie, ze on nas utrzymuje a ja nawet nie umiem o dom porzadnie zadbac. Wiem, ze jestem beznadziejna. Nie wiem jak sie zmienic... OStatnio powiedzial mi jak bardzo mnie kocha za to, ze jestem spokojna i mila i nigdy nic nie wypominam i daje mu sporo wolnosci, ze ma szczescie, ze ma taka cudowna, mloda i ladna dziewczyne. Ze uwielbia jak masuje mu stopy i glaszcze po plecach, ze lubi jak gotuje. Wczoraj rano kochalismy sie, potem wybieralismy wspólne wakacje a potem... Poklócilismy sie o glupote. Wyszedl i wrócil o 23.00 pijany. Powiedzial, ze chce byc sam, ze nie jest szczesliwy, ze nie moze juz dluzej tak zyc z utrzymanka, ktora mu nie pomaga. Ze to on ma wszystko na swojej glowie i juz ma dosc. A najlepiej jakbym sie wyprowadzila. Plakalam jak szalona, blagalam, zeby dal nam jeszcze jedna szanse, próbowalam pocalowac, przytulic. Zapytalam czy kocha i powiedzial ze nie. Poprosilam, zeby przysiagl na moje zycie, ze mnie nie kocha i nie chce ze mna byc. Powiedzil, ze nie moze. To znaczy, ze kocha, tak? Dalam rade usnac. W nocy wtulilam sie do niego i modlilam sie, zeby rano wszysko bylo ok. Rano nie chcial ze mna rozmawiac, wygarnal tylko wszysko, co go we mnie denerwuje (brak pracy, kasy, lenistwo, palenie papierosów - sam pali, ale nie chce, zebym ja palila). Zapytalam czy cofa to co powiedzial o mojej wyprowadzce i powiedzial, ze nie. Zaczelam sie wiec pakowc (nasz piesek chyba wyczuwal, ze cos jest nie tak, bo caly czas byl przy mnie). Jeszcze raz go zapytalam czy tego i chce i powiedzial cos w stylu: " Nie wiem. nie chce mi sie gadac, mam kaca. Rób co chcesz". No to mu powiedzialam, ze ja chce zostac i chce, zebysmy zapomnieli o tej klotni i zeby bylo ok. ale nie byl zainteresowany. Wiec wciaz szlochajac spakowalam sie i zanioslam wszysko do samochodu. Kolejny raz zapytam, czy tego chce a on powiedzial, ze przeciez mi powiedzial, ze mam robic co chce, a jak jak widac juz podjelam decyzje. Poprosilam go o ostatni pocalunek i odpowiedzial, ze nie ma szans. TO juz bylo jakies 5 godz temu i jeszcze nie zadzwonil ani nic. Umieram. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mówisz że tak średnio co 2 m-ce robi ci takie awantury to 6 razy w roku a w ciągu 10 lat to średnio 60 razy jak to wytrzynasz to życzę powodzenia !!! a to tłumaczenie że to moja wina że go prowokuje i nie słucham to typowe tłumaczenia ofiar przemocy domowej ZASTANÓW SIĘ KOBIETO CAŁE ŻYCIE PRZED TOBĄ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarodziejkaaa21
jestes bardzo mloda dziewczyna masz dopiero 22 lata- jestem przekonana ze znajdziesz sobie lepszego chlopaka i do tego w twoim przedziale wiekowym. Wedlug mnie on jest dla ciebie za stary i zawsze bedzie o ciebie zazdrosny, zobaczysz co bedzie za kilka lat jak on bedzie mial ponad 40 a ty raptem 30 nie bedziesz miala. Wiem co mowie bo sama mam 21 lat i bylam z facetem 32 letnim- na poczatku bylo cudownie: czuly, kochany, wrecz ideal, po pol roku zaczelo cos mu odbijac i zaczely sie wyzwiska od szmat, suk za to ze nie odebralam telefonu od niego - bylam glupia bo zamiast kazac mu spadac to ja go blagalam zeby mnie nie zostawial, myslalam ze jak bede ulegla to nie bedzie problemu , moja droga bylo jeszcze gorzej bo wlazl mi na glowe i latem tego roku zaczal mnie bic po twarzy- za co?? za to ze powiedzialam mu nie. Po tym jak mnie uderzyl zerwalam z nim kontakt, przez miesiac sie nie odzywalam, potem blagal mnie o powrot- wrocilam i wiesz co nie zmienil sie ,znowu byly wyzwiska. Zerwalam z nim i teraz jestem szczesliwa skupilam sie na sobie , zaczelam sie rozwijac: chodze na tenis, ucze sie jezykow, spotykam sie ze znajomymi. Bylo ciezko i wiem ze tobie tez nie jest latwo, ale wydaje mi sie ze zaslugujesz na lepszego faceta, ktory bedzie ciebie szanowal i cie kochal i nie pozwoli na to zebys robila za szofera, bo to on powinien cie wozic a nie ty jego. Zostaw go teraz poki jestes mloda i nie zrobil ci dziecka, bo pomysl co bedzie jak karze ci wypier.. w srodku nocy z malutkim dzieckiem, bo cos mu nie bedzie pasowalo. Ja dlatego swego faceta zostawilam- latwiej jest odejsc jak sie nie ma zobowiazan typu slub , dziecko niz pozniej, bo wtedy dochodzi mysl co ludzie powiedza, ze nie udalo mi sie w malzenstwie, itp. Mi bardzo pomoglo przeczytanie ksiazki Argow sherry ,, dlaczego mezczyzni kochaja zolzy'' - ta ksiazka pomogla mi spojrzec inaczej na swoje zycie i wyszlam z toksycznego zwiazku. Radze ci ja przeczytac i odpowiedziec sobie na wiele pytan ktore sa w niej zawartych. I powtarzam ci masz 22 lata zaslugujesz na ksiecia z bajki ktory bedzie ciebie nosil na rekach -- a on nie jest wart nawet tego aby po tobie posprzatac. Wiem ze jest ci ciezko-- to jest w pewnym stopniu uzaleznienie, poznalas go w wieku 18 lat , ja mojego bylego poznalam jak mialam 17 i mowie ci jak bym dluzej w tym siedziala bylo by gorzej, to samo dotyczy ciebie- im dluzej bedziesz w tym siedziala tym trudniej bedzie ci odejsc. Uwazam ze teraz jest ci potrzebne wsparcie, ktos kto ci poda pomocna dlon, jestes teraz zaslepiona ale jak bedziesz walczyla to wyjdziesz z tego. Zadbaj o swoja zdrowa przyszlosc, prosze cie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Targenor Wędrowiec
Juz wtedy powinnas go zostawic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ależ się dałaś zdominować dziewczyno gdzie w tym wszystkim jesteś ty? brzmi jakbyś nie miała własnej osobowości, woli, rozumu... jak on może cię szanować taką nudną, uległą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiili mały kwiatek
Czarodziejka, dziekuje... Kurcze, z jednej strony, jak on tak na mnie krzyczy i drze sie, ze ma mnie dosc itp, to sobie mysle: Boże, spraw, żebym przestała go kochać. Ale bóg jakos nie słucha... Dlatego nie umiem zerwać i tłumacze sobie, ze zgrzyty są w każdym związku, że to normalne, że ani ja ani on nie jesteśmy idealni i po prostu musimy się dotrzec, zaakceptować, pójsc na kompromis. A ten moment, kiedy po kłótni w końcu się godzimy, kiedy on przychodzi, przeprasza i prztula mnie tak mocno... ten moment jest jak niebo. Dla tego momentu warto było cierpieć. Tylko, ze ja wiem, ze to nie jest zdrowe, bo za kazdym razem jak sie tak kłócimy ja zwyczjnie chce umrzec i wkurzam sie sama na siebie, ze nie mam na tyle odwagi, zeby ze soba skonczyc. MOdle sie, zebym zginela w jakims wypadku czy w inny, niezalezny ode mnie sposób. Chciałabym jego uwolnic od siebie i skończyc swoje wlasne cierpienie. Ale jak sie pogodzimy to sobie mysle: ale bylam głupia, ze sie chcialam zabic, przeciez my sie tak kochamy, on jest taki wspaniały, traktuje mnie jak ksiezniczke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
więc z twej wypowiedzi wynika że to ty jesteś tą gorszą połową a nie on życzę ci powodzenia i napisz za parę lat co się zmieniło na lepsze i czy ci wszyscy ludzie na forum żle ci doradzali, abyś od niego odeszła, bo jak widac wciąż masz klapki na oczach ja dziękuję bogu że nie mam tego problemu bo mam cudownego męża, radze przemyśl to na spokojnie wszystkie za i przeciw a najlepiej spisz na kartce i zrób bilans a wynik sam ci wyjdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Przeciez niedawno obiecałam mu, że zrobie wszystko żeby przestać się go bać, zacznę podejmować sama decyzje bez zamartwiania się czy jemu sie to spodoba czy nie, bedę miała własne zdanie i przestane lazic kolo niego na paluszkach" :O dziewczyno, nie marnuj zycia na ten zwiazek. czy ty rozumiesz, co tutaj napisalas?! czy zwiazek powinien opierac sie na strachu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×