Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pozytywny

jak przestać kochać ?!

Polecane posty

Puknij w stół a kundel zaszczeka :) spadaj i nie szczekaj , no chyha ze musisz, bo takie twoje przeznaczenie ale nie tesknie za kundlami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kundle tak mają , zawsze idą na ilość wg szczekania poza ty nie pisałem aby iść na ilość!! widzę że cebie to kreci , może załóż swój topik jeśli masz jaja, dasz radę??? i ktoś cie bedzie chciiał sluchać???. ja pozytywny nie sięgam tobie kundlowi do łap! szczekaj dale piesku! Tylko w tym, jesteś mocny , w gebie!! Pies to pies spadaj psie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marian J.
WitajPozytywny! Dzięki za ten temat.Domyslam sie dla kogo go załozyleś.Pewnie,zeby ona to przeczytala, ale to tylko Wy wiecie.ja napisalem miesiąc temu tez dla kogos..Przeczytala.Było mi lżej.Napisala mi, (bo sytuacja byla prawie identyczna,tyle ze ona trochę starsza niż ja),że ja niczemu nie jestem winien..ani temu, że ona mnie kochała, ani temu,że ja jej nie(choc..skad akurat to wiedziała?? Bo tego to ja sam nie wiem..)..i dalej..chciała,żebym zapomnial..przestal się niepokoic o ew. jakies ”sceny” z jej strony czy cos...zyczyła nam szczęscia..mnie i mojej nowej dziewczynie...i zebym się nie martwil o nią.. Postąpiła fair..a ja ..mi jest czasem trochę glupio, bo z tą nową nic a nic sie nie dogadujemy...Nawet nie czuję do niej takiego pociagu jesli o sex biega.....eek**wa..Czuje ze to był błąd...Ale za pózno.. Ona już do mnie nie wróci.Byla moją druga połowa..k**a mać...! Sorry..Ja jej chyba nie zapomne.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotny z wyboru....
widze ze ah te kobiety pojechal po tobie jak po starej szmacie. Osobiscie podpisuje sie pod tym wszystkim co pisal on i inni. tobie jednakze juz nic wiecej nie pozostalo jak bluzgac innych i wmawiac sobie swoje racje. przeczytalem ten topik i wiem jedno, jak narazie to nikt inny tylko ty biegasz jak ten przyslowiowy kundek nz dodatek ze sraczka. badz zdrow i skoncz juz to swoje zalosne ujadanie sory mi to bardziej skamlenie przypomina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ah_te_kundle
znów szczekają hauhuhau

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd możesz wiwedzieć..
..co komu jeszcze pozozstało?..ty zwłaszcza ty.......?? żałosne..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd....no skąd..
???..możesz to wiedzieć..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de Salignac
..witam! on nie wie, ale lubi i umie prowokowac..:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd możesz wiwedzieć..
..ale skoro komus to przynosi ulge..a moze nawet dowartosciowuje...to niech sie wyżywa.Wszyscy wiedzą że wiele by dal żeby zostac chocby kundlem w oczach innych..nawet taki kundel czasem sie przydaje..przynajmniej zaszczeka.:D..a on?... to po prostu ..tyko wielkie NIC..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o czym tu mowa....
oz sprowadzi ich do tematu..??..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bydgoszczaku skończ pisać pod
kilkoma nikami!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mon123
Marian- to ze tak napisala to byla jej reakcja obronna- mialo to pomoc na bol. Jesli chcesz byc z Tamta to jej to powiedz i nigdy nie mow ze cos jest stracone. Nie medz obecnej dziewdzyny bo ona cos wyczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bakkalland
przeczytałam pierwsze 3 strony topiku. to , co jest zakazane, sprawia,że miłość urasta do rangi uwielbienia i jest czymś tak niesamowicie wzniosłym.ja czekałam na Niego 4 lata, cierpiałam straszne męki, każdy samotny wieczór, bo on w małżeństwie....znam to zakazane wielkie uczucie, i ten niesamowity,palący w piersi ból niemocy.czekałam........i splot zdarzeń sprawił,że jesteśmy razem już tak naprawdę....-to było moim marzeniem.i choć codzienność sprawiła,że ta niesamowitość gdzieś zniknęła-to jedno za drugim w ogień by poszło.i te wszystkie przeszkody, które pokonywaliśmy, aby być razem, i to cierpienie w długie , zimowe wieczory sprawiło,że z kochanków staliśmy się wielkimi przyjaciółmi i .........żoną i mężem:-) Życzę tego i Wam kochani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam zbliżoną sytuację. I mnóstwo dylematów. Otóż mój mąż też był chory psychicznie. Miewał ataki choroby cyklicznie co 3 miesiące. Po latach udało się go wyleczyć (hipnoza). Przez dwa lata nie miał ataków choroby, nie musiał przyjmować żadnych leków. Dwa lata po tej hipnozie wdał się w romans z koleżanką z pracy.Rozmawiał ze swoim psychologiem, który powiedział mu, że się nie dziwi, że się z nim rozwodzę i że każdy by chyba tak postąpił. Rozwiodłam się. Rozstał się z nią i chciał wrócić do mnie. Po rozwodzie znów zaczęły się u niego problemy z pracą ( przez dwa lata nie miał takich problemów ). Wprowadził mi się znów do wspólnego mieszkania.Zobaczył, że jestem miękka więc szantażował mnie emocjonalnie. Brał na litość. Wyznaczyłam termin wyprowadzki. Ciągle wymyślał coraz to inne powody, żeby się nie wyprowadzić. Nie popuściłam. Wyprowadził się. Na odchodne powiedziałam mu, że oczekuję zasądzonych alimentów na syna, bo podam go do komornika, nie tyle zależało mi na alimentach, ale na tym, żeby zrozumiał, że to koniec. Jak wyprowadzał się to zrozumiałam, że brał mnie na litość, bo nagle znalazł mieszkanie, ma dobrze płatną pracę. Nie kochałam go, małżeństwo było z rozsądku, ale w chorobie trwałam przy nim. Gdy wyprowadzał się zrozumiałam, że na siłę brał mnie na litość. Czy przez to, że kiedyś był chory powinnam dalej przy nim trwać i nie wymagać niczego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrozumiałam, że każde z nas ma swoje życie i nie warto żebyśmy sobie je niszczyli. Lepiej, żeby każdy układał je po swojemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozytywny emre jesteś wielka! pozdrawiam. Nie czuję się tak. Po prostu życie ... Miałam mnóstwo dylematów, musiałam długo go obserwować, żeby być pewną, że rzeczywiście nic mu nie jest, bo nie chciałam mieć później wyrzutów sumienia, że zostawiłam chorego człowieka. Pozytywny rozumiem Cię doskonale, wiem jak ciężko jest żyć z kimś kogo się nie kochało i nie kocha. Nie poddawaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie jest inaczej, choroba nieuleczalna , wiec nie mam opcji (samodzielna i niezależna żona) , i tu mam dylemat , nie to juz nawet nie dylemat, to swiadomość niemocy, decyzja została podjęta z innych jednak pobudek (dla M...) i wierze w to ze jest słuszna, moze za pare lat to sie potwierdzi bo jak na razie to ta decyzja stworzyła dwoje nieszczesliwych ludzi i swidomych tego , lecz mających na celu lepszą przyszłość. Ale nie łamie sie, wszystko sie wycisza, i jest duzo lepiej. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Pozytywnego: Przeżyłam nieuleczalną chorobę dziecka. Konsylium lekarzy stwierdziło, że nic nie da się zrobić. Chyba dzięki mojej wierze w to, że będzie inaczej - wyzdrowiał. Podobnie było z moim mężem ... Nie trać nadziei. Też zakochałam się w człowieku, z którym nie mam szans się połączyć. Trwa to parę lat. Nie mamy ze sobą kontaktu i nie szukam dla jego dobra. Nastąpiło wyciszenie, ale mimo to, nie mogę przestać go kochać. Też pozostaje mi tylko wiara i nadzieja. Staram się żyć, ale on jest tam gdzieś we mnie i pewnie tak pozostanie. Czy będzie lepsza przyszłość ? Tego nikt nie wie. Póki co nie potrafię się z nikim związać, bo ile razy w życiu można naprawdę kochać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Halinka J. .......
Kochani! Czytam i czytam i juz sama nie wiem, jak to jest, że w życiu tyle jest podobnych sytuacji. Uśmiałam się, bo własnie rok temu mialam podobny problem uczuciowy, tylko ze ja nie zakochalam sie w żonatym, ale w facecie,który mieszka za granicą a ja nie wyobrażałam sobie życia w innym kraju niż mój własny!. Oczywiscie dużo podróżuję..ale uwielbiam powroty. Ale do rzeczy ON mieszka w Grecji, jest Polakiem, a wyjechał mając 19lat. Dzis jest w moim wieku.... Ja mam 32..jesli kogos korci wiedziec. Rozmawialismy , spacerowaliśmy, polubilismy sie ..i t d....nie bede sie rozpisywac.Potem oczywiscie kontakt mailowy, ale w końcu ..zmeczył nas..zaczęla sie tęsknota, ..niepewnosć..podejrzliwosc i inne typowe tkim związkom problemy.On nalegal abym przeniosła sie do niego, ja wolałabym tu ..i tak zaczelo sie rozpadać cos, co wcześniej uważałam za cud mojego życia, cos co nie zdarza sie kazdemu. Zbuntowałam sie. Postanowilam ,ze przestanę sie kontaktować ,że zapomnę, ale było zupelnie odwrotnie ...im bardziej pragnęłam zapomnieć, tym bardziej czulam , ze go kocham. On odczuwał podobnie..ale kompromis z żadnej strony nie wchodził w grę. Nie jestesmy juz młodzi..nie czas na szaleńcze decyzje. Postanowilismy spokojnie bez rozpaczy dać sobie czas...tym samym czas, który bedzie świetnym sprawdzianem dla nas i naszych uczuć. I nie uwierzycie...dzien za dniem nabieralam dystansu do tej znajomości. Uczucia ...przestały sterować rozsądkiem, a miłosc już po 6 miesiącach nie dawala o sobie znac..zostala serdeczność i mile wspomnienia.. Nie ma rzeczy niemożliwych..., jeśli zdamy sobie sprawę z niemożlwego. Życzę wiele spelnienia.dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ..to nie byla milosc...
..Droga H. J....o czym Ty mówisz?....my piszemy o prawdziwych ..głebokich przezyciach...rozstaniach ktore bolą.. a Ty wspominasz przygodę..to nie to samo..niestety. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Halinka J. .......
"..to nie byla milosc... "....?? Myślę,że jednak sie mylisz…Z perspektywy czasu wszystko staje się jedną wielka przygodą...zresztą całeto życie..to przecież jedna wielka przygoda jesli dobrze się zastanowimy. Nie. To nie byla przygoda, nie z mojej strony jesli już...Pozostje smutny wniosek.. Jeśli zdarzy się coś ..trzeba umieć i chcieć walczyc o wspólne szczęście...jeśli spotykamy kogos równie leniwego jak my sami, ..bez wątpienia nawet z największym szczęściem , miłością życia, rozminiemy się w drzwiach, gdyż nikomu nie bedzie wygodnie zawrócić...tak to jest, gdy coś zdarzy sie za póżno... Ale los lubi platac figle..! Tak tylko dodałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Halinka czyli zalujesz
ze nie chwycilas byka za rogi i nie walczylas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podnoszeeeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Halinka J. .......
..cóż..gdyby to był byk,?? ..kto wie...nigdy nic nie wiadomo..za zającem nie sposób biec...nie lubie pasztetu..to chyba tak wygląda...myslę że usatysfakcjonowala Cię moja odpowiedż..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sobte spotykam sie z M... , jestem zaproszony na impreze z popredniej firmy serce wali mi jak młot, i nie wiem co wymyśle , jak sie zachować, ale przede wszystkim bede sobą , takim jakim M.. mnie zna !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Pozytywny:))) Powiem tak..przeszłam to co Ty, nie warto... Człowiek zyje jak w potrzasku.Zwróciłam wolność chłopakowi bo on był wolny a ja nie Zawsze mówiłam mu że ja zajmuje mu tylko miejsce, tam gdzie powinna być inna kobieta.Ta właścia. Rozstawaliśmy się wielokrotnie, kłoćiliśmy się aby jedno zostawiło drugie. Taka piramidalna hustawka nastrojów. Zranię go/ją to mnie zostawi. W końcu łażąc po ścianach z tęsknoty zostawiłam go. Dziś po 2 latach on mi za to dziękuje, choć nie związał się z inną kobietą bo pamięta jeszcze mnie. Miłość to głupie uczucie, powala na kolana i odbiera zdolność analitycznego myślenia. Moje sumienie jest teraz czyste i to jest ważne Czy było warto? Było... choć dziś twierdzę że nie tak bardzo jak kiedyś myślałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do lecytyna1 powiem Ci tak ja wiem jak powinnoz być, ale juz sie pojawiaja u mnie sms-y jutro M.. ma zadzwonić , a w sobote mamy sie spotkać niby oficjalnie , ale wiemy jak niewiele potrzebujemy do złamania bariery niby wszystko ok , alemam jakies moralne obawy, choc do tej pory NIGDY! nic takiego nie czulem:( fatalne uczucie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×