Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość biała kredka

Tak bardzo mi źle -

Polecane posty

Gość biała kredka

Tak strasznie mi źle. Mam męża, a jednak jestem samotna. Prawie wcale ze sobą nie rozmawiamy, jedynie o sprawach dot. dzieci. Próbuję go zagadać rozmawiać z nim i nic. W sumie muszę przyznać ze smutkiem nie kocham go! I chyba nigdy go nie kochałam. Moje małżeństwo było ucieczką od domu rodzinnego. Byłam bardzo młoda. Teraz tego żałuję. On też chyba mnie nie kocha. Mówi, że owszem kocha, ale chyba nie kochał nigdy i wogóle nie wie co znaczy kochać. mamy dwoje dzieci. Kocham je bardzo. Mąż raczej nie. Krzyczy na maluchy (2,5 roku i 0,5 roku), zdarza się, że uderzy starsze dziecko. Okropnie się zwraca do nich: przeklina, ty ryczku pi....lony, zaraz Ci wp...dole, kur.. itp. Mnie to po prostu przeraża!!!!!! Jak można tak mówić do swoich dzieci...... Fakt czasem dają ostro w kość ale takie słownictwo, takie zchowanie ........ im więcej o tym myślę tym bardziej jestem zdruzgotana. Nie chcę takiego ojca dla moich dzieci. Nie chcę żeby miały takie okropne, smutne życie. Mnie też traktuje nie najlepiej: krzyczy, wszystko robię źle, za długo się myję, za długo robię zakupy, za długo jestem w toalecie. Żyję w ciągłym stresie, bo nigdy nie wiem co mu się nie spodoba. Nie wiem co się z nim stalo, dawniej był inny. a może był taki sam tylko ja tego nie widziałam........ Chciałabym odejść, aby moje dzieci mialy normalne dzieciństwo, aby byly szczęśliwe. Ale dokąd mam iść... za co żyć... Co zrobić z tak malymi dziećmi. Do tego teściowa z którą mieszkamy. KIEROWNICZKA i ZARZĄDCZYNI całego domu. Ja nie mam w żadnej sprawie nic do powiedzenia, czasem nawet w sprawie dzieci ona próbuje decydować!!! Normalnie wpadam w depresję. Myślałam o skorzystaniu z wizyty u psychologa, ale mieszkam w małej mieścinie zabitej dechami, nawet nie wiem gdzie kogoś takiego szukać...... Jest mi bbbbaaaaarrdddzzzo źle!!!!!!!!!! Sama zgotowałam sobie to piekło i nie mam pojęcia jak z niego wybrnąć. Jakiś czas temu poznałam kogoś. Cudowny facet. Jednak dał sobie spokój z dzieciatą mężatką. A ja tak bardzo potrzebuję miłości, uwagi. kogoś komu będzie na mnie zależało, kto mnie zrozumie, z kim będę mogła porozmawiać poradzić się. Jestem nieszczęsliwa. A nieszczęśliwa matka to nieszczęśliwe dzieci.... Tak bardzo bym chciała aby miały lepsze życie. Z mężem kilkakrotnie próbowałam rozmawiać o jego zachowaniu wobec mnie i dzieci, ale to jak "grochem o ścianę". Już brakuje mi sił! Boję sie , że niedługo zgłupieję. Co mam robić? W jakim kierunku pójść??? Zakochalam się w tym czlowieku którego poznałam, czy dążyć do kontaktu z nim, czy dać spokój? Zresztą co ja mialabym mu powiedzieć "przygarnij mnie i dzieci bo mam dość dotychczasowego życia"........... Chciałabym być szczęśliwa, mam dopiero 27 lat. Proszę o wypowiedzi........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niech zgadne 2 dizecko bylo proba ratowania związku? przeprosinami faceta? masz gdzie sie wyprowadzic? jesli tak to to zrob - z meza nie masz pozytku, zmienic sie nie chce, dzieci sa male wiec moze je jeszcze uratujesz, niech wychwuja sie z normalnym facetem. Mezatki nikt nie chce ale moze jak bedziesz rozwiedziona to sie ktos trafi. lepsze to niz zycie z takim facetem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biała kredka
zła zła zła - drugie dziecko hmm było nie planowane, ale kocham je i czekalam na nie. Wiesz ja też tak myślę, że o wiele lepiej byłoby mi bez męża. On jest dla mnie jak trzecie dziecko!!!!! Ale cholernie się boję odejść, zresztą dokąd? - tam skąd uciekłam... A sama w wynajętym mieszkaniu, nie dam rady, gdzie dam dzieci jak pójde do pracy, a jak nie pójde to za co będziemy żyć.... Poza tym wiesz jak to jest w takiej mieścinie gdzie wszyscy się znają..... A z drugiej strony - ja już nie wyrabiam psychicznie tego naporu i bezradności. czuję się jak samotny ptak w klatce, w której nie ma wyjcia. Całkowicie obdarta ze szczęścia, z prywatności (tesciowa). Skazana na dozgonny trud, bez widoku na lepsze jutro... no chyba że zdarzy się cud....................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cococafe
Przeczytałam dosłownie cztery zdania i już wiedziałam, że jest ktoś inny. W zasadzie kto ponosi winę za rozpad waszego małżeństwa? Może mąż kochał, a ty swoim obojętnym zachowaniem zmieniłaś wszystko? Jeśli nie jesteś w stanie wytrzymać z mężem, wyprowadź się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokolinka
Faktycznie bardzo smutne to co piszesz....Nie masz swojej rodziny-rodzicow rodzenstwa ktore mogloby w jakis sposob Ci pomoc?Moze sprobuj jednak pofatygowac sie do psychologa i porozmawaj z nim o swojej sytuacji.Jestes jeszcze tak mloda osoba ze marnujesz sobie zycie przy takim za przeproszeniem imbecylu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NobertDeRiro
cococafe ... no tak, moze jest ktos inny, ale zeby idiota krzyczal na dzieci? Przeciez zanim one dorosna to beda mialy bardzo skrzywiona psychike, ktora to najbardziej ksztaltuje sie w okresie dziecinstwa. A co ma ich uksztaltowac? - przeklinanie ojca? Eh ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cococafe
Dobrze...on krzyczy na dzieci ale w zasadzie tylko tyle wiemy Nie wiadomo już jakie są relacje między nimi? Czy mąż krzyczy na żonę? Żona na męża? Nie wiadomo nic o ich relacjach. Nie przemawia do mnie fakt "on był kiedyś inny". Być może kobieta nigdy od niego nie wymagała "wyższego poziomu" a teraz zaczyna się tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biała kredka
Problemy zaczęły się po narodzinach pierwszego dziecka. Wydaje mi się, że On nie dorósł do ojcostwa i życia w rodzinie. Rozmawiałam z nim o tym, ale zmian brak. Tak, na mnie tez krzyczy. A ja jestem coraz większym kłębkiem nerwów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce byc szczesliwa...
Czytam i nie moge uwierzyc w to co piszesz... To takie przykre, smutne... Czytam i nie wiem co Ci poradzic, bo tak zle i tak niedobrze... Nie wyprowadzisz sie podajrze, bo nie masz dokad, nie wyprowadzisz sie bo sama z dziecmi sobie prawdopodobnie nie poradzisz, musisz za cos zyc... Mysle, ze powinnas zlozyc wniosek o rozwod a przy okazji o alimenty na dzieci, to zawsze cos... Pozniej zapewne sprawy jakos same sie uloza... Masz moze jakas przyjaciolke, badz bliska Ci osobe, na ktora mozesz liczyc? Ktora moze Ci w jakims stopniu pomoc? Zal mi Ciebie, ja tez mam podobne problemy, choc jestem jeszcze mlodsza od Ciebie, ale widze, ze ludzie maja wieksze... O zachowaniu meza typu wyzwiska w kierunku dzieci to nawet sie nie wypowiadam, bo dla mnie to jest niepojete poprostu to co on wyprawia... Powiem Ci tak powinnas go zostawic w pizdu, ale wlasnie nachodza tutaj takie problemy, ze czlowiek az nie wie sam co ma zrobic... Dylemat jeden wielki... no nie wiem, chcialabym Ci pomoc, ale nie potrafie... Jedynie moge wspierac Cie duchowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biała kredka
chce być szczęśliwa - dzięki za wsparcie. To dla mnie bardzo wieele znaczy. W sumie przez parę lat kiedy nie mieliśmy jeszcze dzieci, bylo całkiem dobrze. Ale kiedy pojawiła się odpowiedzialność i myślenie o kimś innym niż o sobie,mój mąż poległ. A gdy pojawiło się drugie dziecko to już totalna klapa. Jest mi żal i wstyd, że wybrałam takiego ojca dla moich dzieci. Nie mówiłam o tym jak on się zachowuje nikomu, bo naprawde jest mi wstyd - choć to nie ja powinnam się wstydzić. Im więcej o tym myślę tym bardziej jestem przerażona. Choć jakby to powiedzieć chyba "przywykłam" do tego. Ale dla postronnych osób takich jak np. Wy, to jak mój mąż mówi do dzieci jest na pewno ogromnym szokiem! Nie chcę takiego ojca dla moich dzieci. Przecież one nie są winne temu, że on taki jest. Niby najlepiej dla dziecka jak wychowuje się w pełnej rodzinie, ale czy mając faktycznie pełną rodzinę z ojcem, który w taki sposób traktuje dzieci - one będą szczęśliwe. Myślę, że nie. Co z tego, że jest ojciec, skoro tak się zachowuje....... Jakie z tego korzyści dla tych maluchów...... On twierdzi, że nas kocha, ale czy on w ogóle wie co to słowo oznacza.... bo to co wyprawia miłością nie jest. zastanawiam się jak takie slowa w stosunku do dzieci mogą mu przejść przez gardlo. przecież to jest chore, bardzo chore!!!!! Pomyślałam sobie, że jeszcze raz porozmawiam z mężem o tym. Jeśli to nie poskutkuje, to mimo iż nie mam najlepszych relacji powiem o tym teściowej. powiem też moim rodzicom, choć mój ojciec o konserwatywnym myśleniu, pewnie i tak mnie nie zrozumie. A jeśli wszystkie metody zawiodą, to postaram się odejść. Dokąd, nie wiem, ale tak dłużej się żyć nie da. osoba o nicku COCOCAFE - poniekąd mnie obwinia za zachowanie męża, z uwagi na to, że poznałam kogoś z kim było mi dobrze i tym sposobem zaniedbałam męża. Ale to nie tak. Tego czlowieka poznalam i zbliżyłam się do niego, w odwecie za zachowanie męża. Przy nim poczulam się kobietą, że komuś na mnie zależy, że dostrzega we mnie człowieka, ceni mnie i że mogę z nim porozmawiać o wszystkim. Przy nim w końcu zaczęłam się uśmiechać. Ja też potrzebuję uczucia, bliskości, czulości. Jednak i to minęło - odszedl...... A może moje życie tak ma wyglądać. cierpienie, cierpienie i jeszcze raz cierpienie. Wiecznie pod górkę...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
posłuchaj zawsze jest wyjście wynajmij chociaż pokoik zasądź alimenty to zawsze już coś dzieci jak możesz oddaj do żłobka i zacznij szukać pracy najnormalniej w świecie jest wiele samotnych matek, które jakoś musiały to samotne życie rozpocząć i też nie miały lekko dzieci podrosną będzie ci lżej pytanie jest zasadnicze- czy chcesz odejść!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biała kredka
Ike - chcę, ale cholernie się tego boję! Tych pytań od wszystkich, tych uwag, namawiania na powrót itp. Wiesz to nie jest łatwe. A moja psychika powoli wysiada.... poza tym, najbliższy żłobek jest 30 km od miejsca mojego zamieszkania i na miejsce w nim trzeba czekać 2 lata :-(( Normalnie jestem w kropce!!! Ale pewnie kiedyś nadejdzie ten moment kulminacyjny i będę musiała coś zrobić z moim życiem, tylko czy wtedy nie będzie już za późno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ^^^
mam podobnie Autorko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwqwewqewq
wy wszytkie macie podobnie. tia. takie mądre to wy tylko na forach jesteście a w życiu to sobie niestety ale w większości przypadków rady nie dajecie. mądre to wy jesteście tylko w gadce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ^^^
o co Ci chodzi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc biala kredka !!! Przeczytalam twoja historie I uwazam ze powinnas zglosic sie do opieki spolecznej po pomoc to co robi twoj maz graniczy z przemoca w rodzinie I napewno chcesz dla nich lepiej popros opieke spoleczna niech ci znajda dom samotnej matki w jakim wiekszym miasteczku I poczekaj co dalej nie mow mu o tym bo pogorszysz ja tak zrobilam I sie udalo poznalam super ludzi ...teraz jestem z dziecmi w anglii I mamy spokoj pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×