Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

jędrusia

help me! swiezo upieczona kura domowa /

Polecane posty

Jestem naprawde w desperacji, to się moze wydawac błahe ale mnie doprowadza do białej gorączki: mój mąż jest strasznym bałaganiarzem, troche tylko pomaga w domu w ramach swoich skromnych mozliwosci ale główny ciężar utrzymania wszystkiego w jako takim porządku spoczywa oczywiście na mnie. Ponieważ oboje pracujemy zawodowo nie wydaje mi się to zbyt sprawiedliwe; mogę sobie krzyczec hasła o równouprawnieniu ale wychowac wlasnego męża to jest dopiero sztuka :/ Doszło do tego ze w zlewie od tygodnia lezą naczynia bo mąż miał je umyc, nawet to obiecał, ale jak mu sie nazbieralo wiecej bo wczesniej nie mógł/nie miał czasu/ nie chciało mu się to sie rozmyslil. Ja TYM RAZEM nie dam za wygraną bo wczesniej często myłam za niego, mimo iz byla jego kolej poniewaz on znowu nie mógł/nie mial czasu/ nie chcialo mu sie i najwidoczniej mam tego teraz efekt skoro on nawet nie potrafi tego docenic. juz sie nam czyste naczynia skonczyly, wszystko lezy brudne w zlewie i śmierdzi! Mam ochote go zabić bo powiedzial ze teraz juz na pewno nie umyje tych naczyń BO NIE! I co ja mam do cholery zrobić? Ma ktoś moze pomysł jak mu dać nauczke?! Matkoo :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przestań mu prać ubrania, gotować... Albo powiedz, że przez te naczynia kompletnie straciłaś ochotę na seks :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapytaj męża czy uważa się za dorosłego mężczyzne i czy zna sie na matematyce. jesli tak to równanie jest proste - kiedyś mezczyzna zarabial na dom a kobieta zajmowala sie domem i to byl podzial po polowie, tak? wiec skoro teraz obydwoje w takim samym wymiarze zarabiacie na dom to i w takim samym wymiarze sie nim zajmujcie. a swoja drogą przychodzi na mysl jedno - widzialy galy co brały. Nie chce sie wymądrzać, bo własciwie jeszcze ze mnie gówniara, ale tez miałam takiego chłopaka, OD RAZU ustaliłam jasne zasady i on po rozsądnych argumentach sie ze mną zgodził. co więcej, stosuje sie do ustalen...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejny przypadek
kupcie sobie zmywarke! w dzisiejszych czasach nie wyobrazam sobie funkcjonowania bez niej. a ile klotni mniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
apple juice new - pewnie ze gały widziały ale moze i nie widziały bo zamieszkalismy razem dopiero po slubie:/ ale moglam sie tego domyslic z racji tego, ze on jest ukochanym jedynakiem, chociaz tez nie wydaje mi sie zeby jego mamusia tak sobie dawała wejsc na głowe :/ moze wiec nie dosc ze ja jestem za "miętka" to jeszcze to jeszcze trafił mi się taki wyrafinowany egzemplarz, który skrzętnie to wykorzysyuje.....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twarda basdz
twarda badz nie gotuj nie pierz nie sprzataj niech sie nauczy szanowac twoja prace! ja mojego nauczylam- "uwielbiał" wrecz nowo wyprasowane koszulki przymiezac i strzelac gdzie popadnie( bo to jednak nie była ta) i poczekalam az wszystkie porozrzuca - nie pralam i czekalam az przyszedl i z mina niewiniatka zapytal sie czy pralka sie zepsula ja mu na to ze nie ale skoro nie szanuje mojej pracy niech sobie sam to robi....i odkad jego ulubiona biala koszula stała sie szara wszystkie koszulki sa w stanie nienaruszonym,ewentualnie te wyprobowane sa powieszone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a zmywarke rzeczywiście uwazam za nieodzowną - zwłaszcza w tym wypadku i tym bardziej ze była w moim domu rodzinnnym, więc zmywanie w ogole uwazam za strate czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdzies mi sie obiło o uszy, ze nie powinno sie karac sexem - za cos zupelnie z nim nie związanego.... w moim przypadku to tez by było trudne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem jest tez taki, ze on przez jakis czas mieszkal sam, więc sam sobie sprzątał, prał a gotować potrafi lepiej niz ja.. Teraz nie robi tego dlatego ze ja jestem.. Gdybym wiec nagle zniknela to oczywiscie umyłby te wszystkie cholerne naczynia :/ Nie ma wiec takiej rzeczy chyba poza sexem dla której jestem mu niezbędna- przestane mu prac, prasowac - to se sam wypierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no widać jaka z ciebie kura
karaj męża jak chcesz. nie seksij się, nie gotuj, nie pierz.. ale jak kurwa można trzymać w zlewie gary z tygodnia? wyobraź sobie, że to świadczy nie tylko o nim, ale też o Tobie. o tym, że nie masz potrzeby życia w czystości. a co za tym idzie też jesteś syfiarą. ja nawet gdybym miała wojne z mężem, to nie wytrzymałabym tego syfu i pozmywała, bo po prostu nie mogłabym wysiedziec w takiej kuchni i rzygać by mi się chciało. więc nie rób już z siebie takiej porządnickiej, skoro masz w zlewie gary z całego tygodnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ktos ma jeszcze radę to prosze piszcie! i moze panowie się podzielą uwagą co ich by przekonało ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ja wcale nie jestem strasznie porządnicka;) ja tylko nie zamierzam pozwolic wejsc sobie na głowe! a gdyby mi to bardzo nie przeszkadzało to w ogóle nie zakładalabym wątku na ten temat.. chcialabym cos po prostu zmienic a wieczne ustępowanie wyłącznie jednej strony - to nie jest rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm. rozwiązanie jest proste
Nie masz się na nim mścić za to, że nie zmywa. Po prostu pozmywajcie razem! Np. Ty zmywasz, on wyciera w tym czasie naczynia - albo on zmywa, a Ty wycierasz. U mnie w domu zawsze tak było i wciąż jest - mama zmywa, tata pomaga (nie jestem jeszcze mężatką, nie mieszkam sama), albo tata zmywa, ona wyciera, czasami ja zmywam, a któreś z nim mi pomaga przy wycieraniu. Zgadzam się z 'no widać jaka z ciebie kura' - święta racja. Jesteś taką samą fleją jak on. Mogłabyś chociaż zmywać po sobie. Ale po co. :D A do tego nie potrafisz wychować sobie faceta. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no taka prawda
skoro nie poymywał od tygodnia, to znaczy, że ta Twoja metoda na nic się zdała i już nie poskutkuje. weź się za te gary, bo niedługo zaczną żyć własnym życiem. nie wstyd Ci, że masz tak zasyfiony zlew?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwertyuui
Byłam w takim związku i wiem jak to boli. Wyjeżdżałam w delegacją na kilka dni, miał umyć naczynia, dzwoniłam, pytałam "umyłes naczynia", on odpowiadał "no.... jeden talerz na razie" !!!! :O:O Wracałam - syf jaki był, taki został. Naczynia nieumyte. Nie robił nic, nawet męskich prac. A jak zjadl obiad który zrobiłam, to zostawił talerz i szedl do komputera. Rozmawiałam z nim, prosiłam, kłóciłam się, płakałam, zawstydzałam go przed znajomymi, buntowałam się przez niegotowanie, niepranie, niepsrzątanie - nie dawało to żadnych efektów. Moim zdaniem taki człowiek się już nie zmienia. Najgorsze w tym wszystkim było to, że miałam wyrzuty sumienia, że to wszystko świadczy o mnie. Zostałam wychowana w domu, w którym to kobieta robi wszystko w domu i mimo iż bunuję się przeciw temu, gdzieś głęboko we mnie tkwi przekonanie że brudny dom świadczy o kobiecie, a nie o facecie. Jeśli przychodzili znajomi i widzieli sterty brudnych naczyń to nawet gdy mówiłam "ON miał je umyć przedwczoraj, ale skoro mu się nie chce to niech leżą", to i tak JA SIĘ CZUŁAM ZA TO ODPOWIEDZIALNA, było mi strasznie wstyd. Teraz jestem sama, ale boję się że trafię na kolejnego takiego faceta... Bo niby takie pierdoły, ale potrafią zniszczyć doszczętnie związek i doprowadzić do rozstania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm bardzo interesujące daje to do myślenia.. Ogólnie rzecz biorąc można to sprowadzić do takiego porównania: jeżeli ktoś stojący obok ciebie zrobi kupę i nie kwapi się do jej sprzątnięcia to nie mając możliwości wybycia na inny obszar możemy: a) po prostu sami ją sprzątnąć b) zatkać nos i nie sprzątać za tego kogoś Żadne rozwiązanie nie może dać satysfakcji bo jezeli sami sprzątniemy tę kupę to owszem, będzie czysto ale w takim razie mamy gwarancję sprzątania takich kup do końca życia w czynie społecznym, a jezeli jej nie sprzątniemy to będzie fuj ale nie mamy poczucia ze robimy z siebie babcię klozetową oraz zawsze istnieje nadzieja ze osoba winna calego zamieszania opamięta się i sprzątnie po sobie i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psidetektyw
Umyj i schowaj naczynie. Postaw jednorazówki , a gdy zapyta co się stało spokojnie z nim porozmawiaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwertyuui
Do tych co najeżdżają na autorkę - nie rozumiecie problemu. Ktoś napisał że tata pomagal mamie przy myciu naczyń. Nie rozumiecie że taki facet jak mąż autorki NIE CHCE POMÓC. Nawet gdy się mu powie "zróbmy to razem", to on odpowiada "potem". I to "potem" jest caly czas. A z jakiej racji ona ma myć naczynia, skoro gotowała obiad? Ona wraca z pracy, ma gotować i DO TEGO myć po nim? A on co robi? Ja robiłam w domu wszystko: gotowałam, myłam naczynia, prałam, prasowałam, układalam mu gacie i skarpetki w szafie, sprzątałam, odkurzałam, do tego pracowałam zawodowo. A on pracował, a po pracy siadał przed kompem albo tv i tyle. Robiłam WSZYSTKO by to zmienić, podsuwałam mu jakieś poradniki o udanych związkach, zrobiłam listę obowiązków dla mnie i dla niego i wywiesiłam na widoku - przy czym jemu dałam lekkie rzeczy, żeby go początkowo nie zniechęcać, np. za to że ja posprzątam, on ma wynieść śmieci, za to że ja gotuję - on ma zmyć naczynia. Nie potrafił nawet tego! Nie umiał nawet wynieść śmieci! Śmieci się przewalały, cuchniały, chodziły po nich muchy, więc w końcu sama to robiłąm. A on widział że W REZULTACIE I TAK ZROBIĘ WSZYSTKO SAMA!!!! I takie zamknięte koło (co właśnie jej doradzacie). Ja nie mam pomysłu jak to zmienić. Moim zdaniem się nie da. Albo będziesz robiła wszystko sama, albo się rozstaniecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
qwertyuui chyba Ty jedna rozumiesz o co mi chodzi, może dlatego ze sama przez to przeszłaś. łatwo jest przypiąć łatkę syfiary nie znając dogłebnie tematu, patrząc na niego tylko ze sowjej wlasnej ograniczonej perspektywy. Moze "no widać jaka z ciebie kura" ma męża który ją zwyczajnie trochę odciąża z domowych obowiązków albo po prostu jest masochistką i lubi być wykorzystywana jej prawo, każdy ma jakieś zboczenie. a jezeli chodzi o "hm. rozwiązanie jest proste" to tez musi byc znawczynią tematu mieszakjąc w domu z mamusią i tatusiem, w którym wszyscy dzielą sie obowiązkami jak widać co popieram zresztą jezeli ktos nie zauwazyl jeszcze. Przypuszczam tez ze nie byla jeszcze w sytuacji gdy tatus i mamusia p[owiedzieli "od dzisiaj ty córeczko sprzątaj cały dom, gotuj i myj naczynia oczywiście a my się zajmiemy sobą". i nie musiała wtedy stawac na głowie zeby zmienili zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
qwertyuui - może my po prostu trafiłyśmy na tego samego osobnika, który prowadzi jakies podwójne życie?? Mój mąż jest dokładnie taki sam! ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwertyuui
A poważne, spokojne rozmowy pomagały może na dzień, na dwa... Np. w weekend, gdy był wypoczęty, zaczynałam spokojną rozmowę o tym że czuję się przeciążona, że chcialabym aby mi pomagał, że czuję się niesprawiedliwie traktowana, że nie chcę sprzątać za niego. Ok, może coś tam do niego docieralo, umył naczynia. Następnego dnia po obiedzie powiedział "umyję za chwilę, tylko odpocznę". No i mył faktycznie po godzinie - bylam zadowolona. Ale już kolejnego dnia gdy powiedział "odpocznę, umyję zaraz" - nie dotrzymywał slowa. Wieczorem mówiłam "miałeś umyć naczynia", mówił "umyję jutro prano przed wyjściem do pracy". Oczywiście nie mył. Wracał z pracy - naczynia nadal brudne, a tu kolejny obiad trzeba robić!!! Mówił "umyję wszystkie razem wieczorem". Wieczorem mówił "jestem zmęczony, umyję rano". Gdy mówiłam "zrób to teraz, po prostu wstań, podejdź do zlewu i umyj", odpowiadał nawet "nie lubię gdy mi ktoś rozkazuje, teraz nie mam ochoty, zrobię to gdy będę miał natchnienie". Naczynia stały po 3-4 dni, zaskorupiałe i smierdzące. W końcu sama je myłam. Czasami, gdy siedziałam w domu sama, płakałam z bezsilności. Buntowałam się, groziłam rozstaniem, raz nawet wyprowadziłam się z mieszkania na tydzień, żeby odpocząć, żeby przemyślał. Wracałam - zastawałam stertę brudnych naczyń, brudne skarpety rozrzucone po całym domu, na podłodze błoto sprzed paru dni. Tego się nie da zmienić. Można zmienić tylko faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chodzi o przypinanie
łatki syfiary. jak mieszkasz sama to sama po sobie sprzątasz i zmywasz. tu chodzi o dbanie o porządek. jak nie potrafisz sobie męża wychować, to dbaj o porządek sama. myślisz, że mój od razu garnął się do roboty. nie raz i nie dwa sprzątałam po nim, ale nigdy nie pozwoliłam, żeby w kuchni przez tydzień leżały brudne gary. zawsze był porządek i jak chłop to widział, to jak bałaganił to sam się reflektował i stwierdzał, że robi coś źle, skoro nie wygląda w domu tak jak zawsze. no, ale jak Ty hodujesz przez tydzień pleśń w zlewie, to po co on ma sprzątać, skoro widzi, że nikomu to nie przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to dobrze ze się tutaj podzieliłas swoim doświadczeniem, teraz przynajmniej wiem co moze mnie czekać, my z mężem jestesmy jakby dopiero na początku wspólnej drogi, parę miesięcy po ślubie ale teraz wiem, że nie można odpuścić. z tym, że jak napisalam na przykładzie z kupą, żadne rozwiązanie nie jest do konca dobre. trzeba chyba znaleźć jakis złoty srodek, ale w tym akurat nie jestem zbyt dobra;) W waszym wypadku qwertyuui to chyba potrzebna jest jakas terapia bo nie moze, naprawde nie moze byc tak zeby jedna osoba w związku ponosiła same straty a druga na tym korzystała. to juz nie jest wtedy normalny związek to jest jakby jakas patologia. wiem ze nie mozna tak po prostu spakowac manatek i odejsc od kogos kogo sie kocha, bo musisz go kochac nadal skoro wciaz z nim jestes. to nie jest takie proste ale moze nadejsc dzien kiedy trzeba sie bedzie zastanowic co jest wazniejsze: wlasne szczęście, poczucie własnej wartości czy osoba którą się kocha pomimo że poczucie tej własnej wartości wlasnie burzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwertyuui
Sprecyzuję: gdy gdzieś wyjeżdżałam, on sobie oczywiście nic nie gotował, tylko zamawiał pizzę, albo obiady do domu. Więc gdy wracałam, wszędzie walały się pudelka po pizzy, opakowania po zestawach obiadowych, a w zlewie brudne naczynia z których w międzyczasie korzystał (sztućce, szklanki). I to stało i stalo aż w końcu myłam, bo zaczęły się wylęgać larwy much.Podsumowując: mimo iż nie było mnie przez pewien okres w domu i zupelnie nie korzystałam z tych naczyń, musialam je myć za kogoś po moim powrocie. Bywało, że gdy robiłam obiad, zabierał talerz do pokoju, tam żarł. Więc talerzy mnóstwo było nawet w pokojach. Jeśli chodzi o prace męskie - też nic nie robił. Gdy np. kupiłam jakąś szafkę to nie montował jej, wciąz słyszałam "zaraz, potem, jutro", aż robiły się z tego tygodnie. Musialam w końcu prosić sąsiada albo kolegę żeby to zrobił. Jeśli uważacie że "widziały gały co brały" to nieprawda. Przynajmniej w moim przypadku - w okresie zanim zamieszkaliśmy razem, był czyściutki, pomagał mi, gdy mnie odwiedzał to sam proponował że umyje naczynia itd. Dopiero po zamieszkaniu razem pokazał swoje prawdziwe oblicze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwertyuui
Nie, ja pisałam że JUŻ Z NIM NIE JESTEM. Całe szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i co nie było mu wstyd
jak sąsiad musiał za niego półki przykręcać? każdy normalny facet by sie w takim momencie zapadł pod ziemię ze wstydu i czułby się jak kaleka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwertyuui
"nie było mu wstyd jak sąsiad musiał za niego półki przykręcać? " Coś Ty. Byl zadowolony że ktoś za niego odwala robotę. I jeszcze jedno.... Kiedyś pwoiedziałam mu tak "za każdy raz, gdy nie umyjesz naczyń po obiedzie, nie ugotuję Ci obiadu następnego dnia", a on oczywiście nie mył (bo był przekonany że i tak ulegnę) a ja - zgodnie z obietnicą - nie gotowałam następnego dnia, to wprawdzie robił sobie coś sam (np. kanapki), albo zamówił pizzę, ale potem..... skarżył moim rodzicom że nie robię mu obiadów!!!!! Oczywiście mialam gadane jaka to ze mnie okropna gospodyni domowa (przypominam że zostałam wychowana w domu gdzie kobieta robi wszystko), mimo moich sprzeciwów, tłumaczenia - nikt mnie nie rozumiał. Mama uwazała że to mój obowiązek gotować mężczyznie obiady. Czyli... nawet z moją własną rodziną mnie skłócał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak się składa ze ja tez nie raz i nie dwa sprzątałam po nim. wygląda to wrecz tak ze jak ja posprzatam to jest czysto, a jesli sie pobrudzi i ja nie posprzątam to tak tez pozostanie bo moj mąż palcem nie ruszy. nie reflektuje się tez wcale jezeli pobrudzi cos co ja posprzątałam. i co wtedy?? to takie koło zamknięte i nie mozna mierzyc wszystkich własną miarą, bo kazdy jest inny. jeden mąż doceni ze jest czysto, a drugi nie. i moze niezbyt fortunne jest to słowo "wychować" odnosnie wlasne męża bo mąż to zazwyczaj jest taki juz dorosły, ukształtowany osobnik, wychowany juz wczesniej przez inną parę ludzi. wazne jest wlasnie to co on wynosi z domu, a w naszym społeczeństwie dominuje niestety wciąż model, w którym kobieta zajmuje się domem a mężczyzna spełnia zawodowo. czasy się troszeczkę zmieniły i mało kogo teraz stać na powielanie takiego mało ekonomicznego modelu. niestety nie zmienił się tylko ten stereotyp że to kobieta jest odpowiedzialna za wizerunek domu, ze jej dom świadczy tylko o jej zamiłowaniu do czystości lub jej braku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×