Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Olgaaa_wel

Dzieci na slubie, przyjeciu weselnym

Polecane posty

Gość Olgaaa_wel

Mezatki, jak rozwiazalyscie kwestie malych dzieci w kosciele i na weselu lub przyjeciu slubnym, w restarauracji? osobiscie nie chce zapraszac dzieci mojej przyszlej szwagierki, sa malenkie, 5 i 3 lata, niestety sa bardzo halasliwe i rozwydrzone. Widzialam, jak sie zachowuja na uroczystosciach rodzinnych, w kosciele - wbiegaja na olltarz, piszcza, nie sposob utrzymac je w miejscu. Boje sie, ze zepsuja cala uroczystosc i nie chce ich zapraszac. Narzeczony twierdzi, ze jesli ich nie zaprosimy, to cala jego rodzina obrazi sie i nie przyjdzie. Co robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdjfgjhfjhfg
Ja bym zaprosila, a jeszcze przed ślubem bym wychwyciła pierwszy moment, kiedy jej dzieci szaleją i bym jej zwrócila uwagę, żeby je trzymała w ryzach. pewnie by się troche wkurzyła, ale ja bym to miała w dupie, grunt, żeby poskutkowało. W najgorszym wypadku - troche pohałasują. Dwójka to jeszcze nie tak bardzo źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twoje wesele twoja sprawa
najwyżej nie przyjdzie i tyle :P wątpie aby cała rodzina się obraziła z takiego powodu... sczególnie jeśli będziecie konsekwentni i nie zaprosicie wszystkich dzieci z obu rodzin powiedzmy do 10 roku zycia. ja np nie lubię wesel i wręcz cieszę się jak ktoś mnie bez dzieci zaprosi ;) bo mam świetną wymówkę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martaagacka
to najblizsza rodzina, wiec nie wiem, czy bez dzieci da rade zaprosic. my nikomu na zaproszeniu nie pisalismy z dziecmi, ale wiadomo bylo, ze najblizsza rodzina je wezmie. no chyba, ze oni np woleliby bez dzieci? moze jakos z nimi pogadac? na weselu to polataja i padna, jest glosno i duzo ludzi sie bawi, wiec nie powinno byc problemu. kosciol to wiekszy problem, moze im by bylo wstyd przed ludzmi i by trzymali dzieciaki na wodzy... bez sensu, zeby przeszkadzaly w ceremonii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
W ogóle na takie imprezy nie powinno się brać dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kerfur
ja tam zapraszac bede bez dzieci, moja rodzina wie ze jak napisze Sz. P X i Y Zzzzzzzzzzzzzzz. to oznacza to ze maja przyjsc bez dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffrrr
zapros ,chyba ze kasy ci szkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze..
jak juz przyjda z dziecmi, to pogadaj z ksiedzem prowadzacym msze wczesniej, ze jesli cos takiego by sie zdarzylo, zeby z ambony uwage zwrocil i tyle, wtedy dzieciaki albo wyprowadza albo beda pilnowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może niech narzeczony
pogada ze siostrą lub rodzicami. sami chyba wiedzą jak się dzieciaki zachowują i nie chcieliby robić sobie wstydu przed Twoją rodziną. w kościele może jeszcze potrzymać je za rękaw lub wyprowadzić, gorzej jeśli na sali nie padną tak łatwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na naszym ślubie i weselu będzie mnóstwo maluchów. Od paromiesięcznych do kilku latków. Nie wyobrażam sobie że mogłoby ich nie być;-) Na każdym weselu w naszej rodzinie jest ich pełno bo prawie każdy ma małe dzieci. Nie ma rozrób ani nic;-) A dzieci wnoszą trochę luzu do takich uroczystości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dużo zalezy od tego jakie
usposobienie ma dane dziecko, a jeszcze więcej od rodziców... Nie raz zdarzyło mi się widzieć, jak jakaś zestrojona w poliestrowe tiule trzy- czy czterolatka biegała z piskiem po kościele zakłócając Mszę św., ciągnęła Pannę Młodą za welon, wchodzia pod suknię, skubała jej bukiet, a ksiądz nie reagował. Mamusia dziecięcia jeszcze potrafiła sie zachwywcać, "ach, jakie to słodkie, że ona tak się Panną Młoda zachwyca", a panna Młoda z kolei omal nie płakała ze zdenerwowania, że rozwydrzony dzieciak zakłóca uroczystość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas jak u Miarki- w rodzinie są dzieci, są zawsze na weselu, raczej odbierane są bardzo pozytywnie. Ale na pewno część osób tutaj napisze że wesela nie są dla dzieci- i pewnie i taka tradycja jest w niektórych rodzinach. Co do dzieci szwagierki... czy to jedyne z całej rodziny, z obu stron dzieci? Bo niezręcznie by było jakby inne dzieci mogły przyjść a te akurat nie i raczej nie ma jak tego taktownie załatwić. Jeśli to jedyne dzieci w obu rodzinach- po prostu zaproś szwagierkę bez dzieci i już po problemie. Tylko wyjaśnij sprawę z mężem czy teściową, wiem że zdarza się że ludzie mimo że są zapraszani bez dzieci a jednak je zabierają a to już, wybaczcie, totalne chamstwo. Jeśli dzieci są faktycznie małymi diabełkami, niech ktoś ich pilnuje- niech usiądą pomiędzy rodzicami, jeśli zaczną płakać- wyprowadzić z kościoła. Sama mam w rodzinie czterech kuzynów, braci- dwójka już starszych, dwójka młodszych. Dzieciaków oczywiście więcej, ale tych czterech nigdy grzecznych nie było, za to ich mama nie zainteresowana kompletnie opieką nad dziećmi. Posadziłam tą ciotkę z własnymi, młodszymi synkami przy stole (razem z moimi dziadkami), młodsi chłopcy siedzieli przy barze na wysokich stołkach i pili drinki z soków ozdabianych owocami czy parasolkami. Serdecznie dziękuję panom kelnerom którzy mieli masę cierpliwości do uroczych, ale męczących jednak dzieciaków. Obeszło się bez żadnych problemów z dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olgaaa_wel
Dziewczyny, serdeczne dzieki za wszystkie rady. Tak, to beda jedyne dzieci wsrod blizszej i dalszej rodziny. Starsza dziewczynka jest w miare spokojna, ale mlodszy chlopiec to prawdziwy diabel - nie usiedzi w miejscu przez 15 min, a co dopiero przez calogodzinna msze! co gorsza, i szwagierka i tesciowa juz tak sie do jego zachowania przyzwyczaily, ze nie reaguja. Ostatnio na chrzcinach innego dziecka w kosciele dzieciaki biegaly, wchodzily na podwzyszenie, wszedzie zagladaly i zadni rodzice nie zareagowali Boje sie, ze maly bedzie przeszkadzal, zarowno w kosciele, jak i w restauracji (robimy obiad slubny, nie wesele) - bedzie sciagal cos ze stolu, biegal, boje sie, ze cos zniszczy, stlucze, znudzi sie i zacznie wyc. Narzeczony mowi, ze nie ma mozliwosci, zeby ich NIE zaprosic, ja nie chce, bo nie chce byc ciagle w napieciu, ze cos zbroi i tak bede miala duzo emoji tego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może warto się wykosztować
na wynajęcie na tych kilka godzin jakiejkś studentki-babysitter, by dyskretnie zajęła się małym diablem??? wyprowadziła, jesli zacznie biegać albo wyć??? albo zasugerować rodzicom, że opłaciliscie taką osobę, by "mogli w pełni poświęcić się radości tego dnia" ;) swoją drogą, szwagierce zrobi się wtedy łyso ;) mozesz im dać tym samym prztyczka w nos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olgaaa_wel
Wiem, tez wpadlam na ten pomysl i zaproponowalam narzeczonemu, zeby wynajac opiekunke na kilka godzin, ktora zajmie sie dzieciakami, ale on twierdzi, ze juz samo zaproszenie szwagierki i szwagra BEZ dzieci bedzie wielka obraz i nikt z rodziny nie przyjdzie. Nie uwazacie, ze to przesada? on mnie tak zakrzyczal, ze zaczelam sie czuc winna, ze w ogole pomyslalam o nie zaproszeniu dzieci...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdecydowanie narzeczony
przegina, czy zdaje sobie sprawę, ze Ty cały ślub będziesz konac z nerwów?! A opiekunka może towarzyszyć dzieciakom na ceremonii!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olgaaa_wel
hm, moze to jest pomysl - dziewczyna zajmie sie nimi w kosciele. Tylko co potem w restauracji? beda sie nudzic, gdy dorosli beda siedziec i kosnumowac - juz widze te szopki z wpychaniem im kotlecika, salatki i ich ryki, bo nie chca nie lubia itd... ech, lubie dzieciaki, ale wiem na co je stac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olgaaa_wel
Wyglada na to, ze mam wiekszy problem z narzeczonym niz z dziecmi - on kwestionuje wszystkie moje pomysly, dla niego zgodzilam sie na slub koscielny, a teraz on ciagle stawia warunki i nie cgce slyszec o kompromisie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wygląda na to że jedyne wyjści
to takie, że opiekunka potowarzyszy maluchom i w kościele, i w restauracji - moze uda ustawic się dla nich osobny stoliczek, z mniejszymi porcjami, zorganizować jakies malowanki, laptopa z filmem w stylu "Toy Story" - i kilka godzin zajmie się małych wyjców... A szwagierce trzeba zamydlić oczy gruchając słodko cos w stylu "dla Waszych skarbeczków najsłodszych zorganizowalismy specjalnie z myślą o nich i specjalnei dla nich atrakcje, żeby czuły się wyróżnione przez nas - niech nasz szczególny dzień bedzie i dla nich wyjątkowy...". Uch, kłamstewko, ale w dobrej wierze... A tak swoją drogą postawa Twojego narzeczonego bbbbbbbb mi się nie podoba, jesli już teraz tylko rozkazuje Ci, żąda i nie chce negocjowac, to co będzie potem?! Uważaj, dziewczyno, nie tędy droga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olgaaa_wel
heh, juz o tym rozmawialismy, on twierdzi, ze to ja stawiam warunki (nie chce dzieci na slubie), a on odplaca mi ta sama moneta, bo nie chce, zebym wydawala mu polecenia i sklocala go z rodzina.....Moze wcale do slubu nie dojdzie, to nie bede miala problemu? ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olgaaa_wel
a pomysl z opiekunka b. dobry, rozejrze sie, oby tylko szwagierka z tesciowa nie zaczely lamentowac, ze to one sie dziecmi zajma, po czym jak zwykle palcem nie kiwna, bo dzieci tak ladnie beda sie "bawic" niegajac i piszczac po kosciele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie konsultuj przypadkiem
tego pomysłu z teściową i szwagierką, bo na pewno zaczną foszyć, po prostu ze słodkim uśmiechem postaw je przed faktem dokonanym, że taaaaakie atrakcje dla milusińskich wymyśliłas i już wszystko jest przyszykowane i opłacone. Wtedy nie będą miały jak zaprotestować... A "ładnie się bawić" to dzieciaki mogą w ogródku jordanowskim, na podwórku, w basenie z piłeczkami... ale kościół to średnie miejsce na "ładne zabawy". A narzeczonemu trzeba raz na zawsze uzmysłowić, że jesli tak mu na rodzince zalezy, to niech się z rodzinką ożeni... Po ślubie to ŻONA ma być dla niego najważniejsza, a nie mamusia czy siostrunia, każdy ksiądz to potwierdzi... Jakby co zacytuj mu Ewangelię (w końcu to ona naciskał podobno na kościelny) "przeto opuści człowiek ojca swego i matkę swoją i zwiąże się ze swoją żoną tak mocno, że staną sie jednym ciałem..." Oj, tyranek z tego twojego narzeczonego, i jeszcze od rodzinki psychicznie uzależniony...niedobrz :( Przypominiała mi się pewna historyjka: Moją znajomą teściowa probowała kiedyś zmusić do opisu sposobów ich... ekhm, miłości... bo się "mamusia" niepokoiła, czemu się jeszcze wnuczki nie pojawiają i oświadczyła że "wy to pewnie jakoś źle robicie, tak bez miłości i w ogóle, więc mów jak jest a ja podpowiem co poprawić żeby dziecko było". Dziewczyna omal nie zemdlała ze zgrozy, ale miała to szczęście, że mąż maumuśkę ostro do pionu ustawił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusaaa
ale macie problem:) u mnie na ślubie też był diabełek i ciocia po prostu wyszła z nim na zewnątrz żeby mały sie wybiegał.Nie wystarczy o prostu poprosić o to ich rodziców jeśli nie maja tego w zwyczaju.Będzie im głupio nie zareagować jeśli wprost je o to poprosiłaś..Byłoby mi bardziej głupio wynajmować opiekunkę.Skąd przekonanie że takie dziecko wśród tylu ludzi zechce przebywać z obcą osobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeciez autorka wątku
wyraźnie pisze, że jak starsza dziewczynka jest dość grzeczna, to chłopczyk ma "motorek + głośniczki", tymczasem mama i babcia nie reagują na jego zachowanie i na pewno nie wyprowadzą go z kościoła w przypadku biegania/marudzenia/etc. "Przecież tak ładnie się bawi" + bezstresowe wychowanie i takie tam. Nie dziw się autorce, że woli słuchać w czasie własnego ślubu słów księdza i muzyki organowej, a nie dziecięcych wrzasków i tupotu małych nóżek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusaa
jejku czy oni języka nie mają? czy narzeczony nie może pogadać z nimi? wierzyć mi sie nie chce że olali by tak prośbę młodej pary na ich ślubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytaj całość wątku
narzeczony nie widzi problemu "dzieci mają być i niech se robią co chca, bo się rodzina obrazi", a autorka watku nie chce, by głównymi bohaterami ceremonii było nieletnei rodzeństwo ganiające się z piskiem po kościele... mamusia i babusia są przyzwyczajone do zachować dzieciaczków i nie reagują na zasadzie "to dzieci, to niech sobie pobiegają i pokrzyczą, o co chodzi?" Poza tym narzeczony mało skłonny do negocjacji i ze zdaniem dziewczyny sie nie liczy... więc przyszła Panna Młoda musi przeprowadzic swoje wizje okrężną drogą... Okaż trochę zrozumienia zamiast szermowac wyroki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytaj całość wątku
Autorka juz w pierwszym poście napisała, że dzieci, których obecności się boi obserwowała juz w czasie rodzinnych uroczystości - biegały po kościele, wdrapywały się na stopnie ołtarza, krzyczały; rodzice nie reagowali, bo "ładnie się bawią". A narzeczony ani myśli przywołać siostry do porządku, by zechciała przypilnować dzieci. Czy zatem dziwić się autorce, że takich "atrakcji" jak dzieciaki zagłuszające słowa przysięgi nie życzy sobie na ślubie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusaa
w takim razie dziewczyna większy problem ma z narzeczonym niż z dziećmi skoro już się z jej zdaniem się nie liczy:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ciekawe
W moich stronach raczej nie bierze się małych dzieci do kościoła, zostawia się je np. dziadkom czy tam komuś i potem przywozi na obiad i na chwilę zostaja potem wczesniej znow odwożą rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do to ciekawe
jak widac, nie wszędzie obowiązują te mądre zasady :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×