Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ...staram się być szczęśliwa..

Samotność i jej smak..

Polecane posty

Miła Panno. Będzie dobrze. Trzymamy kciuki. Na pewno wszystko będzie w porządku. Tajemnicza: "Skoro zycie konczy sie smiercia, to nie ma happy endow..." A w sumie dlaczego nie mógłby to być właśnie happy end? Przecież przeważnie koniec jest jakimś początkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak wyladowanie 2 metry pod ziemia jest happy endem, to ja wymiekam 😭 Wszyscy trafimy do jednego wora, nicosc... o niczym innym nie marze :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właściwie , śmierć nie kojarzy się z happy endem , dlatego pokrętne jest to tłumaczenie Damo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale czym się różni trafienie do jednego wora od pochodzenia z tego wora? Zresztą sądzę, że jesteśmy czymś więcej niż tylko zlepkiem atomów, które się rozsypią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tylko teoretyzuję. Nie żebym nie miewał z tym problemów. Ale co, jeśli nasze życie tutaj jest tylko jakąś formą snu, z którego jakoś się obudzimy "zaraz"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba sie z tym oswoic... Tylko... ta nicosc. Jest okropna. Ja akurat nie wierze w ten przyslowiowy ''raj'' po smierci. Cialo umiera i nie ma nic.. jakbysmy sie nigdy nie urodzili. To nawet nie sen... zycie mamy tylko jedno... zanim sie obejrzymy bedziemy juz blisko smierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
coś innego nas czeka , choć sobie nie zdajemy jeszcze sprawy , przebywając w rozpaczy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nicość jest równie prawdopodobnie, co wszystko inne. Tyle, że to sobie potrafimy wyobrazić. Ale ja nie mówię o żadnym raju. Polecam "Listy z Ziemi" Marka Twaina (jest świetny ebook) - jest to jakby sprawozdanie Diabła z ziemi, bardzo zdziwionego tym co wyprawiają ludzie. A najbardziej wizją nieba, wizją "raju" w którym ludzie robią to, czego na Ziemi tak naprawdę nie mają zamiaru robić. I ten diabeł narrator się dziwi, że tak sobie właśnie wyobrażają ten raj po śmierci Oczywiście to wizja współczesna autorowi, ale obecna jest równie dziwna moim zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze kazdy ma taki swoj indywidualny raj ? Moze ten ''raj'', to spelnienie naszych najskrytszych marzen, pragnien ? Wieczny sen ? Moze to wszystko zalezy jak sobie go wyobrazamy ? Nie mamy o czym rozmawiac, bo sie nie znamy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Damo, a niby skąd wiadomo, że życie mamy tylko jedno. Nawet jeśli chodzi o życie tak wąsko ujęte, takie jak teraz. Nie twierdzę, że reinkarnacja jest udowodniona, ale polecam poczytać o licznych przypadkach, np. dziewczynki Santi Dewi, która pamiętała swoje wcześniejsze życie, rozpoznała dawną rodzinę i wiedzą, którą miała, jako kilkuletnie dziecko, o tamtych osobach, zupełnie gdzie indziej mieszkających, przekonała członków tamtej rodziny, że to rzeczywiście ona. W Polsce był też np. taki przykład kilkuletniego chłopca - który pamiętał, lub "pamiętał" swoje życie w czasach średniowiecza. Miał na ten temat taką wiedzę, ze spraw takich codziennych, że taki maluch raczej znikąd nie mógłby jej zdobyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To możliwe Damo, że każdy ma swój raj. A może wszyscy jesteśmy przejawem tego samego, powiedzmy np. przejawem "boskiej cząstki"? Ty ja i wszyscy inni, wszystko inne, może jesteśmy tym samym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Slyszalam o tych przypadkach... Jako przyszly lekarz wszystko zwale na choroby psychiczne, ale kto wie ? Az sie bac zaczynam... sama w domu jestem, za oknem ciemno :P Powstalismy z jednego, wiec cos nas jednak wszystkich laczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciemno wszędzie.... a jak ta nicość , albo coś gorszego przyjdzie.... to coooo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, choroby psychiczne. Ale co, jeśli część z tych chorób to tylko efekt tego, że takie osoby czują więcej, widzą więcej, zachowują się przez to inaczej, niż my, co uznajemy za typowe, tzw. normalne, bo tylko my jako większość tego nie jesteśmy w stanie dostrzec? Nie przypadkiem cienka jest granica pomiędzy geniuszem a chorobą psychiczną. Wielu geniuszy "miało coś z głową". Ale to im "wybaczamy", bo zostali przez nas uznani za nadzwyczajnych. A może inni "mający coś z głową" są na takim poziomie geniuszu, że nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć i tego dostrzec. Oczywiście "geniusz" rzecz też wielce umowna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm choroby psychiczne .... miałem podobny pogląd , dopóki nie zająłem się tym tak bardziej dogłębnie .... Jeżeli np. dystymię oraz depresję uznać za chorobę psychiczną ( a tak obecnie powinno się to uznawać - mówi się o zwykłym obniżeniu nastroju , ale leczy śr, psychotropowymi i to na poziomie lekarzy pierwszego kontaktu ) , to okaże się ,że 1/3 to ludzie chorzy. W pewne rzeczy z tego obszaru należy nieco się wgłębić i poznać ... Tego będzie coraz więcej przy tym trybie życia, odżywiania , nowych "wzorców " zachowań , ...itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Choroby psychiczne sa rozne... schizofrenia nie rowna sie schizofrenii... przyznam, ze zawsze bardzo mnie to ciekawilo i nawet myslalam o tej specjalizacji... Kazdy z nas jest inny i byc moze kazdy z nas jest chory na swoj sposob. Kazdy ma inny charakter, uczucia, osobowosc, to co nas ksztaltuje i kazdy inaczej postrzega swiat. Mieliscie czasami wrazenie, ze jestescie chorzy psychicznie ? Powaznie pytam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Często się nad sobą zastanawiam w tym kontekście :P Czytałaś Damo K-Pax albo oglądałaś? (Kiedyś wrzucałem tu muzykę z tego filmu). Szczególnie fajnie widać to w książce. Wg medycyny Prot, twierdzący, że przybył z planety K-Pax jest chory psychicznie. Logicznie myśląc, tak właśnie musi być. Ale poza wszelkimi zastanawiającymi rzeczami Prot ma jeszcze jedną zdolność - leczy najtrudniejsze przypadki w szpitalu, takie z którymi doświadczeni psychiatrzy nie dają rady, bez żadnego problemu. Właściwie to nawet nie leczy. On wyzwala z nich chorych. Choć to oczywiście fikcja literacka. Ale daje do myślenia o sprawach "normalności" itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Raczej nie ..., ale kurcze.. moze to wlasnie chorzy ludzie sa wolni ? Zyja w swoim wyimaginowanym swiecie, a my ? Uwiezieni... w tym tak blednie okreslanym ''normalnym'' swiecie. Trzeba tylko odroznic swoja innosc od choroby. Moze ci ludzie gdzies tam w podswiadomosci zdaja sobie sprawe, ze sa chorzy ? Mozg ''nienormalnego'' czlowieka jest taki... fascynujacy... nikt nie wie, co tam sie kryje... jeju.. jednak mi nie przeszlo z ta psychiatria :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to są takie bajki fascynujące ludzi. Schizofrenicy bywali szamanami, czarownikami , mieli wizje, ale ta choroba moszczy mózg i niewielkie są zdolności takich ludzi , chociaż mogąs wywoływać zaciekawienie oraz chęć poznania ich przeżyć. Inne choroby są dużo "ciekawsze' powiedzmy : bpd, adhd czy dwubiegunowa. Najwiekszy problem dotyczy zaburzeń osobowości typu psychopatia , narcyzm ....i to dotyczy naprawdę wielu .... Jakoś przebrnęłem przez różne ciekowostki dotyczące tego i na pewne sprawy patrzę nieco inaczej , ale bez przesady.... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taaa... mam sasiadke schizofreniczke.. Ma okolo 30 lat... pamietam jak musialam zebrac materialy na temat tej choroby. Zapraszalam ja do mnie i rozmawialam, tak po prostu. Ona bala sie wszystkich, a mnie obdarzyla zaufaniem.. bardzo mnie to zdziwilo, bo zazwyczaj ludzi od siebie odpycham :( Choc troszke ja wykorzystywalam, to uwierzcie, ze to bylo niesamowite przezycie :) I wtedy wlasnie tak mnie zainteresowala psychiatria, ale jednak sie nie odwaze :P Dobranoc wszystkim 🖐️ Pannie M. zycze spokoju i zdrowia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem , czy to Wszystkich ucieszy, ale posiadamy duszę , a więc nie możemy niestety zamienić się w nicość :(. Nie byłem nigdy pewien tego, mimo wielu niewątpliwych faktów świadczących o niewytłumaczalności wielu zjawisk(spirytyzm, religie, zjawiska paranormalne... ) . Aż w końcu duszę zważono ...;) - 21 g waży bez względu na płeć rasę i orientację seksualną :) Czyli skoro dusza istnieje, to coś się z nią dzieje po śmierci .... :) :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wędrówki poza ciałem W 1854 roku na kongresie fizjologów odbywającym się w Getyndze Rudolf Wagner zaproponował dyskusję na temat szczególnej substancji z której złożona jest dusza. Wśród 500 uczestników nie znalazł się jednak nikt, kto chciałby bronić spirytualizmu. Jednak jeśli dusza w momencie śmierci opuszcza ciało to powinno to mieć jakieś obserwowalne kon-sekwencje. Do takiego wniosku doszedł amerykański lekarz Dr Duncan MacDougall na początku XX wieku. Rozumował on w następujący sposób. Jeśli świadome istnienie i osobowość może przetrwać śmierć to musi być substancją, czymś zajmującym miejsce w przestrzeni, albowiem absurdem jest idea, że sama przestrzeń ma osobowość. W owym czasie wierzono w istnie-nie eteru, substancji nieważkiej i przenikającej całą przestrzeń. Dusza nie mogłaby jednak być substancją eteryczną, bo ta nie tworzy skupisk tylko jest rozciągła, nie pozwala więc na zachowanie indywidualnej tożsamości. Każda inna substancja powinna mieć masę, a więc powinno dać się ją zmierzyć. MacDougall wykonał serię eksperymentów z umierającymi ludźmi, umieszczając pod ich łóżkiem czułą wagę. Na obiekty swoich eksperymentów wybrał osoby umierające na gruźlicę, gdyż utracili oni znaczną część płynów. Ocenił, że kilka godzin przed śmiercią na skutek parowania związanego z poceniem się i oddychaniem tracili oni około 0.5 grama na minutę. W momencie śmierci waga pokazała jednak ubytek 21 gramów. Człowiek leżący na wadze może nabrać powietrza w płuca lub je całkowicie wypuścić nie powodując zauważalnej zmiany wagi. Drugi pacjent umierał powoli i kilka pomiarów wykazywało stopniowo rosnący ubytek, od 15 gramów w chwili śmierci do 40 gramów w 20 minut później. Trzeci pacjent utracił 40 gramów w chwili śmierci a po kilkunastu minutach ubytek wzrósł do 70 gramów. Czwarty pacjent utracił 10 gramów. Dwa dodatkowe przypadki MacDougall odrzucił (waga nie była zbalansowana). Te same eksperymenty powtórzono na 15 psach nie zauważając Wyniki tego eksperymentu opublikowało pismo American Medicine w kwietniu 1907 roku, dyskusja toczyła się również od maja do grudnia na łamach New York Times. Jego artykuł kończy się pytaniem: czyżby udało się odkryć substancje duszy o której myślał Rudolf Wagner? MacDougall oceniał dokładność wagi na 6 gramów, a w niektórych przypadkach obserwowany ubytek był rzędu 70 gramów. Wskazano na brak powtarzalności wyników (waga w jednym z przypadków gwałtownie się zmieniała a w innych zmieniała się stopniowo) i niewielką liczbę przypadków. Sam autor przyznawał, że uznanie jego odkrycia wymagałoby znacznie większej liczby eksperymentów. Efekty związane z umieraniem są subtelne: po ustaniu oddychania krew przestaje być chłodzona, jej temperatura rośnie, co pociąga za sobą wzmożone pocenie i parowanie. Psy nie pocą się tak jak ludzie, tylko tracą wilgoć dysząc, więc mogłoby to wyjaśnić różnicę wyników. Niestety nigdy nie przeprowadzono dokładniejszych pomiarów tego rodzaju. W 1911 roku na łamach New York Times doniesiono o próbach dr MacDougalla sfotografowania unoszącej się duszy za pomocą promieni Roentgena. Wierzył on, że dusza emituje „eteryczne światło” oddzielając się od ciała. W 2003 roku Universal Studios nakręciło film „21 gramów” (reż. Alejandro González Inárritu) nawiązujący do tej historii. P.S.Teraz ja ... swiatlo, swiatlem, ale ''dusza'' ? Zauwazmy, ze to tylko 21 g ! Gdy sie wazymy, oddychamy (powietrze w plucach tez wazy), ponadto w trakcie smierci puszczaja nam zwieracze nazywa sie to ''wydawaniem ostatniego tchnienia'' (czy cos takiego), to mozna wyjasnic naukowo. Mamy w sobie jakos energie, ''aure'', ale to nie musi swiadczyc o tym, ze po smierci pojdziemy do aniolkow :D Ja osobiscie w ten ich projekt nie wierze. Kurcze... musze juz konczyc, bo sie znowu spoznie. 🖐️ Wam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było wiele podobnych badań póżniej . Wykorzystano najnowsze techniki pomiarowe i wyszło to samo. Powietrze to nie było, gdyż zaraz po śmierci , musiałoby "zejść' z człowieka 15 l , co natychmiast zostałoby zauważone i stwierdzone.... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×