jak wam idzie na studiach w tym semestrze?

a duzo macie egzaminow? maja u was jakies zasasdy, ograniczeniaw ich ilosci? u nas robia co im sie podoba

ja mam dziewięć egzaminów, nic się nie uczę i chyba jebnę :P

9 ? to mozliwe? ja pisze o egzaminach (!), nie myl z zaliczeniami..

a dlaczego ma być niemożliwe? dwóch nie zdałam, więc mam poprawkę, trzeci jest za karę :D tak to byłoby sześć. i w ogóle to pisałam ogółem w odniesieniu do tematu, na twój post zwróciłam uwagę dopiero kiedy wysłałam swój :P

czytli za ten semestr masz 6, tak jak ja wspolczuje ze jeszcze masz zaleglosci u nas beda na studiach znowu przesiew zrobic po 1 roku sporo osob odpadlo a maraton z ich strony dalej trwa

ja nie rozruzniam zalek on egzamow wogole. przykladowo, mam 10 przedmiotow, zawsz musze zaliczyc osobno cwiczenia, laborke, projekt czy co tam jest, a potem napisac jeszcze kolosa z wykladu. ocena jest zawse jakas tam srednia wazona poszczegolnych skladowych. w egzaminie jest ta atrakcja ze zeby przystapic to czesci z wykladu trzeba zaliczyc najpierw wszystko pozostale. no i ewentualnie na egzamin ladnie sie ubrac. wiec podsumowujac, jeden ch** jak to sie zwie.

ja to w ogóle mam problemy z mobilizacją, więc wszędzie tak ledwo ciągnę. kocham te studia i ten kierunek, więc przynajmniej tyle, że jak już muszę się uczyć to raczej z przyjemnością, ale problem jest taki, że jestem leniwcem i jak mi kat nie wisi nad głową to dupy nie ruszę :o stąd zawsze jakieś poprawki mi się trafią, bo ja muszę dostać po pysku, żeby się wziąć za robotę. jutro chcę się wziąć za cokolwiek, ale już to widzę, w końcu mam jeszcze cały tydzień! :P