więc łączmy się... ARYTMIA.

mam 18naście lat. od 3klasy gimnazjum dokuczały mi napadowe 'ataki' serca. kołatanie, ból klatki piersiowej, migotanie serca. pojawiały się przy tym osłabienia, straszne bóle prawej strony głowy i drętwienie prawej ręki. każdy taki 'atak' trwał minimum 3 godziny. bagatelizowałam sprawę i dopiero teraz tak naprawdę się za to zabrałam. w listopadzie zostałam skierowana do szpitala. miałam różnorodne badania. morfologia, holter, holter ciśnieniowy, echo serca i takie tam. na początku lekarze chyba nie wierzyli, że coś mi jest, myśleli chyba, że udaję. mówili, że badania nic nie wykazały i pewnie tak naprawdę to z stresu. potem dokładnie jednak przejrzeli wyniki moich badań i okazało się, że mam arytmię, zaburzenia rytmu serca po postacią rytmu dolnoprzedsionkowego. biorę prepanolol dwa razy dziennie i preparaty magnezu i potasu. co miesiąc mam chodzić do kardiologa na kontrolę. niestety wczoraj miałam aż dwa takie ataki, jeden rano, drugi wieczorem i dziś boli mnie cała klatka piersiowa. nikt nigdy w mojej rodzinie nie chorował na serce. lekarze do tej pory nawet nie wiedzą skąd ta arytmia. ale trudno mam ją i trzeba z tym jakoś żyć. powiedzieli mi w szpitalu, że jeśli ataki będą częste to czeka mnie operacja serca, chcą mi coś wstawiać. ale mam nadzieję, że mnie to ominie. ma ktoś z was arytmię? czy macie często takie ataki kołatania serca? duszności i w ogóle? jak sobie z tym radzicie? jak osłabiacie każdy taki 'atak'? macie jakieś swoje sposoby? bo to czasem jest naprawdę uciążliwe tym bardziej, że czeka mnie w tym roku matura i nie chciałabym żeby pisząc maturę znów złapał mnie ten głupi 'atak'. pozdrawiam :* :)