Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zdołowananamaxa

Czy Wasze rodziny też sprawiają, że macie doła na maxa?

Polecane posty

Gość Zdołowananamaxa

Ogólnie rzecz biorąc mam doła przez cały okrągły rok, ale przed świętami przybiera on większe rozmiary. Od kilku lat moja matka oszukuje ojca w kwestiach finansowych. Już wiele razy te jej kłamstwa wyszły na jaw. Wtedy w domu była słowna teksańska masakra piłą mechaniczną. Nie będę wszystkiego cytować, ale ojciec potrafił chodzić też za mną i mówić, że wolałby od matki najgorszą k...ę z ulicy;-(. Itp., itd. Oczywiście cały czas twierdził, że nie chce mnie nastawić przeciwko mamie. Rozumiałam jego wściekłość, ale jako córka nie potrafiłam zaakceptować tego co mówił. Po jakimś czasie pewne sprawy ucichły i powiedzmy, że ich stosunki lekko się poprawiły. Ale matka dalej kłamie. Nie raz ją na tym nakryłam. Nie mówię nic ojcu, bo nie chcę kolejnych awantur. Wiem, że robię źle, ale sytuacja w domu byłaby nie do wytrzymania. Zresztą ojciec jest przygotowany na wszystko. Powiedział, że już nigdy nie zaufa mamie, a wszystko co ona robi i tak prędzej czy później wyjdzie w praniu. Mam starszego brata, na którego w żadnej sprawie nie mogę liczyć. Traktuje mnie jak g...o. Tylko czy ja mogę mieć do niego jakiekolwiek pretensje? Napatrzy się na to co się dzieje w domu i przesiąka "domowym ciepłem". Moja rodzina ma tak dziwne zachowania, że kompletnie jej nie rozumiem. Na swój temat nasłuchałam się tylu przykrych rzeczy, że popadłam w kompleksy, ale jednak rodzice i brat dziwią się, że pomimo moich 23 lat nigdzie nie wychodzę, nie miałam i nie mam koleżanek, chłopaka. Nikogo. Ciężko jest mnie wykopać gdziekolwiek do ludzi. Mama śmieje się, że gdyby nie to, że mamy psa to miesiącami nie wychodziłabym z domu. Mam znaleźć przyszłego męża? A po co? Żeby męczył się ze mną i moją rodzinką? Zawaliłam studia, znaleźć jakąkolwiek robotę jest ciężko, zwłaszcza kiedy mieszka się w małym mieście. Odbyłam staż w pewnym urzędzie, ale to było kilka mięsięcy temu. Unikam znajomych, bo jak nie studiują to pracują. Czuję się przy nich totalnym zerem. Rodzice chcą, żebym znalazła pracę. Ja też chcę. Nie jest fajne siedzenie w domu i patrzenie na patologię. Chcą, żebym znalazła pracę, ale kiedy sama o tym wspominam, to mówią: "A gdzie Ty się nadajesz?". Chcą, żebym założyła rodzinę, ale kiedy mówię, że w przyszłości będę chciała się wyprowadzić to słyszę: "A gdzie Ty pójdziesz?". O co chodzi? Teraz ten okres przedświąteczny jest dla mnie bardzo zły. Sztuczna atmosfera. Chcą się nażreć, napić i położyć spać. Rzygać się chce. Dwa dni świąt są zaplanowane na wyjazdy. Nie chcę jechać. Stanę z mokrym łbem w oknie. Zaziębię się, będę mieć wymówkę. A może wprost powiem, że nie jadę. Będzie awantura to będzie. Jedna mniej czy więcej... Wiem, że się nad sobą użalam, ale nawet nie mam z kim porozmawiać. Ojciec wpoił nam wszystkim, że to co się dzieje w domu trzeba ukrywać przed ludźmi. Nie ważne czy chciałoby się o tym powiedzieć komuś z rodziny czy komukolwiek innemu. Gdziekolwiek pojawimy się razem udajemy, że jest fajnie, a ludzie wierzą nam. Proszę nie pisać, że mam się wziąć w garść, bo próbuję to zrobić od dłuższego czasu i nic z tego nie wychodzi. Chociaż tu wyrzucę trochę z siebie:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie wiemmmmm
sprobuj znalezc sobie cel, nie mozesz sie dalej uczyc? rob cos po czym bedziesz mogla wydostac sie z domu. czemu mowisz,ze bycie z facetem nie byloby dobre, ze meczylby sie z twoja rodzina? moze to jakies wyjcie oderwanie ie od nich, mialabys cos ze swojego zycia, a tak jestes zdana tylko na nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowananamaxa
Wydaje mi się, że facet oczekiwałby czegoś więcej niż tylko mojego złego nastroju. Dałby mi jakieś wsparcie, ale w końcu pewnie miałby dość. Na poprzednie studia nie mogę wrócić. Nie twierdzę, że na żadne już nie pójdę, ale potrzebna jest kasa. Muszę wiele rzeczy zmienić w swoich życiu, ale lepiej będzie jak zrobię to krok po kroku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie wiemmmmm
no ale nie od razu musisz go prowadzic do swojego domu...a jak i sie zakochasz to moze i zlego nastroju nie bedzie :) krok po kroku...ale czas postawic pierwszy krok czy nie?na co czekasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zla rada z tym facetem
najpierw musisz sobie poradzic ze swoim zyciem, a nie zeby facet byl "lekiem na cale zlo". Bo nie bedzie, a jak, nie daj Boze, dodalby Ci cierpien (a bywa tak) to kto wie jakby sie to skonczylo... Nie wszystko na raz. Znajdz prace ;) A moze... wroc na studia? Moze zle sobie wybralas? Studia to piekny okres. W malym miescie mieszkasz - czyli wyjechalabys. Stac na te studia Twoja rodzine? Jak nie to moze o zaocznych pomysl? W wiekszym miescie oczywiscie. I prace bys latwiej znalazla. jak nie w urzedzie to nawet w barze, czy gdziekolwiek. A reszta sama przyjdzie ;) Nie moga nad Toba caly czas wisiec czarne chmury. Kiedys wyjrzy slonce, nie martw sie ;) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karinaaaaaaaaaaa
Hej:) No toczka w toczkę jak u mnie...tylko, że wiesz...ja miałam już na tyle dość całej sytuacji że się po prostu wyprowadziłam...fakt..pracuje i nieźle zarabiam mimo, że też mieszkam w małym mieście...wynajęłam sobie mieszkanie.....i odcięłam się całkowicie od ich problemów...pomagam tylko mojej siostrze, która jest o 11 lat młodsza...Stałam sie silniejszą osobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie wiemmmmm
nie mowilam,ze wyjscie z facetem jet rozwiazaniem, tylko,zeby tego nie wykluczala. ciezko jest sie wlasnie "wziac w garsc" bez zadnej motywacji. tak nagle wszystko zostawic i zaczac od nowa. jakby zaczela szukac faceta to by moglo sie okazac,ze nie moze znalezc (jak to zwykle bywa), ale chyba lepiej juz zaczac myslec "na przod" niz tkwic w tym wszystkim. ja nie mialam moze takiej strasznej sytuacji,ale od 16roku zycia nie mieszkam z rodzicami, potem tez bylam na stazu w wieku 18lat i mieszkalam u nich i znowu skutecznie mnie wygonilo ;) wszystko jest ok,ale gdy nie mieszkamy razem:) wasnie zacznij sie zastanawiac jak tu zaczac cos w innym miescie,moze jacys znajomi ci pomoga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowananamaxa
Jeżeli chodzi o studia to wybrała mi je mama:-( Po maturze nie wiedziałam co chcę studiować i dlatego nie chciałam się w to pakować. Ale mama nalegała, bo przecież dzieci znajomych studiują... Rodzice płacili mi czesne, dlatego jeśli ewentualnie zdecyduję się wrócić to tylko i wyłącznie z własną kasą. Zresztą od rodziców niczego nie chcę. Tak sobie myślę, żeby od nowego roku naprawdę zacząć coś kombinować. Znajdę pracę, może jakichś normalnych ludzi do rozmowy i wszystko zacznie się układać. A na razie jeszcze poużalam się nad sobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zla rada z tym facetem
tak... tylko ze jak ktos ma tak spaprane zycie to raczej nie zakocha sie... Wiec facet to ostatnie o czym autorka moglaby teraz pomyslec ;) czesne? Znaczy chodzilas do jakiejs prywatnej? Moze sprobuj dostac sie na panstwowa uczelnie. Nawet nie po to, zeby zdobyc wyksztalcenie :P Ale skoro rodzicow stac bylo na czesne, to stac ich bedzie na akademik dla Ciebie ;) Ostatni gwizdek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie wiemmmmm
no ja tez poszlam na pierwsze studia "bo tak wypadalo", studiowalam zaocznie-rodzice placili za te studia, jak ja mieszkalam juz osobno to wydawalam na swoje wydatki. moze pomysl co bys chciala studiowac. a co studiowalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowananamaxa
Coś co mnie kompletnie nie interesuje - finanse. Może i dobry kierunek, ale co z tego jeśli nie ma się do tego głowy? Muszę studiować, aby inni nie gadali, że mam tylko maturę. Gdybym poszła za 5 lat na studia to świat by się zawalił? Paranoja. A gdy mówię, że do wszystkiego w życiu trzeba dojrzeć, do studiów także to mam kolejną wymówkę, żeby się nie uczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zla rada z tym facetem
akurat moge zrozumiec ;) Nie wiedzialam co chce w zyciu robic (dalej tego nie wiem :P ), co studiowac ale wiedzialam jedno - napewno nic ekonomicznego, nic humanistycznego ;) No to wybralam sposrod innych. Jak sama sobie wybierzesz studia to bedzie zupelnie inaczej ;) I idz na panstwowa uczelnie ;) Do 26 roku zycia mozna zdawac na studia dzienne. Wiadomo - im szybciej tym lepiej. Lepszy kontakt zalapiesz z ludzmi z roku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie wiemmmmm
no ja tez nie wiedzialam co chce studiowac, dlatego poszlam na cokolwiek. masz racje dopiero za 5 lat wiedzialam co chce robic :) najpierw skonczylam tamte studia "dla swietego spokoju" a teraz studiuje drugi kierunek "dla siebie" hehe i wlasnie ekonomie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowananamaxa
Ja jestem humanistką. Niegdy nie miałam nie wiadomo jak wielkich problemów z przedmiotami ścisłymi, ale do tego trzeba jednak mieć zacięcie. Szczególnie na studiach ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zla rada z tym facetem
po tym skrotowym opisie widze, ze troche podobnie jak ja ;) Wybralam kierunek techniczny ;) Duzy wybor jest ;) Na pewno cos ustrzelisz dla siebie odpowiedniego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowananamaxa
Pewnie tak, ale tym razem musi to być przemyślana decyzja. Przeze mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×