Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość samotnica 24

sama na sylwestra - płaczę

Polecane posty

Gość Ja tez w Sylwka nic nie robie
Siedze z facetem dzieckiem i w ciazy...9 miesiac nawet wypic nie moge...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nawet
Ale czym innym jest siedzieć z facetem, mężem, rodzeństwem, znajomym, kimkolwiek, a czym innym kompletnie samej... Jet mi strasznie smutno. Staram się patrzeć z boku, ale nadal nie wiem, co mogę zmienić. Popełniłam błąd dawno temu, wiele błędów. Wybrałam studia, na ktorych w zasadzie nie istniało coś takiego jak życie studenckie, znajomi, itd. Każdy sobie, nikt z nikim nie utrzymywał kontaktów. Może za bardzo przebierałam w facetach, bo było sporo chętnych, ale głównie wtedy, kiedy byłam w jakiś związkach... Może za bardzo boję się narzucać innym i z góry zakładam, że nikt mnie nie chce? Kiedy pojawiały się jakieś grupy znajomych, na przykład w pierwszej pracy, to ja stawałam się głównym inicjatorem i organizatorem. Były imprezy, wyjazdy, sylwestry, jak ktoś rzucił hasło, a ja zajęłam się organizacją. Dla swoich znajomych stawałam zawsze na głowie, rezygnowałam ze swoich potrzeb, żeby komuś pomóc, z kimś być, itp. a nigdy nie umiałam poprosić o pomoc, jak ja jej potrzebowałam. Ale taka jestem i tego nie zmienię. A z wiekiem coraz trudniej jest poznać nowych ludzi, wszyscy raczej trzymają się w jakis grupach, mają swoje towarzystwo, wszyscy są w parach. Nie mam nikogo wśród bliskich znajomych, kto byłby sam. Ten kolega, który organizuje dzisiejszą imprezę... Nie wiem, czy zrobiłam coś, co sprawiło, że mnie olał, nie sądzę, bo rozmawialiśmy niedawno i było normalnie. Myślę, że bardziej prawdopodobne jest to, że nawet nie przyszło mu do głowy, że mogę nie mieć, co ze sobą zrobić... Pomysł imprezy powstał dopiero dziś rano, więc raczej nie zapraszał gości, tylko zebrał tych, o których wiedział, że są sami... Bo właśnie tak to wygląda z boku - wesoła, łatwo nawiązująca kontakty, przebojowa, więc każdy myśli, że sobie radzę, a mi jest tak strasznie źle... Nie wiem, naprawdę nei wiem, co robię nie tak. I tak bardzo chcę się rano nie obudzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rumba bumba srata tata
ja nie wiem co wy macie z tą samotnością na sylwestra i brakiem możliwości bycia na imprezie. wieczór jak wieczór. czy każdego wieczora jak jesteście samotni to ryczycie, że jesteście samotni. co to za cholerny przymus, żeby dziś koniecznie gdzieś chlać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden i hooj
a co to za studia bez zycia studenckiego ??//

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nawet
Takie, na których w zasadzie wszyscy od początku pracują, nie ma grup, każde zajęcia z kimś innym, więc niby znasz wszystkich a nie znasz tak naprawdę nikogo. Może powinnam się wtedy bardziej postarać, ale mieszkałam z przyjaciółką i spędzałam czas głownie z ludźmi od niej z uczelni... Ale to było dawno... To nie chodzi o Sylwestra. Ja po prostu czuję się strasznie samotna, a w Sylwestra szczególnie się to czuje... Gdybym wiedziałą, że dzisiaj siedzę w domu, ale nadrobię w ciągu roku... A ja wiem, że dalej będzie tak samo. Pobudka skoro świt, poranek w korkach, parę godzin w pracy, której nienawidzę i z powrotem do domu, parę godzin samotności na kanapie i spać... I tak dzień za dniem... Z mijającego roku nei mam nawet czego wspominać. Przegrałam swoje życie, a w takie dni jak ten wyraźniej to dociera po prostu... Jest w tym coś dziwnego, że chciałabym być z ludźmi i się bawić chociaż w takim dniu, kiedy prawie wszyscy się bawią? Nie mam wielkich oczekiwań, wystarczyłoby mi spotkanie w małym gronie domu, albo chociaż jedna osoba, żeby mieć się do kogo odezwać, komu złożyć życzenia, z kim wypić szampana, gdybym tylko miała z kim... A ja mam tą okropną świadomość, że jeśli nei zacznę gadać sama do siebie, swój własny głos usłyszę dopiero w poniedziałek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a do mnie sie koledzy odezwali
i co? jakos zle nie jest, ktos o mnie pamieta, a laska mnie zostawila dawno temu:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jest źle
ja też jestem sama - chłopak się pochorował, anie będę się przecież bawiła, jak on leźy w domu z gorączką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rumba bumba srata tata
"wykonujesz pracę, której nie lubisz, żeby kupić rzeczy, których nie potrzebujesz". eh, idź do sąsiadów. już są pewnie narąbani i z chęcią przyjmą każdego nowego do zespołu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość missEm
nawet ja-myslałam ze jestem jedyna na świecie ale okazało się że i Twój dzień wygląda dołdnie tak samo jak mój. Morze to zabrzmi egoistycznie ale cieszę się...że okazało się że nei jestem w tym odosobniona. W środowisku w którym zyję również są ludzie sparowani lub zamknięci w swoich kręgach. To mój drugi sylwester który spdzam sama. W zeszłym roku zupełnie sama w tym z rodzicami bo się pochorowali i impreza im odpadła. Nawet moi Kochani Staruszkowie mieli plany. A ja...mam 24 lat niby te najpiękniejsze a od dwóch lat kżdy dzień zaczyna się wczesnym rankiem i kończy wczesnym wieczorm. Od dwóch lat jestem sama mam na koncie kilka rzenujących randek...uzewnętrzniła się moja aspołeczność. Sama nie wierzę że to co się ze mną stało i jak to się wszystko toczy dzieje się naprawdę. Zawsze starał się być w centrum uwai, lubiłam być głosna i wzbudzać zainteresowanie byłam siebie pewna i choć świadoma swoich mankamentów czy wad chciałam góry przynosić. Teraz czuję się jak największy przegrany tej ziemi. Sama soba gardzę i nienawidzę się. Gdyby dawnyznajomy widział jak bardzo ta "fajna laska z liceum" jest wyalienowana i samotna to by był w szoku. To tak jaby kiedyś mieć wszysko i nagle stracić to wszystko. POczuć jaki smak do którego się tęskni a nigdzie nie można go dostać. Boję się ludzi...dziczeję jestem nienaturanie sztuczna wstydzę się ich. Jedyny powód dla którego wstaję o 5 rano to by na 8 dojchać do pracy skończyć o 16 wrócić do domu o 17.40 i o 20 iść spać. ŻAL MI SIEBIE. Wstyd mi własnych rodziców którzy chcieliby mi niea uchylić i serce im pęka widząc mą codzinna egzystencję.... Chciałabym sobie pomóć, cciałabym by choć trochę się zmieniło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość missEm
praszam za błędy otrograficzne chyba mam dyslekcje ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olać pary. Nie mam dziewczyny którą bym kochał to nie chcę pary... No i drogie panie spędzam sylwka sam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wezcie sie w garsc dziewczyny , szkoda łez w taka noc..., ja spedzam sylwestra sama i wcale nie załuje takiej decyzji chociaz miałam kilka propozycji. Zróbcie sie na bóstwo dla siebie , drineczek w dłon i swietujcie :) glowa do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna pomarańcza
heh łatwo m ówić weź sie w garść,jeśli są takie osoby które naprawde potrzebuja towarzystwa a go nie mają...Ze mną niestety podobnie, zawsze garnełam się do ludzi wysłuchiwałam ,pocieszałam,pomagałam na imprezach...bardziej domowych byłam wesoła a mimo to żadko ktoś mnie zaprasza,ba nawet jak pytałam ludzi co robią w sylwka to odpowiadali nie wiem-na to ja to jak co to wpadnijcie do mnie i...nikt mnie nie wybrał,nikt nie zaprosił...tak takich mam znajomych ,niby pogadaja ale jak przyjdzie co do czego to wykorzystaja,albo oleją.Przez to robie sie aspołeczna,doszłam do wniosku że wole mieć kilka znajomych lepszych ,niż takich którzy mnie zawodzą,olewają ...no i tu pojawił się problem bo z tych niewielu pozostało..sama niewiem,patrząc na dzień dzisiejszy to może nikt?A i nie jest prawdą że z drugą osobą jest lepiej bo,ja siedze z chłopakiem obiecał że coś wymyśli na sylwestra w tamtym roku(wróciłam z pracypo 23)ale nic przez 12 miesiecy nie wymyślił...ja myslałam o tym ,podsuwłam pomysły,ale na ostatnią chwile nie ma za wiele opcji...nie ma ich wcale.Mam depresje,niby trzymam sie ,usmiecham ,ale nie mam na to juz ochoty..pracy nie mam wszedzie rypać trzeba 7,6 dni w tyg za najmniejsza lub troche ponad ,a ja nie mam energi siły ..gdyby to było 5,6 dni w tyg dalabym jeszcze rade a tu wszedzie te cholerne niedziele,czlowiek pada na leb..boże pogrążam sie coraz bardziej.właśnie polepszylam sobie humor zjadłam frytki i slysze fajerwrki..wszyscy sie bawia na osiedlu tylko w kilku oknach sie swieci..serce mi peka z zalu.Musze cos robic nie tak,tylko co? tak lubialam ludzi a tu wiekszosc jest nieszczera,wykorzystac i zostawic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no fajnie a jaki cel można
No nie płaczcie już tak;) Ja mam 25 lat, też codziennie od rana do wieczora w pay, wychodzę z domu o 9, wracam ok. 20-21. Ale już nawet w pracy czuję się niepotrzebna. Po prostu czuję, że potrzebuję czegoś nowego, ale nie mam odwagi, nie mam wiary w samą siebie. Czuję się bardzo wypalona, mimo że pracuję dopiero 1,5 roku. W dodatku moja praca wymaga kreatywności:O Moi rodzice mają to w nosie, w zasadzie ciesza się, jak siedzę w domu;) Takie życie, no. Nie tylko w sylwestra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madapomada
jak Was czytam to m i lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iza39
CZESC DZIEWCZYNY jestem sama w domu i jest mi troche przykro.Nie ma ze mna mojego chlopaka choc bardzo by chcial,ale sila wyzsza - nie moze-pije drinka i mysle o przyszlym roku-czy bedzie tak smutny jak ten ktory mija ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do smutnej pomaranczy wiem jak to jest gdy brakuje kogos , towarzystwa ... ja miałam wielu przyjaciól tak mi sie wydawało , ale jak przyszedł kryzys osobisty ( brak pracy ,brak pieniedzy , stracona miłosc) to okazało sie ,ze nie było nikogo wokól mnie ... wszyscy zajeci własnymi sprawami . A gdy moje przyjaciółki miały problemy ja rzucałam wszystko , to był blad. Powiedziałam moim " znajomym " ze mnie zawiedli , nasze relacje sie ochłodziły , tylko 2 osoby staraja sie odbudowac moje zaufanie ... reszta mnie nie obchodzi . nie mozna byc za dobrym bo ludzie to wykorzystuja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nawet
czy Wy naprawdę nie widzicie różnicy pomiędzy zostaniem kompletnie samej w pustym domu, nie z wyboru tylko z braku innych możliwości, a wybraniem takiej opcji, bo inne propozycje były kiepskie, bo chłopak się rozchorował albo jest daleko, bo jesteście zmęczone i chcecie pobyć w domu, albo byciem w domu z kimkolwiek jeszcze? Ja uświadomiłam sobie właśnie, że jestem kompletnie sama, że ta maleńka garstka ludzi, których nazywałam przyjaciółmi ma mnie głęboko gdzieś. Nikt nawet nie zadzwonił. Przyjaciółka, z którą wiele lat mieszkałam, z którą nie ma tematu tabu, z którą wiele w życiu przeszłam i która jeszcze wczoraj gadała ze mną godzinę przez telefon bawi się właśnie na imprezie zorganizowanej dzisiaj z ludźmi, z którymi miesiąc temu byłam na wakacjach, z którymi mieszkałam przez tydzień w jednym pokoju i super się razem bawiliśmy, od których jeszcze trzy dni temu dostawałam smsy, że właśnie wspominają wyjazd i koniecznie musimy się jak najszybciej zobaczyć. A nowy rok zaczęłam od płaczu i kłótni z mamą, która zadzwoniła, chociaż błagałam ją, żeby tego nie robiła, że chcę spać i udać, że to wszystko nei dzieje się naprawdę. Nawet nie życzyłyśmy sobie szczęśliwego roku. Moim rodzicom serce pęka, bo chcieli dać mi wszystko i chcieli, żebym była szczęśliwa, tylko oni też chyba coraz częściej myślą, że to ze mną jest coś nei tak. Nigdy nie miałam wielu znajomych, raczej garstkę bliskich, ale jak sądziłam sprawdzonych ludzi plus luźne imprezowe znajomości, ale nigdy nie miałam problemu z kontaktem z innymi, byłam dobrze odbierana, a od roku jest dramat. Wpadłam w straszny dół, jestem wiecnie sfrustrowana i mam poczucie, że tracę czas, że wszyscy idą gdzieś dalej, coś robią ze swoim życiem, a ja je tracę. Nie wiem, jak mam przeżyć kolejny taki rok, naprawdę nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś jeszcze młoda
ja mam 30 lat, za parę dni 31 i mam to samo. Znajomi i tzw "przyjaciele" przyjaciele mają mnie w głębokim poważaniu, bo sparowani, a ja sama... Sparownaym nie po drodze do samotnych, choćby nie wie, co mówili. Oni mają swój własny świat, do którego wstęp mają tylko inni sparowani.... Wypiłam całego szampana, upiłam się na smutno, jutro pewnie cholerny ból głowy.... W dupie z tym wszystkim chciałoby się powiedzieć, ale wcale tak nie jest. Jestem sama, sama, sama.... dół.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tak samo i mam 25 lat
nigdy nie byłam na żadnej imprezie w sylwestra ale serio w dupie mam cały świat a właśnie jem ciasto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nawet
mi już do 30 też niewiele niestety zostało... Sparowanych znajomych może łatwiej byłoby mi przeżyć... Ci najbliźsi tacy właśnie są. Ale na tej imprezie są też ludzie bez pary... Zresztą inaczej jest z parami w gronie 4 czy 6 osobowym, a inaczej jak jest kilkanaście osób... Kolega u którego odbywa się impreza też nei ma pary, jeszcze dwa miesiące temu wydawało mi się, że bardzo chce tą parę tworzyć ze mną, tylko skutecznie pozbawiłam go złudzeń zanim zdążyłam to przemyśleć... Ale później kontakt już był normalny, więc to nie to jest powodem... Nawet nie wiecie ile bym dała, gdyby ktoś sprawił, żebym uwierzyła, że jeszcze będzie normalnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żeby mnie nie było
hej, nie wiem czy to ktoś przeczyta pewnie nie bo już nikt tu nie zagląda. Nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym być sama, cisz spokój itd...., a tu co ludzie się w koło bawią, cieszą, a u mnie awantura za awanturą nic tylko iść się powiesić nawet telefonów z życzeniami nie mogę odebrać bo po co ktoś ma słyszeć w tle, co się u mnie dzieję. Wyłączam telefon i udaję, że mnie nie ma, a może było by lepiej gdyby mnie wcale nie było....tak to by było najlepsze rozwiązanie wtedy by nikt nie dzwonił..................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślę, że dzisiaj życie zweryfikowało, kto jest znajomym, przyjacielem, a kto nim nie jest. mnie tez zawiodły najbliższe osoby, to przykre i to boli - zwłaszcza jeśli wychodziło się do tej pory zawsze z inicjatywą. :( może ten dzisiejszy samotny wieczór to znak, że warto poszukać w swoim otoczeniu nowych osób i to im poświęcić swoją uwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez siedze dzisiaj sama. Mój narzeczony pracuje, wiec sama nigdzie nie pójdę. Ale w calym swoim życiu tylko kilka razy bylam w sylwestra na jakiejś imprezie. Nie przemawia do mnie przymus szampanskiej zabawy na zawolanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co innego mieć wybór, a co innego nie miec opcji i spędzać sylwestra z samotności. Jest ktoś, kto o tobie myśli narzeczony, a co mają powiedzieć osoby, które nikogo takiego nie mają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×