Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wapaho Nopaha

czy zauwazacie niestosowne zachowania prowincjuszek w mieście?

Polecane posty

Gość Wapaho Nopaha
zdegustowana......... Ludzie kochani nie generalizujcie!!Rozumiem, że mieszkańcy Gdańska , Lublina, Poznania, Krakowa i reszty kraju to wieśniaki i prowincjusze Temat jest o prowincjuszach przyjeżdżających do różnych miast Polski, nie tylko do Warszawy. Czytajcie ze zrozumieniem. A swoja drogą byłem w Gdańsku wiele razy i są tam bardzo sympatyczne dziewczyny, niestety jest dużo elementu na poziomie dresów. Wystarczy juz sam dworzec kolejowy, żeby zobaczyć jakie elementy przestępcze się tam kręcą. Co do Krakowa, to jeszcze do niedawna był na pierwszym miejscu pod względem przestępczości. Teraz jest na czwartym. W11 dobrze pokazuje jaki jest Kraków - gorszy niż stara praga w Warszawie. Do tego wyjatkowo niekompetentni sprzedawcy. Moi znajomi mieszkali w Krakowie i mają identyczne odczucia, miasto ładne, spokojne, ale ludzie, kluby to prowincja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wapaho Nopaha
Co do łodzi, to jest to miasto robotniczo żydowskie. Tam były kiedyś wszędzie fabryki. trudno od ludzi pochodzących od robotników oczekiwać szlacheckich manier. Co innego takie miasta jak Totuń, Poznań. Oczywiście nie ma co generalizować. W krakowie była i do dziś jest smietanka artystow, kultury i równiez szlachty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdegustowana.........
Wapaho......wymiękam.......w każdym mieście znajdziesz jakąś czarną stronę...tak więc czekamy...co powiesz o stolicy??Wszyscy mieszkańcy są szlacheckiego pochodzenia??Wszyscy mili i kulturalni??Skoro tak to pytam: gdzie jesteście w tej Warszawie??Gdzie Was można spotkać?/My prowincjusze z chęcią byśmy poznali ginący gatunek........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pachamama
zgadzam się z autorem tematu. urodziłam się i mieszkam w Warszawie, ale dopiero teraz studiując widzę w jakich ilościach zalewa nas chamstwo. zachowanie niektórych ludzi jest co najmniej uwłaczające.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wapaho Nopaha
zdegustowana......... Wapaho......wymiękam.......w każdym mieście znajdziesz jakąś czarną stronę...tak więc czekamy...co powiesz o stolicy??Wszyscy mieszkańcy są szlacheckiego pochodzenia?? Cóż niestety jest Praga gdzie od dziesiątek lat był wysiedlany margines, jest dresiarstwo i robotnicze rodziny. Nie jest idealna Warszawa, ale mieszkam tu od urodzenia i wiem jakie było to miasto przed 1990 rokiem i jakie jest teraz, kiedy ludzie masowo napływali do Warszawy za pracą i wykształceniem. Różnica jest kolosalna. Kiedyś ludzie byli dla siebie milsi i potrafili na imprezach, czy na ulicy zagadać do siebie, uśmiechali się. Teraz? Szkoda gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hagahagahagahaga
Przyjechałam do Warszawy z małego miasta na Pomorzu. Studiuje na UW - podobno jest to najlepsza uczelnia w Polsce. Na moim kierunku ok. 80% stanowią warszawiacy ( o ile można tak powiedzieć, o ludziach którzy dopiero od dwóch pokoleń mieszkają w stolicy). Na pierwszej domówce integracyjnej zobaczyłam amfetaminę oraz parkę uprawiającą seks pod kaloryferem. Zostałam zakwalifikowana jako dziwna, ponieważ nie "przelizałam się" ( jak poetycko określiła koleżanka z Warszawy) z żadnym z chłopaków, ani nawet z dziewczyną (!!!). Na zajęciach rodowici warszawiacy zadają następujące pytania: 1. Ale mamy jechać zobaczyć ten rękopis do Biblioteki Narodowej? Ale gdzie to jest?! 2. "Burza"? A kto to napisał? 3. Musimy to czytać w całości?! Przecież to ma ponad 300 stron! 4. Dlaczego znowu mamy czytać jakiś tekst? Nie wspominając o tym, że studentom bądź co bądź humanistycznego kierunku z niczym nie kojarzą się podstawowe daty takie jak np. 1532.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wapaho Nopaha
hagahagahagahaga Przyjechałam do Warszawy z małego miasta na Pomorzu. Studiuje na UW - podobno jest to najlepsza uczelnia w Polsce. Po pierwsze Uniwersytet Warszawski na większości wydziałów ma niski poziom i nie wiem skąd masz informacje, ze to dobra uczelnia. państwowe uczelnie mają przeważnie niski poziom. Nie ta kasa dla wykładowców i nie można zatrudniać praktyków. Ale to zależy od wydziału. Po drugie, każdemu zaglądałaś do dowodu? siła rzeczy jesli w Warszawie 75% stanowią przyjezdni, to i na uczelni proporcje nie będą rażąco inne. Jaki poziom wydziału, taki poziom ludzi. A co do amfetaminy i seksu, to gdzie tu chamstwo i zaściankowość? Może niezbyt moralne, ale nie chamskie w stosunku do innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wapaho Nopaha
1. Ale mamy jechać zobaczyć ten rękopis do Biblioteki Narodowej? Ale gdzie to jest?! 2. "Burza"? A kto to napisał? 3. Musimy to czytać w całości?! Przecież to ma ponad 300 stron! 4. Dlaczego znowu mamy czytać jakiś tekst? Nie wspominając o tym, że studentom bądź co bądź humanistycznego kierunku z niczym nie kojarzą się podstawowe daty takie jak np. 1532 To się może co najwyżej kojarzyć z lenistwem dzisiejszej rozpuszczonej i niewykształconej młodzieży, ale nie z chamstwem i słomą. Powiem Ci jeszcze jedno - ludzie ze wsi maja większa motywację do nauki (bieda, obce miasto, chęć wyrwania się ze środowiska i chęć lepszego życia). Ci co mają zbyt lekko zwykle się nie przykładają do nauki, ale to też stereotypy. Pytanie, czy się chamsko do ciebie odnoszą, są egoistami, obgadują, lansują? Nie pogadają? I czy faktycznie są Warszawiakami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hagahagahagahaga
>Po pierwsze Uniwersytet Warszawski na większości wydziałów ma niski >poziom i nie wiem skąd masz informacje, ze to dobra uczelnia. >państwowe uczelnie mają przeważnie niski poziom. Nie ta kasa dla >wykładowców i nie można zatrudniać praktyków. Ale to zależy od >wydziału. Studiuje dwa kierunki - jeden humanistyczny, a drugi ścisły. Na poziom wykładowców nie mam co narzekać - wybierając się na studia, wiedząc że będę musiała się tutaj sama utrzymać, zrobiłam dokładne rozeznanie, gdzie jest poziom jest najwyższy. Niestety studenci warszawscy z tych najlepszych szkół średnich nie mają pojęcia o twierdzeniu Goedla, a całki wprawiają ich w przerażenie. >Po drugie, każdemu zaglądałaś do dowodu? siła rzeczy jesli w Warszawie >75% stanowią przyjezdni, to i na uczelni proporcje nie będą rażąco inne. Nie wiem jakie badania statystyczne prowadziłeś już jakie są twoje źródła ( proszę o link, z ciekawości bym się z nimi zapoznała i wcale tutaj nie ironizuje), ja opieram się tylko na własnych doświadczeniach. Spędzając z danymi osobami lwią część mojego czasu, miałam go wystarczająco dużo, aby co nieco się o nich dowiedzieć. W grupie 20 osobowej nie jest to zbyt trudne. W grupie 20 osobowej, jedynie 5 osób było przyjezdnych, o dziwo to właśnie my prowincjusze zakończyliśmy przedmiot z najlepszymi wynikami. >Jaki poziom wydziału, taki poziom ludzi. Uczę się u najlepszych, nie będę sypać nazwiskami na forum, ale te same osoby wykładają również na prywatnych warszawskich uczelniach. >A co do amfetaminy i seksu, to gdzie tu chamstwo i zaściankowość? U nas na prowincji nachalne namawianie do zażywania czegokolwiek, pomimo wyraźnego sprzeciwu jest uważane, za wysoko naganne. Tak samo w złym tonie jest obgadywanie z niesmakiem osoby, która nie chciała pić alkoholu na umów ani uprawiać grupowej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Domnica
Problem w tym , ze z prowicji sie moga wyprowadzic, ale prowincja sie z nich nie umi wyprowadzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hagahagahagahaga
>To się może co najwyżej kojarzyć z lenistwem dzisiejszej rozpuszczonej >i niewykształconej młodzieży, ale nie z chamstwem i słomą. Ta część mojej wypowiedzi nie była skierowana bezpośrednio do twoich argumentów o chamstwie. Wcześniej w dyskusji była mowa o tym, że ludzie z prowincji interesują się jedynie nowinkami ze świata gwiazd. Dlatego podałam przykłady wykształconych warszawiaków. >Powiem Ci jeszcze jedno - ludzie ze wsi maja większa motywację do >nauki (bieda, obce miasto, chęć wyrwania się ze środowiska i chęć >lepszego życia). Ci co mają zbyt lekko zwykle się nie przykładają do >nauki, ale to też stereotypy. Niestety są to tylko i wyłącznie stereotypy. W domu niczego mi nie brakowało, moja rodzina nie zajmuje się uprawą roli, są dość majętni. Mogłabym zostać u siebie i prowadzić spokojne i dostatnie życie. Jednakże wiedza zawsze była i będzie moją największą pasją. Nie chce obciążać mojej rodziny, dlatego utrzymuje się tutaj sama i żyje na bardzo niskim poziomie, ale nie żałuje. >Pytanie, czy się chamsko do ciebie odnoszą, są egoistami, obgadują, >lansują? Nie pogadają? I czy faktycznie są Warszawiakami? 1. Na pierwszych zajęciach zostałam wyśmiana ponieważ charakterystycznie zaciągam niektóre zgłoski ( rodzina ze strony mojego dziadka pochodzi z Litwy) 2. Nigdy żaden warszawiak nie chciał mi pomóc w nauce ani podzielić się materiałami. 3. Lans na owym humanistycznym kierunku jest niewyobrażalny. Przynajmniej popatrzę sobie na markową odzież:) 4. Jedna dziewczyna przestała odpowiadać na moje cześć odkąd dowiedziała się, że nie jestem z Warszawy 5. Najlepsze(!) - kolega warszawiak, którego zaprosiłam na wieczór filmowy, ukradł mi z portfela ostatnie 300 zł. Dopóki moi kochani prowincjusze, nie pomogli mi dowiedzieć się kto to zrobił, nie miałam przez kilka dni co do garnka włożyć. Tak mam całkowitą pewność, że są to warszawiacy przynajmniej od dwóch pokoleń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate ms
każdy jest inny i nie ma znaczenia wpis w dowodzie...To, że jestem z prowincji nie spowoduje,że nie przyjadę do warszawy, że nie zamieszkam tam i nie będę pracować....znam siebie, a kulturę wpojoną mam od dziecka....To, że ktoś jest z miasteczka X pod warszawą nie spowoduje, że nie podejdę i nie podam ręki... Trzeba być klasą samą dla siebie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem z miasta :P ale kocham wieś uważam że dzisiejsi ludzi ze wsi różnią się niewiele od tych z miasta. Mogę nawet powiedzieć że często są bardziej kulturalni i nie mają takiego mniemania o sobie:P . Ponadto umieją żyć normalnie nie są tacy wybredni i umieją się przystosować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za stodołą obornik
albo gówno, które nie pachnie konwaliami. Mieszkam na wsi... wsi, w której dla poprawy jej wizerunku jest sporo do zrobienia. Czyli słoma mi z butów wystaje? Znam tez i inne miejsca w świecie - Egipt, Izrael. Majorkę, Cypr, Amsterdam, Bruksela, Paryż, Helsinki, Oslo... Ba, może Cię to zdziwi, umiałam się stosownie zachować:D Znam 4 języki - mój ojczysty, angielski, rosyjski, niemiecki - z takim bagażem można Świat objechać... Nie czuję się prowincjuszką. Mieszkam na wsi, za stodołą sterta obornika, który codziennie muszę wyrzucić - śmierdzi!!! Słoma z butów często mi wystaje, ale jadąc do stolicy województwa biorę prysznic, zakładam lakierki, czyste odzienie - a to wszystko, żeby Wam miastowym nie niszczyć środowiska :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z jednej strony owszem rodowici mieszkańcy wielkich miast są lansiarzami (nie wszyscy), jeden powód dlatego ich stać na markowe rzeczy, to ze nie muszą wydawać kasy na akademiki dojazdy itp. Z drugiej strony wieśniackie rejestracje zajmują nasze miejsca parkingowe a potem jeszcze mają czelność kłócić się ze obowiązują na tym parkingu jakieś je*ane numerki, śmiech na sali, nie przestrzegaja przepisów ze parkowac mogą tylko mieszkańcy. A jeśli taki zamieszka z wami w bloku, to na 90% poczuje sie jak u siebie i bedzie siać oborę co to nie on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a propos różnych miast Polski - będąc na studiach miałam okazję poznać ludzi , a właściwie dziewczyny z różnych części kraju. i choć podobno Warszawiak z Krakowiakiem się nie dogada i zawsze źle myślałam o ludziach z tamtego miasta to poznałam pewną dziewczynę i z nią się zakumplowałam. Jedynie z dziewczynami z Warszawy, ewentualnych okolic i tą z Krakowa można było się normalnie dogadać. Bo one uwaga "rozmawiały" !!! a nie jak te z prowincji np. Kozienic,Radomia,Chełmu co "darły japę" albo po prostu "mówiły" czyli takie co gadały trzy po trzy byle gadać. I zauważyłam, że dziewczyny z dużych miast są skromne, ciche, mądre, zrównoważone natomiast te ze wsi krzykliwe, głośno się śmieją, przeklinają, palą,ażeby to nie pokazać jakie one hop do przodu, niech żyje wirginia woolf i jakie to one wyzwolone... I swoją formą marną, bo marną zagłuszyć treść...ale gęba pozostaje i potem się dziwić, że kończą takie UW a pracy ni ma ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem z Krakowa i nie mam nic do przyjezdnych. Nie wyliczam im, ze 'zużywają mój tlen', 'przyjeżdżają samochodem i zanieczyszczają moje środowisko'. No cóż. Jak widać ludziom ze stolicy się w dupach poprzewracało i mają się za wielkie paniska. Wyżej srają niż dupę mają. Pozdrawiam z mroźnego Krakowa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj oj...
Mieszkam w średniej wielkości mieście (ok. 300 tys. mieszkańców). Jakiś czas temu przyjechali do nas ludzie z osławionej Warszawki robić festiwal filmowy. Z racji wykonywanego zawodu musiałam w nimi współpracować. Takiej mentalnej małomiasteczkowości nie widziałam już dawno... Jeden z nich przez kilka dni chodził boso po mieście, gdyż było mu niewygodnie w butach (być może uznał, że na wsi-czyli poza Warszawą nikt nie zwróci na niego uwagi). Zdziwili się, że miasto jest duże, bo wcześniej sądzili, że ciągnie się na jakieś 10 km... Chamskie teksty były na porządku dziennym. Pijaństwo i zadufanie w sobie... A przecież to Warszawiacy... Animatorzy kultury... Pewnie dużo wiedzieli o malarstwie i rozróżniali Witkacego od Gombrowicza (nie to co my - prowincjusze, bo do nas taka wysoka kultura jeszcze nie dotarła). Z resztą, o czym my tu w ogóle mówimy - "rdzenni" Warszawiacy sami sobie wystawiają opinię pisząc teksty takie, jak chociażby w tym temacie... A prawdziwą wiochę to robią na wszelkich wyjazdach wakacyjnych - nad morzem, czy na Mazurach... Poza tym sprawdzanie dowodów nowo poznanych osób (co sugerował jeden z panów wypowiadających się powyżej) nie świadczy o szczególnie wysokiej kulturze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kupetka:) Prownincją to dla Ciebie jest m.in.radom???:)To winszuję! I pewnie od dziś będziesz twierdzić,że wszyscy z Radomia,Kozienić i Chełma będą "drzeć japę"!:) Dobre sobie. Żeby nie było,nie pochodzę z żadnego z w/w miast!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×