fabulous__ 0 Napisano Styczeń 8, 2010 Na prawdę nie chciałam. Tak to już ze mną jest, że zakochuję się zawsze w nieodpowiednich mężczyznach i w złej chwili. ON- Tomasz, starszy, inteligentny, zabójczo przystojny, z poczuciem humoru, ksiądz. Nawet mnie lubi. Czasem rozmawiamy, czasem do niego dzwonię i udziela mi pewnych rad. Jestem mu wdzięczna, bo wiele spraw dla mnie ważnych rozwiązało się właśnie dzięki niemu. Kiedy rozmawiamy to bez opamiętania.. Potrafimy śmiać się ze wszystkiego. A czasem, tak jak dziś, przejeżdża obok mnie samochodem i udaje, że nie widzi. Bardzo mnie to boli. Oczywiście, chciałabym, żeby między nami było coś więcej. Tylko czy to możliwe? W jaki sposób zbliżyć nas do siebie? A jeśli nie, to jak zapomnieć spotykając się co niedziela w jednym kościele? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach