Samotność-sama jestem sobie winna?

Mam 17 lat i ogromne kompleksy. Negatywnie wpłyneło na mnie"wychowanie" mojej rodziny ktora mnie ciagle poniza. Doświadczenia z facetami złe-nawet bardzo. Rok dochodziłam do siebie po ostatniej blizszej znajomosci. ludzi ktorych znam sa juz w tzw. zwiazkach z druga osoba. Przec co ja jestem samotna. wszyszłam z załozenia ze nic nie bede robic w tej kwestii a zajme sie nauka. tak tez robie-boje sie tylko ze zostane sama do konca zycia/

Spokojnie, jesteś jeszcze bardzo młoda. Ja też do niedawna myślałam tak jak ty, ale teraz wiem, że jednak sprawdza się stare powiedzenie... miłość przychodzi sama, nieproszona, w chwili kiedy najmniej się tego spodziewasz. :) Tak więc bądź cierpliwa, głowa do góry, bardzo dobrze, że zajmujesz się nauką, bo inteligentne dziewczyny przyciągają do siebie facetów.

ciesze sie ze ktos mnie rozumie ale naprawde jest mi przykro kolezanki/koledzy maja partnerow a moja wielka miłosc mnie zawiodła. teraz ktos wpadł mi w oko ale chyba odpuszcze bo panicznie sie boje ze to wszystko złe sie powt

zrobisz jeszcze w zyciu wiele lodzików i dasz niezapominanie wiele razy dupy

hehhe ok tyle ze nie o to mi chodziło

czuję to samo co ty, ale ja mam 26 lat i myślę że w moim wieku to zdecydowanie poważniejszy problem niż w twoim;)

Rozumiem Cie. byc moze dlatego tak podchodze do sprawy bo chodze do zenskiej szkoły a tam temat tylko jeden...

no rozumiem, rzuca się na mózg...a wśród moich znajomych temat ślubów, mężów, pierścionków zaręczynowych...a ja jak mysz pod miotłą siedzę, bo temat zupełnie dla mnie obcy:P

ciagle słysze"muysisz sobie kogos znalesc!" -po nieudanej probie i dodam ze bolesnej stwierdziłam ze nic nie bede robic i jak jakis chłopak ma mi sie trafic to tak bedzie-tylko czy moje podejscie jest własciwe?

pewnie że tak! pamiętaj: miłość i sraczka przychodzą z nie nacka;)

czyli jak ktos wpadnie mi w oku i ta osoba nawet juz mnie zauwaza to mam cierpliwie czekac,tak?

nic nie musisz! co masz na siłę kogoś mieć? byle by nie być sama, bo odstajesz od całości? nie ma sensu tracić nerwów na tworzenie jakiś sensownych związków, tak jak ja je traciłam...próbowałam na siłę, szukałam sobie kogoś, bo sama i sama, chciałam to zmienić, ale gówno z tego wychodziło, dlatego właśnie teraz mam postawę "na olewkę" jak się trafi to będzie a jak nie to trudno, masz czas na miłość, na prawdę, nie masz się co stresować

ale jakos delikatnie daj znak ze ma ten ktos szanse u ciebie, usmiechnij sie, spojrz w oczy głęboko

własnie i tu jest problem-boje sie osmieszenia

nie ośmieszysz się przecież jak pogadasz czasem z tą osobą czy coś, tak na początek o dupie marynie, a jak on ma cie na oku to samo się rozkręci...

ja mam 20 lat. nigdy nikogo nie mialam. niby sie mowi ze ta wlasciwa osoba przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie, ze stanie sie to i juz. ale zaczynam w to wątpic. dla mnie chyba nie ma odpowiedniej osoby, zauwazylam ze faceci lgną do dziewczyn glosnych i zarazem tępych, krzykliwych. ja taka nie jestem. trudno mi sie przed ludzmi otwierac. nie jestem towarzyska. meczy mnie tlum ludzi. i wlasnie dlatego mysle ze trzeba to olac bo milosci nie ma. a cud sie raczej nie stanie.o! wiec ci powiem, nie szukaj na sile, miej to gdzies. zajmij sie tym co lubisz. jak ma ktos w twoim zyciu byc to bedzie a jak nie to nie. i pieprzyc to.

boje sie robic pierwszego kroku, juz mam złe doswiadczenie przec co mam opory. Widze ze on mnie juz zaowazyl tylko co dalej? ja sie np usmiechne a on niby co dalej zrobi? z jego perspektywy sprawa (jesli wogole jest)nie jest taka prosta...

ktos moze mi pomuc?

hmmm

czy jeszcze ktos chce sie wypowiedziec?

No pisać coś, do chuja pana

podszywacz