Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Marzycielka 11

Niespełnione marzenia 30- latki

Polecane posty

Hej! Mam 32 lata, jestem mężatka, posiadam 2 dzieci. Z wykształcenia nauczyciel języka polskiego. 6 lat temu, w sumie już 7 lat minęło od daty ślubu. Ogólnie jestem zadowolona, kocham i jestem kochana, mąż jest dobrym człowiekiem, rozumie mnie. Aktualnie nie pracuję, zajmuje się wychowywaniem moich pociech. Mąż posiada gospodarstwo rolne, raczej nie mamy problemów finansowych. Znajomi mówią mi, ''jak Ty masz dobrze, siedzisz sobie w domu, nie doceniasz tego co masz''. A jednak czegoś mi brakuje, na pewno kogoś do pogadania, nie mówię, że nikogo takiego nie mam, problem w tym, że mieszkamy na uboczu i nie mam za bardzo kontaktu z ludźmi. Miałam fajną sąsiadkę, ale wyjechała za granicę za mężem, który tam pracuje, inne koleżanki też albo wyjechały lub kontakt się rozluźnił. Czasami mam żal do losu, skończyłam wyższe studia i siedzę na jakimś zad...Marzyłam kiedyś o śpiewaniu, nawet byłam kiedyś na eliminacjach do '' Szansy...''. Byłam młodsza i pełna zapału. Teraz boję się podjąć jakieś kroki w celu zmiany, być może obawiam się odrzucenia lub wyszydzenia. A może wydaje mi się, że mam talent? Czy ktoś ma podobny problem, chętnie pogadam przez GG.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chętnie z Tobą porozmawiam
mam prawie identyczną sytuację, podaj nr GG

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chętnie z Tobą porozmawiam
dzięki, na pewno napiszę, jak uśpię dziecko, wieczorkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fjhwbfw
Marzycielka 11--napisałaś"Mąż posiada gospodarstwo rolne" a Ty niby tego gospodarstwa rolnego nei posiadasz :-) Ty to wielmożna pani na włoscich gdzie maz tylko na tym gospodarstwie rolnym pracuje:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć ''fjh..'' Mąż miał zapisane gospodarstwo przed naszym ślubem, więc jeśli orientujesz się w zakamarkach prawa, jest jego prawnym właścicielem, nasze jest to co po ślubie. I oczywiście, chociaż nie muszę się z tego tłumaczyć, pomagam mu jak mogę. Zresztą mieszkamy jeszcze z teściami i jego bratem, toteż rąk do pracy nie brakuje. A ja nigdy żadnej pracy się nie bałam i wiele w życiu już robiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fjhwbfw
Marzycielka 11--kobieto,prawo w rozdzielnosci majatkowej jest wykorzystywane gdy dochodzi do rozwodu lub zaistnieja jakies problemy z finansami .Na razie chyba nie macie żadych problemow,wiec smiało mozesz napsiac,ze posidacie gospodarstwo rolne.Bo ejzeli w taki sposob patrzysz,to kazda rzecz zakupiona przed slubem,a na pewno jest ich wiele mozna uznac za rzecz majaca jednego własciciela.Przykładowo musiałabys wtedy mowic"maz posiada wersalkę,wiadro":-) I ei rozumiem tego Twqojego marudzenia. Widziały galy co brały.Zgodziłas sie wyjsc za mezczyzne pochodzacego ze wsi,majacego gospodarkę,wiec teraz nie miej zalu do losu,tylko do samej siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ''fjh..'' Oczywiście nie traktuję tego jak Ty to napisałaś, ale gdybyś była w mojej sytuacji, to byś mnie zrozumiała. Chyba nie wiesz jak to jest, gdy się przychodzi do czyjegoś domu, zwłaszcza gdy jest inna kobieta, w sensie gospodyni. Ciekawe czy jesteś z miasta czy ze wsi? Jeszcze jedno, ja nie żałuję swojej decyzji, po prostu nie wystarcza mi to co mam. A wiesz jak się fajnie mieszka z rodzicami męża? No już ponarzekać nie można. Zaznaczam, że mieszkam na wsi od urodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Resident Evil 4
byłam w takiej sytuacji tylko dzieci nie było, mieszkałam na zadupiu nie pracowałam i marzyłam o lepszym zyciu...i to był wolny związek...wytzrymałam 4 lata przy pierwszej nadarzającej się okazji uciekłam z takiego życia i od tego człowieka...CO MAM teraz po 10 latach od odejścia ze wsi...zawodowo super, znalazłam prace awansowałam i zarabiam niezłe pieniądze...poza zawodowo..porażkla nic mi się ułożyło, jestem sama i samotna mam 35 lat i wydaje mi się że nic mnie już nie spotka, nawet dziś zastanawiam się czy dobrze zrobiłam uciekając z tej wsi i zadupia za którym teraz tęsknie, mam kontakt z tym człowiekiem którego porzuciłam i te jego wies nawet go odwiedzam, jego i jego nową partnerke która na tej wsi czuje się świetnie, i super im jest razem, duzo zrobili, zmienili, mnie zabrakło cierpliwości i miałam parcie na "karierę" nie wiem czy dobrze zrobiłam nawet teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Resident Evil! Ja też mam ochotę uciec od tego wszystkiego, ale nie sama tylko z mężem i dziećmi. Tylko dokąd? Czasem sobie marzę jakby było fajnie mieszkać samemu, mieć normalną pracę, móc częściej gdzieś wyjść. Nie chodzi o to, że nas nie stać, ale nie ma za bardzo z kim, bo nasi znajomi albo mają problemy finansowe albo powyjeżdżali za granicę. Druga rzecz to dzieci, a babcie są starsze i niestety nie garną się do opieki. Po przeczytaniu Twojej opowieści, już nie wiem czy można być w pełni zadowolonym i nie czuć niedosytu. Zawsze człowiekowi źle, a jak się patrzy na innych to się im zazdrości, bo wydaje się nam, że mają lepiej i wszystko jest super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja sytuacja może nie jest taka sama ale sedno podobne. Mieszkam co prawda w mieście, dzieci nie mamy jeszcze z mężem,pracuję zawodowo i wydawałoby się że to idealne miejsce i czas by być szczęśliwym, bawić się i realizować. Ale tak już jest w życiu że życie nie jest bajką. I nawet tu w mieście nie ma czasem do kogo buzi otworzyć, znajomi również się porozłazili... A wydawałoby się przecież...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×