Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tesknieeeeeeee

jak sobie poradzić z tęsknotą?

Polecane posty

Step up 2 muszę koniecznie obejrzeć ale polecam też kochaj i tańcz rewelka jednak polskie filmy są najlepsze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i eszcze jednokubełek popcorna :) na doła i do przodu :) (a tak na marginesie fajną masz siostrę )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sam jak palec27
Witam, jakieś 2 miesiące temu rozstałem sie z dziewczyną. Byliśmy razem 1,5 roku i było to najlepsze co mnie spotkało. Przedtem prowadziłem bardzo "frywolny", beztroski tryb życia. Dużo sie bawiłem chodziłem po klubach nie wylewałem za kołnierz, generalnie beztroskie życie. Gdy sie poznaliśmy oboje stwierdziliśmy że jesteśmy z dwóch różnych światów, wynikało to z tego że ona ma małego synka i nie mogła by prowadzić mojego trybu życia. Nie mniej jednak obstawialiśmy przy swoim z tą różnicą że ja tylko mówiłem że nie zmienię moich nawyków a prawda była tak że od dnia kiesy sie spotkaliśmy nie wyszedłem na żadną zabawę bez niej. Strasznie przy niej wydoroślałem mimo że mam 27 lat. Dała mi namiastkę rodziny i prawda jest taka że jej świat spodobał mi sie bardziej niż ten w którym żyłem. Nie wiem kiedy ale uziemiła mnie a mi sie to bardzo podobało. Na dzień dzisiejszy jestem w strasznym impasie, zaczęło sie miedzy nami psuć próbowałem to ratować ale czym bardziej sie starałem tym bardziej mi nie wychodziło. Na dzień dzisiejszy pogodziłem a tak naprawdę godzę sie z tym że już ja straciłem, ją i jej dziecko które prze potwornie pokochałem. Mój ból jest tym większy że zdaje sobie z tego sprawę że chłopiec ma Matkę i Ojca (który mało sie nim interesuje) a ja nie mam do niego żadnych praw. Dodatkowo bardzo tęsknie za nią. Byłem nie w jednym związku jednakże ona wywróciła mi świat do góry nogami. Próbuje wszystkiego pływam, chodzę na siłownie, odnowiłem kontakty z wieloma znajomymi i spotykam sie z nowymi. Jednakże zawsze gdy wracam do domu albo jestem sam to myślę o nich, myślę co teraz robią, z czego sie cieszą w co sie bawią. Jak im jest itd. Wiem o tym że ktoś zajął już moje miejsce a dokładnie próbuje. Napisałem że "zają" ponieważ zdaje sobie sprawę ze to tylko kwestia czasu, spędzają go ze sobą bardzo dużo. Staram sie jednak o tym nie myśleć. Strasznie dużo kojarzy mi sie z moją byłą, miejsca, muzyka filmy. Na dodatek jestem sam, nie mam nikogo, tzn., mieszkam sam. Wiem o tym że teraz nie jestem wstanie spróbować nowego związku ponieważ jestem na to totalnie niegotowy. Moja tęsknota za nia jest tak olbrzymia i tak wielka że przeradza się w ból fizyczny. Staram sie do niej już nie pisać i nie odzywać, co jest podwójnie raniące. Wiem że musze zapomnieć ale nie wiem jak. Pomóżcie co mam począć w tej sytuacji, jak wy sobie z tym radziliście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poradzona juz.
Widze ze jestescie na tym topiku juz w fazie rozweselania sie wzajemnie, ale chcialabym wam napisac o mojej tesknocie. Sposob w jaki sie rozstalismy, czyli w atmosferze wzajemnych oskarzen, wyrzutow i zalu, pozwolil mi troche zagluszyc tesknote, bo przewazaly uczucia zlosci, rozczarowania i krzywdy.Jak tylko zbieralo mi sie na dolek, od razu przywolywalam w pamieci chwile rozstania i nakrecalam w sobie zlosc, powtarzajac sobie, ze i tak nie chcialabym juz byc z kims kto sie w taki spsob zachowuje. Ale te wszystkie zabiegi to byla oczywiscie przykrywka, to choc doskonale sobie zdawalam sprawe z tego, jakie naprawde uczucia sie pod tym kryja, to pomoglo mi to przetrwac najtrudniejszych kilka tygodni po rozstaniu. Jak juz ochlonelam, to poczulam straszny smutek i poczucie, ze nie musialo wcale do tego rozstania dojsc, i ze moglam byc madrzejsza. Ale on tez sie nie popisal....Na dzien dzisiejszy, moge w miare spokojnie go wspominac, unikajac oczywiscie newralgicznych momentow, ktore mogly by mnie znowu sprowadzic na tok rozmyslan o tym co moglam zrobic inaczej, lepiej. Nawet zaczynam o nim myslec z tkliwoscia. Np kiedy zasypiam, przypominam sobie jak mnie tulil, calowal na dobranoc, i wreszcie robi mi sie blogo, zamiast wywolywac fale zlosci i lez. Nie mam tez juz wcale pokusy napisania do niego. Tak dlugo nie mielismy kontaktu, ze stal mi sie obcym czlowiekiem. Niestety, czuje ze tak naprawde, to nie pozegnalam go wcale tak na dobre. Nie wyleczylam sie z tej milosci. Ona chyba juz na zawsze pozostanie we mnie, gleboko, uspiona. I z niepokojem patrze w przyszlosc, kiedy wyobrazam sobie jakie uczucia moga obudzic we mnie wspomnienia o nim za kilka, kilkanascie lat. Bardzo chcialabym zeby stal mi sie obojetny, tak jak kazdy inny z moich bylych. Jakos w jego przypadku to sie nie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj. tak. Ja też staram się przypomnieć wszystkie smutne momenty. Ale to mi wcale nie pomogło bo takich było z jej strony ( obojetność, zimno,) więcej niż wszystkich czułych momentów, śmiechu, chęci bycia ze mną. Usłyszałem nawet parę razy od niej poprostu bez powodu "Spier**laj" Wolała jeździć z kolegami po kryjomu i liczyła sie z ich słowami niśli ze mną. Teraz choć bardzo chciałbym wyrzucić to wszystko z serca to jeszcze nie mogę a do tego jeszcze obwiniam sam siebie że nie chciałem tego wszystkiego widzieć, że byłem takim idiotą. mineło prawie pół roku od jej zerwania przez telefon bo miała innego, a ja wciąż tęsknię i kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotny jak palec27
Do "pogodzonej już". Widzisz u mnie jest bardzo podobnie nasze rozstanie z początku nie przebiegało pod otoczką wzajemnych oskarżeń, co prawda na tym sie skończyło ale to było jedno stronne. Mianowicie ona oskarżała mnie . Była na mnie zła za to co zrobiłem źle będąc z nią i ja sam czuje sie po części winny. Jednakże zaczęliśmy sie ze sobą nie dogadywać pod koniec tzn przez jakieś 3 miesiące a byliśmy ze sobą półtora roku. Oczywiście kłóciliśmy się i to były kłótnie przez telefon. Ona twierdzi że to co było złe przeważa ale to były jakieś 3 miesiące do 1,5 roku. Kiedy próbowałem przywoływać wspomnienia to mówiła że to było dawno albo że na początku zawsze jest dobrze. Szczerze mówiąc to w mojej ocenie to nie był zły związek i można było go udoskonalić ale ona już nie widziała na to szansy a dokładniej zwodziła mnie na początku mówiąc że wydaje sie jej że może nam sie udać ale potrzebuje czasu. Ja jej go nie dałem, wydzwaniałem i prosiłem aby się ze mną spotkała. Ona zawsze mówiła że nie ma czasu że pracuje niemniej jednak dla przyjaciół zawsze czas znalazła. Niestety podczas mojego związku skupiłem się głuwnie na niej i na tym prze-kochanym dzieciaku zapominając ze należało by se znaleźć jakiegoś sprzymierzeńca pośród jej przyjaciół. Efekt by taki że oni mnie za dobrze nie znali i jak dziewczyna by zapomnieć mówiła co było złe (zapominając o tych dobrych chwilach) namawiali ją aby dała sobie ze mną spokój. Dwa razy byłem u niej z kwiatami bez zapowiedzi. Przyjęła mnie ale za każdym razem było to bez jakiegoś większego entuzjazmu. Niedawno były jej urodziny. Wiedziałem że nie będzie się chciała ze mna spotkać dlatego kupiłem najpiękniejszy bukiet w kwiaciarni jaki znalazłem wsiadłem w samochód i pojechałem do niej. Przygotowywałem sie na najgorsze na to że będzie u niej facet, na to że nie zastane jej i dam kwiaty rodzinie żeby jej przekazali, na to że mnie nie przyjmie albo specjalnie mi nie otworzy drzwi. Nie mniej jednak postanowiłem że jak przyjadę i mnie przyjmie to będę walczył tego dnia tak długo jak się da. Oczywiście gdy przyjechałem przyjęła mnie i zaczęło sie tak jak bym tego chciał, Jednakże nie przewidziałem jednego. Jej synek wyszedł z pokoju zobaczył mnie uśmiechnął się podbiegł do mnie dał mi buziaka przytulił sie i nie odstępował na krok. Wytrzymałem to 30 minut nie byłem wstanie tam wysiedzieć (ona oczywiście była oschła dla mnie powiedziała mi że on teraz tak do każdego). Gdy wyszedłem od niej wsiadłem do samochodu i zacząłem płakać. Nie byłem w stanie się pozbierać trwało to godzinę. Zraniła mnie potwornie ona i ta sytuacja. Od tego momentu już jej nie zobaczyłem poza portalami na nk czy fb. Tęsknie strasznie. Kocham ich potwornie. Gdy wypełniam sobie dzień zajęciami i znajomymi i staram sie o niej nie myśleć to mi sie ona śni. Brakuje mi tego jak sie do niej przytulałem gdy zasypiałem tego jak mały przychodził do nas do łózka w nocy i sie rozpychał brakuje mi tego jak sie przy niej budziłem. Brakuje mi wszystkiego. strasznie ale to strasznie tęsknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×