Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mikola

Jak sobie radzicie zostawiajac małe dziecko pod czyjąs opieka?

Polecane posty

Gość mikola

Hej ja sama nie jestem jeszcze matka ale planuje za jakies 2 , 3 lata nia zostac i tak sie zastanawiam jak sobie radzicie drogie mamy wracajac do pracy po macierzynskim? Z kim zostawiacie dziecko? Z mama? tesciowa? opiekunka? Czy nie obawiacie sie ze np. mama, tesciowa bedzie probowala "po swojemu" wychowac dziecko tzn. ze bedzie lekcewazyla wasze polecenia i sugestie odnosnie wychowania dziecka? Mi to prawde mowiac nie daje spokoju... moja tesciowa zawsze uwaza ze wszystko wie najlepiej - wiem ze praktycznie wychowala synka mojej szwagierki-gdy tak pracowala- tesciowa byla cały czas z małym i sa tego skutki- chlopczyk jest rozpieszczony, moim zdaniem egoistyczny, zaczyna manipulowac - ze to mu wolno jak jest babcia , a jak sa rodzice to nie- i wchodzi babci na głowe...Nie chcialabym zeby tak zostalo wychowane moje dziecko / dzieci- ale niewiem co przyniesie zycie i czy nie bede zmuszona zostawic dziecki pod opieka babci...ehhh opiszcie jak wy sobie radzicie - wasze blaski i cienie tej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle dokladnie tak jak Ty i dlatego zrezygnowalam z dobrze platnej pracy i teraz siedze z synkiem w domu. Ale nie krzywduje z tego powodu bo uwielbiam sie malym zajmowac. :) Gdybym miala wybierac miedzy "nawiedzona: tesciowa a nieznjaoma opiekunka to wybralabym opiekunke. Dobrze ze nie musze wybierac bo nie wyobrazam sobie zebym mogla zostawic dziecko z obca osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwszym macierzyńskim dzieckiem zajmował się mąż i szwagierka. Mąż pracował na nocki, szwagierka siedziała z małym od 7-12. Po drugim macierzyńskim w domu został mąż, bo ja zarabiałam tyle,że wystarczało spokojnie. Potem nie pracowałam na etacie, tylko miałam swoją działalność, no więc łatwo było organizować wymianę ;P Po 4 dziecku wróciłam na etat. Jak syn skończył 1,5 roku. Najpierw było fajnie, bo mąż pracował na zmiany i tylko co 3 tyg ktoś musiał do małego przyjeżdżać. A od października mąż zmienił pracę, na razie cały czas pracuje na rano i jest ciężko, bo najmłodszy musi być u babci od niedzieli-piątku. Ma 2,5 r i nie ma miejsca w przedszkolu :o Musimy jakoś wytrzymać do września. Odwiedzamy go w środku tygodnia raz. W piątek po pracy mąż małego odbiera, w niedzielę wieczorem go odwozimy. "Marnujemy" urlop bo kiedy się da jeden z nas bierze urlop np w pon, drugi we wtorek i przetrzymujemy małego w domu. Strasznie przykre..bo teraz on jest w najlepszym wieku i uwielbiam z nim spędzać każdą chwilę. Wiem,że u babci mu jest super, bo moja mama to zorganizowana i pomysłowa kobieta i dzieci uwielbiają u niej być (budowy igloo, szalasów, wycieczki śladami zwierząt - picie w plecaku i jedzenie - wypad na pół dnia :D) Syn się nauczył spacerów bez względu na pogodę i w sobotę, niedzielę ledwo kawę mogę wypić, nawet jak leje on musi iść :D Rozgadałam się... Jednym słowem nie można mieć wszystkiego.. Ale ja nie jestem kurą domową i dzieci z takiej mamy mały pożytek by miały....udusiłabym się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moge wtracic slowko-- to co piszesz jest straszne ... jak mozesz dziecko widziec ttylko w weekend ? :O Dla mnie to nie do pomyslenia , niedlugo dziecko bedzie mowlilo do Ciebie Pani a nie mamo. :P Wiem ze Twoja mama jest super jak piszesz ale mimo wszystko to okrpone ze jest z rodzicami tylko w weekendy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pracuje 3 dni w tygodniu, synus chodzi raz w tygodniu do zlobka, a 2 razy w tygodniu ma nianie. Zlobek wplywa wrecz swietnie na jego rozwoj. Daniel jest wesoly, otwarty, w kolko sie smieje, a panie sa zachwycone jaki on towarzyski i jak uwielbia gdy w okoll niego sa inne dzieci, szczegolnie jak spiewaja :) Niania to mama przyjaciela mojego meza i zarazem przyjaciolka mojej tesciowej, ktora dziecmi zamuje sie ponad 20 lat i mimo, ze ma duze doswiadczenie to szanuje nasze wybory i spsob wychowania (mimo, ze nie zawsze z nimi sie zgadza :) ) i jest po prostu swietna. Takze ja jestem bardzo zadowolona. Fakt, na poczatku bylo mi potwornie ciezko zostawic go z "obcymi". Dzwonilam 5 razy dziennie, mezowi kazalam dzwonic kolejne 5 :p, nie moglam sie skupic na niczym, bo myslalam tylko o nim, co robi, czy je, czy sie wyspal, czy byl na spacerku :P. Teraz, po prawie poltora miesiaca jestesmy juz oboje przyzwyczajeni i radzimy sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość we mnie sie chyba niewiele
normalnie - cieszymy się chwilami bez dzieci - to oczywiste, że srodowisko ZAWSZE ma wpływ na wychowanie dziecka, czy rodzice tego chcą czy nie :P i moim zdaniem bardzo dobrze, bo nikt nie jest wszechwiedzący i dziecku na pewno przydaje się kontakt z innymi ludźmi jak tylko z mamą i tatą - warto tylko dobrze dobrac te osoby na początek, bo wiadomo im dziecko starsze tym mozliwosci wpływu mniejsze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeszcze powiem, ze ja podobnie jak "moge wtracic slowko" nie wyobrazam sobie siedzenia w domu mimo, ze finansowo moglabym sobie na to pozwolic. W ciazy rowniez pracowalam prawie do konca. Ja osobiscie nie wyobrazam sobie siedzenia na pelnym etatcie w domu i zajmowania sie wylacznie nim. Naleze do osob, ktora musza miec swoj kawalek swiata, do ktorego nie ma wstepu nikt i takim kawalkiem jest dla mnie wlasnie praca, ale ja jestem w o tyle komfortowej sytuacji, ze sama sobie moglam zdecydowac ile dni w tygodniu chcialam pracowace, ale nie kazda z nas ma takie szczescie...Teraz majac synka nigdy nie zdecydowalabym sie na prace na pelnym etatcie. Jesli stanelabym przed wyborem: pelen etat lub siedzenie w domu, wybralabym siedze w domu, ale na szczescie nie musze wybierac i moge pracowac te 3 dni (w sumie pracuje 3,5 dnia w tygodniu, a te pol w domu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, przeczytalam co napisalam i wyglada tak, jakbym sama sobie przeczyla, ale mam nadzieje, ze wiecie co mialam na mysli. Jestem zmeczona, jeszcze siedze w pracy, wiec stad te zawilosci i niejasnosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mama malego
daielka znowu atakuje kafe , przez jakis czas jej nie bylo wiec nie moglismy czytac jej " madrosc" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jagoda369 - wiem,że to straszne i źle mi z tym. Ale po latach zmagania się z prywaciarzami, bycia szefem spadła na mnie jak manna z nieba państwowa robota. Nie szukałam pracy, bo chciałam do 3 lat małego być z nim, ale męczyłam koleżankę, która pracuje w tej robocie 20 lat, że bym poszła na kolanach do Częstochowy za taką robotę i stało się ;P Zatrudniono mnie z dnia na dzień. Głupia byłabym gdybym odmówiła. Wychodzę z roboty i mam wszystko w nosie. Wolne weekendy, święta, o 14.45 jestem w domu. Nie mam nad sobą żadnego szefa, który mi patrzy na ręce ;P Może nie mam kokosów, ale naprawdę po tych wszystkich latach doceniam to,że nikogo nie obchodzi,że mam 4 dzieci. Trudno matce znaleźć pracę, a co dopiero takiej, która ma więcej dzieci. A tam nawet nikt mnie o to nie zapytał. Nie mogłam się nie zgodzić :D Kokosów nie zarabiam, ale mam opłacony ZUS i zawsze mogę sobie dorobić :) A znajomości w służbie zdrowia - BEZCENNE ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×