Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość scared to...

nie wyrabiam psyczicznie, mam lęki

Polecane posty

Gość scared to...

boję się przyszłości, boję się o przyszłość, boję się, że wraz z zakończeniem studiów (których to zakańczania boję się chyba najbardziej, ale z drugiej strony chcę je zakończyć) wszystko się zmieni. boję się, że już nie będzie tak samo, że wszystko może być zupełnie inaczej, dlatego też boję się, że ten czas, który spędzam z moim chłopakiem jest za krótki, boję się że nie wykorzystam maksymalnie tego, co mi zostało, bo panicznie boję się dużych zmian w życiu. załamuje mnie wiele rzeczy, szybko się denerwuję, ze zdenerwowania, którego na zewnątrz po mnie nie widać intensywnie boli mnie brzuch, dostaję co chwilę biegunki. stresuję się miejscem, w którym teraz mieszkam, bo jestem w niezgodzie z mieszkańcami i szczerze mówiąc nienawidzę ich wszystkich i najchętniej bym ich pozabijała. mam w tym mieście tylko mojego chłopaka, dla którego znowu na pewno jest to pewnego rodzaju obciążeniem - bycie jedyną osobą, którą tutaj mam i na której mogę polegać. mam takie okresy czasu, że chciałabym z nim być 24 na dobę. przy nim czuję się bezpiecznie, tak jakby mi nic nie zagrażało, a gdy go nie ma, a ja akurat mam jakieś poważniejsze problemy to czuję, że je właściwie przeżywam, mam je, doświadczam ich cały czas i to mnie morduje od wewnątrz, a gdy on jest przy mnie te problemy blakną i słabną, tracą na wadze, jakby on był jakąś moją tarczą ochronną przed problemami.. nie wiem już co mi jest, jak on ma zamiar wyjść, bo już jest późno, nagle wszystkie problemy włażą mi znowu do głowy, jakby to co mnie chroni zniknęło i wszystkie potwory zaczęły wychodzić z ciemności. zostaję sama, a one mnie jedzą. potwory z ciemności. z tych wszystkich zakamarków. dziwne, że działają tylko jak jestem sama. boję się być sama. tutaj najbardziej. jak jestem sama w prawdziwym domu, to się nie boję tak bardzo. ten dom mnie uspokaja. ale ile można uciekać tam? uciekając tam nie mogę mieć przy sobie jego, ale zostając tutaj narażam się na psychiczne załamania z powodu bycia samą wśród nieprzyjaciół (mieszkanie, w którym mieszkam) i z powodu nieuchronnie zbliżającego się końca studiów. ale jednak wolałam zostać tu dużej, żeby być z nim trochę dłużej, bo boję się równocześnie, że czas upływa szybko, leci jak zwariowany, przelatuje przez palce... dlatego chcę być z nim kiedy tylko mogę. bo boję się, że nie wystarczy czasu. boję się o tyle rzeczy... i tylu rzeczy. jakim cudem ja jeszcze żyję? jakim cudem wcześniej nie skończyłam ze sobą, wtedy gdy problemów było kilka razy więcej i były większe? ... chciałabym się uspokoić. przestać się denerwować, żeby przestał mnie boleć brzuch. chciałabym przestać bać się. czuć się bezpieczna, nawet jak jego nie ma przy mnie, wiedząc, że pomimo tego, że jest ileś kilometrów dalej, ciągle jest ze mną. chciałabym czuć jakąś harmonię, równowagę, jakiś spokój, żeby rzeczy w mojej głowie się ułożyły, żeby te jebane potwory z ciemnych zakamarków już mnie nie straszyły... bardzo bym chciała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scared to...
tylko jak tu się wyluzować? :/ jeśli rozwiązanie problemów w moim przypadku jest aktualnie niemożliwe (a jeśli jest możliwe, to nie wiem jak), to droga do wyluzowania się jest zamknięta... a spacery podczas śnieżycy nie pomagają. psychiatra? tak, to pewnie i dobre wyjście, ale takie napady strachu, nieszczęśliwości, lęku, załamania jak dziś mam rzadziej niż częściej. w ogóle jednego dnia potrafię być załamana do dna, a następnego zachowywać się jak gdyby nigdy nic. no i jak już pisałam mój chłopak - jak jest przy mnie to nic mi nie jest. mój prawdziwy dom - jak jestem tam, też czuję się dobrze. i jak tu iść do psychiatry? umówię się na wizytę za parę dni, ale jak już tam przyjdę, to okaże się że wszystko jest ok... to jest będzie wtedy bez sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scared to...
co jesteś taki pewien, ze psychiatra pomaga? byleś czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a myslisz, że ktoś pomoże ci tutaj ? masz typowa fobię możesz z czasem poradzić sobie z nią sama- ale to długa droga i wyboista a możesz iśc do specjalisty, który cię przez nią poprowadzi czasem potrzebne są nawet leki i wiem bo sama długo cierpiałam na fobie lękowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scared to...
psycholodzy i psychiatrzy kosztują, a na publicznych ponoć czeka się miesiącami, dlatego postanowiłam się wyżalić na kafeterii. może akurat ktoś zrozumie mnie samą lepiej niż ja i mi wyjaśni... jak się pozbyć tych lęków/fobii czy cokolwiek to jest.. nigdy nie zaszkodzi spytać. poza tym nie mam komu się pożalić z tego wszystkiego, a już po samym napisaniu tego czuję się tak, jakbym zrzuciłam trochę tego ciężaru z moich pleców. zawsze postronne obiektywne spojrzenie obcych osób na własne problemy działa jak zimny prysznic na głowę, więc jest to jakkolwiek dobre..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scared to...
więc (kontynuując mój ostatni post) piszcie co tylko myślicie o mnie, o moich problemach, moim poście. czytanie tego pomaga. ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
topsz napiszę ci co mi pomogło zanalizowanie swojego dzieciństwa bo moje lęki miały źródło w braku akceptacji, tym,ze nie miałam ojca a miałam ojczyma alkoholika te potwory wychodzące nocą to potwory...... samotności fobia minęła mi jak ręką odjął jak urodziłam dziecko szukaj u źródła walcz z tym i tłumacz sobie, że to co na tobie zaważyło wcale nie musi spotkać cię dzisiaj ale mimo wszystko zalecałabym ci pomoc specjalisty ja byłam parę razy- jako nastolatka niewiele to dało ale w najgorszym okresie pomogły mi leki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym czytając twoją chaotyczną wypowiedź mam wrażenie, że w ogóle masz nerwicę ten lęk i pospiech żeby dorównać życiu śmiechem żartem - zadbaj też o fizyczne zdrowie-bierz magnez i zbadaj tarczycę bo hormony tez robią swoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jasne
Ktos tu już powiedzial, zainteresuj się pozytywnym myśleniem, zdaj sobie sprawę, że wszelkie lęki są tylko w twojej głowie, próbuj na siłę nawet wyobrażać sobie pozytywne rzeczy, ja też wiem , co mówię, miałam kiedys nerwicę lękową i wyszłam z niej, w pewnym sensie sama, psychiatra da ci tylko leki, które zobojętnią cię, zaleczą objawy, a nie przyczynę. I pamiętaj- nie ma takiej złej myśli, której nie mogła byś zastapić pozytywną, nawet okłamując się na początku, i nawet, kiedy wszystko wewnątrz ciebie będzie się buntowało przeciwko tej dobrej myśli, nie poddawaj się a za jakiś czas sama się zdziwisz jakie to przynosi rezultaty. Powodzenia!:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żelku oczywiście że z nią źle to osoba znerwicowana i zagubiona nie dowalaj jej tylko dlatego że z tobą jest lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jasne
I jeszcze jedno. Jaki masz wpływ na przyszłość? Żaden! Więc po co się martwić tym, co będzie skoro nawet nie wiemy , co będzie. Żyj tym co tu i teraz, bo przeszłośc ani przyszłośc nie istnieją, tylko w naszych głowach. To co tu i teraz - to jest nasze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram pomarańczę nie warto stresować się wszystkim co nas otacza ciesz się najmniejszymi sprawami nie ta sesja to inna nie ta praca to inna itd. bo się zjesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Protectorianka32324
Ja mam tak samo...ale wiekszosc osob boi sie zmian...Ja bardzo boje sie tego iz moi rodzice bliscy umra;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prostyfacet30
masz fobie spoleczną..jedyne wyjscie to paradoksalnie stawianie sie w sytuacjach ktorych sie boisz:) trzeba na chama przewalczyc lęk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scared to...
fobię społeczną to miałam kiedyś porządną. teraz pozostały z niej resztki, bo to co teraz mam to raczej nie fobia społeczna, tylko jakieś nieuzasadnione lęki przed przyszłością, zmianami... "no jasne" ma rację, nie mam wpływu na przyszłość, ani na przeszłość, więc zamartwianie się nie da. a najbardziej powinno się żałować czasu zmarnowanego na żałowanie... ja to wiem, tylko tak rzadko to do mnie naprawdę dociera... chociaż z drugiej strony można się martwić tym co będzie, bo właśnie nie wiadomo, co będzie. a to już jest straszniejsza wersja tłumaczenia sobie rzeczy. wszystko zależne jest najbardziej od tego, jak tłumaczymy sobie rzeczy, ech.. i znowu "no jasne" ma rację, że: "wszelkie lęki są tylko w twojej głowie" i "nie ma takiej złej myśli, której nie mogła byś zastapić pozytywną, nawet okłamując się na początku, i nawet, kiedy wszystko wewnątrz ciebie będzie się buntowało przeciwko tej dobrej myśli, nie poddawaj się a za jakiś czas sama się zdziwisz jakie to przynosi rezultaty". na siłę... trzeba się ratować na siłę... zawsze tak było, a ja głupio łudziłam się, że może być inaczej.. nerwicę też mam. niezdiagnozowaną, ale czuję ją w sobie. nawet widzę czasami. tylko dziwi mnie to, że ta nerwica raz bierze nade mną górę i potrafię krzyczeć, przeklinać, rzucać rzeczami, kopać w drzwi, a czasami w nerwowych sytuacjach zmieniam się w słup soli, a jednymi objawami zdenerwowania są bóle brzucha, jelit, biegunki, gryzienie policzków od środka, potliwość, przyspieszone tętno... "naprawdę źle z tobą" "żelku oczywiście że z nią źle" łudziłam się, że to tylko chwilowe, ale skoro inni tak mnie opisują, to pewnie nie są żarty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spoko, ja mam nerwicę serca i nie mogę się zdecydować, który rodzaj depresji, ale któryś mam :classic_cool: kafe to taki netowy psychiatryk :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afisia fisia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afisia fisia
scared to a co studiujesz?, widzisz, ja tez mam leki, a dokladnie nerwice depresyjno-lekowa , z troche innych powodow niz ty, zazdroszcze ci ,ze konczysz studia, bo moje wisza na wlosku ,mimo ze zawsze bylam stypendystka, poszlam na 4 rok i zglupialam, i musialam miec przerwe, a teraz zaluje, a jakbym nie wziela, to tez bym zalowala, i na tym polegaja te fobie i leki, ze czloweik sie czuje uwieziony sytuacja i przerazony, musimy sie leczyc, serio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afisia fisia
ja dzis przez to mialam pierwsze podejscie do proby samobojczej, ale moj tata na tyle szybko wrocil do domu, ze ledwo zaczelam, i mi przerwal, i jak zobaczylam. jak placze, to ja postanowilam, ze musze sie leczyc,mimo ze w tej chwili ciezko jest zyc, ty masz chlopaka dla ktorego musisz, ja rodzicow, same sobie nie pomozemy, bez psychiatry sie z tego nie wyjdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scared to...
- klucia i kolatania serca, - napady dusznosci, - zlewne poty, - dlawienie w przelyku, - pobolewania i wzdecia brzucha, - utrzymujace sie biegunki, - zawroty i bóle glowy w 80% to też moje objawy, ale bardziej skłaniają się ku nerwicy żołądka niż serca. ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afisia fisia
a ja mam do tych objawow tak, ze placze, i jednoczesnie najprawdopodobniej zaczne wymiotowac i czesto przy tym naraz leci mi krew z nosa, jesli cos mowie, to przez zeby, i do tego drapie sie po rekach i szukam ostrych przedmiotow i mam blizny, jakies mam za slabe rece na pdociecie zyl , ale mam blizny, ktore nei schodza od 2 miesiecy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scared to...
studiuje techniczne rzeczy, na 5 roku już jestem i z każdym dniej chce mi się studiować coraz mniej, nie wiem jak tą magisterkę napiszę.. ja nigdy nie byłam stypendystką i żałuję tego, mam do siebie trochę pretensje o to, że nią nie byłam. właśnie dobrze to opisałaś: "czloweik sie czuje uwieziony sytuacja i przerazony", jak w pułapce normalnie, i wtedy te wszystkie objawy dają o sobie znać niczym wychodzące z ciemności potwory.. ja dla chłopaka nie muszę, ja chcę dla niego wiele. ;] a prób samobójczych żadnych nie miałam, chociaż rozmyślałam o tym, ale raczej czysto teoretycznie, nie żebym chciała coś sobie zrobić. więc chyba nie jest tak źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam te objawy: - klucia i kołatania serca, - napady duszności (rzadko i chwilowe, ale są) - bóle głowy - bezsenność (serce mi kołacze i nie mogę zasnąć) :classic_cool: no i nie wiem, ale to mi wygląda na tę nerwicę serca. resztę mam zdrową, jeszcze czasem gardło mnie boli i mam katar, ale to chyba nie od tego :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×