Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zagubiona w milosci

niepewna swej miłości

Polecane posty

Gość a moze boisz sie
*zeby bol po (ewentualnym) rozstaniu byl mniejszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja stwierdziłam,że jak będzie trzeba to i do psychologa pójdę.. w końcu on jest od tego gdy człowiek nie radzi sobie z kłopotami.. Nie będzie kochał za mnie,ale może znajdzie przyczynę tego, dlaczego tak myślę.. spróbować zawsze warto.. Ja to jestem w stanie poświęcić się i nawet do psychiatry pójść gdyby zaszła taka potrzeba ;) A Ty też nie możesz czekać bezczynnie.. Widać,że bardzo Cię to gnębi.. Musisz działać.. Tylko jak :( pojęcia nie mam co Ci poradzić :O a może jednak ten psychlog? Zadaj sobie pytania czy lubisz jego obecność ; czy jesteś w stanie wstawać rano i robić mu kanapki ; czekać na niego z kolacją ; jak wyobrażasz sobie Wasze życie jeśli pojawią się dzieci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez własnie myslalam o psychologu...ciekawa jestem tylko ile taka wizyta kosztuje...jak czytam kazdy kolejny wpis od ciebie to az sama nie wierze w to ze mamy wrecz identyczny problem i podobne myslenie:P a myslalam ze jestem jakas ,,inna" ...a jak sobie wyobrazam? wyobrazam sobie to ze robie mu kanapki ze jest dobrym tatusiem dla swoich dzieci ze wszystko ogarnia ale to wszystko jest takie bez finezji...szare proste zycie...a ja nie naleze do osob które to satysfakcjonuje...ja chce od zycia czegoś więcej...a on nie ...i ta róznica chyba nas najbardziej różni a i w przyszłości jesli to sie nie zmieni to na pewno porózni nas na dobre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kogelmogel01 "Ja tez własnie myslalam o psychologu...ciekawa jestem tylko ile taka wizyta kosztuje..." Tego to nie wiem.. kiedyś jak chodziłam do szkoły to był tam psycholog i mogli przychodzić do niego wszyscy ludzie.. za darmo. "Jak czytam kazdy kolejny wpis od ciebie to az sama nie wierze w to ze mamy wrecz identyczny problem i podobne myslenie a myslalam ze jestem jakas ,,inna" ..." Takie do końca normalne to my chyba nie jesteśmy hehe ;) "ale to wszystko jest takie bez finezji...szare proste zycie...a ja nie naleze do osob które to satysfakcjonuje...ja chce od zycia czegoś więcej...a on nie ...i ta róznica chyba nas najbardziej różni a i w przyszłości jesli to sie nie zmieni to na pewno porózni nas na dobre... " Myślę,że po prostu macie różne charaktery , nie oczekujecie od życia tego samego. Nie wiem czy na dłuższą metę można prowadzic takie życie.. Bo kiedyś właśnie przyjdzie ta szara codzienność. Ty będziesz chciała jakoś to urozmaicić, a on bedzie siedział przed TV i jemu to będzie odpowiadało. Ale to jest trudne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Ty oczekujesz czegoś innego.. I nie wyobrażasz sobie kwestii tego wspólnego życia.. tego "MY".. Bo wiesz,że macie odmienne poglądy.. Ty chciałabyś wycisnąć z życia tyle ile się da, podczas gdy jemu wystarczają najprostsze rzeczy i nie chce żadnych zmian..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dopiero teraz odczytalam twoj wpis na tamtym topiku...No to jestes w lepszej sytuacji bo przynajmniej wiesz czego chcesz, ja kompletnie nie wiem i to nie tyczy sie tylko uczuc do mojgo faceta, ja ostatnio nic NIE WIEM! tak typowy objaw depresji ktora trwa juz dobre 4 m-c ;/ probuje sie nie pogrązac i uciekam w naukę(bo studiuję) i w studeckie imprezy , probuje sie na nich smiac , bawic lecz po chwili lapię zwiechę, zasmucam się i uciekam myslami gdzies daleko, juz wszyscy to zauwazyli...i tylko wciaz pytaja sie co mi jest a ja nie umiem im odpowiedziec bo bym musiala gadac chyba z 2 godziny, choc mozna by to na dobra sprawe zastąpic jednym zdaniem: ,,Jestem nieszczesliwa" a wieszz co do twojego pipidówka na ktorym mieszkasz, to ja lubię uciekac w takie klimaty, poprawia mi to zawsze humor, jak juz mowilam moja deprecha trwa z 4 m-ce a gdy jezdzilismy na wies do rodziny mojego chlopaka zawsze czulam sie taka lekka, bez zadnym problemów, taka oderwana od rzeczywistosci a gdy wracalismy z powrotem do miasta znow wpadalam w swoje humory i smutki...a planuje wlasnie tak zrobic tak jak mi piszesz ( odpoczac na jakis czas od niego) w czerwcu jade nad morze na 2m-c do pracy z kolezankami zobaczymy jaki bedzie efekt...w sumie to tylko czekam na ten wyjazd , bo czuje ze to bedzie cos przełomowego, w ogole jestem zdania ze jak jest tak zle to musi byc lepiej...i mam na to zywe przykłady :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×