Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poziomka28

Samotność w małżeństwie

Polecane posty

Gość poziomka28

Mam męża i to miało być gwarancją na życie w szczęściu, cieple rodzinnym, zrozumieniu. Bo przecież wychodziłam za mąż z miłości. Przynajmniej wtedy tak myślałam... teraz nie wiem... jesteśmy razem a jednak osobno. Widzę coraz większą przepaść między nami. Czy jest na to jakiś sposób? Nie lubię wracać do domu bo wiem, że będzie tam on, z pretensjami, komentarzami pod moim adresem. Czasem czuję się osaczona przez własnego męża:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara4433
nie jesteś sama, jest nas znacznie więcej, żon samotnych. Czasem zupełnie czuję się niepotrzebna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka28
Ponad 3 lata, z tym że znamy się dłużej. Nie wiem czy to ma znaczenie? Ale wydawało mi się, że im krócej tym lepiej, więcej radości z bycia razem, więcej namiętności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak tak czytam mlode kobiety u progu zycia malzenskiego, ktore sa nieszczesliwe, to serce az sie sciska.Powinnas byc najszczesliwsza osoba na swiecie, bo jestes mloda, pracujesz, znalazlas swoja polowke.Teraz powinnas sie rozkoszowac i sycic swoim szczesciem.Moze, sprobuj porozmawiac z mezem.Ale umowcie sie na jakis termin.By kazde z Was bylo bez emocji negatywnych.Przemysl taka rozmowe wczesniej.Postaw zarzuty rzeczywiste, przemysl dobrze argumenty, i przedstaw wizje rozwiazania ich.Daj mu czas na przemyslenie.Moze sami nie jestescie w stanie sobie pomoc, moze potrzebni sa profesjonalisci.Nie poddawaj sie szybko.Na rozwody jak nie ma ewidentnej przemocy zawsze jest czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na małżeństwach się nie znam. Ale filozofując - nic nie jest gwarancją. Wszystko przecież jest zmienne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka28
Nie mamy dzieci, teraz nawet nie wiem czy chcę z nim je mieć... Elene50 ja nie jestem z tych osób, które poddają się szybko, ale ileż można mówić do ściany. Ja chcę czegoś, jestem szalona, spontaniczna, mam 100 pomysłów na minutę ale on mnie stopuje na każdym kroku, podcina mi skrzydła i zniechęca do wszystkiego. Zmieniam się w dzikusa, zamkniętego w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hugo boss z anglii
A moze tak go obuchem w leb?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze macie rozne temperamenty.Tak sie zdarza.Duzo osob jest takich bez tej iskry.Nie chce im sie nigdzie wyjsc, nic robic, zero szalonych( nie znaczy glupich)pomyslow.Moze po prostu taki jest.Moze probuj tak jak mowilam, probuj go wciagnac w jakies hobby, moze wspolne -np.basen, skalki, kurs jezykowy, nurkowania.Cos co mogloby Wam obojgu sie podobac.Nie odpuszczaj ale i nie zarzucaj pretensjami.Och , napewno warto wykorzystac wszelkie mozliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka28
Elene50 ale on sprawił, że mnie się nic nie chce, nawet swoją pasję którą kocham rzuciłam na boczny tor. Jest cholernym pesymistą. Zawsze na nie, nawet jak potem zmieni zdanie to pierwsze jest nie. Jak kiedyś lubiałam się śmiać to teraz śmieję się mniej. I te jego docinki jakby był najmądrzejszy na świecie. Czasem zastanawiam się czy jeszcze go kocham...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pesymista -ciezki orzech do zgryzienia.Jemu jest samemu z soba zle.Docinki to moze nie zlosliwosc a po prostu drazni go twoja radosc , optymizm i usmiech.Coz, trzeba nauczyc sie zyc z pesymista albo od takiego uciekac.Ale pesymiste juz znasz:Sama go dla jakis cech wybralas.Nastepny moze okazac sie jeszcze bardziej ulomnym mezczyzna.No to moze sprobuj sie zaprzyjaznic z pesymizmem i kontrargumentuj optymizmem.Podrzuc mu ksiazki o pozytywnym mysleniu, zaciagnij do poradni malzenskiej.Chyba, ze go nie kochasz-to juz tylko radykalne srodki.Nozyce i ciecie malzenstwa.Pozdrawiam Cie bo sie rozpisalam , ze az strach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bzzzz....
Rozumiem Cie .... ja jestem zareczona od 15 miesiecy w zwiazku a slub za 1.5 roku .... Niby go kocham niby to wartosciowy czlowiek ale .... Kazdy dzien wyglada tak samo TV albo filmy na DVD. Ja propcz studiow zajmuje sie kotem i chomikiem chodze na kurs tanca kiedy sie nie widzimy spotykam sie z kolezankiami szyje czytamm ksiazki a on wtedy nie ma co ze soba zorbic i znowu TV w domu. Wakacje nad morzem .- na plazy o 13 bo on musial sie wyspac. Niechetnie chodzil na zachody slonca a o rannym zbieraniu bursztynow nie mowie. Na 10 dni 3 spedzone w pokoju bo on ma wakacje chce lezec .... Boje sie ze spotka mnie po slubie to co Ciebie z ta roznica ze moj facte popiera moje indywidualne marzenia ale razem to tylko TV :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka28
Sukienko sama nie wiem, wydaje mi się, że nigdy do siebie nie pasowaliśmy ale sytuacja życiowa zmusiła nas by być razem w jednym miejscu, a potem to już się toczyło. Potem pytania rodziny kiedy ślub. Wiesz naciski z każdej strony. Myślałam, że jakoś się to ułoży i układa bezsensu aż do dziś... Elene50 zaakceptowałam jego wady,każdy je ma. Ale one zaczynają mnie coraz bardziej razić. A przez to jak jest między nami, ja zaczynam czuć się gorsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka28
bzzzz ja byłam kiedyś towarzystka, teraz zakamuflowałam się w domu bo on jest mruk, ma dni kiedy zaczyna gadać, żartować ale zazwyczaj siedzi i mało gada. Chyba zaczęłam się go wstydzić.... Widzę, że też Twój związek nie do końca jest Twoim szczytem marzeń:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka28
Nie umiem się z nim rozwieść... to jest problem...Dorobiliśmy się mieszkania ale on uważa, że to wszystko jego zasługa tak jakby mój udział się nie liczył wcale. Gdybym tylko miała oparcie w kimś innym, może było by mi łatwiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bzzzz....
poziomka28 Nie ma idealnych zwiazkow. Ja chce slub w gorach w goralskiej karczmie z goralska kapela. W gory mamy 1.5 godziny drogi ceny takie jak u nas w miescie z jego strony akceptacja pomyslu ale negacja wykonania bo przeciez slub w gorach to problemy organizacyjne i on chce slub w miescie .... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego nie nalezy popadac w instytucje jaka jest malzenstwo. Tylko nie rozumiem jednego ... wczesniej mialas opaske na oczach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomkoo28...
jest gburem, podcina Ci skrzydła i jeszcze nie docenia? chyba nie ma sie nad czym zastanawiac...dla samej siebie, bo za kilka lat sama bedziesz nie do zniesienia:) bez życia i osiagnięć...a nie masz przyjaciolek ktore Cie wesprą? powiedz ze tak nie moze być i na tydzien do koleżanki 'odpocząć'...zobaczysz co zrobi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka28
to są właśnie faceci. Mój wtedy chłopak(mąż teraz) opowiadał mi z jaką pompą to on by się oświadczył dziewczynie, a zrobił to dość w pospolity sposób. Jednak po jego wyznaniach wnioskowałam, że będzie to przynajmniej wieża eiffla albo mont everest... Mówił też jaki to on jest romantyczny, pisał wiersze, cechował się wrażliwością... a teraz...Boże gdybym wiedziała, że tak ma wyglądać moje życie to wolałabym skakać z kwiatka na kwiatek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
e tam.Rozdzielnosc jest orzekana przy rozwodzie, zakladasz zaraz podzial majatku.Jesli bylo mieszkanie kupione w trakcie malzenstwa jest po polowie.Chyba, ze przedmalzenskie jego to dupa blada.Wiec, chyba nie problem w mieszkaniu, bo to juz jest dziecinne.Ty masz wiedziec czy chcesz byc z mezem w ogole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomkoo28...
ale skoro mieszkanie kupiliście razem to może wystawić mu walizki....wedle uznania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka28
Może miałam klapki na oczach, może nie chciałam widzieć bo przecież nie ma się tylko zalet a może presja rodziny? Chyba wszystko razem Ale ja nie chce tak uciekać, bo co jeśli będę musiała wyjazdy do koleżanek powtarzać? Jestem zagubiona w tym wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomkoo28...
Eena ma racje... zrób to szybko... poki sie nei zasiedziałąś, poki nie ma dzieci...czasem nie wychodzi, ale wazne zeby nie godzic sie na takie 'trwanie'... zeby wybuchnąć po 20 latach i nabawic sie przez ten czas depresji...miej szacunek do siebie, a rodzina sie nie przejmuj Twoje zycie i dla nich nie bedziesz tkwić w beznadziei...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka28
Elene50 może dziecinne ale gdzie mam wrócić do rodziców, człowiek wychodząc z domu rodzinnego raz na zawsze przecina pępowinę. Nie twierdze, że rodzice by mnie wyrzucili, ale nie wiem chyba mi wstyd przed każdym, że mi się nie ułożyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witam drogie Panie
a myślałam ,że tylko ja tak mam , razem a jednak osobno....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bzzzz....
poziomka28 He he ja tez slyszalam ze do oswiadczyn przygotowuje sie od kilku miesiecy i chce zeby to byl jedyny wyjatkowy romantyczny dzien a ja na pewno bede zadowolona bo strategia jest niesamowita.. Pierscionek kupil 2 dni przed oswiadczynami a osiwdczyl sie w kawiarni. Na siedzaco wreczyl mi pudeleczko i sama musialam sobie zalozyc pierscionek ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×