Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dobry duszek+

Moje nawrócenie

Polecane posty

Gość dobry duszek+

Na początku przepraszam za wszystkie błedy ale poetą nie jestem, pisać nie umiem. Może zaczne od tego że dzieciństwo miałem normalne życie, zawsze mogłem liczyć na miłość matki. Pochodze z troche z bogatszej rodziny, pamiętam że w szkole miałem pierwszy oryginalne buty nike. Zostałem wychowany w normalnym katolickim domu, matka zawsze mi powtarzała żebym był dobry. Mimo tego byłem takim kozłem w rodzinie. Robiłem włamania do piwnic, w gimnazjum znęcałem się psychicznie nad jednym kolesiem, kradłem pieniądze w szkole i rodzicom w sumie była tego jakaś przyczyna ale to było w większości z mojej winy. To wszystko działo się do liceum Później w szkole średniej trzymałem się od prawa daleko i już nad nikim się nie znęcałem i jak ktoś to robił to było mi szkoda tych słabszych ale za to zacząłem palić marihuane, tak to polubiłem że się silnie uzależniłem psychicznie. Paliłem codziennie przez jakieś 4 lata, po maturze pojechałem do Holandii do pracy, Tam również wszystko wydawałem na marihuane. Czasami brałem inne narkotyki, amfetamine, grzybki, tabletki z apteki. Ale marihuana to było to co najbardziej lubiałem. Mimo że chciałem z tym zerwać, miałem za słabą wole, mogłem nie palić tydzień dwa ale później znowu wracałem do nałogu. Już łapałem schiza przez te zielsko, traciłem sens życia, miałem lekką depresje i pewnego razu kiedy sobie zapaliłem złapał mnie taki schiz taki niepokój myślałem że zwariuje, że już po mnie, myślałem że wyląduje w wariatkowie i wtedy zacząłem się modlić, „że już nie będę, że to już ostatni raz” i wtedy nagle poczułem taki spokój i akceptacje, już czułem się dobrze. Co prawda zapaliłem jeszcze kilka razy ale później przestałem odczuwać potrzebe odurzania się, Bóg zabrał moje uzależnienie. I tak było do grudnia 2009. Kiedy uwierzyłem gościowi z sekty który się podawał za Jezusa Chrystusa. I wtedy zaczeło się moje nawrócenie. Ten gość tak mnie zmanipulował, mówił że Biblia została sfałszowana,że tylko u niego jest pomoc, glosił jakiś koniec świata w 2010 i mówił że tylko jakaś grupka ludzi zostanie zbawiona, reszta do piekła. Wtedy coś jakbym poczuł na sobie czyściec , to były takie silne wyrzuty sumienia, że myślałem że zaraz wyskocze przez okno, Nie wiem jak by to nazwać ale to było jakby wszystkie grzechy, całe zło jakie wyrządziłem skumulowało się we mnie, praktycznie myślałem że u Boga już nie istnieje, że zostane potępiony, modliłem się wtedy mocno lecz to nic nie pomagało do czasu kiedy poszperałem w Internecie i znalazłem informacje że to sekta, że ten koleś swoje słowa mówi z takiej ksiązki „Przesłanie Graala” i miesza to z swoimi wypocinami. Pomyślałem sobie że skoro przez czas kiedy wierzyłem temu gościowi staralem się trzymać jak najdalej grzechu, to dlaczego nie miałbym robić tego dalej. Później znalazłem orędzia Vassuli Ryden od Jezusa i wtedy czytając je poczułem bojaźń Pana i wyznałem wtedy swoje grzechy, wszystkie jakie pamiętałem i pamiętam jak powiedziałem że nienawidziłem brata swego, wtedy aż się rozpłakałem i tak jakby to że się z nim nienawidziłem to byl największy grzech. Nazajutrz modliłem się że wybaczam wszystkim co uczynili mi zło. Wcześniej miałem jakiś żal do niektórych ludzi za coś co mi zrobili, teraz już nie. Jakieś dwa dni później śnił mi się sen że byłem przesłuchiwany na policji ale byłem nie winny i tak w końcu sobie powiedziałem „jestem czysty” i się wtedy obudziłem z myślą że moje grzechy zostały mi odpuszczone. Kilka dni później obudziłem się w środku nocy i nie wiedziałem dlaczego. Naszła mi taka myśl że muszę się modlić i modliłem się wtedy jakieś pół godziny. Pomyślałem sobie że Bóg będzie mnie teraz budził co noc ale obudziłem się jeszcze tylko nastepnej nocy i miałem wizje Matki Bożej. To było tak:Pamiętam że się obudziłem i nagle taka wizja Matka Boska tak się przybliżała , wyglądała bardzo podobnie jak ta: http://www.niedziela.pl/gifs/n200527_023.jpg i to trwało ułamek sekundy, pierwszy raz w życiu miałem taką wizje i wtedy aż się troche przestraszyłem i od razu poszedłem się modlić. Wiem, że to nie był sen bo jak się obudziłem spojrzałem na swój pokój i okno i nagle ta wizja. Później przeczytałem właśnie że Bóg tak właśnie działa poprzez wizje, znaki, sny, proroków. Niewiem może cię to rozbawi ale np. gdy modlę się za dusze czyśćcowe to czasami słysze jakieś stukniecia w ściane albo raz leżałem i nie mogłem zasnąć i tak jak by ktoś od dołu materac podnosił, wtedy chciałem iść się modlić ale mi się już nie chciało. To wszystko mnie nawróciło chociaż jeszcze wiele rzeczy musze się nauczyć i dopracować. Teraz modle się codziennie co najmniej 45 minut dziennie, nie przechodze już obojętnie obok bezdomnych i to nie rzucam już jakichś drobnych tylko grube banknoty, pogodziłem się z bratem, drugiemu odstąpiłem swój jedno osobowy pokój, poszczę dwa razy w tyg. Staram się nie jeść słodyczy w ramach pokuty, nie oglądam już pornografii w ogóle i nie robie żadnych zboczonych rzeczy, nie patrze pożądliwie na kobiety na ulicy. W każdym człowieku staram się dostrzec coś dobrego. Też czasami nie mogę zapanować nad sobą i coś powiem, co nie powinienem ale to nie ma porównania z tym jak szczekałem do wszystkich na około. To dar a zarazem nieszczęście bo czasami zazdroszcze tym którzy nie muszą się tak wyrzekać, pościć, modlić , robić dobre uczynki, ale jednocześnie jest mi ich żal że żyją w ciemnościach, Boga stawiają na ostatnim miejscu. Kiedyś myślałem że jestem dobrym człowiekiem, że wszyscy do okoła są źli. Przypomniały mi się wszystkie moje grzechy, nawet nie zdawałem sobie sprawy ile zła wyrządziłem moimi słowami, czynami. Uświadomiłem sobie że swoimi grzechami ukrzyżowałem Jezusa. Teraz codziennie myśle o Bogu, o moim życiu, co zrobiłem źle, co dobrze co powinienem zrobić, czego nie zrobiłem. Jak ci już pisałem nie wiem jak będzie wyglądało moje życie ale wiem że tak jak żyje teraz musze żyć przez całe życie w najlepszym przypadku. Myśle że Bóg wykorzystał chwile mojego załamania i wkradł się do mojego serca. Jestem mu za to wdzięczny że pokazał mi droge do Niego. To chyba wszystko troche się rozpisałem. Będę służył pomocą jak coś to piszCIE śmiało. Cześć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprawdę myślisz że komuś
się chce to czytać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×