Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość oootoooja___

Strach przed zbliżającym się ślubem, też to przechodziłyście?

Polecane posty

Gość oootoooja___

Witajcie. No może nie przed aż tak zbliżającym się ślubem, ale jeszcze tylko rok i trochę.. Gdy to do mnie dotarło, to się przeraziłam. Trzeba szukać sali niedługo itd., a ja boję się tego, że już całe życie z tym facetem przeżyję.. bardzo go zawsze kochałam i kocham nadal. Jednak obawy i wątpliwości mam, tym bardziej, że w ciągu naszego 3 letniego związku pojawiły się różne poważne problemy, jednak wyszliśmy z nich - więc to pozytywne, ponieważ nasze uczucie pozwoliło nam przeżyć te straszne chwile jakoś. ALE. Jestem młoda, 20 lat. Studiuję, pracuję itd. Ale mam poczucie, że to za szybko jednak.. a może to nie ten facet, skoro takie myśli mnie nachodzą? A może to normalne? Też tak miałyście? Jak teraz wyglądają Wasze małżeństwa? Żałujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak miałam 20 lat to wołami
by mnie przed ołtarz nie zaciągnęli. Laska, ogarnij się, pożyj trochę sama dla siebie, a nie w małżeństwo się wikłasz. To jest dobre dla osób, które już trochę pożyły, a nie dla takich młodziutkich :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdgfg
tak i szkoda ze nie posluchalam :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak miałam 20 lat to wołami
Brałam ślub w wieku 27 lat, byłam po kilku związkach (on też) i żadnych wątpliwości nie miałam. Bałam się tylko, że w kościele się pomylę i coś głupiego powiem, ale sama wizja spędzenia z nim całego życia nie budziła we mnie żadnych obaw, ani wątpliwości o których piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Też uważam, że jak będziesz miała 21 lat, to trochę wcześnie na ślub, nie mówię że to źle, bo bardzo możliwe, że jesteś o wiele dojrzalsza niż wiele np. 25 latek. Jakoś obawy, to zawsze są, ale jeśli nachodzi Cię to ciagle i mocno, to zastanów się poważnie jeszcze mas czas. Obawy to też obajaw dojrzałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Małżeństwo nie oznacza, że od razu będziesz musiała tylko siedzieć w domu, że od razu dzieci i usługiwanie mężowi. Jeśli między Wami są właściwe relacje, to Twój przyszły mąż będzie czuł i wiedział, że potrzebujesz też sama gdzieś wyjść, że masz swoje sprawy i wtedy nawet wzięcie ślubu w młodym wieku jest piękne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Nie wiem jak dokładnie wygląda Twoje życie, wasze życie, ale czasem też warto poczekać z takich względów praktycznych. Nie rozumiem osób, które biorą ślub w młodym wieku, ledwo co studia zaczęte, mieszkają z rodzicami, teściami, bo na własne mieszkanie ich nie stać. Jest ciasno i bywa, że jeszcze dziecko jedno za drugim się pojawia, kasy mało, czasu mało, bo studia, praca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Pamiętaj, że decydując się na ślub musisz mieć pewność, że sami sobie poradzicie. W koło pełno jest dziecinady, jak to rodzicie dają kasę dorosłym dzieciom, wychowują im dzieci, pilnują psy i w ogóle ciągle na usługach "dorosłych" dzieci, jak niewolnicy, na tym nie polega dorosłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oootoooja___
Narzeczony jest 5 lat starszy. Skończył studia, ma pracę i mieszkać będziemy mieć gdzie - nie u rodziców. Jeśli chodzi o sprawy materialne to myślę, że sobie poradzimy, obydwoje pracujemy.. Też myślę, że ślub może być w tym wieku piękny, jednak nie wiem, skąd te wątpliwości..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
A możesz napisać jakie są te wątpliwości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przechodzę przez to samo :O Też się boję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oootoooja___
Kiedyś, jak się poznaliśmy, byłam szaleńczo zakochana. On chyba też. Mówił pięknie, jak nie może doczekać się ślubu. Ale chyba tylko mówił, ja naprawdę pragnęłam( choć byłam też młoda i głupia-ten wiek). Wielokrotnie się poniżałam rozmawiając o ślubie. On mi się oświadczył, jednak nie czułam się jak narzeczona. Bo co mi po otrzymaniu pierścionka, jak nasze życie się nie zmieniło, w ogóle zero rozmów na ten temat, jakby on oświadczynami chciał sobie mnie zarezerwować. Przykro mi było wielokrotnie. Również wiele się kłóciliśmy o różne rzeczy. Miałam go dosyć, ponieważ miałam wrażenie, że tylko mi zależy. Za bardzo się chyba starałam, on poczuł się zbyt pewnie. Albo ja jak idiotka jeździłam do niego autobusami cały rok, też zimą, jak było ciemno, a ja mieszkam w miejscu, w którym jest ciemno, niebezpiecznie i mało domów jest. Ale jeździłam. Rodzina mówiła, że jestem nienormalna, mu nie przyszło do głowy by, by przyjechać, albo mu było wygodnie po prostu - po co się męczyć czy starać. On ma samochód. Zmieniłam to, co stało się przyczyną wielokrotnych kłótni, ponieważ ja nie pozwalałam już sobie zachowania różne u niego. Jakoś przez to przeszliśmy, on zrozumiał, że nie jestem jego własnością i zrozumiał, że nie powinien mnie traktować, jak traktował czasem - nie chcę tu opowiadać poważnych historii, bo za dużo to by zajęło. Obecnie czasem się kłócimy również, mam wrażenie, że się nie rozumiemy i gdy mamy różne poglądy, nie potrafimy porozumieć się jak ludzie, tylko się kłócimy. Takie różne sytuacje powodują, że nie wiem, czy my będziemy umieli przeżyć razem kilkadziesiąt lat..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oootoooja___
Muszę lecieć, będę wieczorkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też to mam
Szczerze mówiąc ja bym sobie odpuściła ślub na Twoim miejscu. Nie mówie, że macie się rozstać itp., nie. Jesteś jednak bardzo młoda i tak naprawdę wiele przed Toba. Wg mnie powinno się najpierw trochę skorzystać z życia, poznac różnych ludzi a nie od razu obrączkować. Zdarzają się związki, gdzie od razu poznaje sie tą jedyną miłość, ale u Ciebie z tego co piszesz nie było tak różowo. Przecież na początku powinno być super! Ja mam 25 lat i w tym roku wychodzę za mąż, nie jesteśmy ze sobą długo bo prawie dwa lata ale jeszcze nie było sytuacji, żebyśmy mieli się kłócić aż by "talerze leciały", nie zawiedliśmy się też na sobie, cały czas sie świetnie rozumiemy, mamy wiele wspólnego, czasem rozumiemy się bez słów po prostu. Poza tym, uwierz, teraz myślę dojrzalej niż 5 lat temu i zmieniłam się nieco, na pewno nie brałabym ślubu w wieku 20 lat. Po co tak szybko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
3 lata związku to sporo, aczkolwiek byłaś bardzo młodziutka kiedy, to się zaczynało i tak jak piszesz inaczej się to wszystko wtedy odbiera. Niepokojące są te wasze kłótnie. Kłócicie się o ważne rzeczy, czy raczej błahe? Bo jeśli o błahe to wiem sama po sobie, że to kwestia czasu, da się z tym uporać. Ale po tym jak piszesz widać, że jesteś poważną osobę, więc na pewno Twoja decyzja będzie właściwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oootoooja___
Do" ja też to mam" - piszesz: "Jesteś jednak bardzo młoda i tak naprawdę wiele przed Toba. Wg mnie powinno się najpierw trochę skorzystać z życia, poznac różnych ludzi a nie od razu obrączkować. Zdarzają się związki, gdzie od razu poznaje sie tą jedyną miłość, ale u Ciebie z tego co piszesz nie było tak różowo". I co mu powiem? Wybacz Kochanie, kocham Cię, ale chcę skorzystać trochę z życia(w jaki sposób? zapyta. Ja mu na to: związać się z kilkoma mężczyznami, zanim wezmę ślub, albo chociaż poznawać nowych ludzi?)Nie chcę go stracić. Uważam też, że powinno się najpierw skorzystać z życia, po co się wiązać na całe życie w takim wieku. Jednak chyba spotkałam tego faceta, który powinien być moim mężem. Przekonałam się wielokrotnie, że mnie kocha i z wielu powodów myślę, że będzie dobrym mężem - jeśli tylko nauczymy się ze sobą jeszcze bardziej dogadywać to będzie super. U mnie była to wielka miłość i chyba jest. Z jego strony raczej na pewno. Z mojej też, ale.. jakieś takie dziwne myśli mam :) Spróbuję ten ślub przełożyć na za dwa lata, to będzie więcej czasu, a i tak szybko zleci. Mam tylko nadzieję, że wtedy już nie będę miała takich myśli. Chociaż szczerze mówiąc.. nie jestem pewna tego, by wziąć z nim ślub.. Ale wiecie co? Ostatnio on mi wyskoczył z szybką datą, a ja na to: czy to nie za szybko? Wiecie jaki skutek? Teraz codziennie mówi o ślubie, o tym, że chce, bym była jego żoną i takie tam. :) Zdziwił się, że ja - tak zawsze chciałam ślubu, a teraz powiedziałam coś takiego :) heh, aż jestem w szoku, widząc jego reakcje. Dzięki za porady, jeżeli ktoś chce coś dodać jeszcze to będzie miło, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Z obserwacji wiem, że różnie bywa z takimi związkami jeśli ludzie się w bardzo młodym wieku poznają, a później biorą ślub, albo tuż przed ślubem się rozstają, no albo bywają szczęśliwi bardzo przez całe życie razem. Znam takie pary, które były ze sobą od 18 roku życia przez 6, 7 lat i się jednak rozstały ze sobą tuż przed planowaniem ślubu, bo mając te powiedzmy 25 lat jednak zmienia się dużo w myśleniu niż w wieku 18 lat, zmieniają się pragnienia, to jak ma wyglądać przyszłe życie... A powiedz między wami jest 5 lat różnicy, teoretycznie nie dużo, choć według mnie to jak Ty masz te 20 lat, a on 25 lat, to jeszcze ta różnica jest spora. On już po studiach, Ty w sumie dopiero zaczęłaś, nie czujesz tej różnicy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"I co mu powiem? Wybacz Kochanie, kocham Cię, ale chcę skorzystać trochę z życia (...) Uważam też, że powinno się najpierw skorzystać z życia, po co się wiązać na całe życie w takim wieku." no to nie rozumiem, sama piszesz ze nie chcesz wychodzic za maż bo chcesz skorzystać z życia, ale jednoczesnie nie uwazasz tego za dobrą wymówkę?... a co do wiązania się na całe życie - jakie to ma znaczenie czy zrobisz to teraz czy za pięć lat? Ciebie raczej przeraża wizja związania się na całe życie z TYM facetem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dojrzałakobieta12345
Masz mnóstwo czasu na zastanowienie, ponad rok. Jesli masz zamiar brac slub koscielny to może poprostu z tego zrezygnuj. Weź tylko cywilny. W obecnych czasach faktycznie ludzie później sie pobieraja ale kiedys 21 lat na slub to był normalny wiek dla kobiety. Możesz przeciez studiować, pracowac bedąc mężatką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oootoooja___
Hmm.. Ja nie czuję tej różnicy, ponieważ dobrze się dogadujemy i tej różnicy nie czuję po prostu i nie myślę o tym. Tzn no na pewno jego życie jest już trochę inne: ma stałą pracę, skończył studia itd. Ale nie myślę o tym na co dzień, bo to nam nie przeszkadza. Różnica też nie jest jakaś wielka - moim zdaniem odpowiednia różnica w związku. Mówię, że z jednej strony uważam, że nie powinno się wiązać tak wcześnie, z drugiej strony ja zawsze marzyłam o kochającym mężu i ślubie ;) Uważałam, że ślub niczego nie przekreśla, a dzieci nie musimy mieć od razu. Patrząc rozumem to uważam, że młoda dziewczyna musi poznać wielu ludzi itd, aby móc stwierdzić, czego tak naprawdę oczekuje od związku i życia, jednak ja się zakochałam i nie patrzę już tak tylko rozumem, lecz też tym, co czuję. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dojrzałakobieta12345
frufru korzystać z zycia można zawsze, chyba że masz na mysli... puszczanie sie i zmiane partnerów :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ja pisze o korzystaniu z życia, tylko autorka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
frufru no to nie rozumiem, sama piszesz ze nie chcesz wychodzic za maż bo chcesz skorzystać z życia, ale jednoczesnie nie uwazasz tego za dobrą wymówkę?... Autorka tego nigdzie nie napisala. Ona napisala tylko ze powinno sie do pewnego wieku korzystac z zycia ale nie napisala z eona tego potrzebuje i chce a raczej ze juz znalazla odpowiednia osobe i nie musi kosztowac tego zycia z kim innym. Dziewczyna tylko pewnie ma stresa przedslubnego kocha wie ze jest kochana tylko wie ze slub jest odpowiedzialna decyzja i boi sie polenic blad bo czasem jakies niwinne znaki przed slubem wywoluja wielkie problemy po slubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jednak ja się zakochałam i nie patrzę już tak tylko rozumem, lecz też tym, co czuję. " no to skad wątpliwości? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
nie patrzę już tak tylko rozumem, lecz też tym, co czuję Wlasnie dlatego ze nie tylko rozum ale i uczucia wiec rozum moze dawac sygnaly ale uczucia je wytracaja i stad dziewczyna moze miec metlik i watpliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to jak ma wątpliwosci to niech nie wychodzi za mąż. tu nie ma dróg pośrednich. masz byc pewna - nie tego ze chcesz wyjsc za mąż ale tego ze chcesz wyjsc za mąż za TEGO faceta. jak nie jestes - nie wychodzisz za mąż. proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oootoooja___
***Narzeczona *** - bardzo dobrze opisałaś mój problem. Ślub to odpowiedzialna decyzja - na całe życie podobno ;) Młoda jestem, nie miałam zbyt wiele okazji, by się przekonać o tym, jak wygląda prawdziwa miłość(może właśnie ją mam) i nie wiem, czy będziemy umieli ze sobą przeżyć tyle lat. Wydaje mi się, że bez uczucia żaden związek nie przetrwa czasu, ponieważ problemy go wykończą. Jednak my mieliśmy duże problemy i właśnie uczuciem udało nam się to naprawić. Może musiało się to wydarzyć, byśmy wiedzieli, że przetrwamy takie problemy? Nie mam tej pewności, czy to, co czuję i ten nasz związek to jest to, ponieważ nie miałam okazji specjalnie sprawdzić na sobie, jak wyglądają inne normalne związki. Miałam tam jakieś nastoletnie śmieszne znajomości, jednak przecież to nie były związki. Nie wiem, czy rozumiecie. Jednak po prostu poczekam i zobaczę, co czas pokaże. Najbardziej boję się tego, że nie będziemy umieli się dogadać, ponieważ mieliśmy z tym od pół roku problem. Kłótnie i pewien problem zniszczył trochę związek. Aktualnie go naprawiliśmy, jednak ten lęk, że tak będzie wyglądać nasze życie pozostał. Jednak jednocześnie, przez ten problem, zobaczyłam, jak on bardzo mnie kocha. Może po prostu potrzebuje czasu, by teraz się przekonać, że jednak potrafimy razem żyć, bez kłótni, bo można się wykończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość każdy się boi
tez sie bałam ślubu. Dwa miesiące przed ślubem były koszmarne. Nie było dnia bez awantury. Głównie kłóciliśmy się o to co trzeba jeszcze załatwic. Wiadomo że tuż przed ślubem jest najwiecej do zrobienia a czas goni. Chociaz teraz z perspektywy czasu wiem że to była tylko przykrywka tego czego naprawde sie bałam. A bałam się ze do slubu moze nie dojśc z jakiegoś powodu. Tym powodem oczywiście była moja obecna tesciowa. Usilnie starała sie przekonac swojego syna ze nie powinien sie ze mną żenic. Mi tez okazywała swoją niechec. W koncu chciałam, jej "zabrac" synka. Nie raz padły słowa "synu weż to odwołaj", "dziewczyno daj mu swiety spokój", "robicie cyrk z tym slubem, sukienke muszę kupic". Próbowała go odciągac ode mnie. Nawet na weselu nie mogła się powstrzymac i wyszła obrazona bo maz siedział ze mną a nie z nią. Miała do niego pretensje ze cały czas poswieca mi a nie jej. Teraz nic sie nie zmieniło ,ona dalej szaleje,próbuje go buntowac ale my i tak jestesmy szczesliwi. I załuje ze zamiast cieszyc sie przygotowaniami do tego najwazniejszego w zyciu dnia ja żyłam w strachu przed czyms czego i tak by nie było. Dlatego nie załamuj się, nie uprawiaj czarnowidztwa bo to nie ma sensu. Musisz załozyc ze co by nie było to bedziecie szcześliwi bo przeciez sie kochacie i chcecie byc razem. Oczekiwanie na slub to najpiekniejszy okres w zyciu dziewczyny. Przeciez spełniają sie twoje marzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość każdy się boi
fru fru>>>>> kazdy normalny człowiek przed podjeciem takiej decyzji ma wątpliwosci. Przeciez to decyzja na całe życie. Sytuacje typu JA WIEM ŻE TO TEN zdarzają sie chyba tylko w komediach romantycznych i bajkach. W realnym życiu bardzo rzadko. Kiedy przyjmujesz oswiadczyny jestes pewna ze chcesz byc z tym człowiekiem a kiedy wyznaczacie date slubu juz nie? to po co sie zaręczac jezeli nie masz takiej pewnosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"kazdy normalny człowiek przed podjeciem takiej decyzji ma wątpliwosci." to ja jestem neinormalna w takim razie... "Sytuacje typu JA WIEM ŻE TO TEN zdarzają sie chyba tylko w komediach romantycznych i bajkach." ...i na dokładke żyję w bajce :D "Kiedy przyjmujesz oswiadczyny jestes pewna ze chcesz byc z tym człowiekiem a kiedy wyznaczacie date slubu juz nie? to po co sie zaręczac jezeli nie masz takiej pewnosci?" no to jak sie nie ma pewności to sie nie przyjmuje zaręczyn. a jesli mimo wątpliwości sie je przyjmie to czas pozostały do ślubu nalezy wykorzystać na poznanie drugiej osoby ze wszystkich stron i ewentualną weryfikację decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×