Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sission

czy warto iść do łóżka z kolegą?

Polecane posty

Gość kolega z łóżka
Sission, "to nie jest rozmowa, mam nadzieje ze to rozumiesz" - rozumiem co masz na myśli, ale nie podzielam twojej opinii. Przecież chyba zakładając ten topik nie spodziewałaś się tego, że będzie tu więcej ziarna niż plew. Wystarczy przesiać te najgrubsze plewy, puszczać mimo uszu wypowiedzi typu "trzeba było...wcześniej", "nie trzeba było" itp. "nie chce tu na forum wiecej opowiadac szczegółów" - ależ to właśnie "diabeł tkwi w szczegółach".... Albo zniknij (to był błąd, że się tu pojawiłam - naprawiam go!), albo drążmy temat (ze szczegółami). Jak już wspominałem moje spojrzenie na twoją historię nie bierze się z jakiejś niczym głębiej nieuzasadnionej empatii do twojego kolegi. Wiem o nim bardzo mało. Ale przeżyłem coś podobnego i pamiętam swoje oczekiwania, swoje i jej bardzo dziwne zachowania, raniące słowa i najprościej mówiąc RÓŻNICE MIĘDZY SŁOWAMI I CZYNAMI (po obydwu stronach). Podobnie jak twój bohater, byłem wolny. Ona miała męża (2 letni staż małżeński poprzedzony znacznie dłuższym związkiem tzw nieformalnym). Poznałem ją w nowej swojej pracy, gdzie stopniowo zacząłem się wtapiać w grupkę, od kilku lat zaprzyjaźnionych, ludzi. Zrobiła na mnie wrażenie już od początku znajomości a po kilku miesiącach, uświadomiłem sobie, że "wpadłem". Ale przecież ona nie była wolna. Ciężko było... Ale trzeba było żyć, nie ja pierwszy przeżywałem przecież miłość nieodwzajemnioną, taką bez szans na "happy end". I przeżywałem katusze kiedy ustawiała się za moimi plecami, przysuwała swoją głowę do mojej. Kiedy patrząc w mój monitor udzielała mi rad i wskazówek czułem ciepło jej ciała, chłonąłem zapach jej perfum. Muskanie mojej twarzy jej włosami wywoływało u mnie dreszcze. Kiedy pierwszy raz, pochylając się nad jej monitorem, położyłem swoją rękę na jej ramieniu, nie zareagowała. Czy to coś znaczyło? Nie potrafię sobie do dziś na to pytanie odpowiedzieć. Ona twierdzi, że tego nie pamięta, musiała to więc uznać za coś normalnego, dopuszczalnego w takim koleżeńskim, prawie przyjacielskim układzie. Tylko ludzie, którzy nic podobnego nie przeżyli mogą mówić "nie trzeba było tego zaczynać". Nie umiem odpowiedzieć na pytanie kiedy to się dla każdego z nas zaczęło....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
Z czasem coraz częściej zaczęły się zdarzać między nami sytuacje świadczące o jakieś szczególnej zażyłości. Aż doszło do tego, że zrobiłem krok dalej; przytuliłem ją. Byliśmy sami, bez żadnego zagrożenia tym, że ktoś się nagle pojawi. Odpowiedziała mi jeszcze mocniejszym wtuleniem się; zaczęliśmy się całować. Byłem w siódmym niebie. Ale nie trwało to długo. Nagle wyrwała się, zapanowała nad swoimi emocjami i spokojnym już głosem powiedziała: idź już, to nie powinno było się zdarzyć. I nie przespana noc, dlaczego chociaż "nie powinno było" jednak się zdarzyło. Ale następnego dnia w pracy jak najbardziej naturalne zachowanie, czyli powrót do sytuacji "sprzed". Ale od tego momentu dla mnie już nic nie było tak jak przedtem. Uwierzyłem!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on mi też mówil, że to nie powinno się zdarzyć... lecz nie tulił... raz tylko ... i chyba niepotrzebnie... to ja wtulałam się .. szukałam ciepła i jakichkolwiek oznak tego, że jest odrobina ciepła i wzajemnej sympatii... i dostawałam tyle sprzecznych sygnałów... popadlam w paranoję.. nic nie było takie, jaki mi się wydawało.. bo podlegało po chwili totalnemu zaprzeczeniu... przez te cztery lata wypłakałam więcej łez niż w całym swoim zyciu... możecie mnie potępiać.. ktoś kto tego nie przeżyje- nie zrozumie !! to jest po stokroć gorsze od normalnych relacji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj natknęlismy się na siebie.. zupełnie głupia sytuacja.. przechodziłam przez przejście i wpadłam niemal na niego... poszłam dalej, bez słowa, on mnie nie zatrzymał... nie zawołał.. szedł za moimi plecami przez 300 metrów.. a ja dygotałam cała... boże jak to boli ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
I ona tą moją wiarę podtrzymywała. Coraz częściej zaczęliśmy bywać razem. Z początku były to wspólne spotkania z resztą zaprzyjaźnionego towarzystwa. Ale już powrót do domów tylko we dwoje. I szukanie najdrobniejszej okazji aby być chociaż przez chwilę razem. I pocałunki, i pieszczoty (z czasem coraz śmielsze). I moja huśtawka nastrojów. Przecież zawsze to kończyło się jej powrotami DO DOMU. Ale nie oczekiwałem jej słów, jej wyjaśnień. Czekałem.... Na co? Na jej czyny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
cd... "i dostawałam tyle sprzecznych sygnałów...popadlam w paranoję.. nic nie było takie, jaki mi się wydawało.. bo podlegało po chwili totalnemu zaprzeczeniu..." - zmień rodzaj żeński na męski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie obwiniaj mnie proszę... wystarczająco już boli..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
Przez kolejne 1,5 roku "wypłakałam więcej łez niż w całym swoim zyciu...ktoś kto tego nie przeżyje- nie zrozumie !!". 1,5 rok na huśtawce między niebem i piekłem. Cudowne chwile przeplatane bezlitosnymi ciosami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o ja mam zrobić? co ? "niczego ci nie obiecywałem"... niczego nawet tego, ze zawołam cię na ulicy gdy cię spotkam... nie wytrzymam tego dłużej ..ani jednego dnia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
Sission, "wystarczająco już boli.." - nic nie boli tak jak życie. "nie obwiniaj mnie proszę..." - ja tylko składam chłodną relację z mojego życia, potwierdzającą tezę jakoby każdy medal miał dwie strony....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
"niczego ci nie obiecywałem"... niczego nawet tego, ze zawołam cię na ulicy gdy cię spotkam..." Ludzie, którzy są sobie obojętni nie mają takiego parcia na wzajemne ranienie się. "Jak ty mi tak, to ja tobie tak..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
Myślę, że wystarczy mi na dzisiaj tego mojego masochizmu... Ale nie mogę obiecać, że nie wrócę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem to.. rozumiem, że cierpialeś-bo kochałeś... cierpisz nadal... jest mi naprawdę bardzo przykro, bo wierzę, że jest ci źle.. cierpię też ja, mimo iż wg większości zasługuję na potępienie... ale wybacz..NIE UWIERZE .. że analogia jest aż tak dosłowna.. bo mój "kolega z łóżka" tylko się mną bawił.. bo sądził, że jako mężatka, zdecyduje się na szybki numerek i pojdę w swoją stronę .. ..."jestem dużym chłopcem-poradzę sobie"... ..."jak mi zagwarantujesz, że dasz mi potem spokój"... bo chciał tylko od czasu do czasu .. w ramach kumpelstwa jak mówił.. .."nie rozumiem dlaczego tak reagujesz,wyluzuj, jestesmy tylko kumplami, po co wplątałaś w to emocje" ... .."nie sądziłem, że tak emocjonalnie do tego podejdziesz".. na moje pytanie "dlaczego mnie prowokujesz, wiesz ze mam męża, wiesz jak reaguję i co do ciebie czuję" nie odpowiedział.. co ja mam zrobić? jak to poukładać żeby się nie dręczyć? żeby pozbyć się bólu, poczucia upokorzenia i nie mieć do niego tego dławiącego zalu... żeby móc normalnie reagować na jego widok..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"niczego ci nie obiecywałem"... "więc po co to wszystko było ? jeśli nie chciałeś się na mnie odegrać to porozmawiaj ze mną na miłość boską i nie zostawiaj tego tek" cisza... miesiąc drugi.. cisza.. nic wczoraj jego oddech za moimi plecami.. i cisza.. cholerna cisza ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Tak Was czytam...i jak dobrze rozumiem. Nie zawsze można coś zrobić. Ja np miałam zbyt silne poczucie obowiązku wobec rodziny.Chciałam i wiedziałam, że nie mogę, że tak też nie mogłabym żyć. Jest największą miłością mojego życia i muszę z tym żyć, że nigdy nie będziemy razem. Rozumiem Cię Sission i Ciebie Kolego też. Chyba najlepszym rozwiązaniem jest zerwanie kontaktu, takie na 100%. Po pewnym czasie człowiek staje się jakby mniej czuły na bol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
No, może jeszce chwilę. "NIE UWIERZE .. że analogia jest aż tak dosłowna" - nie oczekuję tego. Kwestionuję tylko kategoryczność stwierdzenia ""kolega z łóżka" tylko się mną bawił". Dopuszczam wariant np taki "nie tylko kolega z łóżka się mną bawił, ja także bawiłam się nim; i cierpimy teraz oboje". Przypominam ci początki "Kumplowaliśmy się i prowokowaliśmy się wzajemnie przy byle okazji".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za glupte trza placic pustaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najlepiej kupe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bess99.. my pracujemy razem.. tzn w jednej firmie .. zerwanie kontaktu jest niemozliwe widujemy sie bardzo czesto... a taka sytuacja jak wczoraj.. rozwaliła mnie zupełnie !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie potrafiłam odwrócić się i jakby nigdy nic powiedziec: "czesc"... nie potrafiłam... żal, że nie zareagował na moją prośbę, aby porozmawiać jest tak ogromny, że nie pozwala mi jasno mysleć... żal, że zostawił mnie z tym wypowiedzianym zdaniem "jesli to nie był sposób na odegranie się na mnie- to porozmawiaj ze mną" jest ogromny !!! nie zaprzeczył, nie potwierdził, poprostu mnie z tym zostawił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
Sission, "jeśli nie chciałeś się na mnie odegrać to porozmawiaj ze mną na miłość boską i nie zostawiaj tego tek". Ależ przecież chce się odegrać, za te zmarnowane lata. Ale przede wszystkim unika kontaktu, żeby nie marnować następnych. Jak napisała Bess99 "Po pewnym czasie człowiek staje się jakby mniej czuły na bol". Pod warunkiem, że zaleczy te ciągle otwarte rany, że ktoś przestanie je rozdrapywać. On wierzy, że to kiedyś nastąpi, bo jest to warunkiem koniecznym aby jeszcze w życiu był w stanie przeżyć coś pięknego. Nie zamierzasz mu tego ułatwiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Sission Ja też pracowałam z nim razem. Odeszłam nic mu wcześniej nie mowiąc. Dowiedział się jak już mnie nie było. Odeszłam mimo, że lubiłam tamtą pracę i nowa nie jest lepsza specjalnie. Nie widziałam go od kilku miesięcy.Bardzo cierpiałam i cierpię jeszcze ale wierzę, że w końcu przejdzie... Nie było innego wyjścia. Od czasu kiedy go nie widziałam jest lżej, niż wtedy, gdy widzieliśmy się prawie codziennie.Mam nadzieję, że już go nie spotkam. A jeśli to się stanie ucieknę... Zerwij kontakt, moim zdaniem to jedyne wyjście by cierpieć mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
"żal, że zostawił mnie z tym wypowiedzianym zdaniem "jesli to nie był sposób na odegranie się na mnie - to porozmawiaj ze mną" jest ogromny !!! nie zaprzeczył, nie potwierdził, poprostu mnie z tym zostawił..." Żyjecie w dwóch równoległych światach. Nie ma szans na spotkanie się jeżeli rozmowy z nim będziesz zaczynała słowami "jeśli".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zerwij kontakt... nie szukam juz z nim kontaktu.. wiem ze niepotrzebnie rozdrapuje i analizuje bo to bardziej boli... ale co w takiej sytuacji jak wczoraj.. czy to ze odwrociłam sie i pobiegłam prawie .. przed nim kilka metrów.. bez słowa, świadczy o moim prostactwie? o przezywanych emocjach? o tym ze mi nie przeszło? że boli ? o czym? o mojej małostkowosci? szedł za mną .. a ja nic.. tak to ma wyglądac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolego z łożka.. więc mam się odgrywać na nim, za swój ból? co mam zrobić.. skoro prosiłam i do dzisiaj nie było reakcji? no powiedz !! mam uciekać tak jak wczoraj-bo on mnie nie zatrzyma? mam udawać wspaniałomyślność i pokazac ze wcale mnie nie boli, zagadać, zapytać jaka pogoda? nie potrafię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega z łóżka
Skreśl też słowo "dlaczego", zwrot "co miałeś na myśli" i wszystkie zdania warunkowe oraz te z kategorii "co się za tym kryje".... Będzie ci łatwiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×