Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nie mam siły

Chce od Niego odejsc

Polecane posty

Gość Nie mam siły

Chce odejsc od meza, jestesmy ze soba ponad 3 lata i mamy 2 - letnia coreczke. On jest bardzo dobrym ojcem, ale mnie wykancza psychicznie. Nie mam sily juz z nim walczyc na slowa. Niedawno zaczal mnie szturchac i raz uderzyl piescia w ramie (oczywiscie ja piersza go trzepnelam w nerwach, wiec mi oddal). Jest opryskliwy, nieprzyjemny, nie ma znajomych, bo nie lubi ludzi. Woli komputery i samochody. Oczywiscie potrafi byc czuly, dobry i troskliwy, tylko tez potrafi z minuty na minute zmienic nastroj i pokazac rogi. Czepia sie mnie, kiedy chce gdzies wyjsc. Niedawno bylismy na pizzy z moja przyjaciolka, bylo wszystko ok, kiedy nagle zamilkl i siedzial wpatrujac sie w jeden punkt, kiedy sie spytalam co sie dzieje, powiedzial ze mam sie go nie czepiac. Mial dosc trudne dziecinstwo, oboje jego rodzicow jest pedagogami, mimo wszystko nie poswiecali mu duzo czasu, poza tym u niego w domu, nigdy nie mowi sie o uczuciach, calym domem trzesie matka. Mieszkalam tam 2 lata i balam sie podczas mieszania herbaty stuknac lyzeczka o szklanke, bo to bylo nie do pomyslenia, tylko niewychowani ludzie tak robia. Moj maz, jest coraz bardziej zamkniety w sobie, staram sie mu pomoc, ale on mnie poniza, a potem przeprasza. Czuje sie jak w wiezieniu. Przestalam myslec o sobie, o tym co lubie, bo wiem ze on tego nie lubi. Staram sie nam pomoc, ale nie moge byc wiecznie ponizana, a potem jak juz sie wyplacze to przepraszana. Za duza hustawka uczuc. Slysze, ze mnie kocha jak nigdy nikogo, ze mu zalezy, ale nie potrafi okazywac uczuc, jest bardzo 'suchy', nie umie mnie przytulic przy ludziach, nie caluje mnie, nigdy przy kims nie powiedzial, ze mnie kocha.Jak jestesmy sami to tez mnie nie caluje (nie umie ?!), przynajmniej tak twierdzi, co dla mnie wydaje sie smieszne. Mial kilka kolizji samochodowych, wszyscy sie go czepiali, ale ja uwazam ze to nie z jego winy, nigdy mu nie wypomnialam. On natomiast mi wypomina cokolwiek nie zrobie zle, albo co zrobilam wczesniej. Nie byl moim pierwszym facetem i mi caly czas to wypomina, bo on na mnie 'mogl poczekac'. Boli mnie bardzo kiedy mi zarzuca, ze 'bylam latawica', co jest wierutna bzdura, tylko w jego oczach tak to widac. Juz nic wtedy nie mowie, nie mam sily sie klocic. Boli mnie serce, kiedy mysle o rozstaniu, ale tez ie daje rady byc ponizana, kiedy tylko jemu sie spodoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ty z takim facetem mogłaś chcieć i jeszcze dziecko mieć? Wybacz,ale masz dużą dawke masochizmu a dziecka tylko szkoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest tylko Twój punkt widzenia. Nie można w związku tylko myśleć o sobie. Ja mam Faceta z "normalnego" domu, też mnie nie przytulał, nie całował, zawsze ON był najważniejszy, ale lata mojej pracy dały efekty. Facet nie jest zły ze natury, jest zły ze źródła. Nie daj się stłamsić, ale też nie odpuść mężowi. Wiem, że walka jest trudna, ale macie dziecko... Spróbuj jeszcze raz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam siły
Wydawalo mi sie to 'w miare normalne', nie chialam go nigdy porownywac do kogos tam, wiedzialam ze jest 'indywidualista' i byc moze to mnie pociagalo. Teraz wiem, ze to bardziej 'terrorysta', moze nieswiadomy, nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myslalamze cos
przeczytalam co napisalas ze smutkiem.Mozliwe, ze dziecinstwo i dom rodzinny wplynely tak destrukcyjnie na jego psyche i postrzeganie rzeczywistosci.Jesli ciagle byl poprawiny, ciagle karcony, nigdy dos dobry to przeniosl ten schemat na swoja rodzine.Do tego ma labilnosc uczuciowa typu gora -dol.Doskonale rozumiem jak mozesz sie czuc i pewnie dobrnelas do momentu , kiedy organizm Ci sie zbuntowal.Hmm.Nie wiem, czy jszcze masz sile to ratowac.Bo jesli nie to sprawa jasna.Wniosek o rozwod, dostaniesz automatycznie rozdzielnosc majatkowa, wniosek o alimenty na dziecko i siebie.Natomiast jesli chcesz jeszcze powalczyc to napewno sama nie dasz rady.Problem ma twoj maz i jemu sie klania dluga terapia psychologiczna.Musi przede wszystkim on chciec.Bo jesli jemu bedzie wisialo to brzydko mowiac to tez po ptakach.Jesli wolno doradzic to usiadz spokojnie , bez nerw powiedz o swojej decyzji.Nie placz, bo placzaca osoba czesto wyzwala agresje.Spokojnie zakomunikuj jak widzisz-terapia, praca nad zwiazkiem badz rozwod.Nie daj sie zbic z tropu .Zdobadz sie na rzeczowosc, konstruktywne postawienie problemu i konsekwencja ewentualnych decyzji.Zapamietaj moje slowa- nawet jak Ci sie nie uda wyjsc z tego kryzysu i odejdziesz to swiat sie nie konczy.Dalej swieci slonce, dalej ludzie ciesza sie zyciem, smieja sie, placza i po prostu zyja.Ty tez tak jak inni mozesz cieszyc sie zyciem , niekoniecznie z mezem.Jesli sa literowki , wybacz.Ide obiad gotowac-kuchnia mnie wzywa.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam siły
Nie, on byl w domu dobrze traktowany, rodzice mu pomagali, tylko mieli (maja) swoje zasady, gdzie np. jak sie przypalilo cos to sie usmiechali nic nie mowili, a przy stole matka pozniej potrafila mi wytknac, ze jednak cos nie tak. Po prostu nieco chora rodzina, gdzie trzeba bylo uwazac na slowa, zreszta on chyba nigdy tak naprawde nie rozmawial z rodzicami o tym co czuje. Ze mna sie tego uczyl, ale ja nie daje rady psychicznie, jestem moze do niczego, bo nie potrafie pomoc wlasnemu mezowi i uciekam sie do rozstania, ale ja zwyczajnie nie mam siły juz. Czy to moja wina, ze on nie mial nigdy znajomych i go denerwuje jak ja chce wyjsc z kolezanka na kawe bez niego ? Albo kiedy dzwoni do mnie kolega i sie pyta co slychac, to potem sa pretensje, ze do mnie zadzwonil ktos. To raczej nie jest zdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myslalamze cos
jejku, mam obiad do zrobienia ale jeszcze wroce do Ciebie na chwile.Wlasnie , jesli piszesz, ze zrobil cos zle i nawet do niego sie nie umiechneli, c ywytyklai mu blad to wlasnie jest manipulacja psychika.Jesli ty balas sie zamieszac lyzeczka w szklance to to znaczy, ze twoja tesciowa jest despotka, tyranem w rodzinie.Ta rodzina byla i jest chora.Zycie z takim mezem doprowadzilo, ze twoja wartosc spdla.Probujesz sie tlumaczyc z rzekomej winy, ktora nie popelnilas.Jesli czujesz, ze nie pocagniesz dluzej to odejdz.Zakomunikuj to, przemysl jak to odejscie ma wygladac.Kto ma odchodzic z domu, jak sprawa podzialu ma wygladac, jakie alimenty sobie zyczysz.Nie daj sobie wmowic winy i konstruktywnie przygotuj sie do tej rozmowy o odejsciu.a wszelki wypadek zadbaj o wsparcie bliskich bo bedziesz go potrzebowac.Pozdrawiam Cie goraco i juz naprawde uciekam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
proponuje przestac sie zastanawiac bo nie ma juz nad czym.Trzeba działac i nie fudowac sobie i dziecku dalszej patologii zachowań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam siły
Dam mu jeszcze jedna szanse, pewnie ostatnia. Dluzej nie wytrzymam tego. Po prostu mu powiem, ze tak byc nie moze. Jesli zrozumie - ok, jesli nie, trudno. Szkoda dziecka, szkoda mnie i szkoda jego, bo moze z kims innym bylby szesliwszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś typowym przykładem kobiety,która woli się dać deptać,bo tak czuje się dobrze,umartwiać się ,dać poniżać i jeszcze łudzić się, szukać w sobie winy....To niedowartościowanie i wmawianie sobie,że cierpienie uszkachetnia i poświęcenie jest jedyna drogą do ratowania czegoś czego już nie ma.Kompletna paranoja.Dawaj mu setki szans i nadstaw tyłek do bicia,niech jeszcze dziecko na to patrzy.Masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam siły
Nie wiem, czy masakra. Wiem, ze to BARDZO trudne i nie jest latwo odejsc od kogos, z kim sie planowalo spedzic reszte zycia. Moim malym sukcesem jest to, ze napisalam ten post. Dla mnie to trudna sytuacja, wiec nie mozna tego nazywac maskra. Dziekuje bardzo za opinie, obiektywne oko jest zazwyczaj lepsze niz subiektywne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no cóż...bez urazy...Jesli to pierwszy krok to juz dosyc późno...Przyspiesz,bo tylko trudniej mieć będziesz tkwiąc w tej jednak beznadziei.Fakt,że masakra moze być wieksza,ale w moim odczuciu tak jest zawsze,gdy nie jest normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam siły
Dałam mu szansę, przyjął. Póki co, jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×