Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie mogę sie pozbyć strachu

Nie mogę się pozbyć strachu

Polecane posty

Gość nie mogę sie pozbyć strachu

To długo wyczekiwana ciąża. Po invitro i jedyna jaką będzie mi dane przeżyć. Ja się ciągle boję, że coś pójdzie nie tak i albo urodzę wcześniej a jestem w 28 tygodniu, albo mała umrze w brzuszku. Cały czas się boje, bo zdaje sobie sprawę, ze jestem w ciąży cudem i już nigdy w ciąży nie będę. Poprostu ciągle wszyscy na mnie dmuchają, po głowie głaskają. W domu nic mi robic nie wolno, z domu mi wychodzić nie wolno, bo ciągle jakieś chorubska łapie. Siedze w domu już 7 miesiąc i wychodzę raz w miesiącu do lekarza. Czy wy tez tak się boicie, czy wszystko będzie dobrze i malec urodzi się w terminie i bez komplikacji, czy ja na te moje 30 urodziny popadam w paranoje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nanananna
BĘDZIE DOBRZE :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piwniczanka zielona
To normalne, kazda miala takie mysli, szczegolnie, gdy ciaza jest upragniona i dlugo wyczekiwana...wszystko bedzie ok, nie mysl o zlych rzeczach, bo tylko sobie szkodzisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja musiałam przelezec calą
zagrozona ciazę ( nie in vitro wprawdzie) podlapywalam naprawde ciezkie choróbska, była okropnie słaba rzed porodem w dodatku tzw stara pierwiastka. I urodzilam SN, dziecko super, troche do siebie dlugo dochodzilam, ale wszystko dla ludzi, bedzie dobrze. Nie mysl tylko wciaz o ciązy, zajmij sie czyms , poczytaj, pogadaj. Teraz juz jest z górki i nawet tfu tfu wczesniejszy poród nie jest zagrozeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem w 25 tyg. i też bardzo się boję że z dzieckiem coś się stanie. jestem po poronieniu. i powinnam na siebie uważać. na początku tej ciąży przeszłąm zapalenie oskrzeli, ostatnio zapalenie krtani i niestetyu musiałam brać antybiotyki. czułam się fatalnie . ale już jest dobrze natomiast cały czas myślę o tym czy te antybiotyki w jakiś sposób niezaszkodziły dziecku.w nocy kiedy się przebudzam liczę ruchy dziecka jak mały niekopie wpadam w panikę że coś się stało i staram się go jakoś pobudzić żeby dał znak że jest mu tam dobrze, jak mnie coś szczyknie ukłuje sprawdzam czy niekrwawię. mam obsesję i strasznie się o niego boję . w pierwszej ciąży tak niepanikowałam przypuszczam że gdyby nieto że poroniłam 2 ciążę , teraz byłabym napewno spokojniejsza. ale jestem tak doświadczona i przez to lęk o następne dziecko jest taki duży. wszyscy mi mówią żebym się tak niezamartwiała bo to może zszkodzić ale czasami się nieda, i myśli się o takich różnych żeczach nawet jak by się niechciało. staram się wyluzować i niepopadać w paranoje i tobie też radzę . odganiajmy te złe myśli a snujmy plany jak to będzie cudownie jak maleństwo się urodzi. pozdrawiam musimy być silne i myśleć pozytywnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 miesiąc
Doskonale Cię rozumiem Ja jestem po poronieniu i 5 lat oczekiwania i walki od 2 mc siedzę w domu kiedyś myślałam że jak dożyje płód 3 miesiąca to będzie super, więc tylko leżałam, dostawałam świra i leżałam potem było jeszcze gorzej bałam się że urodzę dziecko niezdolne do życia przedwsześnie potem że już jest duże ale słabe, że się nie rusza, PARANOJA bywały chwile spokoju i zapomnienia ale zaraz potem wracał ogromny STRACH Teraz zresztą mam to samo, ale jeszcze bardziej boję się czy jakieś konowały przy porodzie dziecku krzywdy nie zrobią.... Cała ciąża to jeden wielki strach, radość jest ale bardzo powściągliwa żyłam kupę miesięcy w zawieszeniu, trochę mnie to odmóżdźyło... Termin mam za dwa tygodnie, było co było.... przede mną też jeszcze trochę strachu ale WARTO BYŁO!!!!!!!! Hdy zaczniesz za bardzo się wkręcać i panikować, myśleć o tragedii, szybko znajdź sobie zajęcie, gazetka, książka , film, net - ale nie sprawy o dzieciach, tylko przyjemności, bo to NIC NIE DA tylko weźmie w niewolę mózg i będzie to nieznośne. Korzystaj z nicnierobienia i się nie zamartwiaj na zapas!!!!!! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mogę sie pozbyć strachu
Podnieśliście mnie na ducha, obawiałam się, ze to ja wpadam w paranoje. Ciągle zwlekam z zakupami dla dziecko. Myślę sobie jak badanie w marcu wypadnie dobrze - kupie pościel do łożeczka, a jak w kwietniu też będzie dobrze, to torbę do wózka. Takie mam stany lekowe. Też brałam antybiotyk w ciąży. Pierwszy raz od 4 dni jestem zdrowa. Tak wiecznie coś.... Odpukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 miesiąc
I też w trakcie trwania ciąży skończyłam 30 lat miałam mieć mega wypasioną imprezkę a od 7 miesięcy tak naprawdę nie chciałam nikogo widzieć i z nikim rozmawiać oczywiście tak sie nie dało ale w WIELKIM procencie wycofałam się z życia nie żałuję wróce potem i nie będę miała czasu zjeść teraz żyłam w spokoju i nicnierobieniu.... myślałam tylko o sobie i dziecku opłacało się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sorki ale twoje zachowanie
schizy, panika itp. moze przyniesc wiecej szkody dziecku niz cokolwiek innego. nie dziwie sie ze jestes w takim stanie skoro siedzisz w domu i jestes niczym wiezien. Nie wyobrazam sobie nic nie robic tylko lezec. Lekarz ci kazal czy twoi bliscy zmuszaja sie do biernego spedzania czasu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do 9 miesiaca
przerazasz mnie kobieto! Uwazasz, ze tak powinno byc? ze twoje zachowanie bylo jak najbardziej wlasciwe? brrr, aż strach tu wchodzic bo tylko negatywnie nakrecic sie mozna:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 miesiąc
nie wiesz więc nie zrozumiesz!!!! nie byłaś w takiej sytuacji więc rozumiem że możesz być przerażona dziękuj tylko że Ciebie to nie spotkało bo nie wiesz widzę z czym wiąże się wieloletnia walka!!!!! upokorzenia, nerwy, niemoc przy tym wszystkim 7 miesięcy to PESTKA nie przesadzaj z tym szokiem nie znasz tematu i zagadnienia z najgorszych stron ciesz się a nie szokuj innymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mogę sie pozbyć strachu
W domu siedzieć kazał mi lekarz, bo wiecznie chorowałam i nie mogł sobie ze mną poradzić, gdyż jestem uczulona na penicylinę i pochodne wiec nie miał mnie czym leczyć. To siedzę, bo zima paskudna była:). To nie jest tak, że siedzę i boje się ruszyć. Sprzątam, gotuję obiady, piorę. Nie kiwam się w przód i w tył ze strachu. Mimo to strach o dziecko pozostaje. Musiałam podjąć tak wielką walkę, by je mieć. I wiecznie coś jest nie tak, a to z pępowiną coś nie tak, a to serduszko musi sprawdzić kardiolog.... Ciągle coś....... . Staram się o tym nie myśleć, ale co ciekawe, moja teściowa, dzwoni do mnie raz w tygodniu, dostała wrzodów żełądka, babcia dzwoni raz tygodniu, mama moja powiedziała, że ona sie tyle nie na stresowała, co moją ciążą, i każdy, wiedząc co przeszłam panikuje, mimo że o moim stanie zdrowia i stanie zdrowia wiedzą tylko mama i teściowa to i tak cała rodzina nam nie dmucha i chucha. I nie dlatego, ze chodzę i sieje panike, bo zewnętrznie nadwyraz spokojna jestem, a dlatego, że łatwo nie jest o j nie jest.,... Lekarz określił ciąże wysokiego ryzyka i tak mnie traktuje i nie tylko dlatego, ze jest to ciąża po in vitro, jak by wszystko ślicznie ładnie szło, to też byłabym dużo spokojniejsza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betinka80
Rozumiem Cię,że panikujesz - ja poroniłam i od tamtej pory nie udaje sie miałam już 3 inseminacje, teraz będę podchodziła do długiego protokolu in vitro w novum - bardzo się boję i nie wiem jak to przezyje i czy sie uda - i zostanę matką.U mnie nie wie nikt,bo tesciowa by mnie wyklęła z rodziny - tylko siostra i mama wiedzą o problemie,który trwa 8 lat - na cud nie ma co już liczyć - za długo to trwa.U mnie w rodzinie siostra cioteczna miała in vitro krótki protokól i się udało za pierwszym razem,ale początki były cięzkie,bo czekając na betę była podminowana, wściekła i w ogóle nie do życia, potem ukrywała ciąze do 14 tyg teraz też niechętnie o swojej ciązy mówi a przecież jest widoczna( to powód do radości),bo za 4 tyg rodzi.Czy ja tez przez to przejdę - zaczynam się obawiać,że hormony rozsadzą mi wątrobę - mam słabą po clostibegycie.dziewczyny napiszcie czy to in vitro to taka męka - nie wiem czy dam radę i czy się nie poddam,bo mam słaba psychikę.nie chcę by dowiedzieli się teściowie, szwagie i szwagierka,bo boje się wytykania palcami i nie wiem czy zdołam ukryc to,że miałam in vitro i czy wpiszą mi w ksiązeczkę jeśli się uda.Pozdrawiam i odezwę się jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mogę sie pozbyć strachu
No wiec, dwa 2,5 roku temu miałam in vitro. Długi protokół. Byłam osobą totalnie zdrową. Po wszystkim (kiedy już wiedziałam, ze się nie udało) 1,5 leczyłam wątrobę, która była w bardzo złym stanie, miałam hiperstymulację, przez pół roku miałam wywoływane okresy (gdzie wcześniej przez 27 lat nie miałam problemów z okresem regularnie co 28 dni), po roku odzyskałam owulację, przytyłam po hormonach 10kg, udało mi się cwiczeniami i dietą zrzucić 5 tylko, wypadła mi połowa włosów, bo organizm doznał szoku hormonalnego i już mi nie odrosły.... Przez rok miałam depresję, nie wiem czy z powodu hormonalnych zachwiań, czy z faktu, ze sie nie udało, a kredyty za in vitro trzeba było spłacać.... Po 1,5 roku, bedąc na diecie, witaminach i sporcie, kiedy miałam bardzo dobre wyniki badań, poszłam do Invikty, by dokonac inseminacji, gdyż mimo posiadania jeszcze dwóch komórek, bałam się przez to przechodzić.... Okazało się, że invitro i hiperstymulacja potwornie nadszarpnęły moje rezerwy jajnikowe, i niestety przy inseminacji szans nie mam. Lekarzy przekonywało mnie bym podeszła do mrożonych zarodków. Podeszałam. A zarodki najlepszej klasy nie były. Dawano mi 5% szans. Udało się!!!!!! Ale nie ma lekko, ciąża wzorowa nie jest. Pierwsze dwa miesiące jadłam 50 tabletek luteiny dziennie..... Masakra!!!!! potem jeszcze 15 dziennie przez kolejne dwa i 6 dziennie przez miesiąc, by ciążę utrzymać. Do tego zastrzyki z kaprogestu i 5 miesięcy estradiol 3 razy dziennie. Przerwsze trzy miesiące ciąży wydawałam po 1000 zł na lekarzy i badania i częste kontrole wymagane przy In vitro. Kolejne miesiące - po 600-700 zł. Obecnie jestem w 7 miesiącu i muszę kontrolować dziecko ze względu na wadę budowy pępowiny. A co za tym idzie częste badania przepływów i badanie echa serca płodu.... Kolejne koszta, ale udało mi się wybłagać lekarzy by zrobili mi te badania na NFZ, wcisnęłam się w terminie tylko 1,5 miesiąca czekania, bo jestem in vitro, i każdy się litował, bo tak terminy były po moim terminie urodzenia, co raczej nie wiele mi dawało. Także miodu nie ma..... U mnie o ciąży dowiedziano się po I trymestrze, tak wiedzieli tylko rodzice i pracodawca, bo pierwsze 3 miesiące leżałam plackiem z powodu codziennych krwawień... Ze względu na stan zdrowia oraz bardzo złą reakcje na in vitro, już nigdy nie podejdę do tej procedury. Lekarze powiedzieli mi wprost, ta ciąża to cud, a cuda się zdarzają a nie powtarzają i mam ten faktu uszanować. To wg lekarzy będzie moja jedyna ciąża, więcej ciąż nie będzie, gdyż mój mąż jest poprostu bezpłodny a i u mnie jajeczek jest tyle, ze pewnie koło 38 lat będę miała menopauze, bo już mój zasób jajek jest odpowiedni na wiek lat 40 a mam 30. Lekarze na mnie dmuchają i zalecili cesarkę, by zmniejszyć ryzyko okołoporodowe. No i kolejny koszt 5500 zł, bo w tym durnym kraju in vitro nie jest podstawą do cc, podobnie jak pępowina dwunaczyniowa... niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mogę sie pozbyć strachu
betinka80 ale mój przypadek, cóż był ciężki:).... Nie każdy przechodzi to tak fatalnie:), choć tyją wszyscy:) hehehehe. Nie mniej pamiętaj o ile w każdym ośrodku mówią, ze 60% par zachodzi w ciąże, tylko 15 % tę ciąże donosi, a przecież liczy się efekt, a nie fakt bycia w ciąży. Ja już wydałam 40 tys na to by być mamą. 40 tys, dla 5% szans...... To chyba jest już przesadna determinacja, no ale się udało i daj Panie Boże donoszę, bo budzę się co rano i tak bardzo się boje o moją Izę.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mogę sie pozbyć strachu
betinka80 a w kwestii teściowej. In vitro, było dokonywane z powodu faktu iż mój maż miał 1% plemników nadających się do zapłodnienia, które wyjątkowo krótko żyły. Moja teściowa, po 6 latach walki, powiedziała, ze nie mam iść na in vitro, bo przecież jej syn cudownie ozdrowieje. No cóż nie ozdrowiał...... A ja mam 30chę. Poszliśmy na pierwsze invitro, i długi mieliśmy spore. Drugie in vitro, fundusze zebrała moja mama, babcia, bracia.... bo inaczej bym nie poszła. I się udało. Teściowa na wieść o ciąży, powiedziała, ze wiedziała, iż trzeba się modlić, to jej wywaliłam od razu, ze to invitro i ze było 5% szans!!!!Chyba się przejęła, bo sponsoruje cesarkę, tak boi się o jedne dziecko swojego synka.....Pogląd jej się zmienił. I podobno jak reszta rodziny dmucha, chucha i pomaga..... Teściowa dobry człowiek, ale poglądy ma za mało zmodernizowane:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość judy23
Czytam Was Drogie Dziewczyny i całym sercem zycze Wam zeby sie wszystko dobrze poukładało! Ja urodziłam syna pol roku temu. Cała ciąża podobnie jak Wy strach. stres przed kazdym badaniem, nagle okazało sie ze mam cytomegalię, wiec kolejne badania czy zakazenie wtorne czy pierwotne.. czytanie, przerazenie i ulga ze jednak wtórne i prawdopodobnie dziecko zdrowe. Ciąże dotrwałam do konca, poród super. I wszytsko mialo byc cudownie, po 48h do domu. I nagle szok: musimy zostac dluzej, dziecko ma infekcje i musi dostac antybiotyk... Przeciez nie tak mialo byc! Pierwsze 2 dni byly straszne.. a potem.. nagle zdałam sobie sprawe ze to MAMA musi byc silna i musi byc wsparciem dla swojego dziecka! Po 5 dniach antybiotyk zadziałał i infekcja minela - syn zdrowy. Wracałam samochodem do domu ze szpitala i pomyslałam sobie, ze cale to zdarzenie niesamowicie mnie WZMOCNIŁO. Poczułam sie prawdziwie mamą, która daje siłe i motywacje swojemu dziecku do tego by zyło i zdrowo sie rozwijało. Moze moj przykład nie jest tu zbyt dobry, ale wnioski z niego wyplywajace - wazne. Wy przyszłe Mamy jestescie dorosłymi kobietami, musicie byc silne i myslec pozytywnie.. dziecko to czuje i bedzie moglo czerpac z Waszej postawy energię. Na pewno wszystko bedzie dobrze! Trzymajcie sie cieplo, powodzenia. A juz niedlugo wiosna, idealnie na spacery z wózkiem:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mogę sie pozbyć strachu
Judy 23 --- cieszę się, ze z synkiem wszystko w porządku. Rany ależ ja ci zazdroszczę:). To prawda mama musi być silna. Ja dużo z moją Izą rozmawiam i w ogóle zaczęliśmy traktować małą jakby już była na świeci. Maż się ciągle pyta, czy mała śpi, czy broi, i co mała jadła na śniadanie, i czy zjadła wystarczająco dużo owoców w ciągu dnia:). hehehe. A najfajniejszy jest tekst męża. Słuchaj dla mnie możesz przytyć nawet 50 kg, chudnąć 5 lat, stracić wszystkie włosy, ty mi tylko nie kombinuj i urodź to dziecko, a ja cię potem na operacje plastyczne powysyłam, tylko nie kombinuj:). W 7 miesiącu, mam 11kg więcej:), hehehehe, ale to od hormonów. Nie jem słodyczy, nie pieczywa, tylko razowe...... i same owoce i warzywa i woda mineralna no i witaminki:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×