Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość splamione życie na starcie

Moje dzieciństwo w pigułce

Polecane posty

Gość splamione życie na starcie

Opiszę zdarzenia do 13 roku życia, ponieważ dalsze moje losy mógłby ktoś skojarzyć. Mieszkałam z ojcem pijakiem, który ograniczał nam możliwość jedzenia, znęcał się psychicznie i chciał nas "wytresować". Byłam wykorzystywana przez starszego "kolegę", kiedy matka się o tym dowiedziała, to dostałam chyba największe lanie mojego życia. W domu byłam przez cały czas wyśmiewana z tego powodu i upokarzana. W wakacje wyjeżdżałam do wujostwa, gdzie również pastwiono się nade mną psychicznie. Nazywano mnie jedynie pasożytem i darmozjadem. W przedszkolu i w najmłodszych klasach szkolnych, nie byłam akceptowana przez rówieśników. Inne dzieci omijały mnie szerokim łukiem. Doszło do tego, że w wieku około 8-9 lat miałam już nerwicę, próbę samobójczą i drobne samookaleczenia. Początkowo w domu miałam dzięki temu spokój, ale za długo to nie potrwało, i za każdym razem kiedy zaczęłam się denerwować, to byłam bita. Później zdobyłam trochę przyjaciół, ale chyba nasza znajomość się skończyła po tym, jak koledzy mnie złapali i siłą rozebrali, a moja przyjaciółka się temu przyglądała i mi nie pomogła w żaden sposób choć ją o to błagałam. Po jakimś czasie uciekliśmy od ojca i przez jakiś rok mieszkaliśmy bez elektryczności, bieżącej wody, w potwornym mrozie. Szukanie oparcia w zwierzętach również było bez sensu. Kota zabił mój sąsiad, a później go złapał za ogon i rzucił w kontener. Kiedyś znalazłam psa i to był w końcu mój przyjaciel, ale szczęście nie potrwało długo, bo matka się go pozbyła. W wieku 12-13 lat ponownie się napatoczyłam na zboczeńca. Oczywiście waszym zdaniem będzie to prowokacja. Mieszkacie w swoich ciepłych domkach i żyjecie w kolorowym świecie, gdzie takie rzeczy są niemożliwe, i wszystko co jest sprzeczne z waszym własnym życiem będzie nie do przyjęcia. Pewnie na ten temat nie będzie odzewu, ale może jeżeli ktoś to przeczyta, to jednak sobie uświadomi, że nie każdego życie jest kolorowe, i że jest na tym świecie wiele dzieci gorszego Boga, które nie mają już szans na zbawienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość denat termostatyczny
Pamiętaj, że ze wszystkiego można się podnieść, jeśli się naprawdę chce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naprawdę współczuje, bo poniekąd utożsamiam się z pewnymi opisanymi wydarzeniami :( Siły,siły, siły psychicznej i fizycznej, ludzi godnych zaufania, miłości odwzajemnionej życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość splamione życie na starcie
WIdocznie nagrzeszylas w poprzednim wcieleniu Może nie powinnam jednak tego komentować, ale jednak to zrobię. Otóż to nie zależy od poprzedniego życia. Grzeszymy po tym jak nas życie ukształtowało. A jeżeli istnieje reinkarnacja, to los takiej osoby będzie nieustannie się powtarzał, ponieważ za każdym razem jest popychany ku niecnym występkom. Co do siły... Chyba jednak bicie naprawdę pomogło, bo bez żadnych terapii przestałam się okaleczać i nie mam nerwicy. Nie sądzę, żeby nastąpił nawrót, gdyż zarosłam już taką skorupą, że już mnie chyba nic nie ruszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mhhhhhgb
bardzo mi przykro z tego powodu..... ludzie to potwory bez serca... ile masz teraz lat i jak wyglada Twoje zycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość splamione życie na starcie
Nie chcę podawać zbyt wielu szczegółów, ale powiedzmy, że jestem już dorosła, ale nie dobiegam do 25. Moje życie jest samotne. Zarówno pod względem intymnym jak i emocjonalnym. Życie zawodowe również mi się nie układa. Właśnie sobie przypomniałam, że w dzieciństwie miałam jeszcze jedną przyjaciółkę. Była sąsiadką mojego wujostwa, przyjaźń za długo nie potrwała, gdyż po jakimś czasie zmarła. Dziś mam również rocznicę śmierci innej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość splamione życie na starcie
W sumie to przecież oczywiste, że mi nie może się układać. To wręcz nie możliwe. Zginę tak jak się urodziłam. Przez całe życie w hańbie i nieszczęściu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojabojaboja
Szkoda, że tak myślisz. Współczuję Ci bardzo tego co przeżyłaś. JA co prawda dzieciństwo i generalnie wychowanie miałam sknocone na całej linii, ale to wszystko wynagrodzili mi ludzie, których spotykałam w życiu. Mam 24 lata, ale tak na prawdę żyć w sensie funkcjonować normalnie zaczęłam dopiero kilka lat temu. Żal mi tych lat, przykro mi z powodu tego co mnie spotykało, ale nigdy nie jest za późno, żeby zacząć żyć, tak zupełnie od nowa. Myślę, że powinnaś szukać pomocy psychologicznej, żeby stanąć na nogi, bo podejrzewam, że sama nie dasz rady. Powinnaś jeszcze o siebie zawalczyć. Myślę, że ja nie dam rady, ale specjalista przekona Cię o tym, że mylisz się co do swojej przyszłości. Bardzo się mylisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mialam zycie
do dupy juz na starcie- rodzina szkoda gadac; odtrącana przez rówieśników przez wiele lat... i oczywiscie teraz też jest beznadziejnie :( ja nawet nie mam zycia zawodowego, na koncie zaledwie 4 miesiace stazu i od 2 lat bezrobotna;/ Zeby tego bylo malo nie chce znac mojej NIBY-rodziny a oni się zachowują tak jakby nic o tym nie wiedzieli. Gnoje! No i jako osoba z ddd boje sie zmian, doroslego zycia. Ostatnio czuje sie strasznie samotna; brak mi osoby, ktora bylaby dla mnie podporą i dala mi duzo ciepla; naprawde bardzo mi tego teraz brakuje. Poza tym jedne studia rzucilam kilka lat temu, obecne tez za gora miesiac rzuce (teraz juz musze), ale mam nadzieję, że kiedyś będę mogła wznowić bez problemu. Mam tylko technika-informatyka. Oczywiscie moim "rodzicom" nie będę mogła powiedzieć o rzuceniu studiów. Raczej będę już zwiewać... Tylko jak ja sobie poradzę biorąc pod uwagę to co napisałam powyżej i nie tylko...? Mam depresję;/...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość splamione życie na starcie
A więc jest tak jak przypuszczałam, że nie tylko ja jestem dzieckiem gorszego "Boga". W moim przypadku już nie da się żyć od nowa. Nie pisałam o dalszych moich losach po 13 roku życia. Ale w tym okresie nastąpiła we mnie zmiana. Wtedy również ja dopuściłam się wielu złych występków. Teraz już sama nie wiem jaka jestem. czasem jestem wcieleniem dobra, a znów z drugiej uosobieniem zła. A podobno takie zdeprawowanie spotyka się jedynie w czasach wojny. Jak widać nie koniecznie. Nie wierzę w jakąkolwiek zmianę na lepsze. Po prostu są ludzie urodzeni pod ciemną gwiazdą, i są miliony takich ludzi, którym już nic nie pomoże. Każdy psycholog nawet by rozłożył ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mialam zycie
Człowiek będzie miał całe życie patologiczne, jeśli urodził się w wyjątkowo patologicznej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojabojaboja
"Nie wierzę w jakąkolwiek zmianę na lepsze. Po prostu są ludzie urodzeni pod ciemną gwiazdą, i są miliony takich ludzi, którym już nic nie pomoże. Każdy psycholog nawet by rozłożył ręce." Dlaczego nie chcesz przynajmniej dać sobie szansy i spróbować. Przecież to Ci nie zaszkodzi, może co najwyżej pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mialam zycie
Chyba że moim przeznaczeniem jest żyć z dala od ludzi? Bo wśród nich nie potrafię funkcjonować, ani wytrzymać psychicznie. I chyba mam jeszcze inne przeznaczenie na tej ziemi...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość splamione życie na starcie
Miałam już kiedyś kontakt z psychologiem, i to naprawdę nie ma żadnego rezultatu. "Człowiek będzie miał całe życie patologiczne, jeśli urodził się w wyjątkowo patologicznej rodzinie." Zgadzam się, tylko, że w moim przypadku wynika również całe patologiczne społeczeństwo. Choć w sumie może nie powinnam tego nazwać patologią, skoro tak się nazywa coś odbiegającego od normy. A moja rzeczywistość zawsze była i będzie taka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spod ciemnej gwiazdy
doskonale cie rozumiem.....ja mieszkałam 18 lat z ojcem alkoholikiem ktory mi ublizał,przezywał itd. Ile nocy nie przespanych ile przeplakanych dni to juz tylko ja wiem......W nikim nie mialam oparcia.Seksualnie wykorzystywal mnie wujek jak mialam jakies 4-6 lat....żylam z poczuciem ze jestem gorsza.Jak mialam 18 lat to wyjechalam z domu , wtedy tez wykorzystujac atuty swojej urody o ile tak mozna to nazwac wplatywalam sie w kilkanascie zwiazkow w ktorych szukalam akceptacji tym,,ze zwyczajnie dalam dupy i myslalam ze jestem w koncu kochana..niestety nie zawsze bylam i ja tez nie umialam pokochac.Pozniej znalazlam chlopaka z ktorym jestem juz dosc dlugo,ten niestety tym ze oglada sie za innymi w moi m towarzystwie znizyl moje poczucie wlasnej wartosci do zera,.Stalam sie strasznie zaborcza i che go miec tylko dla siebie,on nie umie tego zrozumiec bo nie zna mojej przeszlosi tak dobrze ,Czuje sie nikim i nikim tez jestem.Codziennie chce mi sie plakac,nie wiem co robic zeby wreszcie poczuc sie szczesliwa...zapomnialam dodac ze mialam bulimie,cielam sie i mialam i mam nerwice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość splamione życie na starcie
spod ciemnej gwiazdy>> szkoda, że również Ciebie to spotkało. Wiesz co, nie powinnaś uważać, że jesteś nikim. Ja pomimo tego co mnie spotkało, to tak nie uważam. Pewnie to poprzez jakieś zaburzenia, ale czasem czuję się nawet lepsza, a to dlatego, że jestem bardziej "uświadomiona" o złu tego świata. Bardziej to się tyczy sfery duchowe, ale również nie do końca, bo nie potrafię zaakceptować w sobie bardzo wielu spraw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nieprawda, że jak pochodzisz z patologicznej rodziny to jesteś skazana na gorsze zycie. Musisz być świadoma swojej wartości i się szanować. Jesli nie masz wsparcia w nikim bliskim, może poszukaj dobrej psychoterapii. I uwierz w siebie, mozesz być radosna i szczęśliwa. To wymaga wiele pracy nad sobą , ale zdziwisz się jak bardzo się myliłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spod ciemnej gwiazdy
splamione zycie -> pewnie masz racje....Tylko stalam sie skromna,cicha i pokorna i czasem chce przepraszac ludzie ze w ogole zyje,czuje sie takim nikim..... gdybym tylko umiala byc silna ,taka i pewna siebie ,gdybym umiala wziac zycie w swoje rece moze cos by sie odmienilo... Postaram sie za wszelka cene zmienic cos i nabrac pewnosci siebie.. Czasem czuje ze jak ide ulica to ludzie sie smieja ze mnie..... ze mnie nienawidza ..... .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mialam zycie
czasem chce przepraszac ludzie ze w ogole zyje, tez mam czasem takie mysli i wiem przez "kogo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spod ciemnej gwiazdy
moze ja juz mam jakas chorobe psychiczna :-/ bo wszystko niszcze..... Lubie cierpiec ,jak jest wszystko ok to na sile stwarzam jakis problem ...nienawidze kazdego kolejnego dnia :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość splamione życie na starcie
może morze=> wspominałam już, że miałam już kontakt z psychologiem. Z takimi ludźmi nawet psychologowie nie dają sobie rady. Znam przypadek mężczyzny po podobnych przejściach. Szukał pomocy wszędzie. Kiedy dowiadywano się z jakimi problemami przychodzi, każdy najchętniej starał się go pozbyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spod ciemnej gwiazdy
a co do przyjaciol , mialam kilka przyjaciolek,bylam na kazde ich zawolanie, na kazdy problem,plakalam z nimi pocieszalam,a jak ja chcialam pomocy to nie bylo nikogo....nikogo... Kazda wypiela na mnie tylek i jak ufac ludziom? jak funkcjonowac w takim swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mialam zycie
ja mialam "przyjaciolkke" do niedawna w tym sensie ze mowilysmy sobie prawie wszystko, czesto sie widywalismy, ale teraz ona znalazla nowego faceta, wiec "nie istnieje" dla innych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość splamione życie na starcie
Ja zaczynałam nabierać pewności siebie po 13 roku życia, ale to również nie było dobre. Nie chciałam być już cichą i spokojną dziewczynką, która dawała się krzywdzić wszystkim na około. Wtedy ja zaczęłam krzywdzić. Również tak mam, że czasem czuję, że ludzie mnie nienawidzą, ale to czasem daje mi jakąś chorą satysfakcję, że w końcu się odpłacałam innym. I również wiem, że wszystko niszczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mialam zycie
z tym tez jest mi zle, chociaz powinno mi to nawet zwisac skoro za niedlugo bede zwiewac gdzies daleko. odetne sie od wszystkiego wiec nie powinno mnie to szczegolnie matrwic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli nie ufasz w pomoc psychologiczną pozostaje Ci tylko szukac wsparcia w grupach ludzi , którzy maja podobne problemy do Ciebie. W necie poszukaj takich grup wsparcia. No i czytaj, szukaj w literaturze fachowej - psychologicznej. Jak zrozumiesz co dzieje się z Twoimi uczuciami i emocjami łatwiej Ci bedzie nad nimi zapanować. Nie jesteś skazana na zycie na marginesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasem nie wiem czego chcę
siły Ci życzę... dużo siły... a można góry przenosić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość splamione życie na starcie
Dziękuję, ale i tak myślę, że chyba jednak jestem silna, skoro się nie poddałam i jeszcze żyję. Może to dlatego, że jestem zdeprawowana do tego stopnia, że moje emocje już się wypłukały i nie jestem w stanie ich odróżniać do końca. Płakać przestałam juz dawno temu i nawet nie pamiętam co to znaczy. Chyba zaczynam się zamieniać w maszynę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chłopak z miasta
powiem ci tak: jak wyjdziesz z tego będziesz zajebistym, silnym i doświadczonym człowiekiem :) Lepszym niż te ciotowate pipy wychowane w ciepłym kurwidołku, wiem coś o tym, sam miałem nie fajny start, ale po iluś tam latach zmian doganiam rówieśników i pewnie ich przegonie kiedys!!!!!!! Zyczę Ci wytrwałości i wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość splamione życie na starcie
chłopak z miasta=> jakoś mnie pocieszyłeś, i dziękuje za życzenia ;) W pewnym sensie to myślę trochę podobnie. Właściwie to ja nie wiem jak jest. Możliwe, że z tego wyszłam, a możliwe też, że nie. W moim otoczeniu nawet nikt nie zdaje sobie sprawy ile mam za sobą i również myślą, że wychowałam się w ciepłym domku. Niektórzy nawet chcieli mi wbić swoje mądrości życiowe i wmówić, że jeszcze mało przeżyłam, mając o mnie znikome informacje :D Właściwie, to dzięki mojemu życiu nie tylko ukształtował się mój charakter, ale również i poglądy, które mówią, że jednak życie samotne jest zbawienne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×