Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość padrvora

chciałabym być singlem a nie jestem

Polecane posty

Gość 2222222222222222...
Większość facetów uwielbia zasypiać przytulonych do kobiety. Nie rozumiem tego. Ja tego neinawidzę. Nie może mnie dotykać nawet stopą, najlpeij żeby spał w osobnym pokoju. W dzień owszem - lubię się przytulać, pokazywać sobie czułości, ale do snu musze mieć totalny komfort - a z facetem jest strasznie! :( Chrapie, wierci się, każde jego poruszenie się mnie budzi, gdy obudzi się wczesniej niż ja - mnie też budzi przy okazji i nie mogę już spać. Nie widze w spaniu razem NIC FAJNEGO!!!! Nie wiem dlaczego neiktózy to uwielbiają??? Lubię być sama, siedzieć przed kompem, popierdzieć sobie kiedy chcę, beknąć kiedy chcę, a jako że jestem tak wychowana że przy kimś się tego nie robi - nie robię takich rzeczy przy nim. Mój ex z którym mieszakłam, zarzucił mi, że się zaniedbałam po zamieszkaniu razem. Oczekiwał że codziennie będę wyglądała ślicznie, z makijażem i zrobionymi paznokietkami, super ubrana. Boże, ja chcialam tylko swobody!! Byłam w domu, chcialam wypoczywać, nie malowałam się, nosiłam dresowe spodnie. Czy chcialam aż tak dużo?? Luzu w moim włąsnym domu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2222222222222222...
Gdy zasypiamy razem i on mnie obejmie - zarzuci na mnie rękę i nogę, oddycha mi do ucha - otwieram szeroko oczy i robię się maksymalnie wkurwiona. Jemu jest dobrze, lubi tak, a ja nie znoszę, od razu robi mi się duszno, gorąco, jakby miażdżyła mnie jakaś ośmiornica. Każę mu się odunąć, sama odsuwam się na brzeg łózka i skulona zasypiam. Potem on mi wypomina :( Uważa że fajnie zasypiać przytonym :( Ja widzę w tym same minusy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny jak tak Was czytam to az mi sie lepiej robi na sercu;) Bo ja sie wlasnie niedawno rozstalam z moim narzeczonym z ktorym bylam ponad 7 lat i bardzo to przezywam, ale dzieki temu co piszecie i jak podkreslacie ogromne walory bycia "samemu" to ja sama zdaje sobie sprawe z tego, ze chyba jak juz sie przeprowadze na swoje nowe loku to byc moze nawet i odczuje ulge;) Nie wiem tego na pewno, ale po prostu czytajac wasze wypowiedzi sama zaczynam sobie uswiadamiac, ze On mnie tez taki naprawde nie raz przeszkadzal w domu;/ Ja rowniez nie dosc ze musialam pracowac, to jeszcze byc gosposia(i tak nie doceniana bo dla niego gruntowne sprzatniecie calego mieszkania raz na tydzien bylo absolutnie zbedne), prac, chodzic kolo niego, jedynie gotowalam od swieta bo tez tego nie lubie;) (ale np,sniadanka robilam i do sklepu tez latalam po zarcie)...do niego nalezalo jedynie dbanie o swoj biznes i tak poza tym to moze jeszcze o fure bo On po prostu ma na ich punkcie swira.... Poza tym non stop musialam sluchac o jego problemach i sie z nimi niejednokrotnie zmierzac a On nawet jak stracilam prace to nie wsparl mnie wogole, nigdy nie zaproponowal nawet wspolnego spedzenia wieczoru przy przykladowym winku i filmie, tak zebym mogla zapomniec na chwile o stracie tej pracy.... A poza tym bylam tylko zla i niedobra bo mialam wymagania-dla Niego kolosalnie wielkie a dla mnie zwykle przyziemne, typu umycie po sobie taklerza z jedzenia czy umycie kibla ktory zasral;///////// Dziewczyny, macie racje z tymi facetami:))))) Oni sa fajni, ale na odleglosc;)))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VANNDETA24
" Gdy zasypiamy razem i on mnie obejmie - zarzuci na mnie rękę i nogę, oddycha mi do ucha - otwieram szeroko oczy i robię się maksymalnie wk**wiona. Jemu jest dobrze, lubi tak, a ja nie znoszę, od razu robi mi się duszno, gorąco, jakby miażdżyła mnie jakaś ośmiornica" MAM IDENTYCZNIE!:D Jakbys mi to z glowy wyjela! Tez mnie to wkurwia maxymalnie! Teraz w ogole unikam spania razem, rzadko zostaje na weekend, jemu jest przykro i mysli ze mi nie zalezy, nie potrafi pojac ze nie lubie, nie umiem spac z kims chociaz go bardzo kocham :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2222222222222222...
Ja go kocham, jestem bardzo szczęsliwa w tym związku, ogolnie uważam że jest o wiele lepiej niż być singielką - bo przecież to świetne uczucie kochać, być kochaną i mieć wspolne plany. Ale jestem samotnicą, wolałabym mieć osobne pokoje, osobne łózka, a widywac się z nim tylko gdy tego sama chcę, np. tylko wieczorem, żeby sie poprzytulac, obejrzeć film, kochać się i rano przy kawce. Ale poza tym chcę być sama. Uważam że okres randkowy - gdy widywaliśmy się tylko od czasu do czasu był lepszy niż meiszaknie razem. Wtedy każde spotkanie to było święto, nie musialam z nim spędzać 24h, nie musialam z nim spać. itd... Nigdy nie rozumiałam pędu kobiet do wspolnego mieszaknia. W moim przypadku było tak, że ja to odwlekałam, a zarówno on jak i mój ex nalegali na to i sami wszystko załatwili, a ja - wiedząc że przecież nie mogę wciąż od tego uciekać, bo co to za związek - zgadzałam się z koncu. Ale to były okropne i bolesne pożegnania z samotnością. wiecie - ja bym chciala mieć jednocześnie i związek i samotność. Ale tak się chyba nie da :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VANNDETA24
Nie nadaje sie do wspolnego zycia we dwoje, czuje ze to bedzie meczarnia, ze ja bede sie wiecznie wkurzac i chodzic zla co sie odbije na naszym zwiazku, on z kolei bedzie myslal ze to przez niego, ze mi nie zalezy i pewnie sie wszystko rozsypie. Tak sie zastanawiam czy nie isc do psychologa bo jak z takim zachowaniem stworzyc w przyszlosci rodzine?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"wiecie - ja bym chciala mieć jednocześnie i związek i samotność. Ale tak się chyba nie da ' jaq tez bym tak chciala najlepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VANNDETA24
"ja bym chciala mieć jednocześnie i związek i samotność." Otoz to. I nie myslic tego z tym ze chce miec faceta a jednoczescnie byc wolna i spotykac sie z innymi i nie miec obowiazkow, zobowiazan itp. bo to kompletnie nie w tym rzecz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość likto34
jest balaganiarzem,ale swietnie gotuje,robi zakupy itd. ale mi tez bardziej chodzi o ta przestrzen wokol siebie ,brakuje mi tego...tej swobody,nawet samotnosci I tez nie znosze przygniatania w nocy,spedzania czasu non stop w jednym pokoju Dopasowywania sie pod wzgledem updoban Nie lubie jego muzyki,jego fimow,jego piwa,pomyslow na spedzanie czasu...nie cofne czasu,ale wiem,ze nie wyszlabym za niego drugi raz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busia srusia
Oczywiście że da się stworzyć związek, ale facet musi respektować Twoja potrzebę samotności. Ja jestem jedynaczką, zawsze miałam swój pokoj, swoje łózko, nauczylam się samotności i lubię ją. Natomiast mój facet wychował się z bratem w jednym pokoju, więc dla niego to było naturalne - spać w jednym ponieszczeniu i spędzać z drugą osobą tyle czasu. Ale on mnie bardzo kocha (ja jego też), wytłumaczyłam mu, że mimo uczuć jakimi go darzę, muszę być sama. Mieszkamy razem, ale mamy osobne pokoje. W ciągu dnia jesteśmy więc osobno, poprosiłam go żeby mi wtedy nawet nie przeszkadzał, nie wchodził do mnie. Gdy idę do kibelka - zamykam drzwi od jego pokoju, albo włączam głosno tv, żeby nic nie słyszał, i sobie ostro daję czadu :P W swoim pokoju tez sobie pierdzę kiedy chcę, :) bo ja zamykam drzwi od swojego pokoju. Jedyne co to śpimy razem. Nie lubię tego, ale przynjamniej tyle dla niego mogę zrobić. Słowem - my to załatwiliśmy. Ale!!!! Przeraża mnie myśl... o dziecku!!! Przecież wtedy mogę już zapomnieć o samotności. Wciąz będę musiala być z dzieckiem, nie będę mogła nie ugotować obiadu bo mi się nie chce - pory posiłków będą musiały być regularne! Boże.... :O Niby chce mieć dziecko, ale myśl o tym że ono zabierze resztki mojej samotności mnie skutecznie zniechęca do psoiadania dziecka - przynajmniej teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość likto34
tak ..dziecko to kolejna sprawa Musze ugotowac obiad,najlepiej tresciwy bo jest dziecko Co chwila slysze-mamo chodz,mamo pograj ze mna,mamo wydmuchaj nosa,mamo bajke,mamo kupe,mamo na dwor...niestety to jest dopiero uwiazanie Samotniczki z zamilowania przegrywaja juz na starcie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VANNDETA24
A ja jakos nie boje sie dziecka:) W kwestii "zabrania" samotnosci. Ale ja tez do dziecka jeszcze nie dojrzalam, sama wciaz czuje sie czesto jak dziecko. Tylko faceci dzialaja na mnie tak paralizujaco i zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VANNDETA24
Znajoma wynajmuje razem ze swoim chlopakiem pokoj w mieszkaniu studenckim, to jest dopiero hardcore. Pokoj klitka, ma ok 3x4 metry i albo siedza tam albo w kuchni gdzie zazwyczaj jest tloczno bo w mieszkaniu mieszka lacznie 6 osob (2 parki i 2 kolezanki w 3 pokojach) :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VANNDETA24
busia srusia> Czyli jak sie chce to sie da:) A poczatkowo jak zareagowal? Nie wzial cie za dziwaczke?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość likto34
dobrze mi z dzieckiem ,ale przez pierwsze lata trzeba byc na ciagle zawolanie Zostawic swoje sprawy,swoje hobby i sie przeorganizowac Tym bardziej jak nie ma kto pomoc No i gotowac te obiadki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busia srusia
Mieszkać w kawalerce albo na innym, jednym pokoju we dwoje (albo wiecej!) to totalna masakra i na to nie zgodziłabym się nigdy, przenigdy. No, na początku trochę mi wypominał. Ale wiedział że tego nie zmieni, a gdy zmusza mnie do przebywania z nim gdy tego nie chcę - jestem nieszczęsliwa. Poza tym on wie, że jestem trochę dziwna :P i skomplikowana, ale za to też mnie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VANNDETA24
Zazdroszcze, tez bym chciala spotkac takiego faceta ktory bedzie mnie rozumial bo tez jestem dziwna i skomplikowana;) I tez jedynaczka. Moj mnie nie rozumie, kochamy sie, ale on ciagle mi to wypomina jest smutny bo mysli ze to jego wina, pyta czy z eks tez tak mialam ze nie chcialam z nim spac czy tylko z nim i takie tam... Jak mu mowie ze mam tak od zawsze to chyba mi do konca nie wierzy i pyta czy mi zalezy na nim. Eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busia srusia
Hmm.. A ja miałam raczej szczęście do facetów którzy to rozumieli. Np. mój poprzedni mieszkał w innym mieście i przyjeżdżał tylko na weekendy. Dla mnie było straszne nawet spędzić z kimś bite 48 godzin przez weekend. Czasami mu mówiłam "proszę, idź do innego pokoju, poczytaj coś, obejrzyj tv, proszę cię, bo nie wytrzymam dłużej, muszę na chwilę być sama", to wychodził i czekał aż wyjdę - znów stęskniona. Potem krótko mieszkaliśmy razem, to też miałam osobny pokój (nawet nie spalismy razem, po seksie wracał do swojego pokoju). Oni on ani obecny nie mieli wątpliwości że ich kocham, bo poza tym jestem bardzo, bardzo czuła, kochana, pieszczocha (ale tylko gdy sama tego chcę). Z poprzednikami tez było tak, że mówiłam np. że spotkamy się za 3 dni, bo chcę pobyć sama. Rozumieli. Marudzili na początku, ale przyzwyczajali się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busia srusia
Albo np. nie lubię rano leżeć w łózku i się przytulać. Czuję się nieświeżo, mam zapchany nos, nieświeży oddech, zalepione oczy, chcę jak najszybciej wstać. A faceci lubią się przytulać w łóżku po przebudzeniu. Nie widzę w tym nic fajnego. W okresach "randkowych", gdy mieszkałam sama, to po seksie chcialam żeby szedł do domu. No ok, przytulic się na chwilę, ale potem chcialam spać (sama!). Jakieś zostawanie na noc nie wchodziło w grę. A le ja w ogole jestem dziwna, inna niż reszta kobiet. Np. nie lubię gry wstępnej (ale to juz inna bajka).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
busia srusia " Oni on ani obecny nie mieli wątpliwości że ich kocham, bo poza tym jestem bardzo, bardzo czuła, kochana, pieszczocha (ale tylko gdy sama tego chcę)." A co jeśli partner tego chce, a Ty nie? Odmawiasz mu, bo nie masz ochoty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busia srusia
Zależy co i jak? Na "kocham cię" czy buziak w policzek zawsze mam ochotę. Ale jesli jestem w swoim pokoju, pracuję, a on wchodzi i się mizdrzy, gada to mnie wkurza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ale jeśli on akurat w tym momencie ma ochotę Cię przytulić, pomiziać, posiedzieć z Tobą... to gonisz go? Pytam, bo jestem jak najbardziej za utrzymaniem takiej prywatności w związku, za posiadaniem własnego pokoju, który ją umożliwia. Ale jak piszesz, że "tylko wtedy, kiedy Ty tego chcesz", to zaczynam Cię posądzać o skrajny egoizm. A co w sytuacji, kiedy on chce a Ty nie? Czy związek w większośco opiera się na Twoich zasadach, czy jesteś skłonna do poświęceń i ustępstw. Nie mówię, że zawsze, bo jak pracujesz nad czymś ważnym, to logiczne, że trzeba chłopa pogonić :) Po prostu jestem ciekawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busia srusia
Gdy robię coś mało istotnego, a on chce się pomiziać, to mogę przerwać. Ale gdy pracuję, to go "wyganiam". Nie jakoś perfidnie, tylko mówię np. "kocham cię bardzo, ale w tej chwili jestem zajęta, porozmawiamy później". On mówi "ok", daje mi buziaka i wychodzi. Ale takie sytuacje są rzadko, bo się umówiliśmy żeby mi nie przeszkadzał (pracuję przy komputerze). Nie dlatego, że wkurzają mnie jego czułości (bo je lubię), tylko dlatego że środek dnia to jedyna pora, gdy mogę pobyć sama, zająć się swoją praca lub ewentualnie jakimś hobby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to w takim razie rozumiem i cofam posądzenie o skrajny egoizm :) bo z początku to wyglądało tak, jakby Twój chłopak nie miał za wiele praw w tym związku ;) dlatego wolałam się upewnić. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 lat mieszkalam z facetem i oprocz tego ze byl, nie mialam nic z tego.Przeciwnie!!Pranie, sprzatanie,gotowanie, praca, cigle rozliczanie sie z pieniedzmi, ciagle musialam doplacac i mu finansowo pomagac, rozliczac sie naokraglo z nim i co najgorsze dzwigac tyle zakupow. Teraz juz prawie 7 lat mieszkam sama i moge Wam powiedziec,ze jest cudownie i nie mam zamiaru za szybko zamieszkac z facetem.Nie moge sobie tego wyobrazic.Robie co mi sie podoba, spie tak dlugo ile mi sie chce i zakupwo nie dzwigam a co najwazniejsze z nikim sie nie rozliczam i kasy nie dziele.Nie musze sie obwawiac, ze ktos narobi mi dlugow a ja bede placic.Owszem brakuje mi partnera,ale to inna sprawa.Kazda kobieta powinna zasmakowac zycia singielki i przez dluzszy czas sama pomieszkac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rzeżnik świnski
Ładnie wam się popierdoliło w tych waszych babskich łbach, najpierw robićie kolesiom siano z mózgu, a potem chcecie odstawić w kącik jak zabawkę która wam sie znudziła... Jak potrzebujecie przestrzeni to spierdalać na siłownie albo na basen, żeby wam estrogenu w krwii przybyło zebyście były godne berła waszego faceta. Wychodząc za mąż musicie zdać sobie sprawę że stajecie się paniami domu na których spoczywaja pewne obowiązki. Argument, że wy pracujecie i jeszcze musicie uprac albo ugotować? Większość z was nie wie co to ciężka praca, kawka, cistkeczka od których wam dupa rośnie i pierdolenie o ostatnim odcinku Ojca Mateusza. Śmieszny jest, że aż sie popłakałem. Gówno musicie! Uprac, wrzucasz do pralki, wsypujesz proszek i naciskasz guzik. Wilekie mi obowiązki. Nie chcesz prasować to odpal w GPSie POI i poszukaj najbliższego magla. Qrwa czy to takie skomplikowane. Ciężko w tych czasach o dobrą, uczynną kobietę. Macie równouprawnienie, a parytetów chcecie hahaha, z czym do ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tryu
gthmhj,mnh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwia_A.
Tak to czytam i mi rece opadaja :) Po pierwsze jak nazbiera sie sterta garów i nikt ich nie pozmywa to świat sie nie zawali, wystarczy zalaz woda i wlac troche płynu, zeby później nie meczyc sie ze zmywaniem długo, odkurzaczem przeleciec raz w tygodniu, a tak to jak coś sie nabrudzi to miotła przejechać, do łazienki kupić jednorazowe ściereczki, cholera nie pamietam jak sie nazywają, przecierasz wyrzucasz, w szafie miec kilka półek i wiecej wieszaków tak zeby można było wszystko tam odkladac szafa zamykana, nawet jesli zrobi sie w niej lekki syf to nie widać. Raz na jakiś czas zrobić porządne sprzatanie :) I niech mąż tez sprząta, tez zmywa, tez wyciera naczynia, tez przejedzie odkurzaczem, a to że nie bedzie sie tak super błyszczało jak po naszym sprzataniu, to to naprawde nie jest powód żeby wstawac z kanapy i polerować do błysku. Jak w sobote umyjesz sobie włoski, to naprawde świat sie nie zawali jeśli w niedziele zwiążesz je sobie w kitke, zepniesz spinkami, przeciesz nie nurkujesz w szambie, więc bez przesday :) brudne nie beda :) Takie troche oklapniete i tyle. Co do spania, ja też nie lubie spać z kimś, uwielbiam sie zawinąć cała w kołdre jak jakiś kokon, ale na to też jest sposób. Najpierw powiedzieć swojemu ukochanemu, że bardzo lubisz sie w nocy rozpychać i mieć miejsca duzo dla siebie, po czym spac dalej razem w łóżku, ale pod dwiema kołdrami, on pod jedna ty pod drugą. Też warto zainwestować w szersze łóżko, wiecej miejsca, jeszcze kołderka własna i jest gites, jakby sie samemu spało. Możecie sobie kupić kilka bardziej lużnych strojów, specjalnie po domu, nie mam tu na myśli dresu, ale jakies leginsy do tego tunika wygodna i jest gites, ładnie i wygodnie. A jak nie lubicie gotowac to nikt wam nie karze :) Mozna kupić coś gotowego, zamówić obiady w stołówce w pracy lub poza zakładem pracy. Albo ugotować zupe w wielkim garze i masz na dwa trzy dni. Wiecej luzu do obowiązków domowych, do wlasnego wyglądu, to że raz kiedys zobaczy was w rozciagnietej koszulce, to naprawde nie zabije jego miłości :) Luz do gotowania i wogóle do wszystkiego i nie zapominajcie o tym że waszy partnerzy tez mają rece i nogi, może coś według was zrobią źle, może wy zrobiłybyście to lepiej, ale serio z tego powodu nie warto biegac z mopem po mieszkaniu przez 5 godzin :) Lepiej sie wyciagnac na kanapie, obejrzec ulubiony serial, poczytac ksiazke pójśc do kina, powiedzieć mężowi żeby zaprosił sobie kumpla a samej pójść do koleżanki. No i wiekszośc facetów lubi sobie pograc na kompie, kupcie mu fajna gre, słuchawki na uszy nałóżcie, pocałujcie w czółko, on sobie pogra, pozabija pare zombiaków, a wy sobie poczytacie w spokoju książke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez nie wyobrazam sobie
hodowac sobie faceta w domu. pisze specjalnie- hodowac, bo chlop to takie zwierze:) brudne, domaga sie jesc i trzeba po nim sprzatac:) mi wystarcza zwiazki na etapie "randkowym", restauracja, dobry seksik, papierosek i do domu. nie wyobrazam sobie zebym mogla uslugiwac facetowi, gotowac mu, prac, znosic humory. wspolne mieszkanie to zadna przyjemnosc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×