Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość motyleczek11

Moja krótka miłosna historia....

Polecane posty

Gość motyleczek11

Witajcie, Chciałabym się wygadać, nie mam zaufanej na tyle osoby której mogłabym się zwierzyć. Moja historia dotyczy ,,MIŁOŚCI,,może dla jednych wyda się dziwna a może znajdzie się ktoś kto przeżył coś takiego jak ja... 3,5 roku temu zmieniłam pracę, poznałam masę nowych ludzi, i JEGO... Zwróciłam na niego uwagę bo bardzo mi się podobał, ukradkiem spoglądałam na niego mijając go w pracy. Nie zauważyłam zbytnio by on odwzajemniał moje spojrzenia, do czasu aż dołączył do mojej zmiany. Byłam jedyną dziewczyną do której miała śmiałość zagadać. Rozmawiało nam się dobrze, wszyscy zauważyli że on coś do mnie czuję ,śmiałam się z tego i tłumaczyłam że dobrze nam się rozmawia. Z czasem zauważyłam że między nami rodzi się jakieś uczucie...Pewnego razu zaproponował spotkanie, odmówiłam bo miałam już kogoś. I nadal mam 4 lata już razem jesteśmy. Nic nie mówiłam koledze o tym ze kogoś mam, po czasie wyszło na jaw. Myślałam ze będzie zły ale się myliłam..mimo to chciał sie spotkać...Spotykałam się z nim nie raz, było miło fajnie. Przy nim czułam się bardzo wyjatkowo, nie musiał nic mówić a ja mimo to widziałam że podobam mu się, był wobec mnie taki miły, troskliwy. To było cudowne czuć się przy kimś tak wyjątkowo. Przy moim partnerze nie mogłam tego zaznać, on nie potrfił mi okazać takiego zainteresowania, nie widzę tego w jego oczach, nie czuję się pożądana, nawet tego że mu się podobam. On zawsze krytykował mnie na poczatku uszczypliwie ale gdy dałam mu do zrozumienia ze to mnie boli troszkę spasował. On wytracił ze mnie poczucie takiej wartości...a kolega z pracy częściowo nadbudowywał, dlatego tak bardzo pragnęłam jego bliskości.Pewnego razu wyznał mi że mnie kocha i jeśli będzie to możliwe to będzie na mnie czekał. Spotykaliśmy sie dalej, trwało to długo.. w moim związku zaczęło sie coś psuć, zaczęłam się zastanawiać nad zakończeniem ale jakoś nie umiałam. Kolegę też zaczęła drażnić ta sytuacja chcił abym podjęła decyzję z kim chcę być bo on mni kocha bardzo i nie umie tak na odległość...bo go to boli. Wtedy stwierdziłam że też go kocham, i wystraszyłam się myśli że go stracę, prosiłam by dał mi czas powiedziałam ze kocham go i ze zależy mi na nim że daje mi to czego nie mogę otrzymać od obecnego partnera. Dał mi ten czas...a ja do dziś nie podjęłam decyzji.Kolega dał se spokój bo powiedziałam ze zostaje przy parnerze. Był zły, nasze relacje sie zmieniły nie rozmawiamy juz jak kiedyś spogladamy na siebie w pracy ukradkiem, czsem smsa mi napisze. Boli mnie to bo 90 procent mojego serca należy do niego, kocham go pragnę jest dla mnie kimś wyjatkowym.Chciałabym zasypiać w jego ramionach, budzić się dzielić z nim kazdy dzień, ale nie potrafię zostawić swojego chłopaka, którego też kocham ale nie tak jak tamtego. Obecny mój zwiazek jest raczej z rozsadku niż z miłości, bo jestem w beznadziejnej sytuacji i mieszkaniowej i finansowej. Mieszkajac sam nie utrzymałabym się, a po drugie chciałam sie wyrwać z domu w ktorym mama piła i wiecznie brakowało pieniędzy.Dlatego tak trudno było mi podjać decyzję o wyborze. trudno mi się w tym wszystkim pozbierać,. Nie chciałabym stracic kogoś kto dodaje mi skrzydeł, ale wiem że nie mogę wiecznie łudzić go tym że może kiedyś będziemy razem... Trzymam go w sercu i zawsze będzie on w nim gościł... Rozpisałam się ale musiałam nie wiem jak przez was to będzie odebrane,,,być może nie zrozumiale,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ważne jak
inni odbiorą to co napisałaś,ważne ,aby dla Ciebie miało to sens

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podsumujmy
- oszukujesz obecnego obecnego partnera spotykajac sie za jego plecami z innymi i traktujac go jako portfel, - oszukujesz swojego niby "prawdziwego" ukochanego bo gdybys go rzeczywiscie kochala to dawno rozstalabys sie ze swoim chlopakiem, - tak naprawde wygodnie ci w obecnej sytuacji, masz kase, masz wygody, dwoch facetow. Wychodzi na to ze jestes wyrachowana... moze nie dokoncze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaaa...jasne
no to ja dokończę: ...wyrachowana dziwka 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Według mnie lepiej żyć biedniej, a szczęśliwie z tym kogo się kocha, niż bezpiecznie z kimś do kogo nic nie czujesz. Zachowujesz się nie w pożądku wobec obu tych facetów ;/ A ten ukochany wiecznie czekał nie będzie, a uwież mi, że minie troche czasu i będziesz żałowała tej decyzji, a ukochanego już nie będzie... wiecznie czekał nie będzie, choćby kochał cię nad życie, zwłaszcza że dałaś mu do zrozumienia że nic z tego nie będzie... Odkręć to poki jescze masz czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczkaaaabbbbbbbbbbb
Hej!!!Przeżyłam podobną historię.Byłam z chłopakiem 2 lata,ale przez ostatni rok zrobił się chorobliwie zazdrosny nawet o to,że poświęcam czas choremu bratu,a nie jemu.I wtedy poznałam Bartka.W najnormalniejszy sposób.Znałam jego kolegę,spotykaliśmy się często ze znajomymi i kiedyś jego inny kumpel powiedział mi,że Bartek nie może znieść tego,że jestem w innym zwiazku,Byłam w szoku.Myślałam, że nasza bliska znajomość jest spontaniczna i bezinteresowna co bardzo mnie cieszyło.Od początku go lubiłam i za bardzo nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji.Gdy powiedział mi sam co czuje powinnam unikać go,ale jakaś część mnie nie pozwalała mi na to i dalej się spotykaliśmy jako kumple,ale częściej we dwoje.Zaczął mnie adorować,pytać o moje uczucia,wiedział że jest mi bardzo bliski,bo przy nim mogłam być sobą.Gdy mnie pocałował nie odepchnęłam go,nigdy nie było nic więcej od pocałunków.I nie raz próbowałam odejśc od swojego partnera,ale on mnie straszył,że się zabiję i wogóle, takze 1,5 roku trwała ta sytuacja.Czekał na mnie,znosił wszystko choć wiele nerwów go to kosztowało i pewnego dnia powiedział mi,ze juz nie ma siły na to wszystko i że chce zaczac normalnie zyc,ale juz beze mnie.Cisza miedzy nami trwała 3 miesiące,bardzo mi go brakowało i w nocy leżac w łózku napisałąm mu,ze tesknie za nim.Poprosiłam o spotkanie.idąc na nie szłam szczęśliwa i wystraszona co mi powie,gdy mnie zobaczył rozpłakał sie i mnie przytulił,a ja w tym momecie zrozumiałam,że od dawna go kocham i ze chce z nim byc.Postawiłam wszystko na jedna kartę i następnego dnia powiedzialam swemu partnerowi,ze go nie kocham,ze nie chce być z kimś kogo sie boje za każdym razem jak ma zły humor.Bałam sie,ze cos sobie zrobi tak jak mnie straszył,ale Bartek był wazniejszy.Tamten nic sobie nie zrobil do dzis,a mineło prawie 2 lata.Stoczył sie na dno,ćpa(będąc ze mna tez to robił,za moimi plecami),a ja każdego ranka,gdy budzę sie przy Bartku dziekuje Bogu,ze go mam,że stworzylismy po tym wszystkim idealny zwiazek i że kocha mnie jeszcze bardziej.Kocham go nad zycie i ciesze sie,ze nie bałam sie walczyć o te uczucie.Za rok bierzemy śłub :) Także pamiętajcie,róbcie tak,zebyście wy były szczęśliwe,a nie ktoś kto na to nie zasługuje.pozdrawiam i przepraszam za błedy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×