Zamiana mieszkań, nie wierzę w to!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Mam pytanie, jak widzicie taką sytuację? Są ludzie, którzy mieszkają w mieszkaniu spółdzielczym, nie jest własnościowe, 3 pokojowe. Na tym mieszkaniu jest spore zadłużenie, kilkadziesiąt tysięcy złotych. No i aby sie pozbyć tego długu postanowili zamienić się na mniejsze z kimś kto przejąłby zadłużenie lub w ramach odstępnego dał taką kwotę ile wynosi zadłużenie na mieszkaniu. No i niby znalazła się kobieta, która chce się zamienić, ma 2 pokojowe mieszkanie własnościowe, które chce oddać na własność i pokryć zadłużenie na mieszkaniu w zamian za mieszkanie 3 pokojowe. Dla mnie to dziwne! Czy ktoś dla jednego pokoju więcej mógłby spłacić tak wielkie zadłużenie i oddać mieszkanie własnościowe? To przecież chore, nie wierzę w to, na pewno jest coś nie tak, jak uważacie?

a może tej kobiecie bardziej to się opłaca?

Dlaczego nie wierzysz? Moi rodzice właśnie robią podobną zamianę :) Mają zadłużone mieszkanie. Nie na dużą kwotę, bo tylko 5tys, ale najzwyczajniej w świecie nie są w stanie płacić 800zł czynszu co miesiąc. Mieszkanie jest spółdzielcze z możliwością wykupu za "grosze". Dodam jeszcze, że mieszkanie jest wyremontowane, w nowym bloku z co itp Zamieniają się na mieszkanie o podobnym standardzie tyle, że w kamienicy. Nie dość, że spłacą zadłużenie, to jeszcze dostaną niezłe "odstępne" :)

Ale jak jej się to może opłacać, nabyć zadłużone mieszkanie, i to baaardzo zadłużone a w zamian oddać własnościowe. Dla mnie to nielogiczne i boję się jakiegoś przewału.

oczywiście mieszkanie do którego się wyprowadzają także jest wykupione na wasność. Wydaje mi się jednak, że takie mieszkanie w kamienicy jest mniej warte niż takie w nowym bloku na luksusowym osiedlu. Ale może się mylę, jeśli tak to niech mnie ktoś poprawi ;)

No tak ale ci z zadłużonym mieszkaniem nie mieszkają w jakiejś super dzielnicy, stare bloki a tamta babka chce oddać mieszkanie na własność, przecież teraz znowu musiałaby nie dość, że spłacić dług (kilkadziesiąt tysięcy) to jakby chciała mieć własnościowe to musiałaby znowu kupić, czyli tak jakby dwa razy kupowałaby mieszkanie.

Najlepiej bedzie jak sprawdzisz czy to mieszkanie faktycznie jest ich wlasnoscia. Kiedys czytalam, ze wnuczek sprzedal niby swoje wlasnosciowe mieszkanie, ktore nalezalo do babci. Babcia wrocila ze sanatorium, a w mieszkaniu obcy ludzie.

Efekt byłby taki, że ona oddałaby mieszkanie o określonej kwocie plus spłaciłaby zadłużenie z tego dla niej nowego mieszkania co w sumie dałoby ok. 150 tysięcy złotych, natomiast ludzie z tego zadłużonego zyskaliby po prostu ten brak zadłużenia i nic w ten "interes" nie włożyli. To już mi z góry śmierdzi. Oczywiście oby tak było ale jakoś nie umiem w to uwierzyć.

No właśnie trzeba by zobaczyć czy to jest faktycznie ich mieszkanie i czy też nie jest zadłużone, jakoś nie mogę w to uwierzyć, chodzi o rodzinę chłopaka i wolelibyśmy, żeby ich nie wystawiono.

Czyli najlepiej w tym celu udać się do administracji po zaświadczenie o tym, kto jest właścicielem prawa do lokalu, oraz o tym, że nie ma zaległości w żadnych opłatach czynszowych. I chyba jeszcze o tym czy jest księga wieczysta.

Muszę dobrze chłopaka poinstruować i uczulić na to, żeby się nie rzucali na wiatr jak nie wiedzą nic na pewno.