Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mysz w szarej strefie mroku

Skąd czerpiecie radość życia ?

Polecane posty

Gość radosnik65
Ja czerpię z medytacji i wizualizacji. Podaj swój e-mail to dołączę mój odczyt na ten temat (6 stron), a życie się odmieni!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radosnik65
Podstawą do szczęśliwego życia jest pozytywne myślenie ( nawet w porażsce lub rozterce należy szukać pozytywnych elementów), ponadto być życzliwym i mieć serce dla innych, pomagać potrzebującym, nie oczekując wzajemności, oraz dobry humor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysz w szarej strefie mroku
Ale jaja ludzie. Ostatnio rzadko tu wchodzę, bo mało się tu dzieje. Zapomniałam nawet o tym że kiedyś zakładałam ten topik. Ostatnio tak sobie od niechcenia tu zajrzałam, patrzę a tu mój stary topik ktoś podniósł i się zdziwiłam. Weszłam sobie tu znowu i muszę wam powiedzieć że myślałam że będzie jakaś nagonka na mnie i krytyki, a tu miła niespodzianka, nie spodziewałam się tylu miłych wpisów. Dziękuję wam za te fajne zdania. Jakoś tak mnie podbudowały. Od tamtego czasu jak zakładałam ten topik to minęło grubo ponad rok. Cóż się w moim życiu zmieniło? Generalnie jest gorzej. Gorzej mi się dzieje w pracy, choć zupełnie nie wiem czemu. Parę osób permanentnie daje mi w dupę psychicznie. Myślę o tym aby się zwolnić.. A tak ogólnie to więcej się modlę, bo tak naprawdę to nie praktykuję w pełni, no i od paru miesięcy chodzę na psychoterapię. Napisałam że jestem wierząca, ale chyba źle zrobiłam że tak napisałam, bo słaby ze mnie wzór w tym temacie. Ktoś napisał że: "chyba nic nas nie cieszy bo doroślejemy i zaczynamy postrzegać świat taki jaki naprawde jest ..." i ja się z tym w pełni zgadzam. Pamiętam jak jeszcze z 10 lat temu wystarczyło że kupiłam sobie nową bluzkę, czy nawet jakiś kosmetyk i już to wystarczyło abym miała poprawiony humor na resztę dnia. Teraz takie coś to dla mnie abstrakcja i dziwię się temu, ponieważ teraz jak kupię sobie nową bluzkę to nie czuję kompletnie nic. I tak na tym oto drobnym przykładzie stwierdzam że niegdyś karmiłam się iluzjami np. takimi że kupując nową bluzkę stwarzam sobie tak jakby nową siebie. Teraz nie mam w ogóle takiego poczucia, myślę sobie że choćbym była ubrana w nie wiadomo co to nadal będę tak samo nieszczęśliwa w życiu. I wręcz mi się pogarsza bo czuję że ładne ubrania nie pasują do mojego nieudanego, zmarnowanego życia i w taki oto sposób zaczęłam się każdego dnia byle jak ubierać i źle wyglądać. Żaden dzień mojego życia nie wydaje mi się wystarczająco dobry na to aby się ładnie ubrać, czy uczesać, o makijażu już nie wspomnę, bo go od dawna nie robię. Nie mogę uwierzyć że mając 20 lat malowałam się przed kazdym wyjściem z domu i sprawiało mi to przyjemność. Teraz to malowanie się i strojenie to by była dla mnie męka. Ale dziękuję wam moi mili za te fajne rzeczy które żeście napisali. Odkrycie ich tych waszych wpisów to jedna z nielicznych miłych rzeczy które mi się dziś przytrafiły. Jestem na etapie szukania jakiegoś przewartościowania w życiu. Ale już nie z punktu widzenia kolorowych czasopism i naiwnych marzeń młodej dziewczyny tylko człowieka sponiewieranego psychicznie przez życie i ludzi w przeciągu ostatnich 10 lat. W zeszłym roku skończyłam 30-stkę i ze zdziwniem obserwuję różne zjawiska wynikające z tego wieku, bo nie sądziłam że takie zmiany się w człowieku dokonują na przestrzeni dekady, a są to zmiany zachodzące u wielu osób, moich dawnych koleżanek, nie tylko we mnie, a więc należy do nich: - permanentny brak czasu - zwiększona nieufność i dystans w stosunku do innych ludzi - o wiele cięższe szanse na budowanie przyjaźni w tym wieku w porównaniu z wiekiem lat nastu - dawni znajomi już nie patrzą na siebie w takim kontekście jak dawniej czyli zastanawiając się co byśmy mogli dziś wspólnie zrobić lecz rozmowa się toczy w formie wywiadu i porównywania się między wierszami "która z nas więcej osiągnęła w życiu, a która się cofa lub stoi w miejscu" - egoizm totalny i całkowity

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielka masaaakrąą
ludzie, a co ja mam powiedziec.... mam 22 lata i poczucie nicości. Ciesze sie jak glupia pierdołami. CO z tego,że mam żylaki i takie tam mankamenty jak i tak cieszę japę do wszystkiego, idac wieczorem na spacer ogarnia mnie entuzjazm gdy slysze jak cykaja swierszcze tylko po to by nastepnego ranka obudzic sie z mysla: "Boże, co ja to robię"? Nic nie ma dla mnie wiekszego sensu, nie widzę go w niczym. Miewałam depresje- przez bity miesiac nie wychodzilam z domu tylko lezalam w lozku. Znajomi mowia, ze jestem fajna ale neurotyczna. Cierpie na nerwice. Gdy ktos powie mi, ze pieknie wygladam wazac x kilo utrzymuje te wage albo tyje, chudne drstycznie w zaleznosci od czyjejs opinii. NIe wiem jak sie zachowac w pewnych sytuacjach, czy wypada czy nie wypada. Nie wiem po co sie trudzic jak i tak wszyscy umrzemy i kto wie czy np nawet nie jutro, nie zostanie po nas dokladnie nic. Milosc- czym ona wlasciwie jest? Wyjedz na 10 lat a po powrocie nie bedziesz miala o czym rozmawiac z mezem/matka/siostra (i tu wstaw sobie kogokolwiek kogo kochasz). Wszystko jest warunkowe- kocham cie bo jestes piekny, bogaty etc. ale gdy przestaniesz zaspokajac moje potrzeby zosatwie cie. wszyscy jestesmy strasznymi egoistami. Przeraza mnie to. Kolejna noc spedze patrzac w sufit, a w dzien bede sie zataczac z niewyspania. Czasami mam taki okres ze zaczynam bardzo duzo dzialac i wtedy zastanawia sie jak moglam rozmyslac zamiast uczyc sie itd. Te okresy sa na przemienne. Nie radze sobie z niektorymi wspomieniami. Wiem, ze powinnam isc do psychologa ale nie mam kasy na terapie.' Powinnam isc do lekarza w sprawie zylakow itd. ale nie ide bo w takich momentach jestem tak zalamana soba, ze nie wychodze na ulice jezeli juz naprawde nie muszę.... Na spacer z psem ide po 11 kiedy juz nikogo na ulicy nie ma;/ Straszne:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza1733
dziewczyny macie po 20 30 lat a piszecie jakbyscie byly styranymi zyciem kobietami. I teraz nie ciesza was drobiazgi jak kiedys? Moim zdaniem wlasnie z biegiem lat czlowiek uczy sie dostrzegac i cieszyc drobiazgami. Mnie cieszy poranna kawa z mezem, smiech moich dzieci. To ze moj syn nie potrafi wymowic slowa ,,konserwa,, i bardzo sie denerwuje przy kazdej probie :D. I cieszy mnie kiedy moje dzieci wolaja ,,kocham cie mamo,, bo ja do mojej mamy nigdy tak nie mowilam- nie mauczyla mnie tego. Cieszy mnie wiele drobiazgow bo z nich sklada sie zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ludzka dobra wróżka
a może by tak: - zmienić pracę na inną o 180 stopni ? - znaleźć przyjacółkę choćby z internetu ? - zapisać się na basen albo siłownię ? - kupić rower ? - kupić własny samochód by być bardziej mobilną ? - zrobić sobie nową fryzurę ? - zabrać czasem męża ( nawet jak on o tym nie pomyśli) na kolacje poza domem ? - zaplanować wyjazd nad morze, do zakopanego czy na mazury ? - kupić sobie nową biżuterię i kosmetyki ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radosnik65
Niedawno czytałem wypowiedzi jednego guru indyjskiego. Jak wstajesz śmiej się -3 min. Wtedy będzie szczęśliwy dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwony kalosz
z życia swojego i tego, które nosze pod sercem (niesamowita spokojna i ciepła radość wewnętrzna) z radości męża zdrowia i pomyślności rodziny uśmiechu dziecka śpiewu ptaków za oknem zieleni słońca ładnej sukienki błyszczących włosów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majulec
(...)W zeszłym roku skończyłam 30-stkę i ze zdziwniem obserwuję różne zjawiska wynikające z tego wieku, bo nie sądziłam że takie zmiany się w człowieku dokonują na przestrzeni dekady, a są to zmiany zachodzące u wielu osób, moich dawnych koleżanek, nie tylko we mnie, a więc należy do nich: - permanentny brak czasu - zwiększona nieufność i dystans w stosunku do innych ludzi - o wiele cięższe szanse na budowanie przyjaźni w tym wieku w porównaniu z wiekiem lat nastu - dawni znajomi już nie patrzą na siebie w takim kontekście jak dawniej czyli zastanawiając się co byśmy mogli dziś wspólnie zrobić lecz rozmowa się toczy w formie wywiadu i porównywania się między wierszami "która z nas więcej osiągnęła w życiu, a która się cofa lub stoi w miejscu" - egoizm totalny i całkowity(...) " Trafiłaś w sedno, wogóle caly Twój wpis jest tak jakby o nie, dokładnie czuję to SAMO, kiedys malowałam się nawet "do smietika" teraz mi sie nie chce umalować do pracy, uczesac wlosów, ubrać jakoś fajniej, nowoczesniej, nawet chyba mi jakoś żal pieniedzy na nowe szmaty, poprostu nie potrzebuje tego, a nawet jesli potrzebuje to nie czerpie z tego radości. Mam dzieci...teraz to się nimi bardzo cieszę, ale był okres czasu, ze zamiast sie nimi cieszyc to ryczalam ze nie zapewie im godnej przyszłosci, lepszego startu...ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie.......
Mam 27 lat, nie mam męża ani dzieci, ale w sumie to i tak bym nie chciala, dobrze mi jak jest. Też nie widzę sensu w życiu :O Jakbym miała rodzinę to pewnie też nie byłabym szczęśliwa, więc nie wiem co właściwie daje człowiekowi szczęście... tak jak piszecie, nowy ciuch czy książka sprawia radość ale na krótką chwilę. Nie wiem co robić zw swoim życiem, czym się zająć, rodziny nie chcę zakładać, pasje jakieś tam miałam ale już mi się wszystko znudziło :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wadi
Myślę że stan naszego ducha w wielkiej części uzależniony jest od naszego charakteru ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość linowski45
Ani stan ducha ani charakter nie jest czymż stałym, wszystko można zmienić poprzez rewizję i zmianę własnych przekonań, pozytywne myślenie i medytację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no a teraz
Ludzka dobra wróżka a może by tak: - zmienić pracę na inną o 180 stopni ? - znaleźć przyjacółkę choćby z internetu ? - zapisać się na basen albo siłownię ? - kupić rower ? - kupić własny samochód by być bardziej mobilną ? - zrobić sobie nową fryzurę ? - zabrać czasem męża ( nawet jak on o tym nie pomyśli) na kolacje poza domem ? - zaplanować wyjazd nad morze, do zakopanego czy na mazury ? - kupić sobie nową biżuterię i kosmetyki ? poproszę o zetsaw dobrych rad dla osoby, której nie stać na te wszystkie "pocieszacze" i umilacze czasu????????? Wg Twojego postu zycie nalezy sobie ubarwiać włąśnie TYLKO rzeczami materialnymi, a co jeśli ktoś nie ma na to środków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet12
A po co mi tarot. Ja uywam wahadło i otrzymuję zawsze opimalną odpowiedż lub sprawdzam towar który mam kupić. A tarotem towaru czy lekarstw nie sprawdisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry ten temat... Kurcze... mam 30 lat, a za następne 30 mogę już nie żyć. niewiele czasu pozostało na czerpanie radości z życia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liczy się dzień dzisiejszy
Mając >30 lat ma się najlepsze lata za sobą. 40 lat - to już granica, za którą skrada się długa starość. Skąd czerpać radość z życia? Trzeba czerpać je garściami i niczego nie żałować, bo wkrótce nie będzie możliwości. Ostatnie podrygi młodości to okres pomiędzy 30-40. A potem z czego radość życia? Z alkoholu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysz w szarej strefie mroku
Majulec no widzisz chociaż ty mnie rozumiesz. Mi jedyne co jeszcze sprawia jakąś przyjemność to to że po pracy mogę sobie zaparzyć kawkę i odpalić necik. Zakładam wtedy słuchawki na uszy z ulubioną muzyką i odpływam do trochę innej rzeczywistości. Jak nie ma w realnym życiu do kogo gęby otworzyć to można przynajmniej porozmawiać wirtualnie z kimkolwiek kto akurat jest po drugiej stronie i ma też ochotę coś odpisać, a jak się ma jakiś problem, nawet bardzo osobisty któremu normalnie nikomu by się nie powiedziało to zawsze można na necie kogoś zapytać o radę. Kiedyś nie było takiej możliwości. Z jednej strony to dobrze, a z drugiej to może nie do końca, bo gdyby net nie istniał to może ci co nie mają dla nas czasu to może prędzej wyłaziliby z domu i szukali kontaktu z nami. Ja już nie inicjuję kontaktu jako pierwsza i to od paru lat bo jednak zbyt wyraźnie czuję że się narzucam. Teraz jak ktoś do mnie zadzwoni to świetnie, a jak nie to nie. Przeżyję. A jeszcze wracając do tych ciuchów i babskich gadżetów to tak się zastanawiam czemu takie coś się ze mną stało. I pierwszym takim przełomem było jednak niestety małżeństwo, ale nie tylko ono, również właśnie to ubogie życie towarzyskie. No i myślę sobie że jak miałam te naście, dzieścia lat to jest to też na zasadzie że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Czyli jak widzi się w lustrze że jest się młodziutką dziewczyną, kiedy się szuka z błyszczącymi oczami swojej drugiej połowki i w ogóle się wydaje że całe życie dopiero przed nami pełne fascynujących możliwości. Z czasem się okazuje że ta młodość to szybciej przeleciała niż by się wydawało i nawet nie wiadomo kiedy. Z czasem się okazuje że ta druga połowka to chyba jednak nie taka znowu połówka, że wszystko jest całkiem inne niż się sobie wyobrażało w marzeniach, że marzenia sie spełniają ale nie tak jak my chcemy i nie wtedy kiedy chcemy, czyli się nie spełniają. Z czasem się okazuje że te rzekome możliwości które wcześniej dostrzegałam to są fikcją, a brutalizm życia, prawo dżungli szybko sprowadzają cię na ziemię i dostaje się obuchem w łeb, raz, drugi, trzeci.. , dziesiąty... Ci silniejsi to mogą prawić morały, bo po prostu urodzili się silni i myślą że to ich zasługa że są silni a ci słabsi to są sami sobie winni, a ja myślę że to wszystko to ma się w genach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysz w szarej strefie mroku
Ostatnimi laty bardzo modne stały się blogi o modzie. Zahaczam czasami o nie przypadkiem i nie mogę się nadziwić jak można umieszczać codziennie zdjęcia każdej kupionej w sklepie pierdoły, jak można wyginać się do aparatu w jakimś lesie czy ulicy tylko dlatego że się sobie kupiło jakieś nowe szmatki. I ostatnio tak się puknęłam w łeb, że przecież wszystkie te blogi to przecież prowadzą 17-latki, że to po prostu taki wiek i że za 10 lat im się odechce zajmować tymi wszystkimi pierdołami. W wieku nastu lat to człowiekowi się wydaje że ma nieskończenie wiele czasu w życiu. W wieku 30 lat ja już nie mam takiego poczucia. Człowiek raczej myśli że to jego życie to jednak jest ograniczone czasowo bardziej niż myślał i że to co najważniejsze to w zasadzie już przeleciało i nie ma już co tracić czasu na pierdoły, bo szybkość upływu czasu w życiu to nie jest już abstrakcją lecz realnym zjawiskiem które się już odczuło na własnej skórze. Ci znajomi chłopcy którzy kiedyś byli naszymi kolegami, te nieopierzone młodzieniaszki to nagle na naszych oczach przeobrazili się w łysiejące podtatusiałe chłopiska z brzuchem, nie dlatego że się zaniedbali bo myślę że poziom dbałości o siebie u faceta jest cały czas taki sam, tylko po prostu postarzali się, metabolizm się rozleniwił itp. Kiedyś wydawało się że ktoś taki to ma już chyba ze 100 lat a tutaj nagle widzimy swojego rówieśnika. To może przerażać, dołować. Oni pewnie to samo myślą o mnie kiedy mnie widzą. A przecież kiedyś byłam taką ładną i zgrabną dziewczyną. Co prawda nie przytyłam ale czuję już że ta skóra na moim ciele to już nie taka jak kiedyś. I oczy. Zmieniły mi się oczy. Nagle na zdjęciach straciły blask. Przez to że powieki stały się jakby inne, z początkiem tendencji do opadania. I owal twarzy też jakby inny się zrobił. Nie ma już takiej idealnej linii. To wszystko to są niby drobne niuanse, ale już są dostrzegalne przeze mnie i będą z każdym rokiem postępować. W wieku nastu lat to dziewczyna odkrywa swoją kobiecość i niemal zachłystuje się tym wspaniałym odkryciem, stąd te wszystkie butki srutki. Sama tak miałam. Pamiętam. Teraz te wszystkie damskie gadźety są teraz dla mnie tylko takimi zabawkami, którymi ja się już po prostu wybawiłam. Tak jak się było kiedyś dzieckiem i się cieszyło zabawkami a potem po latach rzuciło w kąt, tak będąc młodą kobietą to nadal ma się jeszcze w sobie niedawne pozostałości z bycia dzieckiem dlatego to wszystko tak cieszy, te buty ciuchy kosmetyki to też takie zabawki tylko dla tych dzieci o te kilka lat starszych, które też się po latach rzuca w kąt bo już nie dają takiej frajdy. Przynajmniej ja tak mam. Ale wiem że wiele kobiet to całe życie się tym potrafi cieszyć, zakupami, fryzjerem, kosmetyczką. Ja nie wiem jak one to robią. Chyba po prostu są spełnione zawodowo i szczęśliwe w małżeństwie, mają bogate życie towarzyskie, mocny energetyczny charakter, który sprawia że potrafią ustawiać otoczenie pod siebie, więc ładny ubiór stanowi taką "kropkę nad i" w ich życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszkanka Łodzi
Czasami wystarczy tylko się nakręcić, powtarzać sobie jakiś dobry przekaz, jak mantrę i ostatecznie wyjdzie na to, że się w to zaczyna wierzyć i życie zaczyna toczyć się wokół radości z tej rzeczy. Ja planuję kupno mieszkania. Po tylu latach ciągłego rozbijania się po miejscach i likalach, znalazłam swój kątek. Apartament w Łodzi - Legionów 61. W samym centrum miasta, tak więc blisko do ludzi. I wokół tego faktu organizuję sobie życie. Wciąż jestem czyms zaaferowana. A to poszukiwaniami dekoracji, a to kompletowaniem sprzętu RTV i AGD, a to przeszukiwaniem neta w poszukiwaniu info o feng shui itd. itp. Czerpię z tego mega dużo uśmiechu, energii i samozadowolenia. Wystarczyło, że zawzięłam się w sobie i postanowiłam coś w swoim życiu zmienić! I co z tego, że jestem samotna? I co z tego, że nie jestem żadną miss a faceci nie oglądają się za mną na ulicy? I co z tego, że moje życie jest ciągle w biegu? Pomyśleć, że to tylko jakaś przestrzeń paredziesiąt metrów kw. A ile szczęścia daje!!!! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszko, kto wybiera strefę mroku dla siebie, ten może oczekiwać tylko przerażenia :) Ale tak na serio - pisałaś że chodzisz na terapię. Może to Ci pomoże? Czasem nasz nastrój wcale od nas nie zależy, tylko od poziomu hormonów i całej tej chemii naszego organizmu, która tak nam bezczelnie podkłada nogę do dobrego humoru. Wierzę, że znajdziesz sobie jakąś pasję, która tak Cię pochłonie, że przestaniesz myśleć o tym, że nic Cię nie cieszy, bo po prostu będziesz się cieszyć życiem. A z tym wiekiem i starzeniem, to nie przesadzaj, ja jestem jeszcze starsza od Ciebie, ale czuję, że żyję, chociaż oczywiście nie jest to już życie nastolatki, wcale zresztą za tym nie tęsknie. Zmiany są i musimy za nimi nadążać, a nie ciągle oglądać się za siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wadi
Myszko , takim pesymizmem wieje z twoich wypowiedzi ale jakże one są realne ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś z narkotyków i wódki, a dzisiaj z faktu, że nie muszę brać narkotyków i wódki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plastik fantastik
podłączam sie pod strumień miłości Bożej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej:) Myszko, chciałem pomoralizować, ale na całe szczęście przeczytałem post "GreenEye73 ".:) Posłuchaj jej, mądrze pisze, a wolno mi chyba pokusic sie o ocene tej wypowiedzi, bo tez jestem starszy od Ciebie, i tez przerabiałem to co Ty, i doszedłem do podobnych wniosków, o których pisze Greennn.:) Spoko, jako mawia nasza młodzież, i główkę wyżej, znajdziesz nowe cele, kierunki, podejmiesz wyzwania, będzie git.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro wątek zamarł, to może myszka opuściła strefę mroku? Jeśli tak to trzeba świętować, komu szampana ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...oj, zaraz zamarł!:) ))) Myszka zebrała się w sobie, nabrała oddechu ( kto wie czy nie i rumieńców, i wziąwszy nasze, a szczególnie Twoje, światłe rady Green, ruszyła na podbój świata. A że świat nie taki znowu wielki, więc wróci niebawem, z pojaśniałym obliczem, z tryumfem w oczach, i powie nam tutaj: ŚWIAT NIE JEST TAKI ZŁY"! My tymczasem podnośmy temat raz po raz, co by miała do czego wracać, by miała komu się pochwalić, bo samo zwycięstwo nie tak cieszy, jak możliwość jego fetowania przy aplauzie tłumów.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu :)
Fajni ludzie pisza na tym topicu:)az milo sie czyta:) Ja jestem w podobnym wieku co myszka,radosci z zycia sie nauczylam i powtorze za kims bardzo madrym(choc moze nie slowo w slowo ale sens jest zachowany) : Jesli wierzysz ,ze zycie jest szare i smutne ,masz racje-jest szare i smutne.Jesli wierzysz,ze zycie jest ciekawe i radosne,rowniez masz racje-takie wlasnie jest.Czyli swiat,zycie sa takie,jakim chcemy je widziec,takie,jakie wierzymy ,ze sa. Mi brakuje do szczescia jeszcze tylko jakies wielkiej pasji,tak bardzo chcialabym robic cos co bym kochala,co bylo by dla mnie sensem..mam31 lat ale mam nadzieje,ze jeszcze cos takiego odkryje. Pewnie nie ma na to recepty,sposobu?;) a moze jest...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jestem tu :) " Ciebie tez miło się czyta, bo w wypowiedzi daje się zauważyć zdecydowany optymizm w podejściu do zagadnienia, które jest mottem tego tematu.:) Jest u Ciebie w wypowiedzi teżmaluuuutka nutka niepewności, ale tyle ile powinno być, żeby życie odbierać takim jakie jest, żeby w roszczeniowe tory oczekiwań nie wpaść. Może to zasługa Twojej recepty na życie, tej co ją tak pięknie nam przedstawiłaś!? Niby każdy wie, że tak jest, ale ten tylko wie jak jest naprawdę, kto wierzy w ten,...aksjomat, bym nawet tak to nazwał, wierzy i korzysta z jego dobrodziejstwa. Piszesz o pasji, a właściwie o jej braku..., hmmm?:) Pasja jest motorem, prawdziwa pasja, tylko jak ją odkryć, tą swoją prawdziwą??;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×