Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kot13

nowy związek DOPIERO po rozwodzie

Polecane posty

Gość kot13
bardzo osobiste pytanie-ale odpowiem- 17lat po ślubie , jeden syn , kilka romansów na koncie , , jeden pies i jeden kot, dogadująca się Rodzina ale trzeba było wiele się nauczyć a nic tak nie uczy jak cierpienie i zrozumienie tego, że jak zranimy kogoś to często nie wiemy jak boli dopóki sami nie oberwiemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byla zona i kochanka swego eks
oboje bylismy jeszcze nie do konca dojrzali zazwyczaj tak jest ze dojrzewa sie po woli do wszystkiego w zwiazkach. Eks sam jescze nie potrafil sie dookreslic. ja z kolei widzialam ze jest pasjonatem ale nie mialam pojecia jak to wplynie na nasze relacje malzensckie jak pojawia sie dzieci i potrzeban bedzie stabilizacja. coz tak to juz bywa. zyje sie raz i nie ma poprawek. w ciagu calego zycia sie uczymy. Jak potrafimy wyciagac wnioski nie jest zle. jak uwazamy sie za nieomylnych po raz kolejny powtarzamy te same bledy. Ja nie uwazam sie za nie omylna, ale pomylki wybaczam sobie ucze sie z nich i ide do przodu. w zwiazku z tym nabieram doswiadczenia i niewiele jest rzeczy ktore mnie dziwia :) podobnie jak tez nie probuje oceniac ludzi. ucze sie jak ich wspierac dodawac otuchy budowac pozytywne relacje. jak wplywac na nich by czuli sie ze soba dobrze. tak jest teraz. wczesniej skupiona zbytnio bylam na zwiazku z pasjonatem, by widziec innych. moja przyjazn z tamtym facetem otworzyla mi oczy na to ze istnieje tez inny swiat poza chorym swiatem ktory stworzylismy sobie z eksem. ze wcale nie musimy spedzac zycia na wiecznych walkach o zainteresowanie o czulosc troske i zrozumienie. to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byla zona i kochanka swego eks
tak pasjonat jest w pewnym sensie nalogowcem.skupia na sobie uwage osoby ktora probuje jakos zmienic siebie by wytrzymac. ktora probuje w jakis sposob zwrocic na siebie uwage ze jest obok i powinno sie tez z nia liczyc... to chore. ale tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byla zona i kochanka swego eks
"...rozni sa ludzie i trzeba szanowac ich pasje..." no wlasnie. dobrze jest jak pasjonaci o tym pamietaja i pamietaja o bliskich z ktorymi zyja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
Wie Pani, na siłę się świata nie zmieni , ludzi tym bardziej- będą się naginać , naginac aż w koncu pękną i tyle z tego... Moim zdaniem każdy powinien dążyć do własnego dobrego rozwoju, a jeśli przy okazji świat zmieni się na lepsze to tylko wspanialej. Oglądanie się i dopominanie, by parter coś w sobie zmienił chyba powoduje tylko frustracje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
partner oczywiście miało być:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panie kocie
każdy ma swoją moralność, nawet pan dla mnie związek, w którym jest miejsce na zdrady, romanse (czyli inne słowo na to samo) czy dziwki to pomyłka jedno wielkie kłamstwo, które kiedy wyjdzie na jaw boli dużo bardziej niż rozwód i szczere powiedzenie "odchodzę, bo cię nie kocham", czy "odchodzę do innej" dużo bardziej wolałabym prawdę i szczere postawienie sprawy, zamiast mamienia się nawzajem i odgrywania szczęśliwej rodzinki, tak naprawdę zabiając częściowo kryzys poprzez zaspokoajanie swoich potrzeb gdzie indziej tak, budowanie drzewa genealogicznego, przyszłości opartej na pokoleniach itp kończy się w momencie rozwodu, ale przynajmniej dajemy sobei wtedy szansę na zasadzenie nowego ogrodu czy sadu pan ze swoimi romansami na koncie żyje w tym samym ogrodzie, który dzięki takim sytuacjom zawsze już będzie pełen chwastów i cieni przeszłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
:-) chyba zaczynają się rzeczywiście takie czasy, że rodzina jako taka przestaje miec rację bytu bo jak czytam takie opinie to ręce i nogi się uginają...:-) a może po prostu na tym forum ciężko jest przyjąć do wiadomości, że nie wszyscy kierują się w życiu popędami?o mój ogród proszę się nie martwić, jest w stylu angielskim bo uprawiany przez pokolenia:-) niestety nie jestem zwolennikiem hippisowskiej komuny, rodzin z tysiącami tatusiów , babć, domków , domeczków i wiecznych przeprowadzek i nowych , pączkujących jak grzyby po deszczu dzieci- wyniku radosnego seksu z coraz to kolejnych miłości:-) ale innym tego nie bronię absolutnie:-) uważam, że lepszy romans na boku niż rozwód. Bo ja jestem już poza tym wszystkim i wiem, że relacje mogą być absolutnie normalne po takich wyskokach- co nie znaczy , że partner musi być informowany -to wg mnie byłoby idiotyzmem. w imię choro pojętej szczerości obarczać kogoś cierpieniem? Informuję więc wszystkich jeszcze raz- mam szczęśliwą rodzinę która przeszła parę zachwian i nic jej nie zaszkodziło proszę Panstwa:-) Następne pokolenie sądze że będzie jeszcze bardziej odpowiedzialne i uniknie nawet romansów bo jego rodzina będzie idealna, stabilna i trwała-nie do następnej miłostki tylko do smierci:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
ale wracając do tematu:-) natal uważam, że skoro ktoś uważa, że nie da rady ciągnąć tego małżenskiego kieratu to najpierw rozwód, potem odczekanie (tak , żeby nabrać dystansu) a potem rozglądamy się za nowym związkiem.Tak mi się to w całej absurdalnej sytuacji rozwodu wydaje najlogiczniejsze:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słsznie kocie uwazasz
w każdj sytuacji można by człowiekiem, zachowac godnosc, szacunek dla siebie i osoby z którą się zyło x-lat zdrada i to co zdradzający potrafi robic gdy małzonek już o tym wie czasałmi przekracza wszelkie granice człowieczeństwa tu na forum nie znajdziesz zrozumienia,tu kazdy ma swoje racje czasami tak chore racje, że brak już słów w życiu gdy ma się z taką osobą do czynienia brak często siły by życ dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak już zupełnie na marginesie - ciekawe, czy pańska żona, wielokrotnie zdradzona - też uważa, że ma szczęśliwą rodzinę ;) śmiem bardzo wątpić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
Pani Ewo- proszę mi wierzyć , że tworzymy pogodny, zgodny Dom. Czy Pani naprawdę nie rozumie, co to znaczy dać sobie prawo do błędu? czy naprawdę do tych błędów należy mieszać dzieci, Bogu ducha winnego partnera? czy naprawdę trzeba rozwalać wszystko z powodu błędu? Czy nie jest ważniejsze od miłostek to , że ZAWSZE możemy na siebie liczyć? naprawdę Pani nie rozumie o czym piszę czy może jest Pani tak zaciekła z powodu swoich wyborów życiowych? Ja Pani partnera nie oceniam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem zaciekła z powodu swoich zasad, wybory są od tych zasad zalezne i akurat zdrada nie jest moim osobistym doświadczeniem, w żadnej odmianie, na szczęście zdrajcy mnie brzydzą, nawet na odległość ich tłumaczenia, dorabianie teorii do świństwa, jakie robią - jest obrzydliwe a co do błedu... są błedy i BŁĘDY te dużymi literami są niewybaczalne co do oceniania... ja swojego partenra oceniam, i to bardzo wnikliwie może dlatego nie miałam doczynienia ze zdrajcą i raczej nie sądzę, żeby mi sie to przytrafiło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wciągnięta
Bardzo interesujące historie życiowe. Zgadzam się z Kotem13 zanim podejmiemy decyzję o rozwodzie warto podjąc walkę o małżeństwo (zwłaszcza jeśli są dzieci), nawet jesli byla zdrada - ona zawsze pojawia sie w zwiazku kiedy cos nie gra. Zraniona strona czuje sie oszukana i boli strasznie boli, żal rozgoryczenie...do pewnych spraw należy nabrać dystansu, zrozumieć i przemyśleć, że nic nie dzieje się bez przyczyny, i każdy jest tylko człowiekiem, Dużo łatwiej jest wejść wtedy w nowy związek - czysta karta, wielkie nadzieje... niż odbudować coś co się zepsuło... to wymaga dużej odwagi, zaangażowani... Miłość to wybaczenie zrozumienie i trwanie w doli i niedoli, zawiedziona miłość i wskoczenie w nowy związek daje nam chwilowy spokój, do czasu kryzysu w nowym związku itd. .. a nasz dzieci cierpią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
na zakonczenie tej (czczej moim zdaniem) dyskusji powiem tylko , że dla mnie niewybaczalne jest krzywdzenie słabszych(czytaj dzieci) . A z tego co Pani o sobie pisze to po prostu na ołtarze tylko Panią należy wynieść:-)) Wszyscy dookoła winni a jednak jedna święta jest na tej ziemi:-) moje gratulacje Pani Ewo:-) Oby tak do emerytury:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
powyższa wypowiedz skierowana była do Pani Ewy 33:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuję, ale po przejściu na emeryturę nie zamierzam zmieniac zasad :) ołtarze trochę chybione, jestem ateistką, tak sie akurat składa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wciągnięta
to słychać człowiek małej wiary... egoizm przede wszystkim :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do wciągnięta no tak, ludzie wielkiej wiary aprobują cudzosłóstwo innych, sami cudzołożą i jeszcze z uśmiechem wracają do domów, do swoich parnerów modląc się wieczorami z książeczką do nabożeństwa w ręce, by ich zdrady nie ujrzały światła dziennego. To jest wiara? O takim traktowaniu bliźniego piszą w świętych księgach? Litości... "Nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moralność kota
"natal uważam, że skoro ktoś uważa, że nie da rady ciągnąć tego małżenskiego kieratu to najpierw rozwód, potem odczekanie (tak , żeby nabrać dystansu) a potem rozglądamy się za nowym związkiem.Tak mi się to w całej absurdalnej sytuacji rozwodu wydaje najlogiczniejsze" super, ale co to zmienia? ja uważam na przykład, że ludzie powinni się zająć własnym życiem, zamiast głosić mądrości na kafeterii - pan kot zdradza, wybacza sam sobie (bo po co mieszać żonę w takie błahostki), wdaje się w romanse za plecami żony i dzieci, popełnia jak to pisze "błędy" , bo przecież każdy ma prawo się zakochać a że żona o niczym nei wie to pan kot pisze, że tworzy udany związek, ba, wesoły nawet, radosną rodzinę :o rzygac się chce na taka moralność, a pouczenia o podejmowaniu decyzji o rozwodzie niech pan zachowa na dzień PO rozmowie z własną żoną i uświadomieniu jej w jakim ona naprawdę związku żyje ona nie jest z panem z własnego wyboru, tkwi poprostu w błogiej nieświadomości to jak mieszkać z alkoholikiem który się ukrywa, albo z byłym złodziejem - fajnie jest dopóki nic nie wyjdzie na jaw, prawda nei ujrzy światła dziennego - wtedy związek wręcz idealny ale to jest wyłącznie pana zdanie, pańska żona będzie mogła ten związek ocenić dopiero po poznaniu całej prawdy o nim a przecież nie wszystko złoto co sie świeci, prawda panie kocie? dziwi mnie, że zagłębia się pan w dyskusje na temat rozwodów - po co? co komu da pańska opinia? zwłaszcza tak bardzo jednostronna? bo jak mozna brać powaznei kogoś, kto twierdzi, że rodzina jest podstawą jednoczesnie pisząc, że ma na koncie romanse i miłostki ja, panie kocie, bym takiego męża wykopała z domu, bo romanse i miłostki to jedno, każdemu się mogą zdarzyć, ale kłamanie, ukrywanie i mydlenei oczy to drugie i z taką osobą nie każdy już ma ochotę życ i jej wybaczyć ale co ja piszę, pan wybaczenia od żny nie potrzebuje, cicho sza, przecież sam sobie pan już dawno wybaczył :o fajnie mieć taka radosną rodzinę z mężem zdradzaczem, fajnei być taka radosną żoną, której z tyłu rosna wielkei rogi, ale co tam, przecież własnej dupy nikt nie ogląda :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
miłe Panie- romanse mam dawno za sobą:-) i proszę sobie wyobrazić ze dwa razy był pozew o rozwod wniesiony przeze mnie:-) i 3 lata nawet nie mieszkaliśmy razem:-) tyle że nikomu, powtarzam NIKOMU to nie służyło. Powtarzam jeszcze raz moralność mam gdzieś- interesuje mnie tylko sumienie. A między moralnością a sumieniem jest ogromna różnica. W mojej Rodzinie nie ma kłamstwa a jest szacunek. A to , że o zdradach nie rozprawiamy przy porannej kawie wynika jedynie z szacunku dla drugiego człowieka. Każdy psycholog Paniom powie, że nie należy zrzucać swego cierpienia na drugiego człowieka. Topik powstał w wyniku doświadczenia życiowego. Moje małżenstwo się nie rozpadło. Tak więc powinien być wg mnie najpierw rozwód a potem nowy związek. Co do wiary- (i nie mówię o katolicyźmie choć nie widzę w nim nic złego wystarczy się wczytać) to wiara jest ważną częścią życia. A co do Pani Pani Ewo był to sarkazm delikatny:-). Mam jeszcze pytanie- czy 33 to Pani wiek? jeśli tak to jeszcze niewiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, to nie jest mój obecny wiek a doświadczenia troche już mam, tez byłam w małżeństwie, też byłam w separacji i nie zmieniło to mojego stosunku do zdrady i zdrajców, na szczęście bo jak już nie widziałabym różnicy między kłamstwem a prawdą, obłudą a szczerościa, złem a dobrem - to byłoby ze mną bardzo źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
Moralność sposób postępowania jednostki ludzkiej przyjęty pośród większości za normę. Sumienie- wewnętrzny system człowieka pozwalający odróżnić dobro od zła. Dobro-pozytywną wartość wszelkich czynów i zachowań. zło- to brak dobra wynikający z niewłaściwego posługiwania się przez człowieka darem wolności w moim życiu potoczyło się nieco inaczej niż w Pani życiu. Czas pokaże kto miał rację co do tego , czym jest dobro a czym zło. Jeszcze dla Pani informacji - małżenski seks nie istnieje u mnie od 10 lat i co Pani na to powie? och, zaraz pewnie grad wypowiedzi tu się pojawi że to związek nieudany jest...Nie jest , naprawdę. Piszę to tylko dlatego, by nie posądzano mnie o nieuczciwość w tej kwestii. A teraz pozdrawiam i życzę miłego dnia mimo wszystko:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to bardzo mi przykro, że Pan nie ma sexu w małżeństwie, bo to fajna sprawa jest, bez względu na wiek ludzi i czas trwania związku dla mnie związek bez sexu byłby nieudany, ale każdy ma, co lubi (pomijam tu wypadki szczególne, typu - partner nie może, bo np. jest kaleką itp. sytuacje)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
za wszystko się Pani Ewo płaci...ja to wiem i godzę się z tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
cieszę się , że Pani choć przyznaje, że seks jest ważny:-) jest ważny ale nie na tyle by determinował życiowe decyzje- w koncu- człowiek to nie kon prawda?;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak a pro po
Mnie sie natomiast wydaje,że detrminuja nas konkretne stany naszej osoby. Jezeli psychicznie i fizycznie jestesmy w stanie konsumowac sex to jest on dla nas normalna sprawa.Jezeli nie i zdajemy sobie z tego sprawe to tez jest dla nas sprawa normalna. Tu nie chodzi oto czy ktos jest koniem, tylko o nasze mozliwosci . Moge albo nie moge. Tzw. białe małzenstwa istnieja i nikt temu nie przeczy. Istnieja z różnych powodów. Powodem moga byc dzieci, moze byc stan zdrowia, moze to byc kwestia naszych przekonań obojetnie jakich. Ideałem byłoby gdyby kazdy nowy zwiazek rozwijał sie po rozwodzie. ale nie żyjemy odizolowani od swiata w momencie małzenstwa. Zyjemy miedzy ludźmi i w przewazajacej ilosci zwiazki przed rozowdem beda istniec, czy nam sie to podoba czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też wiem, że za błędy się płaci dlatego staram sie ich nie popełniać, żeby potem nie płacić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×