Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kot13

nowy związek DOPIERO po rozwodzie

Polecane posty

Gość kot13
hmm- ja zawsze płacę swoje rachunki- stać mnie:-) nie będą na pewno płacić dzieci, partner:-) wiecie panstwo jak to jest- na forum aż się roi od problemów rozwodowych za które płacą porzucone zony i dzieci. A co do życia wśród ludzi-oczywiscie , że wśród nich żyjemy- jednak podkreślam jeszcze raz- seksualność , zakochanie itd nie może decyowac o naszym życiu ponieważ upadabniałoby nas do zwierząt którymi nie jesteśmy:-) ale jestem również zdania że potrzeby seksualne muszą być realizowane gdyż w przeciwnym wypadku prowadzi to do wynaturzen. Wyjątkiem są osoby oświecone dla których to bez znaczenia.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
a teraz zastanówmy się nad inną sytuacją- taką jak ma np Pani Ewa która jak sama mówi nie popełnia błędów(naprawdę podziwiam:-)) 1.małżenstwo przechodzi kryzys- nie układa się totalnie, może nawet jakaś trzecia osoba się przybałedała, dziecku trudno zniesć awantury itd, może kwestia kasy no nie wiem 2. Chłopina idzie do sądu , nawet nie wie jak napisać dobrze pozew, nie zna procedur bo się nie rozwodził nigdy i kogo spotyka?miłą paną która pomoże, pocieszy, wytłumaczy dlaczego to małżenstwo się sypie- no bo przecież sama była zdradzana więc dobrze wie jak to jest 3. Mężczyzna ma już oparcie więc pewniejszym krokiem przeprowadza całą procedurę 4.żona już z nim nie rozmawia - bo z jej strony być może jest też ktoś miły a może po prostu ma depresję i wszystkiego dość- może z powodu domowych jazd, nowej Pani w życiu męża nie dba już ani o dom , ani o siebie , ani o dziecko(podniesie się , ale chwilę później) 5. Rozwód przeprowadzony- dziecko przy matce zostaje standardowo ale ona albo sobie nie radzi z wychowaniem z powodu depresji albo dziecku trudno zaakceptować nowego wujka bo dziecka po prostu nie trawi(przypomina mu poprzedniego męża ) 6. Dziecko"przechodzi" do zamieszkania z ojcem, no cóż, jakoś musi przełknąć nową ciocię choć wie, że przyczyniła się do tego, żę rodzice może mogli być razem ale nie są. Jak dorośnie to zrozumie- przecież najważniejsze, by dorośli byli szczęśliwi:) Tak też mogłoby być prawda?;-) A TERAZ PYTANIE Z RACHUNKOWOŚCI- KTO W TYM WYPADKU PŁACI?;-) i jeszcze jedno pytanie:czy związek rodziców dziecka NAPRAWDĘ nie był do uratowania:-) wytężcie Panstwo umysły a ja zmykam do pracy myk myk myk:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak a pro po
Tylko jak to sie ma do tematu ,który pani otworzyła?bo tego nie rozumiem. To ratujemy stary zwiazek? czy też piszemy na temat związków dopiero po rozwodzie?. Rozumiem ,że to jest pani oswiecona:-) reszta tkwi w ciemnogrodzie:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
ten wątek odbiegł nieco od tematu przyznaję:-) ale to ze względu na moją(może niepotrzebną przyznaję)polemikę z panią Ewą:-) chociaż..no pani Ewa na wstępie przyznała, że jej obecny mąż był poznany przed jego rozwodem może stąd ta dyskusja tak się toczy:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest mąż
żyją w konkubinacie a zaczynali jako kochankowie bez konsumpcja kopularnej - czyli to dotyczy tematu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znów jak kulą w płot, jesli idzie o ww przytoczona sytuację,podaną jako moja, bo: a teraz zastanówmy się nad inną sytuacją- taką jak ma np Pani Ewa która jak sama mówi nie popełnia błędów(naprawdę podziwiam 1.małżenstwo przechodzi kryzys- nie układa się totalnie, może nawet jakaś trzecia osoba się przybałedała, dziecku trudno zniesć awantury itd, może kwestia kasy no nie wiem nikt się nie przy.. coś tam, dziwne słowo awantur nie było, dziecka też i nie była to kwestia kasy 2. Chłopina idzie do sądu , nawet nie wie jak napisać dobrze pozew, nie zna procedur bo się nie rozwodził nigdy i kogo spotyka?miłą paną która pomoże, pocieszy, wytłumaczy dlaczego to małżenstwo się sypie- no bo przecież sama była zdradzana więc dobrze wie jak to jest "chłopinę" stać było na najlepszego adwokata w mieście, który napisał mu pozew i reprezentował go w sądzie 3. Mężczyzna ma już oparcie więc pewniejszym krokiem przeprowadza całą procedurę adwokat przeprowadza cała procedurę (napisanie pozwu i 2 rozprawy) 4.żona już z nim nie rozmawia - bo z jej strony być może jest też ktoś miły a może po prostu ma depresję i wszystkiego dość- może z powodu domowych jazd, nowej Pani w życiu męża nie dba już ani o dom , ani o siebie , ani o dziecko(podniesie się , ale chwilę później) żona nie mieszka z mężem we wspólnym domu, tylko wynajmuje pokój u przyjaciółki, nie ma depresji, ani nikogo miłego w podanym tu sensie 5. Rozwód przeprowadzony- dziecko przy matce zostaje standardowo ale ona albo sobie nie radzi z wychowaniem z powodu depresji albo dziecku trudno zaakceptować nowego wujka bo dziecka po prostu nie trawi(przypomina mu poprzedniego męża ) dziecka nie ma, przy mnie zostaje kot :) 6. Dziecko"przechodzi" do zamieszkania z ojcem, no cóż, jakoś musi przełknąć nową ciocię choć wie, że przyczyniła się do tego, żę rodzice może mogli być razem ale nie są. dziecka nie ma za przyszłośc radzę nie wymyslać aż tak bardzo, bo pisanie takich scenariuszy cudzego życia dobre jest w filmie, a nie w życiu i tylko tu pana osmiesza ps. mój obecny partner - nie jest moim mężem i poznaliśmy się W TRAKCIE a nie przed jego rozwodem, to jest różnica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona taka ciemna
że nie zrozumiała, że to sytuacja jej konkubenta... a ona jest tą, która się przypałętała? a może ja źle zrozumiałam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak a pro po
Przyznam,że sie pogubiłam:-) Kot 13 to pan czy pani? I właściwie o co chodzi? bo odnoszę wrażenie,że to kolejny temat , który masz na celu segregację mniej wiecej tak: jak jestem cacy, kto nie myśli tak jak ja jest be. I na czym u licha:-) polega to oswiecenie Kocie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
a cóż to za segregacja ze względu na płeć???? nie , nie twierdzę że jestem jak pani określiła "cacy" - uważam jedynie, że nie jest do końca tak, że rozwód i odcięcie się od przeszłości (nie mówię o maltretowanych w przemocy domowej osobach) jest jedynie słusznym rozwiązaniem.A oświecony był chyba Jezus, Budda i parę innych postaci- o oświeceniu można poczytać sobie:-) najogólniej polega ono na nieokłamywaniu samego siebie i zaakceptowaniu faktu samotności każdego człowieka co nie jest łatwe:-)pozdrawiam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sytuacja mojego konkubenta też była zupełnie inna, czyli, jak by nie patrzec, to dupa z tyłu, czyli scenariusz z Bollywood a nie historia prawdziwa tak na marginesie, to jest ostatnia moja wypowiedź w temacie, bo znowu wypowiedzi są nie na temat topiku tylko na temat mojego życia osobistego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak a pro po
"o oświeceniu można poczytać sobie najogólniej polega ono na nieokłamywaniu samego siebie i zaakceptowaniu faktu samotności każdego człowieka co nie jest łatwe". Ani z pana mąż ani z pani żona.Raczej ktoś kto o małzenstwie wie tyle co wysłuchał , no właśnie gdzie?:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
co do sytuacji pani Ewy- może nie dość sciśle się wyrażam - moja wina- sytuacja jest jej konkubenta oczywiście wg mnie poza tym pani Ewa sama napisała , że tłumaczyła pewne kwestie dotyczące rozwodu i od tego znajomość się zaczęła. jeśli chodzi o słowo "przybałędała się osoba "chodziło mi o to, że być może w grę wchodził ktoś, kto pojawił się w życiu żony konkubenta- mogło i tak być- pojawił się kryzys i, chęć rozwodu ale pani Ewa rozwiała moje wątpliwości bo żona jej konkubenta nikogo nie ma tylko mieszka kątem u przyjaciółki. Jeśli chodzi o dziecko- to z tego co pani Ewa pisze to jej konkubent ma dziecko i to dziecko mieszka z nimi ale może się mylę? jeśli jednak z nimi mieszka może to dlatego właśnie,że byłej żony nie stać na wynajęcie mieszkania i sąd przyznał dziecko mężowi? :-)ot- życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moralność kota
wiem, że napisał pan wyraźnie, że moralność ma gdzieś, ale to sumienie to chyba też ma pan czyste = nie używane :D "A to , że o zdradach nie rozprawiamy przy porannej kawie wynika jedynie z szacunku dla drugiego człowieka. Każdy psycholog Paniom powie, że nie należy zrzucać swego cierpienia na drugiego człowieka." miedzy rozprawianiem przy porannej kawie a poinformowaniem drugiej osoby z kim naprawdę żyje jest duża przepaść czy również z tego wielkiego szacunku dla drugiego człowieka w te romanse i zdrady się pan wdawał? z szacunku do żony spotykał się pan z inną? a potem z szacunku pan o tym zonei nei powiedział? może warto byłoby jeszcze sprawdzię tę definicję "szacunku" i dodac do innych które pan tak ślicznie przepisał tak, nie powinno się zrzucać swojego cierpienia na drugiego człowieka - a co nazywamy "cierpieniem" ? romanse i zdrady? niech pan nei będzie smieszny... cierpienie mógłby pan zobaczyć w oczach swojej małżonki na wieść o pańskich zdradach, wtedy możnaby mówić o cierpieniu, nei podczas radosnych i pokątnych schadzek z kochanką, ewentualnych wyrzutów pańskiego sumienia cierpienie - kolejna definicja która należałoby sprawdzić... :p dla mnei pańskie wywody na kafe są ŻENUJĄCE pisze pan niby na PAN i PANI, ale czy to jest wyznacznikiem kultury? nie sądzę... podobnie jak przeżyte lata nie są wyznacznikiem posiadanej mądrości i doświadczenia a przede wszystkim fakt, że małżeństwo TRWA nie oznacza, że jest udane, jest pan na to idealnym przykładem, pomimo udawania przykładnego związku tak, bo to co pan nazywa udanym małżeństwem to tylko gra - pańska gra w udany związek w którym brakuje nawet szczerości :o jeszcze raz: ŻENADA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moralność kota
i jeszcze jedne potwierdzenie pańskiej żenady -dywagacje na temat Ewy 33 pisze pan o tym wielkim doświadczeniu życiowym, a nei nauczył się pan, że w życiu RÓŻNIE BYWA? nie zawsze jak dziecko mieszka z matką to znaczy, ż ematka jest je w stanie lepiej wychować (zwłaszcza w Polsce) i nei zawsze jak mieszka z ojcem, znaczy, że matka jest biedna, nei ma kasy na mieszkanie i co tam jeszcze.. może jest kurwą, może alkoholiczką, może się bawi i może dziecko jej neinawidzi... ot życie, róznie bywa, prawda? jedzie pan po Ewce i ludziach którzy się rozwiedli - a ja panu powiem tak, przynajmniej mieli odwagę - tak ODWAGĘ (można sprawdzić, jakby co ;-) - żeby żyć UCZCIWIE u boku osoby która się kocha i szanuje, bez ciemnych plam w przeszłości pan odwagi nie ma, ani szacunku do żony, ani odrobiny uczciwości w sobie pańskie małżeństwo polaga na robieniu dobrej miny do złej gry, budowanie pokoleń opartych na kłamstwach, romansach na boku i trwaniu na siłę, tak jakby rozwód był najgorszą rzeczą jaka może psotkac dwojga ludzi... duże gorsze jest to w czym zyje pan i prosze mi wierzyć, ŻADNA kobieta pisząca na tym forum takiego męża jak pan by nie chciała bzykającego panny na boku (z szacunku do żony zapewne), ukrywającego te wszystkie zdrady (też z szcunku i nie obarczania własnym cierpieniem!!??) i chwalacego się tym bezczelnie na publicznym forum jednocześnie nie mającego odwagi przyznac się do bujnego życia towarzyskiego przed jedyną osobą, która powinn o tym wiedzieć żal takie bzdury czytać, naprawdę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
każdy ma prawo do wyrażania swego zdania na forum:-) Pan/i również:-) ja akurat jestem przeciwnikiem rozwodów bo uważam , że robią więcej szkody niż romanse.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasny gwint
ale z Ciebie Kocie jest dwulicowy człowiek!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna baba oi!
tak, kotu zrobią więcej szkody, bo najwidoczniej jego żona jest od niego bogatsza, dom/mieszkanie jest na nią, hmm może i firma... i po rozwodzie nasz piękny żożo zostałby z niczym ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
ale jesli w małżenstwie się nie układa na tyle , że osoby nie mogą z sobą żyć to najpierw rozwód, potem oswojenie się z sytuacją a następnie nowy związek. Bo budowanie swojego nowego życia w czasie trwania małżenstwa to jest dopiero megaświnstwo. A tak swoją drogą to jak to jest, że oburzacie się Panie na moje postępowanie choć ono nikogo nie krzywdzi a nie oburzacie się na romans w czasie trwania małżenstwa który kończy się rozwodem i założeniem nowej rodziny?wydaje się to być trochę moralnie pokrętne .Ja nie planuję przecież rozwodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i ach
moralność kota: brawo!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
wredna babo - nie jest tak jak piszesz- oboje poradzilibyśmy sobie samodzielnie bez problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
i jeszcze do Pani"moralność kota"- tak , w życiu różnie bywa- ja to rozumiem doskonale ale czy Panie rozumiecie to oceniając mnie jako człowieka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w Twoim przypadku
kocie nie można mówić o moralności, no! może takiej podwójnej ale oczywiście możecie sobie żyć z żoną tak jak chcecie, to Wasza sprawa i tylko Wy tak naprawdę wiecie dlaczego ona zgadza się na zdradzającego ją faceta (bo ja nie wierzę, że nie domyśla się) a Ty na brak seksu w związku może jest chora, może ma wycięte narządy i zero chęci, a może tylko nie wyobraża sobie sypiania z takim zużytym na lewiźnie fiutkiem jest jednak z Tobą, nikt jej siłą nie trzyma - czyli coś Was łączy i ok! ale to Wasze małżeństwo i nie ma ono nic wspólnego z małżeństwami Zosi, Frani i Wacka, którzy mają inne poglądy, inaczej żyją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moralność kota
"a tak swoją drogą to jak to jest, że oburzacie się Panie na moje postępowanie choć ono nikogo nie krzywdzi" a zastanowił się pan DLACZEGO pańskie postępowanie nikogo nie krzywdzi? bo jest utajnione, nikt o tym co pan wyprawiał nie wie trudno się oburzac na coś, o czym nie mamy pojecia...proste! zresztą, wystarczy spojrzeć na wiadomości, każdy gwałciciel, zboczeniec, morderca, pedofil (proszę się tylko nie czuć porównanym to zwykłe przykłady) był świetnym sąsaidem o nieskazitelnej opinii, człowiekiem "dobrm", grzecznym, miłym i szczerym...dopóki się nie wydało pan też żyje właśnie a takim radosnym, miłym fajnym związku, dopóki się nie wyda ;-) wtedy prosze napisac na kafeterii, czy obyło się bez rozwodu, czy zona nadal jest taka radosna i małżeństwo sobie nadal trwa bo prosze mi wierzyć, jesli tak sie stanie, będzie pan nielicznym wyjątkiem kobiety zazwyczaj wolą budować związek na szczerości, a nie trwać u boku kłamliwej szumowiny bez moralności, ot tak, dla samego trwania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja pisałam jako "moralność kota", tylko nie chciało mi hasło wskoczyć a nie chciałam wprowadzać zamieszania pisząc pod 6-cioma innymi nickami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
no teraz to Pani mnie ubawiła wrzucając do jednego wora z pedofilami i gwałcicielami...:-)))))))))))))))))))))))) no dobrze, dosyć już tych dywagacji:-) to jak- jest Pani za tym by związek zakonczyc rozwodem i rozpocząć nowy dopiero czy może jednak otwierać się na nową miłość i nowe , lepsze życie w czasie kulejącego małżenstwa? jeszcze muszę się troche wyścmiać najmocniej przepraszam:-))))))))))))))))))))))))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
a , i jeszcze do "w twoim przypadku" myślę że nie ma sensu obrzucać się inwektywami na temat genitaliów to niczego nie wnosi do naszej dyskusji. A moje są całkiem całkiem :-) tyle że mózg mam na swoim miejscu - genitaliami nie myśl e:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja piszę: "proszę się tylko nie czuć porównanym to zwykłe przykłady" a pan odpowiada: "no teraz to Pani mnie ubawiła wrzucając do jednego wora z pedofilami i gwałcicielami" i jak tu prowadzić poważną dyskusję :o sam pan widzi, że nie było powodu do tej wielkiej radości i ubawienia, ot znowu pan kompletnie nie zrozumiał :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
i wice versa:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli chodzi o zadane pytanie - uważam, że jak najbardziej powinno się zakończyć związek, którego nie da się odbudować bez wdawania się w romanse i miłostki podczas jego trwania to o czym pan tak lekko pisze potrafi naprawdę zabić od środka - nie ma znaczenia czy to poważny nowy związek, przelotna znajomość czy też mechaniczny seks z prostytutką wszystko to nazywa się zdrada, dopisuywane są tylko różne ideologie nie widzę żadnej różnicy pomiędzy zdradą ukrywaną (jak w pańskim przypadku) i zdradą jawną, no może jedną - ta druga daje przynajmniej szansę drugiej osobie na podjęcie szczerej decyzji nawet jeśli tą decyzją ma być rozwód w przypadku pierwszej, dochodzi do sytuacji jak w pańskim małżeństwie, która jest przez pana absurdalnie wychwalana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
naprawdę? a ja znam wiele związków których nie zabiła.Bo nigdy nie wyszła na jaw, kryzys minął i jest ok:-) za to nie znam- może nie mam szczęścia , może spotkam -nie znam ani jednego szczęśliwego małżenstwa z drugą czy trzecią lub czwartą żoną/mężem i długim stażem- nie mówię o początkach znajomości- wtedy zawsze jest kolorowo. I znam wiele nieszczęśliwych dzieciaków które zostały pozbawione jednego z rodziców przez tego typu (moim zdaniem ) chore myślenie że najlepiej wszystko rozwalić , zostawić , zabrać zabawki i iść dalej. A że tam partner gdzieś cierpi i dziecko- oj tam , wyliżą się przecież .. dla mnie taka postawa jest nie do przyjęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×