Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kawska

GRUDNIÓWKI 2010

Polecane posty

My z mężusiem od lipca ubiegłego roku mieszkamy w swoim domku. Ale niestety na jednym placu z teściami :O Ale nie jest źle nie ma to jak na swoim. A co do porodu to dziewczyny to nie jest aż takie straszne. Ja nie wiem czemu wy zaraz zakładacie, że nie urodzicie bez ZZO. Przecież każdy poród jest indywidualny i każda z was ma inny próg odczuwania bólu. Jeżeli chcecie znieczulenie to przecież nie musi to być od razu ZZO. Są jeszcze inne podawane w kroplówkach, np Dolargan. A co do ciśnienia to ja pod koniec ciąży też brałam Dopegyt na obniżenie ale to nie było żadną przesłanką do tego by nie rodzić SN. Także głowa do góry nie będzie tak źle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A właśnie chciałam wam powiedzieć że w chwili, kiedy położyli mi moje maleństwo na brzuchu to na prawdę od razu zapomniałam o całym bólu, jaki był. Poważnie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elwirka - jeżeli miałaś tylko u lekarza wysokie ciśnienie to pewnie był to syndrom "białego fartucha" ;) ja na każdej wizycie u lekarza choć biorę te tabletki ciśnienie mam takie że mógłby położyć mnie odrazu do szpitala ;) ja teraz biorę 3 tabletki Dopegytu to nie wiem co to będzie później :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja też zazwyczaj u lekarza na dzień dobry mam jakieś kosmiczne ciśnienie, ale jak mi mierzy pod koniec wizyty to już jest ok. Mówisz że to taki syndrom? Spoko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzidzia-te znieczulenia w kroplowce sa do dupy. dali to mojej mamie jak rodziła brata to tam ją uśpiło to że trzeba było przeć a ona spała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja miałam to znieczulenie i pomogło. Faktycznie czułam się trochę senna, ale nie do przesady. Może dali jej jakaś końską dawkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oo porod to u mnie temat tabu albo powod do zrobienia awantury mojemu facetowi;P chyba przez te hormony;p ja zrobie wszystko zeby miec cesarke bo nie jestem odporna na bol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzidzia ma racje porod jest do wytrzymania, tez sie balam za pierwszym razem, ale dalam rade a znieczulenia nigdy nie chcialam, ale sie przyznam ze ja dosc odporna jestem, bo nawet moja dentystka sie smieje ze jej faceci po znieczuleniu przy kanalowym chca uciec z fotela, a mi na zywca robi i nic:D mnie znowu przeraza cc, nie tyle samo ono co to ze jest sie przez jakis czas zalezna od pielegniarek i nie od razu ci dziecko daja, a to byl najlepszy moment porodu jak mi Kubusia na brzuchu polozyli:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja mam nawet zdjęcia z tego wydarzenia. I ilekroć je oglądam to mi się łzy kręcą w oku ze wzruszenia. Mówię wam to coś wyjątkowego. A ja teraz śmigam do mamusi, do poklikania potem 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja właśnie chcę rodzić naturalnie i bez znieczulenia, serio:) w ogóle sobie nie wyobrażam cesarki... tak mi się kurwa biodra rozeszły i to by miało pójść na marne??? :D to dziecko strasznie cierpi podczas porodu, dużo bardziej niz matka, i nie dostaje znieczulenia, podobno jest to najgorszy ból dla niego i dobrze, że się tego bólu nie pamięta w życiu dorosłym. Tyle już przeszłam, żeby być w ciąży, że mogę nawet 10 razy naturalnie rodzić... tylko "rozklapiocha" będzie, jak to mówi Agnieszka Chylińska:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... a poza tym to chcę, żeby mąż przy tym był, zobaczy, jak bardzo cierpię i go będę przez resztę życia podczas kłótni szantażować. Zabiorę mu wszelkie argumenty, bo co mi powie? że kiedyś się bardziej poświęcił dla mnie myjąc podłogę??? :) oczywiście żartuję:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj tez ma przy mnie byc - jezeli bede rodzic sn chocby tylko po to - zeby trzymac mnie za reke!! zreszta i tak sie bardziej boi niz ja :) ale sie omachalam - wyzamiatalam cala kostek - a dluga jest!! pozamiatlam podloge, 2 pary schodow i umylam podlogi!!! no i schody!!! ehhhh ale przynajmniej jakies slonce sie przedziera i jest cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jakbym miala rodzis sama to nie wchodzi w gre, żeby mąz byl przy mnie. Jestem dziwna, ale w chwilach kiedy jest mi źle, boli mnie coś cierpie, nie chce żeby mąż przy mnie był... wtedy chce byc sama..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez nie chce zeby maz byl przy porodzie , a on chce, ale ja juz przy pierwszym powiedzialam ze nie, bo sie boje ze bede pozniej dla niego jakas tako malo atrakcyjna:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja jeszcze nie wiem...ale chyba tez nie bede chciala zeby byl przy porodzie..... no wlasnie i ta rozklapciocha!!!! ja juz tez wlasnie skonczylam porzadki:)teraz za obiadek trzeba sie wziasc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż był przy nas i jest bardzo dumny z tego, że mógł przeciąć pępowinę. I właściwie tylko trzymał mnie za rękę a przy skurczach partych trzymał mi głowę. A poza tym pilnował, żeby wszystko było tak jak należy :) I wierzcie mi że to daje ogromne wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem jak to będzie tym razem, bo on jest funkcjonariuszem w pewnych służbach (nie policji) i to zależy, bo jak będzie miał służbę, to niestety nic się nie będzie dało zrobić, bo jak to mówią służba nie drużba :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja właśnie robie sałatkę z kurczaka i ananasa :) Gdyby któraś z Was miała ochotę spróbowac to prosze przepis:) 1,5 podwójnego fileta z kurczaka 1 puszka ananasów (plastry) 1 puszka fasoli czerwonej 1 puszka fasoli białej 1 puszka kukurydzy 1 kapusta pekińska (niezbyt duża) majonez koniecznie kielecki pół szklanki oleju i 2 łyżki przyprawy curry ( na marynatę do kurczaka) olej wymieszać z curry i polać nim kurczaka rozbitego jak na kotlety, mięso włożyć do lodówki na godzinę. Po wyjęciu upiec na patelni a gdy ostygnie pokroić i niezbyt małą kostkę ( wielkości grochu) sałate pekińską pokroić i wymieszac ze wszystkimi pozostałymi składnikami i majonezem. Ja nie dodaję ani soli ani pieprzu bo majonez kielecki jest wystarczająco ostry do tej sałtaki. SMACZNEGO:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zaczelam masowac sobie krocze ;) poprostu naciagam sobie ze tak powiem ujscie z pochwy gdzie jest taka skora... moja kolezanka co rodzila w grudniu zeszlego roku masowala sobie krocze codziennie i polozna byla az w szoku, ze nie trzeba jej nacinac ani jej nie rozerwalo... i wszystko bylo idealnie- jej pierwszy porod trwal tylko 3h... wiec i ja zamierzam masowac a tym samym nie miec rozklepiochy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale się rozpisałyście :)) Ja właśnie wróciłam z działki i zajrzałam na chwile zobaczyć co się dzieje, ale nadrobię jutro czytanie, bo jestem okropnie zmęczona. Dobranoc buziaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny, ja pierwszy poród wspominam koszmarnie tzn. sam poród krótki i bolało, ale tak jak piszecie jak mi położyli synusia na brzuchu to zapomniałam wszystko ... Koszmarem było leżenie na ginekologi 2 tyg. przed porodem. Termin mialam wtedy na 24-12-2001 i po nowym roku zaraz poszłam do szpitala bo mi doktor kazał i sk......syny przetrzymali mnie tam do 18-01-2002 to były prawie trzy tygodnie beczenia w poduszkę bo to co się tam napatrzyłam..... to moje. Rodziłam z mężem i przynajmniej wiem że ktoś przytomnie nademną czuwał, zwilżał mi usta i pomagał ogólnie. Jeżeli wasi mężowie chcą to niech zobaczą jak kobiety cierpią. Mój jak wziął małego pierwszy raz na ręcę to wył jak bóbr :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam termin na 30 grudzien 2004, ale Kubusiowi sie nie spieszylo na ten swiat, wiec w termin porodu maz mnie wygonil na oddzial bo sie martwil, wiec Sylwestra spedzilam w szpitalu:Oale chyba za bardzo im zrzendzilam o wywolwnie bo mnie przetrzymali do 5 stycznia i wywolali porod, ale i tak wyszlo ze mialam racje bo chociaz wody nie byly jeszcze zielone to skora Kubusia miala wyrazne oznaki przenoszenia, a po porodzie lezalam jeszcze 3 tyg. bo Kubus mial zapalenie ukladu moczowego i antybiotyk i krwiaka na glowce po proznociagu, ale na szczescie wszystko skonczylo sie dobrze, a tesc sie smial (mieszkalismy wtedy z nimi) ze mogl mnie na miesiac wymeldowac:D ale sie rozpisalam...uf

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja urodziłam praktycznie w dniu wyznaczonego terminu. Tzn wody mi odeszły o 20 a urodziłam 00,45, więc przenosiłam tylko 45minut ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczęta pobudka!!!!! Mój mąż trzymał mnie za rękę i po prostu czuwał nad wszystkim. Dla mnie to było super wiedziałam że poda, przyniesie, ochrzani jak trzeba będzieno nie mnie oczywiście. Poród wspominam dobrze bo wszystko dobrze się skończyło a to jest najważniejsze i wiem że da się przetrwać. Przez cały czas towarzyszyła mi przemożna chęć żeby powiedzieć wszystkim „ja już dziękuję, może lepiej będzie jak przyjdę jutro, i „uciekaj króliku tylko szybko. Koniec końców miałam cc. A nastawiałam się jak wariatka na poród sn bez znieczulenia i takich tam, więc gdzieś tam później miałam uczucie porażki bo wyszło inaczej. Jakkolwiek przyczyną było tzw. wysokie, proste stanie główki i brak postępu porodu. Nie przejmujcie się Dziewuszki damy radę a jak zobaczymy nasze Skarby to wszystko będzie nieważne. A najgorsza nawet rozklapciocha po jakimś czasie wraca do akceptowalnej normy ;-). Pogodnej niedzieli wszystkim, choć w Wawie na razie na pogodę się nie zanosi 😭.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ello kochane!!u mnie dzis ładnie i słonecznie;)z ta rozklapiocha hehe dobre....pewnie ze damy rade ja tam sie porodu nie boje....i wrecz nie moge sie go doczekac wiem ze bedzie bolało bo musi bolec i tyle....skoro tyle kobiet rodzi i zyje to i my damy sobie swietnie rade:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, ja nie chcę męża przy porodzie. Nie wiem dlaczego, ale wolę żeby tego nie widział. Chociaż fajnie byłoby mieć go przy sobie, żeby potrzymał za rękę itp. Mimo to, jakoś nie ciągnie mnie do tego. On kiedyś pracował jako ratownik medyczny (nie w Polsce) i już odbierał porody, tak więc wie co i jak. I na całe szczęście też nie chce przy tym być. Miłej niedzieli Wam życzę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heloł w tak piękny dzionek :) wracając do porodu (brrrrr.....) to jeszcze nie rozmawiałam nawet z mężem czy by chciał być przy porodzie, nawet sama nie wiem czy chcę ;) wczoraj wzięłam się za sprzątanie i układanie w mojej wielkiej szafie :) zrobiłam segregację na ciuchy w których się już nie mieszczę i na te w które się jeszcze wcisnę przez jakiś czas :) poukładałam na nowo ręczniki, pościele - taka werwa mnie wczoraj ogarnęła. jak skończyłam to położyłam się by odpocząć i już nie wstałam - tak mnie bolało w krzyżu że nie mogłam się podnieść :o chyba przecholowałam... ale dziś już lepiej :) jeszcze mam w planie zrobić porządek w komodzie żeby w końcu powyrzucać różne rupiecie i papierzyska by robić powoli miejsce na rzeczy dzidzi :) ale to jeszcze trochę :) pozdrawiam i życzę udanego dnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×