Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Timara111

Czy jest tu ktoś kto po śmierci męża/narzeczonego/żony był ...

Polecane posty

Gość Timara111

jeszcze szczęśliwy z inną osobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość call the police
ja jestem szczęśliwa 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Timara111
mam kolezanke która 5 lat temu w wypadku samochodowym straciła narzeczonego. było to pół roku przed ich planowanym slubem. od tamtej pory ona nikogo nie miala. zyje juz w miare normalnie, ale zawsze mówi ze jedną miłosc juz miała i wiecej miec nie bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Timara111
a moze powiedzielibyscie pare słow na ten temat, jezeli oczywiscie macie ochote

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eco living
cztery lata temu zginął mój narzeczony, siedem lat razem i wszystkie plany na przyszłość padły w jednej chwili, mówiłam to samo co Twoja koleżanka, bo szczerze mówiąc nie wyobrażałam sobie tworzenia od podstaw tego, co przez tyle lat tworzyłam z Nim. ale tak już w życiu jest, że potrzeba bliskości drugiej osoby jest silniejsza, miłość sama do mnie przyszła, właściwie była tuż obok mnie, mimo że przez dwa lata nawet nie zwracałam na nią uwagi i wmawiałam sobie, że drugi raz mnie to nie spotka. ja powiem tyle - wszystko w swoim czasie, bo to kwestia pozbierania się. mnie stabilizacja psychiczna przyszła szybko, ale jeśli ona jeszcze nie do końca pewnie stoi na ziemi to nic na siłę. a jeśli samotność to rzeczywiście to czego teraz potrzebuje, to przecież nie ma w tym nic nienormalnego, o ile ta samotność to nie jest jakaś forma pokuty czy ślubowania zmarłemu, że liczy się tylko on i nikt go nie zastąpi, bo to nie o to w tym chodzi. a mimo wszystko prawdziwa miłość nie zdarza się raz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mi ktos pomoze
ludzie, ja już nie daję rady :-( minęło 5 lat a ja siedzę zaryczana i nie mogę się pozbierać :-O Boze, co ja mam jeszcze zrobić? jakie moje życie ma sens? Nie wytrzymam tego dłużej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mi ktos pomoze
zrobiłąm juz wszytsko, co mogłam... nie mogę sobie pomóc, nie umiem, nie chcę...nie moge się pozbierać :-O po co ja mam żyć? za jaką karę musze to wszystko znosić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zahir77
Polecam poczytać trochę o naszych związkach i wyciągnąć wnioski Nasze doświadczenia - zwiazek z wdowcem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pelepele
ja przeszłam śmierć męża w młodym wieku. na wszystko potrzeba czasu. na początku jest bardzo ciężko ale później można zacząć nowe życie. wiem z doświadczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mi ktos pomoze
Pelepele a ile Tobie zajęło czasu pozbieranie się? Czy jestes jużw innym związku? nie uwazasz, ze 5 lat to naprawdę jest coś nienormalnego? A moze ja naprawdę oszalałam :-( ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maturks4
Zostałem wdowcem w wieku 34 lat. I co? Miałem całe życie pozostać sam? Kochałem żonę bardzo, ale... po pół roku spotkałem kogoś innego i ... żyję. Co wcale nie oznacza, że pierwszej żony nie wspominam z miłością i szacunkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mi ktos pomoze
pół roku? :-( a ja się tyle meczę... jednak mężczyznom chyba łatwiej w tych sprawach, zawsze kochają mniej niż kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mi ktos pomoze
mi nawet przez mysl nie moze przejśc że jeszcze kiedyś się z kimś zwiąże, to jest niemożliwe, poniewaz ciągle kocham :-( Ja już nawet nie myslę o ułożeniu sobei z kimś życia, ale ja bym chciała zacząc chociaż normalnie żyć, wyjść do ludzi, uśmiechać się szczerze, ale nie potrafię tego wszystkiego zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie oszukuj sie, Ty go nie kochasz, jesteś chora na "miłość do niego", wylecz sie jak najprędzej: Nic dwa razy sie nie zdarza, i dlatego... zaśpiewaj sobie dalej za śp. Szymborską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mi ktos pomoze
oj blondyn skąd Ty mozesz wiedzieć czy go kocham czy nie :-( Rozumiem, ze chcesz pomóc, ale nie kazdy przeżywa śmierć najbliższej osoby tak, jak Ty i jak widac zresztą mężczyznom łatwiej się ztym pogodzić :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×