Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wyrodna

Nie cierpię własnego dziecka

Polecane posty

Gość lilka:)
myśle, że mycie to nie jest największy problem tylko ciagłe kłamstwa i lenistwo jesli chodzi o naukę i sprzątanie po sobie. Niestety też tak mam. Nie jest łatwo. Kocham go i zarazem mam go dość. Tak jak w przypadku autorki ze mną nie było problemów...do czasu ale to juz późniejsze lata. Zajrzę tu jutro bo przeczytałam kilka mądrych rad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tu pisza jedynie
akurat moje dzieci sa juz dorosłe i musze powiedzic, ze z kazdym rokiem swojego zycia były wlasnie coraz fajniejsze, coraz wiecej wspolnych tematów, bo coraz madrzejsze, coraz łatwiej sie z nimi było dogadac. Nie było okresow buntu - to znaczy owszem, buntowały sie przeciw "porządkowi swiata", ale nie przeciw rodzicom - nie mialy powodu, trzymalismy z dziecmi wspolny front, wspieralismy sie i dogadywali. Wiec nie ma reguły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta cała olga
to znowu ta popieprzona nastolatka, która siedzi na tym forum i się wymądrza. W dodatku myśli, że ktoś ją serio traktuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tu pisza jedynie
dodam,ze nigdy ni stosowalismy zadnych kar i zakazow, wyłacznie rozmowa i tlumaczenie, co jest dobre, a co zle i dlaczego. To uczy dzieci odpowiedzialnosci , myslenia - nie postepuje zle bo boi sie kary tylko dlatego, zeby nie robic krzywdy komus i sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyrodna mam dwoch synow 11 i 7 lat i wiem jak to jest gdy kazdy dzien zaczynasz od walki o wszystko i o nic moj starszy syn zaczal sie ogarniac bo pojawila sie dziewczyna i go troche spielam ale ten mlodszy przejal nawyki od brata i juz ma problem z codzienna toaleta to mija naprawde pierwsza milosc i minie teraz dziewczynki sa bardziej wymagajace zycze sily i jak potrzebujesz pisz razem razniej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beagaw
....myśle że to nie jest niechęc tylko bezradność, zbyt duże oczekiwania i wiem co piszę bo sama jestem mamą 11 latka i to zapominanie to nie jest lekceważenie tylko po prostu w takim wieku nie myślą za bardzo o tym co od nich wymagamy tylko koncentrują sie na swoich sprawach, tajemnicach również problemach bo te tez mają i nie bardzo chcą abyśmy w tym ich świecie pojawiali się..nasi chłopcy dojrzewają ,określają swoją niezależność a my mądrze i z szacunkiem musimy ich wspierać choć czasami bardzo to trudne , bo trzeba naprawdę dobrze wiedzieć kiedy postawić granicę a kiedy pozwolić na kreowanie swojej odrębności..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaNiestetyMamToSamo
Tylko z 10-letnią córką. Nie jest zbuntowana ale strasznie leniwa, flegmatyczna, złośliwa. W stosunku do koleżanek rządzicielka i przemądrzała. W domu czeka tylko gdy nie patrzę. Nie myje się, jest bałaganiarą. Mąż totalnie się od niej odwrócił-żal:(( . Ja już nie daję rady. Jak nie powiem żeby szła spać to siedziałaby całą noc, jak nie powtórzę z 20 razy żeby szykowała się do szkoły bo już późno to by nie poszła.Kary totalnie nie działają. Nie ma dla niej problemu niekorzystanie z komputera bo go nie potrzebuje, telewizora też nie. Nie ma potrzeb, nie ma obowiązków. Masakra. Dziadkowie jej nie zabierają bo ich nie słucha. Ze wszystkim jestem sama i już nie daję rady. Czasami mam ochotę wyjść i nie wrócić. Moje małżeństwo przez to co się dzieje chyba się rozleci. To nie prawda że dziecko scala małżeństwo- u nas rozwala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrodna
Wczoraj nie miałam kiedy, ale dzisiaj zajrzałam z ciekawości. eterno- mam nadzieję, że będzie tak jak piszesz. Beagaw- to samo mówi mi mój syn, że nie chciał mi sprawić przykrości, że to jego zapominanie, to coś nad czym nie potrafi zapanować. Przyznał również, ze np. porządek w pokoju nie jest dla niego ważny. Masz rację to moja bezradność, a nie niechęć do dziecka. Aż mi wstyd, ze napisałam takie słowa, ale właśnie niemoc sprawia, ze wpadam w furię. BO nie wiem, jak walczyć z tym jego leniststwem. Może jakieś konkretne pomysły??? Bo ogólnikowe stwierdzenia typu musisz być konsekwentna, ustalić jasne zasady itd, nie bardzo mi pomagają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara pannaaaaa
chciało się dziecka, to teraz nie narzekaj tylko zapieprzaj przy nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam że dziecko bez ustalonych granic nie jest szczęśliwe i porusza się po swiecie jak ślepy z laską . Pisząc granice mam na myśli te które pomagają w życiu i organizują czas oraz uczą dyscypliny i samodzielności. Gdy te granice wdroży się za późno to oczywiście dla dziecka będzie to pełnia niesprawiedliwości i krzywdy ale cóż...lepiej później niż wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga wyrodna. W tym co piszesz widzę dwa podstawowe błędy, które można wyeliminować. Napisałaś - "liczyły się jedynie jego potrzeby" - to błąd pierwszy. Każdy członek rodziny, w tym i Ty, ma swoje potrzeby i powinny być one tak samo ważne. Jak dziecko ma szanować Twoją potrzebę (np. porządku), skoro Ty sama pokazujesz, że jego potrzeby (lenienia się) są ważniejsze? Traktuj siebie lepiej, to będziesz lepiej traktowana przez innych. Temat zasługuje na osobne potraktowanie, ale dziś chciałam skupić się na czym innym. Błąd drugi - traktujesz go jak małe dziecko. Ludzie zachowują się w taki sposób, jakiego od nich oczekujesz, tzn. jeśli podchodzisz do kogoś jak do małego, nieodpowiedzialnego, zapominalskiego dziecka, to taki właśnie rezultat otrzymujesz! Jeśli chodzisz za synem, przypominając mu w kółko o myciu zębów, to po co on miałby o tym pamiętać? Przecież robisz to za niego, w dodatku pokazujesz swoim zachowaniem, że spodziewasz się, że on i tak nie da rady pamiętać... Moja rada jest taka. We wszystkich obszarach, w których możesz przerzucić decyzje na dziecko, zrób to. Nie wybieraj za niego niczego, co nie jest niezbędne. Dawaj mu wybór zawsze, gdy tylko to jest możliwe. Niech on (!) zaproponuje zasady dotyczące sprzątania, nauki i mycia - spełniające Twoje kluczowe wymagania, ale tylko kluczowe. Przykład z myciem zębów. Usiądź z nim i porozmawiaj spokojnie, bez wyrzutów, w następujący sposób. Powiedz, że nie jest Twoim zamiarem nie jest utrudnianie mu życia. Że martwisz się i dbasz o jego zdrowie, a mycie zębów jest bardzo ważne, aby uniknąć poważnych problemów zdrowotnych, spytaj czy to rozumie. Powiedz, że widzisz, iż pamiętanie o ich myciu sprawia mu trudność i że nie przepada za tą czynnością (wykazujesz zrozumienie). Nie chcesz już chodzić za nim i przypominać, bo uważasz, że jest wystarczająco dojrzały, żeby sam o to dbać (wykazujesz wiarę w niego) i że nie lubisz przykrej atmosfery, jaką wprowadzają sprzeczki o to (tu się z pewnością zgodzicie). Chciałabyś w jakiś sposób ułatwić pamietanie i uprzyjemnić mu mycie zębów - czy ma jakieś pomysły, które moglyby pomóc (stwarzasz mu wybór, możliwość decydowania o sobie i stymulujesz samodzielne radzenie sobie z problemami). Jest tu wiele obszarów, w których dziecko w tym wieku może dokonać racjonalnego wyboru - od rodzaju pasty (może teraz jest niesmaczna) i szczoteczki (może za twarda albo kolor mu się nie podoba) poczynając, poprzez dobór płynu do płukania jamy ustnej, na porze mycia zębów kończąc (byle przed pójściem spać). Niech więc on ustali wszystkie szczegóły - przecież jedynym Twoim wymaganiem, od którego nie można odstąpić jest częstotliwość. Gdy się określi, spytaj, aby się upewnić, czy te ustalenia mu odpowiadają, czy możesz na niego liczyć, że będzie sam tego pilnował. Gdy potwierdzi, podziękuj mu, powiedz, że to bardzo Ci ulży i odciąży Cię od pamiętania o tym i że dzięki temu oboje nie będziecie już się tym denerwować. Jeżeli chciał jakichś zmian co do pasty czy szczoteczki, idźcie do sklepu wybrać nowe. Pokaż mu, jakie kryteria są ważne przy wyborze, co czytać na opakowaniach (objaśniasz mu świat), ale niczego nie narzucaj. Przez następny tydzień obserwuj, jak mu idzie, ale pod żadnym pozorem nie marudź i nie przypominaj. Jeśli zauważysz, że pamięta - powiedz, że bardzo się cieszysz, że Wasze ustalenia się sprawdzają i że byłaś pewna, że on da sobie radę. Jeśli zobaczysz, że myje zęby o wiele za rzadko (czasem zapomnieć może się zdarzyć, nie wymagajmy cudów), po około tygodniu porozmawiaj z nim. Powiedz, że zauważyłaś, iż on ma problem z realizacją Waszych ustaleń. Dokonajcie wspólnie modyfikacji zasad - dowiedz się, co sprawia mu trudność i niech poda inne rozwiązanie. Cykl należy powtarzać do skutku, tzn. do uzyskania takigo rozwiązania, które jest akceptowane w pełni przez obie strony i działa. Zasada jest prosta - każdy łatwiej dostosowuje się do zasad ustalonych przez siebie samego, a nie narzuconych, zaś złożenie rozwiązania problemu na barki dziecka wyzwala jego kreatywność i uczy odpowiedzialności. Ponadto taki sposób poprawi Waszą komunikację - dowiesz się o wiele więcej o swoim dziecku (dlaczego coś mu nie odpowiada, co lubi, a czego nie). Metoda jest prosta, skuteczna i ma wiele zalet. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, polecam książkę "Wychowanie bez porażek" Thomasa Gordona. Powodzenia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka umęczona
Rozumiem, sama to przeżyłam, ukochany i umiłowany synek, leniwy, niechętny...z wiekiem coraz gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem temat byl juz dość dawno ale gdy czytalam to czulam jak bym czytala o swoim dziecku tez ma 11 lat i juz nie wyrabiam z checia wyjechala bym daleko od domu bez niego.jest strasznym leserem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×