Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smerfetka26

Dziecko,dom,praca, mąż...

Polecane posty

Gość smerfetka26

Dziewczyny jak u Was wygląda takie życie? tzn. kto gotuje,sprząta, dzielicie się jakoś opieką nad dzieckiem? Pytam bo juz głupieje... Mamy 6 mc dziecko.Ogolnie jak tak patrze wstecz to wyglądało to tak - praca na 2 zmiany albo przy dziecku albo szorujac,myjąc,piorac, gotując i poźniej jeszcze przegapiając jedyne 3 godziny snu małego pod rząd być żoną.Ale wtedy fakt było ok (z perspektywy męża).Problem zaczelo sie jak zaczełam sie troszkę buntowac no i zmeczenie zaczelo wychodzic.Masakra jakas teraz jest... Juz od 2 tygoni pracuje wiec jestesmy na równych prawach, jeden dzien on sie małym zajmuje, potem ja.A on sie tylko czepia i czepia... już nie mam sił.Kiedys mi sie trafil dzien bez niego tylko z synem - bajka i relaks. Czy naprawde musze być idealną matką,żoną i gosposią żeby sie w małżeństwie ukladało? Może i chęci jeszcze są ale fizycznie nie dam rady tak dlugo mieć wszystko na swojej glowie i do tego jeszcze uśmiech na twarzy bez oznak zmeczenia.Ja od niego nie wymagam nawet 1/4 tego co on odemnie bo wg mnie sa cikawsze rzeczy do rozmowy niz poganianie do zmycia 2 talerzy tak dla zasady.. Teraz z jego strony jest wszystko tak dla zasady... Co sie stało? Problemu w dziecku nie ma ... myslicie ze jeszcze zaskoczy o co chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to facet nauczyłaś wygody
i teraz masz tragikomedię :D ...ja olewałam sprawę w takich syt -tzn gary leżały w zlewie aż splesniały a maż zamawiał jedzenie na miescie - az w końcu zatęskinił za domowym i musiał zmyć :D troche pomogło - ja się nie przejmuję - wyluzowałam- mąż troche pomaga choc i tak więcej jest na mojej głowie- a on i tak mysli że więcej na jego :P czasem myślę co by było - jakbym się tak zabrała na miesiąc i pojechała na wakacje- pewnie pobojowisko :P albo mamusię by ściagną :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przede wszystkim zajmuje sie dzieckiem. Jak starcza mi czasu,to jestem na tyle dobra,ze ugotuje obiad czy nawet skarpetki mu do prania wstawie :P ale czesto bywa tak,ze jak on wraca z pracy to on gotuje,bo ja tez jestem "w pracy" od rana do wieczora,bez perspektyw na dzien wolny czy urlop ;),nie jestem robotem,zeby zjamowac sie dzieckiem,gotowac,prac,sprzatac....a wieczorem z usmiechem na ustach w seksownej bieliznie kochac sie z nim...Jak chce,zebys byla tez szczesliwa zona i kochanka,to niech ugotuje czasem obiad :) u nas np zrobilismy kiedys tak,ze w soboty jak on nie pracowal wstawal z mala,a ja odsypialam.w niedziele odsypial on. dzieki temu kazdy ma jeden dzien w tygodniu,kiedy moze sobie odpoczac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocna dłoń26
U nas jest tak że mąż pracuje a ja jestem z dzieckiem w domu. Jak było zimno to rzadziej wychodziliśmy na spacery. W domu sprzątałam, prałam, robiłam obiady i zajmowałam się dzieckiem. W sumie starczało mi na wszystko czasu, chociaż wówczas gdy nie miałam ochoty lub czasu to olewałam wszystko i sprzątałam następnego dnia a obiad zamawiałam. Teraz jak jest ciepło to wstaję rano, sprzątam, prasuję, wstawiam pralkę, rozwieszam pranie, garów nie myję bo mam zmywarkę. Idę z synkiem na spacer. Po powrocie gotuję małemu obiad lub daję słoiczek. Jak mam czas i ochotę to upichcę coś szybkiego dla nas (jakiś makaron zapiekany albo parówki w cieście albo schabowe) a jeśli nie to zamawiamy coś do domu lub idziemy do restauracji. Gdy mąż wraca z pracy to on zajmuje się dzieckiem. Bawi się z nim , zmienia pieluchy, karmi i wszystko inne. Ja w tym czasie odpoczywam lub idziemy wspólnie na spacer, zakupy lub do znajomych. Na zmianę kąpiemy małego i kładziemy go spać wspólnie. W weekendy tak jak koleżanka wyżej jednego dnia odsypiam ja a mąż wstaje rano i zajmuje się dzieckiem a drugiego dnia odsypia on. Chociaż zdarza się że mąż jest na tyle wspaniałomyślny że pozwala mi sobotę i niedzielę poleniuchować :) W sumie w weekendy to on więcej zajmuje się dzieckiem a ja ogarniam chatę. Jak gdzieś idziemy to on biega za małym. A i rano przed pracą gdy ja jeszcze dosypiam to mąż myje małego, zmienia pieluchę i robi mleko. Dopiero jak wychodzi do pracy to ja wstaję. Nie naciska na porządek ani na obiady. Rzadko sam się domyśli że coś trzeba w domu zrobić, ale jak poproszę (czasami muszę ze 3 razy) to zrobi wszystko w domu. Nigdy nie miałam wyrzutu że koszula nie wyprana, czy nie wyprasowana, czy że obiadu nie ma. Staram się jak mogę żeby w domu był ład i porządek, ale jak zdarzy się że coś nie jest zrobione to mąż sam ugotuje, wyprasuje a nawet w weekend śniadanie do łóżka przyniesie :) Po Twojej wypowiedzi wywnioskowałam że Twój mąż to pedantyczny typ. W sumie był czas kiedy marzyło mi się by mój miał w sobie choć odrobinę pedanterii, ale wysłuchując kilku opowieści znajomych jak to stary robił awanturę po powrocie z pracy że dwa talerze w zlewie brudne zmieniłam zdanie :) Aaaa i na mojego sterta spleśniałych naczyń w zlewie nie działa. Mogą leżeć 2 tygodnie aż się robaki zalęgną a on i tak nie zauważy. Moja metoda to mówić wprost czego oczekuje, bo inaczej się nie domyśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie podobnie jak wyzej
Rano ja wczesniej wychodze, wiec maz zostaje z dzieckiem, budzi je, przebiera, kami, zostawia z dziadkami, potem ja przychodze, idziemy na spacer, zmywam, maz przychodzi i od tej pory az do spania zajmuje sie dzieckiem kompleksowo, ja w tym czasie gotuje dla dziecka obiad na drugi dzien i odpoczywam. Potem kapiemy dziecko razem, ja je usypiam (maz pilnuje witamin i takie tam). Maz robi kolacje, ja zmywam. W weekendy robimy zakupy, maz sprzata albo zajmuje sie dzieckiem (mamy podzial obowiazkow, co kto robi np. on odkurza, ja zmywam itp.) Maz pierze i wiesza, zdejmuje, ja prasuje. Jak trzeba to on tez prasuje. Nie narzekam ;) Od poczatku zawsze mielismy podzial obowiazkow, teraz po prostu ich przybylo i sie nimi podzieliśmy jakos naturalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie po równo;jak nie ma męża to ja zajmuję się domem i dzieckiem.Jak jak jestem w pracy to wszystko na głowie męża (oprócz gotowania, bo on nie potrafi, ale ja tez mało gotuje bo nie lubię). Nikt nie narzeka; wspólny dom, wspólne dziecko więc wszystko po równo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie równouprawnienie na babskie obowiązki ;P Ja się nie zabieram za rąbanie drzewa, noszenia opału do domu, prądu. A reszta po równo. Jak mąż się wyśpi to się zajmuje dziećmi a ja mogę pospać. Porządki, bo na co dzień sprzątamy wszyscy, dzieci wiedzą,że na podwórko wyjdą dopiero jak jest porządek. Więc często jak wracam po pracy to już posprzątane, bo im szkoda czasu czekać na mnie i marnować potem czas na porządki ;P Dziś też - chcą jechać na mecz, to zanim przyszłam z pracy, zrobili wszystko co dało się zrobić. Zostały mi kurze w moim pokoju i umycie podłogi w kuchni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasz mąż__
zachciało się ślubu, macierzyństwa to teraz nie narzekać !!! na pewno wcześniej pisałaś tu "dlaczego nie chce mi się oświadczyć..." później "przygotowania w toku bo ślub już w tym..." facet zgodził się na wszyskto, więc czego ty jeszcze od niego chcesz ?? zastanów się nad sobą, inaczej Cię zostawi Wesołch Świąt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pełny podział obowiązków. Obydwoje robimy wszystko, czyli kto ma czas to robi, to co należy. Ja pracuję od pon do piątku od 7 do 15, poza tym studiuję Mąż co trzeci dzień 24 godz. + własna firma (różnie wychodzi to czasowo). Jeżeli trzeba to ja przyniosę drewno, jeżeli trzeba to mąż pójdzie z dzieckiem do lekarza. Wywiadówki, gotowanie, zakupy, sprzątanie domu i podwótka - robimy to wspólnie, kto ma czas ten robi. Czasami zagonię męża do czegoś, ale on wcale się nie buntuje. Czasami muszę go stopować, aby nie pracował za długo (remotnujemy dom), bo są dzieci i dla nich też musi być czas. Po 8 latach wspólnego życia przyznaję z czystym sumieniem, że to dobry układ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tirowiec..
do elcia1008 prywatna firma, ty pracujesz i palicie drewnem buuuhahahha chodzisz po chrust do lasu ;) ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Raffiiii
"prywatna firma, ty pracujesz i palicie drewnem buuuhahahha chodzisz po chrust do lasu" A jaki związek ma posiadanie firmy z paleniem w piecu bo nie kumam? Jak sie ma swój dom to i palić trzeba i nie ważne gdzie sie pracuje. A ze po chrust choszi to juz nie wiem skąd ten pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×