Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość justek80

poronienie zatrzymane :((((

Polecane posty

Gość justek80

wczoraj dowiedziałam sie, że seduszko mojego dzieciatka ( 9tc) przestało bic- tzw. poronienie zatrzymane, dzisiaj miałam łyżeczkowanie po którym moja forma psychiczna siegnęła dna, martwi mnie jednak fakt, że fizycznie wszystko jest ok, gdyby ktos wymazał mi pamięc nie odczułabym tak wielkiej straty, Chodzi mi o to, że nie czuję żadnych bóli, nie mam krwawien- nawet plamień CZY TO NORMALNE??? Nie zapytałm o to lekarza, bo gdy sie wybudziałm, to jego juz nie było, a nie mam po tym wszystkim szczególnej ochoty ( przynajmniej na dzień dzisiejszy) odwiedzac go w gabinecie. Piszcie jeżeli możecie rozwiac moje watpliwości. Dziekuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuję trzymaj się
🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justyn_a
bardzo mi przykro Trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze by tak któraś odpisała
na pytanie autorki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłaa*
witaj autorko.. ja mialam dokladnie tak samo.. 9 tydzien.. serduszko nie bije.. łyżeczkowanie.. Krwawiłam 10 dni.. to byl jak obfity okres, wec wydaje mi sie ze to dosc dziwne ze u ciebie tego krwawienia nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłaa*
przy tym mialam normalne dolegliwosci jak przy@.. czyli ból brzucha itp.. strasznie mnie to zastanawia ze uCiebie kompletenie nic sie nie dzieje.. ZE NIE KRWAWISZ..przeciez macica sie powinna czyscic po takim zabiegu.. hmm musisz pójscdo innego gina skoro do tamtego nir chesz isc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja poronilam w 2-3 tc sama sie oczyscilam nawet mocno krwawilam ale lekarze uznali ze nie trzeba zabiegu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłaa*
Zocha bo u Ciebie to było poronienie naturalne samoistne.. to byl sam początek wiec macica sie doskonale sama oczyszcza.. czesto sie to zdarza 2-3 tyg..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłaa*
czasem nawet sie nie wie ze sie jeste w ciazy.. a poprostu dostaje sie spuzniony @.. to jest ten 2-3 tyd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justek80
no właśnie, mnie też to zastanawia, bo od wczoraj nie robie nic innego jak tylko czytam o tym zasranym poroniniu zatrzymanym ( to jest cos okropnego, bo idziesz do lekarza pełna nadziei, bo przeciez nie krwawisz, nie masz bóli czyli wszystko ok a tu nagle taki szok) i wszedzie dziewczyny piszą, że sa bóle i krwawienia a u mnie nic, tylko zaraz po zabiegu, po przywiezieniu z zabiegówki jakies bardzo skape. Będę musiała jednak odwiedzić mojego lekarza ( bo to nie chodzi o niego - jest dobrym speacjalistą i wrazliwym człowiekiem), ale o sam fakt powrotu do tematu i jego rozdrapywanie., analizowanie itp.jeszcze nie teraz- za świeże. Dziekuje za podpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłaa*
Nie ma za coo;* Nie denerwuj sie ale.. spokojnie poczekaj do wizyty. mozliwe ze wykonali tak delikatnie i dobrze zabieg i dlatego krwawiłas tylko chwile.. oszczędzaj sie duzo ale załątw wizyte, wiem ze wracanie jest bolesne ale wierze ze to przetrwasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłaa*
zocha przepraszam cie ze zbagatelizowalam Twoją wypowiedz.. obojetnie w którym tyg sie poroni to itak jest ciężko dla matki która pragnie miec dziecko.. wiec wybacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justek80
przypomnia mi się ( bo byłam w takim szoku, że dalsze instrukcje lekarza nie docierały do mnie, chciałam juz tylko wyjść z tego gabinetu i sie popłakać), że w ramach " pocieszenia" mój lekarz powiedział mi, że nie bedzie konieczne zbyt duże rozwarcie szyjki- może stad ten całkowity brak objawów. Ale nic poczekam i po świetach go odwiedzę. Tymczasem wymazuje z mojego słownika słowo poronienie i spróbuje cieszyć sie nadchodzącymi Świętami. Życze Wam dziewczyny kolorowych pisanek, mokrego dyngusa i szczodrego Zajaczka. P.S. Jescze jedno pytanie - jeżeli zbyt osobiste to nie odpisujcie- czy po tych cięzkich przezyciach, które nie ominęły również Was macie teraz dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, też poroniłam pierwszą ciążę - w 10 tygodniu. Byłam w szpitalu, przed zabiegiem łyżeczkowania podali mi dopochwowo tabletkę na rozwarcie szyjki i niestety, podczas wizyty w toalecie i nasilającego sie bólu brzucha dziecko wprost wypadło ze mnie. Czułam, jak się wyślizguje, złapałam je w papier, oddałam pielęgniarkom. Wyglądało jak mały obły kokon, przysłowiowa fasolka. Tylko że było moim martwym dzieckiem. Do dziś to pamiętam, a stało się to w sierpniu 2006r. Po zabiegu, który polegał już tylko na doczyszczeniu macicy krwawiłam kilka dni. Teraz mam 2,5 letnią córkę i jestem w 30 tygodniu ciąży z drugim dzieckiem, na 99% chłopcem, więc głowa do góry kobieto. Wypłacz się i żyj dalej. Tego dziecka nie zapomnisz nigdy, ale będziesz miała kolejne. poza tym - nie jesteś sama i jedyna, to naprawdę przytrafia się wielu. Spokojnych Świąt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saleminka8
współczuje,sama poroniłam w 9 tygodniu ale zaszłamw kolejna ciążę miesiac później i dzisiajmam wspaniałego synka,głowa do kórykochana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariola12
srasznie mi ciezko o tym pisac.. chociaz polowa jak to przeczyta i tak nie bedzie wiedziala co czuje:( moje malenstwo umarlo wraz z momentem kiedy ja sie dowiedzialam.. mam juz prawie 20 lat i stracilam dziecko w wieku 19 lat) ( wiekszosc pomysli ze jestem za mloda zeby zrozumiec co to strata dziecka ktore sie kocha sama jak czytam takie cos to mialam takie wrazenie) mam 20 lat.. w wieku 19 lat (dokladnie 11.11.11 zrobilismy test z moim prawie narzeczonym) dowiedzialam sie ze jestem w ciazy (8tyg).. na poczatku szok i co dalej bedzie ( moja matka odeszka od rodziny jego zmarla na raka.. jego lubil pic..moj ojciec alkoholik.. ale Pawel ( moj narzeczony powiedzial ze damy sobie rade (bo on do bardzo biednych nie nalezal a ja niestety tak.. do ludzi ze musieli pozyczay zeby przezyc..) dokladnie panietam jak dzis ze 28.11 11 byla u gin. i mi powiedzial za macica zwezona i na USG mam przyjechac w srode 30.11. lublinie.. pojechalam tam z moim narzeczonym( czekalismy dlugo) przed usg powiedzialam Pawlowi ze zobaczymy malenstwo i ze uslyszymy bicie serduszka. Weszlismy razem (bo tak chcialam) podczas badanai (do pochwowego) lekarz pow ze cos jest nie tak i ze nie widzi serdudzka.. wyprosil pawla..poszedl po 2 innych lekarzy gin. przebadali mnie ... ja w placz (bo naprawde chcialam miec dziecko ktos powie ze cale zycie przede mna ale dla nmie to sie skonczylo zycie chcialam czegos stabilnego) trzech gin stwierdzilo ze to poronienie zatrzymane (nie rozunialam o co chodzi i bo to co mi mowil w tym pokoju nie docieralo do mnie.. nie rozumialam ich.. nie wierzylam) w koncu wyszlam i spojrzalam na pawla.. nie wiedzialam jak to powiedziec ( nie umialam sie wyslowic) ze nasze dziecko nie zyje..ja w placz i on tez .. pojechalismy do domu. lekarz powiedzial ze jak nie ma krwawienai to nie musimy sie spieszyc na zabieg usuniecia martwego zarodka i na pt mi wypisal skierowanie.. 2.12.11 przyjeli mnie do szpitala i o 21;30 zabieg zrobili:( nic nie bolalo podali cytotek na uspieniu i znieczuleniu ale jak mam pecha no to sie niestety obydzilam jak mnie wywozili z zabiegowego (do konca zycia tego widoku krwi nie zapomne)a najgorsze bylo to ze polozyli mnie z kobietami w ciazy i od 6 rano po zabiegu slyszalam bicie serduszek malenstw w bruchach innych pan serce peka w takich chwilach.. nie chce sie zyc jak sie wie ze wlasne sziecko matke przezylo.. a powinno byc na odwrot.. dzis jest 27.02.2012r a ja coraz gorzej sie czuje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość-mama
Ja też 3 dni temu w poniedziałek dowiedziałam się o tym, że moja ciąża jest martwa. Niczego nie przeczuwałam, to był 7 tydzień i miałam wszystkie objawy. We wtorek byłam już po zabiegu. Nie chciałam iść na zabieg do szpitala, bo przeczuwałam, że będą tam studenci i położą mnie na sali z innymi matkami. I bez tego czuję się podle. Dlatego pojechałam do prywatnego gabinetu i zapłaciłam za czyszczenie. Wiem , że nie każda kobieta może sobie na to pozwolić, ale dzięki temu spędziłam ten trudny czas w domu. Teraz muszę sobie wszystko poukładać na nowo. Nie wspomnę już o tym, że jak wchodziłam już na kozła i byłam bez majtek to lekarz jeszcze negocjował ze mną cenę. Zero empatii. Kobieta w szoku i upłakana, a on myśli tylko o pieniądzach. Przekonało mnie to, jakie to są wstrętne sępy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ecocentric
Witam, ja wczoraj miałam kolejna wizytę u lekarza. Za pierwszym razem ( w 5tyg 5 dniu) nie było jeszcze jednoznacznie widać zarodka. Lekarz kazał mi się pojawić za 3 tyg. Poszłam po dobre informacje, zobaczyłam na usg malucha i ogromnie się ucieszyłam że jest. Po czym lekarz stwierdził że nie widzi bicia serca dziecka a poza tym jest za małe , od razu dostałam skierowanie do szpitala. Nie przespalam całej nocy, wylalam z siebie morze łez.. Dzisiaj w szpitalu lekarze potwierdzili obawy o poronieniu zatrzymanym :( jest mi cholernie źle, w weekend miałam jechać do rodziny się pochwalić ciąża.. Zabieg mam mieć jutro póki co nie wiem jeszcze nic odnośnie dalszego przebiegu leczenia.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
EcoCentrik, bardzo współczuję. Trzymam kciuki za Ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ecocentric
. W sobotę wyszłam już ze szpitala, obyło się bez zabiegu lyzeczkowania. Ból fizyczny usmierzyła jedna tabletka, jednak psychiczny nadal został ;( i nigdy nie zniknie... Dziękuję za wsparcie, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy w tych tragicznych chwilach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×