Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

2010/2011 Rozpoczynamy starania!

Polecane posty

nie boj sie jak ja troszke przetrzymasz to jej nie zaglodzisz tylko na spokojnie niestety potrzeba duzo cierpliwosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ona przy piesi nie siedzi... wystarczy lika sekund i sie denerwuje, a mleka odciagnietego je duzo... 100 ml...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a i przetrzymac jej sie nie da, bo jak sie obudzi to jest taka glodna, ze robi strasznie duzo krzyku... przy tym robi sie czerwona i jak mam ja tak zostawic ?? noszenie na rekach nie pomaga, a o przystawieniu do cycka wtedy wcale nie ma mowy... musi natychmiast dostac jesc... takze probuje dajac jej troche butelki zeby sie uspokoila, pozniej smaruje sutek mlekiem i probuje... czasem jak sobie na spokojnie lezy i nie placze tez probuje... ale ciezko nam to idzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nakarm ja na snie tzn jak wiesz ze sie bedzie budzic to moze pociagnie i nie zdazy sie rozbudzic i rozzloscic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciezko... nie wiem czy cos z tego wyjdzie... no ale dalej walczymy... polozna mowila, ze czasem dzieci zaskakuja kolo 5,6 tyg wiec moze i z nia tak bedzie... a co tam u Ciebie ?? jak sie sprawy maja ?? a gdzie reszta dziewczyn ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a u mnie czekanie w piatek bede wiedzic czy sie udalo czy nie juz nie wyszukuje oznak ewentualnej ciazy bo zwariuje nadzieja oczywiscie jest ale juz sie nie nakrecam ze tym razem sie udalo bo po tem jest ogromne rozczarowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vi mam nadzieje, ze juz niedlugo sie bedziesz cieszyla karmiac mala. Kazda z nas to czeka, zeby sie tego nauczyc, wiec glowa do gory, bedzie dobrze. Niki trzymam kciuki zeby sie udalo, rozumiem jak okropne jest ciagle wyszukiwanie objawow ciazy, najgorsze jest to czekanie na wynik, zobaczy sie te dwie kreseczki czy znowu nie. Licze ze w piatek bedziesz miala dla nas dobre wiadomosci;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niki ja tez trzymam kciuki za dobre wiesci w piatek :) tez doskonale znam gorycz rozczarowania po kazdym cyklu :( oby bylo dobrze :) anitia a jak tam u Ciebie ?? uspokoilas sie troche ?? to juz 11tc chyba leci co ?? zobacz jak to szybko idzie do przodu :) ja tez dopiero dowiedzialam sie ze jestem w ciazy a Hania juz 2 tyg skonczyla :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o patrze na stopkę i to już 12 tydzien :) a moze i nawet 13 sie zaczal :) super :) :) :) a my nadal butelkujemy... chociaz w sumie nie wiem czy nie wychodze na tym lepiej. Hania duzo je na raz a tak jakby miala tyle z cyca zjesc to by wisiala po 2 godziny i zanim by skonczyla znowu by byla glodna... a tak i tak je moje mleko tylko z butelki, najada sie, ladnie spi i jest pogodna jak ma czas czuwania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny mam taka wielka ochote zrobic test ale maz mi nie pozwala :) czekam do piatku mam isc na bete tak o objawach to chce mi sie caly czas jesc a u mnie jest okolo 35C stopni i przy takim upale to nigdy nie mam apetytu np. dzisiaj wyszlismy na kolacje i zjadlam dosc duzo i normalnie bym tyle nie zjadla a po drugie starczylo by mi to na dlugo a tu 3 godziny minely i jestem glodna :( zobaczymy byle do piatku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lepiej pocekaj do piatku... wiem ze latwo mowic, ale jeszcze niedawno sama przezywalam to samo, takze teraz podwojnie trzymam za Ciebie kciuki :) nawet Hania zaciska piastki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niki wstrzymaj sie z testem, nawet jesli bys teraz zrobila, moze byc jeszcze za wczesnie i tylko sie rozczarujesz, a po co. Vi, wlasnie mi sie zaczal 12sty tydzien. W przyszlym tygodniu w czwartek mam usg. Juz niby sie troche uspokoilam, ale wiesz, czasami dalej jednak sie boje wiesz sama jak to jest. Pamietasz jak ty sie balas czy wszystko w porzadku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anitia doskonale pamietam jak panikowalam... zreszta teraz jest chyba jeszcze gorzej... podskakuje jak oparzona na kazdy dziwny dzwiek Hani... takze obawiam sie ze po ciazy strach nie mija a przychodzi z wzmozona sila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem dziewczyny poczekam tylko jak wczesniej robilam test i byl negatywny to jak szlam na bete to bylam tak jak by nastawiona ze i tak z tego nic nie bedzie a teraz jak sie udalo to bedzie siwtna wiadomosc a jak nie to wielkie rozczarowanie. Vi ja sprawdzalam co kilka minut czy moja corka oddycha do dzisiaj mi tak zostalo w nocy ide sprawdzic czy wszystko ok :) My mamy tak juz mamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niki to może tym razem jak zrobisz inaczej i najpierw bedzie beta zamiast test przyniesie szczescie :) trzymam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tym razem wszystko bylo inaczej zawsze byl pechezyk z lewej strony tym razem byl z prawej do tego za kazdym razem ( za sugestia lekarza) przytulalismy sie dosc duzo po inseminacji tym razem mniej wszystko robimy inaczej moze tym razem sie uda '

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w takim razie nie zostaje nic innego jak z calych sil trzymac kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niki relacjonuj nam jak tylko szybko sie dowiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a gdzie reszta??/ jestem bardzo ciekawa jak tam nerwus berdzo dawno jej nie bylo dziewczyny odzywac sie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez jestem ciekawa gdzie sie podziewa reszta... nerwus juz chyba przy koncu ciazy powinna byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja nie moge doczekac sie juta ale sie boje rozczarowania . od kilku dni musze sie polozyc w ciagu dnia taka jestem zmeczona piersi mnie bola caly czas jestem glodna i juz tak troszke mialam nadzieje zemoze tym razem sie udalo. I dzisiaj przeczytalam ulotke do luteiny i juz sama nie wiem co myslec bo opisane skutki uboczne to zmeczenie ( ale jak od kilku dni jestem zmeczona a luteine biore od 2 tygodni) i jeszcez pisze ze piersi moge byc bolesne i wrazliwe ja juz nic z tego nie wiem byle do jutra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześc dziewczyny. Vi zazdroszcze Ci Malutkiej :) mój maluszek też byłby już na świecie.... no ale nic nie zrobie,no nie? duuuuużo zdrówka dla Hani :) a Ty jak sie czujesz? jak wspominasz poród? Niki trzymam kciuki:) jutro sie wyjaśni,napisz potem co i jak,będziemy czekać :) ja nie moge sie doczekać kiedy my będziemy mogli sie zacząć starać :) buziaki dla wszystkich babeczek 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monia nie masz co zazdroscic, bo niedlugo sama bedziesz miala maluszka :) ja w to bardzo wierze i trzymam za Ciebie z calych sil kciuki, wlasnie dlatego, ze Twoja historia jest mi wyjatkowo bliska :) co do porodu to od poczatku mialam wrazenie, ze wszystko dzieje sie obok mnie...najbardziej przoezylam pobyt w szpitalu... przez to wszystko dwa razy mialam silne zalamanie i poczatki baby bluse'a... nie bylo lekko... Grzesiek włączył sobie pokera a ja ze złością (taka udawaną) wstałam z łóżka i chciałam mu wkręcić, że odchodzą mi wody, bo miałam wrażenie, że mam duże upławy... no i wstałam a tu faktycznie coś leci... no ale żółto-zielone (hmm zesikałam się??) patrze na niego i mówię co to?? na co on "no co wody Ci odeszły" i stoję w tej kałuży i pytam co teraz...po czym otrzeźwiałam, że zielone wody to już nie zabawa... panika... szybkie wyjście z domu... w samochodzie już dostałam skurcze co 2 min. Na izbie pani oczywiście bardzo nie miła, miała tysiąc pytań. Moja mama spanikowana zaczęła pytać czy nie może najpierw sprawdzić tętna dziecka a później zadawać pytania... przecież zielone wody to nie czas na pogawędki. Na co "miła" pani powiedziała, żeby jej nie pouczać, bo wie co ma robić, a jak będą na nią krzyczeć to będzie wszystko jeszcze wolniej robić :/ no nic poszliśmy do pokoju na ktg... wody ciągle się ze mnie lały... na szczęście tętno prawidłowe, więc wypełniamy ankietki :/ skurcze co minutę. Wreszcie zaprowadziła nas do sali. Miałam prywatną salę. Niestety cały czas musiałam być podłączona pod ktg i leżeć na płasko, a skurcze były krzyżowe... także myślałam, że wgryzę się w to łóżko... lekko nie było... G. co chwile wychodził na korytarz...niby mamie przekazywać informacje ;) na szczęście wszystko poszło bardzo szybko, chociaż już w połowie krzyczałam że już się tak nie bawię i idę do domu...no i przez te wszystkie ankietki duperele, szmery bajery, nabijanie się z moich karteczek i przypominania mi, że oni wiedzą co mają robić podali mi antybiotyk dosłownie przed wyjściem główki... nie zdążył dojść do łożyska (wtedy jeszcze tego nie wiedziałam)... mała miała obwiązany brzuszek i nóżki pępowiną przez co jak wyszła to pępowina się urwala i obryzgała pół sali krwią... ale krew to pikuś... dzień wcześniej miałam imieniny (tort, duży obiad i te sprawy) ;) a w dzień porodu zdążyłam zjeść mega jajecznice z cebulką ;) także sorrki za wyrażenie, ale dosłownie zasrałam sale ;) cały czas powtarzałam tylko "przepraszam, przepraszam" ;) na szczęście nikt nie zrobił mi z tego powodu nieprzyjemności. No a później zaczął się koszmar... złe wyniki wymazu...antybiotyk przed porodem nie zadziałał... dziwne żeby było inaczej skoro tak późno go podali... i jedną dawkę zamiast 4 :/ wysokie crp dziecka :( mój płacz i początek baby blus'a... koszmar... patrzyłam na mała i płakałam... brałam ją na ręce i bujałam się jak sierota płacząc... nie byłam w stanie nic koło niej zrobić... żeby nie G to nie wiem jak to by się skończyło. Po 2 dniach trochę się uspokoiłam... po kolejnych 2 kolejny koszmar... crp nadal wysokie :( płacz i pogłębienie depresji... patrzyłam jak inne dziewczyny przychodzą i wychodzą a ja ciągle zostawałam... lekko nie było... lekarze nic nie chcieli mówić jak pytałam to usłyszałam "trzeba skończyć medycynę i co mam to teraz pani tłumaczyć wszystko" i zatrzasnęła drzwi... kolejna próba uzyskania odpowiedzi na pytanie co się dzieje z moim dzieckiem skończyła się odpowiedzią "będzie pani tak co 15 min pytać" koszmar... jak był obchód to mnie się już nawet nie pytali jak się czuję...patrzyłam jak moje malutkie 3 dniowe dziecko ma pokłute dłonie, nadgarstki, łokietki... 2x dziennie przez wenflon podawali jej antybiotyk... mała wierzgała nóżkami, a ja zaciskałam zęby żeby nie płakać...każda wizyta pediatry była dla mnie nadzieją, że będzie dobrze patrzyłam na lekarza i szukałam jakiejś iskierki nadziei czegoś czego mogłam się uczepić, dobrego słowa... ale byłam zbywana... po drugich złych wynikach przeniosłam się do prywatnej sali... i powiem Wam, że to były dobrze wydane pieniądze... pomijając komfort to tam lekarze zupełnie inaczej do mnie podchodzili... tak po ludzku :) spędziłyśmy w szpitalu 10 dni i to były najgorsze dni w moim życiu... nie wiem czy będę jeszcze miała dzieci, ale nie dlatego, że poród boli... (chociaż czułam nawet jak mi się kości miednicy rozchodzą, ajk wychodziła główka), ale boję się, że lekarze znowu dopuszczą się jakiegoś zaniedbania... w wypisie ze szpitala nie mam w ogóle wpisanego antybiotyku co jest dowodem czarno na białym, że znając sytuację dopuścili się zaniedbania... ciągle myśle co z tą sprawą zrobić... nie chciałabym żeby kolejna mama musiała tak cierpieć patrząc na ból dziecka jak ja...nawet teraz jak to piszę czuję jak mi ściska gardło... sorrki za taki długi wywód, ale chyba gdzieś musiałam to "wywalić"... niki jutro jak tylko bedziesz cos wiedziec daj koniecznie znac... bede tu z niecierpliwoscia zagladac od rana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże Vi nie wiem co napisać... okropność... tych naszych lekarzy powinno sie w dupe kopnąć,jak nie zapłacisz to Cie oleją... normalnie brak słów... tyle musiałyście sie nacierpieć :( pogadaj z G. i zadecydujcie co dalej bo to poważna sprawa. Ciesze sie,że jest już dobrze :) Hania to taki cukiereczek malutki :) mnie jak usypiali w szpitalu do łyżeczkowania to sie zastanawiałam czy sie obudze :o strach sie bać naszych szpitali. Trafiłam na taki wątek co babce robili cesarke i lekarz podczas tej cesarki rozciął jej jelito i zaszył brzuch. Kobieta w sepsie leżała i w śpiączce farmakologicznej. Ciężko z nią było,ale na chwile obecną jest w domu już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa Vi i wiesz,ja zazdroszcze w pozytywnym sensie :) żebyś sobie nie pomyślała źle o mnie :) życze Wam jak najlepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez czytalam watek o tej kobiecie... biedna...dobrze, ze wszytsko idzie w dobra strone :) a z ta zazdroscia nic zlego sobie nie pomyslalam :) wiesz dalej martwie sie o Hanie, w koncu to takie malenkie dziecko a bylo tyle dni ogromnymi dawkami silnego antybiotyku faszerowane... nie wiadomo czy nie bedzie z tego jakichs komplikacji... kazda jej kupke ogladam sto razy i kazdego dnia sie martwie, ze w srodku moze byc jakas infekcja ktorej nie widac... a bakteria, ktora sie zarazila moze prowadzic nawet do sepsy i smierci... ja jak szlam do szpitala to mialam w kazdym dokumencie przyklejona karteczke, na ktorej czerwonym mazakiem duzymi literami pisalo, ze musze miec podany antybiotyk...a oni chodzili i smiali sie z moich kartek "o prosze panie doktorze niech pan zobaczy jaka przezorna pacjentka..." i w koncu nie zdazyli... jak o tym mysle to cisna mi sie na usta same przeklenstwa... a moj lekarz, ktoremu grube pieniadze placilam za prywatne wizyty czasem kilka razy w miesiacu, mimo ze byl na dyzuze jak rodzilam to nie przyszedl mimo, ze maz go wolal... a wiedzial jak bardzo sie martwilam tym czy podadza na czas ten antybiotyk... pozniej po porodzie do mnie zajrzal (jeszcze wtedy nie wiedzial jakie sa wyniki, ja tez nie wiedzialam) jak sie wydalo i glosno sie na oddziale zrobilo, ze nie przeleczyl u mnie w ciazy tej infekcji to juz ani razu przez 10 dni sie nie pojawil... nie wiem czy teraz nawet na kontrole do niego pojde... ehh no kolejny raz przepraszam, ze sie tak dlugo rozwodze, ale widac nadal we mnie to wszystko siedzi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vi nie przepraszaj,możesz tu wszystko pisać. My to zrozumiemy! Wyrzuć to z siebie. Po tym co piszesz to jak dla mnie to Twój gin ewidentnie zaniedbał sprawe,szpital tak samo. Ja chyba bym tak tego nie zostawiła... sama nie wiem co Ci poradzić kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem sama czy coś z tym robić... nie chciałabym żeby jeszcze jakieś dziecko musialo cierpiec przez to, ze lekarzom sie wydaje, ze pozjadali wszystkie rozumy... rodzilam 4,5 godziny... gdyby podali mi antybiotyk tak jak prosilam moje dziecko urodziloby sie zdrowe... ale woleli sie smiac ze mnie... chodzic w kolko i mnie olewac... kazac wypelniac durne ankietki... tak jakbym nie mogla tego zrobic po podaniu antybiotyku... jesli okaze sie, ze moje dziecko ma przez to jakies komplikacje to porusze niebo i ziemie zeby ktos za to odpowiedzial... a poki co nie wiem czy ze strachu przed szpitalem zdecydowalabym sie na drugie dziecko... patrze na nia jak robi slodkie miny i nie wiem co bym zrobila jakby cos jej sie stalo...dlatego w szpitalu ze strachu balam sie nia zajmowac... nie wiem moze to glupie, ale tak bardzo sie balam, ze cos jej sie stanie, ze nie chcialam jej z calych sil pokochac...za drugim razem jak uslyszalam ze wyniki sa nadal zle wpadlam w taka histerie, ze myslalam ze sie juz z tego nie podniose... plakalam cale dwa dni i cale dwie noce... dzieki, ze sobie tak tu moge poklepac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest poważna sprawa i musisz to z G. obgadać. Naprawde ogromnie Wam współczuje,że tyle musiałaś przejść :( Wiesz nie dziwie sie,że "bałaś" sie pokochać Hanie. Ja jak miałam te plamienia i byłam u lekarza i potem było dobrze to nie cieszyłam sie za bardzo. Czułam,że coś sie stanie. Że będzie źle. Pamiętam jak jeszcze koleżance mówiłam,że nie wiadomo czy ciąża będzie. A ona do mnie co za głupoty gadam. Ale u Was już będzie dobrze,zobaczysz. Strach pozostanie,z czasem będzie mniejszy i zniknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×