Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Samotna 26,5

Samotność to taka straszna trwoga??

Polecane posty

Gość Samotna 26,5

Witam wszystkich bardzo serdecznie! Mam 26,5 roku, za sobą różne związki. Od ostatniego, który był dla mnie bardzo ważny i nie wypalił, minęły już ponad 3 lata. Od tego czasu jestem sama. Mam wrażenie, że coraz trudniej jest mi chociaż zacząć jakąs znajomość inną niż koleżeńską. Czasem myślę, że po tym wszystkim mam jakąś blokadę. Niby nie boję się związku - bardzo go chcę, bardzo chcę już mieć z kim dzielić życie, dobre i złe chwilę. Bardzo chcę być z kimś, kto będzie moim prawdziwym partnerem- kumplem przyjacielem i mężczyzną mojego życia. A może jednak się boję, może podświadomie boję się, że już kolejny raz nie dam rady przeżyć tak strasznego zranienia a może nie wierzę już, że taka wspaniała odwzajemniona miłośc mnie spotka. Jakiś czas temu będąc sama nie przeszkadzało mi to. Realizowałam swoje plany, ta samotność dawała mi wolność. Teraz jednak odbiera mi zapał i urok mojemu życiu. Mam znajomych, mam przyjaciół, mam pracę, ale ta samotność i te coraz częstsze doły i apatia odpbierają mi radość życia. Jak Wy to widzicie? Jak Wy sobie radzicie z samotnościa? Macie jakies dobre rady? Możecie wskazac mi jakies pozytywy samotności? Ja uważam, że wszystko w życiu ma swój cel, czekałam na miłość, byłam pewna, że przyjdzie. Ale teraz już nie wiem. Nie chcę tak życ. Zapraszam do dyskusji, podzielcie się swoimi doświadczeniami. Pozdrawiam Wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem, samotność jest wspaniała, ale chyba nie na dłuższą metę. Ale takie pragnienie bycia z kimś, chyba powoduje całkiem odwrotny skutek. Kiedy człowiek ma gdzieś randki, spotkania - to wtedy ma powodzenia, a gdy chce mieć kogoś na stałe to nagle okazuje się, że nikogo chętnego nie ma. Nie wiem co Ci poradzić, miałam kiedyś podobnie. A teraz? Teraz staram się czerpać z życia i nie tęsknić za czymś co może nigdy nie przyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość avilla
ehhh, ja tez mam juz dosyc tych samotnych weekendow, dni i wieczorów....wtedy nie moge sobie miejsca znalezc... doskonale cie rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna 26,5
????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz...dzisiaj miałam chwile czasu na zatrzymanie sie i podumanie...kiedys nie wyobrazałam sobie bycia samej...na siłę łatałam zwiazek,ktory i tak sie rozpadł,by tylko nie zaznac samotnosci...bałam sie jej...sądziłam,ze bez meskiego ramienia zyc nie bede umiała...teraz od pol roku jestem sama...gdzie kiedys do głowy by mi nie przyszło,ze sobie poradze i ze istnieje samotnosc z wyboru...zawsze sadziłam,ze ludzie samotni to tacy,ktorzy nikogo nie znalezli...a to nieprawda...to moj wybor...samotnosc...nie chce byc juz raniona...jest mi tak dobrze...uspiłam zmysły,uczucia...pewnie,czasem mi brakuje,tym bardziej,ze raczej jestem zywiołowa...ale odtracam na kazdym kroku...mam dziwne przeczucie,ze zostane juz sama...ale mozna i tak zyc...wybor kazdego z nas jest rozny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna 26,5
Dziękuję Wam bardzo za wypowiedzi. Założyłam ten topik, bo jestem pewna, że mnóstwo ludzi się czuje w ten sposób. Ja naprawdę nie wiem, co się dzieje, bo mam wrazenie, że ludzie generalnie do mnie ciągną, ufają mi, zwierzają się, jestem bardzo towarzyska i w ogóle a jednak nie mogę znaleźc tej jednej osoby. Po tych swoich doświadczeniach inaczej patrzę na facetów, mam już taki tryb prześwietlania ludzi i od razu patrzę, czy nie ma tych cech, które mnie wcześniej raniły, czy z tym człowiekiem da się stwirzyć stały związek i bardzo często okazuje się, że nie. Jak Wy to widzicie? Dlaczego tak się dzieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość avilla
wiem tez ze kto nie jest obecnie w takiej sytuacji to cie nie zrozumie...ten kto tego nie przezyl rowzniez...pocieszac to ja tez potrafie ale pozniej to ty i tak zostajesz z tym problemem sama i sama musisz sobie radzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcd itd
o ! w koncu jakis topik o samotnosci jestem w podobnym wieku i samotnosc coraz to bardziej mi doskwiera ,staje sie bolem niemal fizycznym.. praktycznie cale zycie sama,tylko krotkie zwiazki,w ktorych tej drugiej osobie na mnie nie zalezalo,z pelna odpowoedzialnoscia moge powiedziec ze nie doswiadczylam jeszcze nigdy uczucia milosci odwzajemnionej,moge sobie tylko wyobrazic,tak bardzo za tym tesknie,akle z kazdym dniem coraz bardziej czuje ,ze mnie to omija i ze jest coraz mniej prawdopodobne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość avilla
ciezko jest na ten temat cokolwiek stwierdzic...bo pzeciez mozesz byc dlugo w zwiazku i moze byc naprawde dobrze a pozniej jednak dochodzi do rozstania i ciezko jest podac przyczyne (albo nie chca podac prawdziwej) ale samotna 26,5 pisalas ze od 3 lat nikogo nie masz...tzn ze nie umawiasz sie na spotkania, randki??? pzrez ten caly czas z nikim sie nie spotkalas czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna 26,5
Ja już nawet nie chce pisac, jakie czasem pesymistyczne myśli mnie nachodzą, bo nachodzą.. czasem wręcz mam wrażenie, ze na tym świecie moga mieć wszystko oprócz miłości, jakiej szukam. Myśle, że zmieniło się dużo na świecie, że ludzi nie chca się angażować, że faceci nie chcą zobowiązań, ale też uważam, ze jest coś za tym wszystkim. Naprawdę myślę, ze nasze życie zdeterminowane jest przez nasz umysł, mechanizmy psychologiczne, przekonania często nieuświadomione, mam wrażenie, że to, co nas blokuje jest w nas samych... Co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety ale trudno znaleźć kogoś podobnego do siebie, taka drugą połówkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz rację autorko, w naszych umysłach jest jakaś blokada, której sobie nawet nie uświadamiamy, A z każdym następnym nieudanym "związkiem" to się jeszcze pogłębia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna 26,5
Nie, to nie jest tak, że przez 3 lata nie działo się kompletnie nic. Zdarzało się, że poznałam kogoś z kim się pospotykałam, ale szybko wychodziło na wierzch, że tak naprawde nic nas nie łaczy, że możemy ewentualnie być przyjaciółmi albo kochankami, ale nie tego szukam. Tzn. te przyjaznie, które powstały zawsze są bardzo cenne, ale nie potrafie sie spotykac z kims, z kim nie czuję tej bliskości dusz, wiecie o co chodzi? Z kimś, z kim nie łaczą mnie pasje i w sumie jest mi wszystko jedno czy sie spotkamy czy nie. W tym czasie poznalam tez faceta, ktory bardzo mi zaimponował swoim intelektem, ale tez szybko okazalo sie, ze jest żonaty, dzieciaty i zdradza swoją zone na prawo i lewo. Generlanie te znajomosci zawarte w ostatnich latach okazały się PUSTE. Teraz tez jets ktoś, komu na mnie zależy, ale ja nie potrafie tej osobie nic z siebie dac oprocz przyjazni. Nie tesknie za nim, nie pociąga mnie, nie ciesze sie, kiedy pisze....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość avilla
u mnie z kolei jest tak ze jestem otwarta na poznawanie tej soby, na to zeby cos z nia stworzyc i nagle ktos odwraca sie ode mnie i wbija mi noz w plecy :( mloda juz tez nie jestem, nie wiem co ich ode mnie odpycha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcd itd
ja tez coraz bardziej wierze w to ze milosc i szczescie nie sa dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam jeszcze tak, że z tymi osobami, które są mną zainteresowane nie da się nic stworzyć, a z tymi, które mi sie spodobają - to znowu one nie są zainteresowane mną :( Czesto jeszcze jeszcze tak, że jak nawet po fajnej imprezie spotkam sie z facetem i zaczynamy gadac to znów wychodzi na wierzch, że z niego dzieciak, który w ogóle nie wiem, czego chce, ale na pewno nie jest gotowy na związek jakiego szukam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skąd przekonania, że nie zasługujemy na szczęscie? Przeciez to bzdura, wiemy o tym świadomie, ale ja np. czuje w sobie taki cien, taki głos. Oczywiscie staram sie to wyeliminować, wykasowac, ale czasem wraca.. Dodatkowo mam wrażenie, że in bardziej chcę z kimś być, tym szansa na zrealizowanie tego bardziej ucieka... :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna 28 i 20 dni
poza tym ze jestem nieco starsza od autorki i od mojego dluzszego zwiazku ostatniego minelo 5 lat to odczucia mam zupelnie identyczne. I nie wierze juz prawie ze to sie zmieni, bo im dalej tym gorzej i tym trudniej mi nawiazac znajomosci takie nie czysto kolezenskie i w ogole poznawac nowych ludzi. Tez mnostwo razy sie spotykalam przez te lata z roznymi facetami, ale max co wytrzymalam (albo facet ze mna) to 5 miesiecy. A wszystko wydawalo mi sie takie "plaskie" i puste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ja mam jeszcze tak, że z tymi osobami, które są mną zainteresowane nie da się nic stworzyć, a z tymi, które mi sie spodobają - to znowu one nie są zainteresowane mną " mam to samo...dlatego wolę juz bez palpitacji serducha doczekac lat poznych...wiem wiem...27 lat...ale mam dzieci...skupie sie na nich...zresztą,jak ktos moze mnie pokochac skoro ja sama siebie nie lubię...ani siebie a tym bardziej swojego ciała...dlatego jak widzisz ,są osoby{jak ja] ktore wybrały przewidywalne samotne zycie...specjalnie chowając sie przed swiatem i unikajac jakichkolwiek sytuacji...praca,obowiazki i dzien mija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna 28 i 20 dni
jak czytam slowa autorki to mam wrazenie jakbym czytala moje mysli. Co najlepsze znajomi i koledzy uwazaja ze taka dziewczyna jak ja nie moze byc sama :D podobno atrakcyjna, wyksztalcona, z dobra praca i wieloma zainteresowaniami. Tylko kurcze to wszystko przestaje mi wystarczac i mnie cieszyc, jesli nie moge tego dzielic z kims o kim powiedzialabym - facet mojego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zauważyłam naprawdę ostatnio, że ta samotnośc, niespełnione pragnienia i narastające rozgoryczenie nie wiem czy ujawniają czy produkują u mnie okropne cechy... wstyd, sie az do tego przyznac, bo chciałoby sie o sobie dobrze myslec, ale zaczynam miec niechęc do ludzi szczęsliwych w miłości... Przez nich czuję się jeszcze bardziej samotna, jakkolwiek nisko i kretyńsko to zabrzmi ostatnio dla mnie najgorszą wiadomością jest to, że ktoś z moich znajomych się zakochał czy bierze ślub... Dlaczego? Dlatego, ze ja sie bede czuja jeszcze bardziej samotna, bo te osoby nie beda miec dla mnie czas i wypadną z kręgu znajomych. Zauważyłam też, że zerwałam kilka przyjaźni z koleżankami, które się szczęsliwie zakochały... Kiedy te przyjaźnie zrywałam myslałąm, ze chodziło o inne sprawy, natomiast teraz myślę, że albo tak naprawdę nie mogłam patrzeć na ich szcżęscie, bo wtedy moje nieszczęscie wydawało się większe, albo chiałam je ukarać... Dżizas jakie dno, chciałam je ukarać albo chociaż sprawić, że tracąc mnie jako przyjaciółkę, żeby same poczuły się gorzej, żeby miały poczucie straty.. Wiadomo, że każda osoba, która ma cokolwiek rozumu, będzie miała mnie głęboko w dupie, bo i tak ma już kogoś, kto jej wypełnia życie i jedyną osobą, która najwięcej straciła jestem ja... DNO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna 28 i 20 dni
ja tez stracilam pare kolezanek, ktore albo wyszly za maz albo sa w zaawansowanych zwiazkach, ale nie dlatego ze tak chcialam raczej. Jednak te kontakty inaczej juz wygladaja jak ktos zaklada rodzine, ma dziecko itd. A ja co? wiecznie sama, nie ma sie jak spotkac parami, wiec moge byc najwyzej jak piate kolo u wozu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najpierw czujesz złość...wściekłosć...unikasz przeludnionych przed-wakacyjnych spędów zakochanych par...bo czujesz wnerwa,dlaczego akurat Ty jestes sama...no krde dlaczego???? nie ma nikogo,kto pozwoliłby zaznac szczescia...pozniej przychodzą łzy,rozpacz az w koncu przyzwyczajasz sie do mysli,ze jestes sama...wiem,ze boli...powiem jedno...zobaczysz,niedługo kogos z pewnoscia spotkasz,bo samotnosc nie jest Twoim wyborem tylko stanem przejsciowym...zycze jak najlepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogarnia mnie, przenika mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Hmm wiem sama po sobie, mając +25 lat, to coraz częściej ma się myśli, że zawsze będę sama, skoro nie mam teraz nikogo...To naturalne, to czas kiedy zazwyczaj kończy się studia, takie życie na luzie, no ale nie zamykaj się przed znajomościami nowymi, nie szukaj na siłę, ale też nie czekać na księcia z bajki zamknięta na 4 sputy w domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Kiedyś uważałam, że to straszny banał, jak ktoś mówił, że w najmniej oczekiwanym momencie spotkam miłość życia...do czasu, aż tak się zdarzyło, to by jak grom z jasnego nieba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki wszystki. Słuchajcie ja nie załozyłam tego topiku tylko po to, zeby sobie popisac, chcę żeby ludzie dzielili si,ę swoimi doświadczeniami i żbyśmy do czego doszli, zrobili sobie taka psychoanaizę, żeby coś z tego wynikło, żebyśmy się doszukali też własnych błędów i żeby sytuacja dla nas wszystkich obróciła się na lepsze. To ostatnie odkrycie opisane w ostatniej wypowiedzi było dla mnie samej SZOKIEM. Zawsze uważałam się za osobę w porządku a tu nagle okazało się, żę jest we mnie tyle gówna, a moje przyjaciółki miał we mnie wroga, który im źle życzył. Sama taka informacja na swój temat boli, ale tez pozwala przemyslec sprawy i am nadzieje, ze kiedys odzyskam te utracone przyjaźnie. Zapraszam też do dyskusji facetów, oni na pewno też się tak czują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×