Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość do co za bzdury i inne

Co powinien umieć 4latek????????????????

Polecane posty

Gość do co za bzdury i inne

Mam prośbę, mam dosyć niesfornego prawie 4 latka. Ogólnie to jest kochane dziecko ale niestety rozpieszczane przez babcię czego mam niekiedy efekty. I tak jeśli coś chce to wymusza to płaczem na co nabiera się tylko babcia ale jak widać wystarczy, żeby dalej się tak zachowywał, ja osobiście walczę z tym jak mogę. W dniu dzisiejszym pani w przedszkolu przeprowadziła ze mną rozmowę, właściwie prawie nawrzeszczała na mnie o zachowanie mojego dziecka. W kilku przypadkach zgadzam się z nią i wiem, że jego niektóre zachowania są złe (np.wylał wodę w łazience dwa razy, albo to, ze chce coś wymusić płaczem) ale niektóre rzeczy są dla mnie dziwne. Pani powiedziała, że dziecko powinno samo potrafić się ubrać i rozebrać. Rozbierać się potrafi (ciężej z koszulkami z długim rękawem ale też rozbierze) ale z ubraniem troche gorzej, wiadomo, że majtki czy spodnie ubierze ale gorzej z butami czy kurtką. Powiedziała, że od września jej nie interesuje ubieranie dzieci bo mają wszystko umieć same. Wtedy dzieci będą miały po 4 latka, czy takie dziecko powinno już wszystko same zrobić? Liczę na normalne wypowiedzi a nie wyzwanie mnie, to moje pierwsze dziecko, nie mam rodzeństwa i nie mam pojęcia ile powinno umieć takie a takie dziecko. Normalnie by mnie to nie zastanowiło tak i przeprowadziłabym jakąś musztrę i naukę w domu ile wlezie ale po wszystkim podeszła do mnie mama dziecka z innej grupy i powiedziała, że mam się nie przejmowac tym bo z tego co on widzi to ta pani nie ma podejścia do dzieci, że osobiście widziała, jak kiedyś jedno dziecko zsikało się a ta pani na korytarzu przy innych dzieciach i masie rodziców darła się po nim a to dziecko płakało, że ciągle widzi jak poucza rodziców, że wszystko jest źle robione. Ja miałam z nia do tej pory 2 takie rozmowy (pierwsza kiedy po dłuższej nieobecności przez chorobę, na początku przedszkola, moje dziecko przez kilka dni potrafiło się 2 lub 3 razy zsikać w przedszkolu, trwało to chyba ok. tygodnia, wtedy ta pani nawrzeszczała na mnie tak, że pół przedszkola słyszało). Ja wiem, że tam jest wiele dzieci, że musi byc porządek, że dzieci powinny umieć się zachować itd. i zupełnie to popieram tylko zastanawiam się czy faktyczenie 4 latek powinien już być zupełnie samodzielny. Szczerze powiem, że rozmowa z tą panią jest zawsze przykra, mówi bardzo podniesionym głosem, za każdym razem z wyrzutem. Wtedy kiedy pierwszy raz przeprowadzała ze mną rozmowę powiedziała, że skoro on tak robi to może się nie nadaje do przedszkola. Dzisiaj się dowiedziała, że moje dziecko jest niedojrzałe społecznie. Ja na prawdę nie jestem jedną z tych matek, że o moim dziecku wolno tylko dobrze, sama dobrze widzę kiedy zachowuje się niewłaściwie i staram się walczyć z tym. Niestety o tym, że nie chce ubierać butów dowiedziałam się dzisiaj i zakomunikowała mi, że od jutra ona już nie będzie mu pomagać, wolałabym jakby mi powiedziała wcześniej o pewnych rzeczach, żebym ja miała czas zareagować a nie wtedy kiedy ona się wkurzy na maksa, no ale to już zupełnie inna sprawa. Proszę o radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak jakas baba z przedszkola mogla na ciebie nawrzeszczec? :o jak ona mogla wrzeszczec na dzieci! to jest jej zasrany obowiazek pomagac dzieciom i sie nimi nalezycie zajac, jak jej sie nie podoba to won! tyle w kwestii co ja o tym sądze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do co za bzdury i inne
Kurczę tak się rozpisałam, że pewnie nikt nie przeczyta :( Jego niesforność polega na: -wymusza to czego chce a niedostanie płaczem, -nie chce zrobić czegoś czego nie potrafi-nie umie ubrać tych butów i nie chce próbować, tylko mówi, że nie umie i nie ubiera, -trzeba mu powiedzieć parę razy, żeby zaczął sprzątać swoje zabawki. Poza tymi rzeczami to jest bardzo kochane dziecko, bardzo uczuciowe, jak go o coś poproszę, żeby coś wyrzucił mi do śmieci albo pomógł wyciągnąc pranie z automatu to chętnie pomaga. Jest bardzo mądry, sama pani z przedszkola powiedziała, że robi rzeczy, jakieś układanki, gry, których nie potrafią inne dzieci, zna literki, cyferki. Jest bardzo pogodny. A ona np. powiedziała mi, że według niej jest złośliwy i bezczelny, czego ja na prawdę słowo, nie potrafiłabym o nim powiedzieć. W życiu by mi nie przyszło do głowy, że może być bazczelny, nigdy nie widziałam u niego takiego zachowania. Nie wiem co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam o rok młodsza córeczkę i umie się sama ubierać. Problem stanowi zamek błyskawiczny i guziki, ale z resztą dobrze sobie radzi. Ubieranie butów też bez żadnego problemu, szczególnie ze nosi już przecież wiosenne butki zapinane na rzepy (czasem wkłada na lewą nogę ale wystarczy jej powiedzieć żeby założyła odwrotnie). Myślę, ze powinnaś potrenować to z synkiem bo wiadomo, ze dziecko nie rodzi się z takimi umiejętnościami i trzeba ćwiczyć do skutku ( a ten skutek u jednych przychodzi szybciej u innych wolniej) Jeśli chodzi o zachowanie pani to myślę ze była zdenerwowana i emocje wzięły górę (choć nie powinny) Jednak ja bym zwróciła uwagę, ze skoro ja na panią nie krzyczę to również proszę aby ona dostosowała poziom głosu do takiego jakiego używa się podczas rozmowy. Pani w przedszkolu też powinna "wychowywać" i nauka zakładania bucików moim skromnym zdaniem nijak nie kłóci się z przedszkolnym programem. Nie wiem jak jest teraz, ja w przedszkolu uczyłam się wiązać buty ( z 6 lat chyba miałam) i było to w formie zabawy zorganizowane. Myślę, ze powinnaś porozmawiać z synem na temat jego zachowania (choć odkręcanie wody w łazience to akurat największa frajda dla dzieci i dziwie się ze z tego powodu jest taki szum. Zdarza się czasem zapomnieć i nie zakręcić- nawet nie celowo) i jeszcze raz porozmawiać z panią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nie zapytałaś w czym się ta złośliwość i bezczelność przejawia? ja bym żądała przytoczenia konkretnej sytuacji, bo niestety dzieci inaczej zachowując się w domu, a inaczej w innym miejscu np w przedszkolu. I o pewnych rzeczach po prostu możesz nie wiedzieć i nie być ich świadoma. Ale problemy są po to żeby je rozwiązywać, a żeby móc cokolwiek rozwiązać trzeba problem dokładnie poznać. Moim zdaniem niezbędna jest rozmowa z przedszkolanką, ale taka spokojna i mająca na celu wyszukanie wszystkich problemów i znalezienie ich źródła, metod rozwiązania, a nie przekrzykiwanie się i wyładowywanie swoich emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do co za bzdury i inne
Szczerze to rozmowa z tą panią kojarzy mnie się tylko źle. Oczywiście będę trenowac z dzieckiem. Problem w tym, że ona oznajmiła, że od jutra jej nie obchodzi czy moje dziecko będzie miało buty czy kapcie ubrane czy nie. Ja nie wiem czy do jutra tak nad tym zapanuję i teraz się zastanawiam co będzie, puści go w skarpetkach na dwór? Z tego co ona opowiadała wynikało, że w przyszłości moje dziecko będzie tyranem, rozwydrzonym bachorem, aspołecznym darmozjadem życiowem. Słowo, że z tej rozmowy tak wynikało. Widzę, że mój syn powinien czasami zachowywać się inaczej ale słowo wam daję, że nie wydawało mi się, żeby był taki tragiczny i wykolejony a z tego co mówi pani z przedszkola to tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do co za bzdury i inne
Jego złośliwośc i bezczelność, ona sama podała przykład, że on czymś rzucił, jakimś klockiem i powiedziała mu, żeby go podniósł a on nie chciał, powiedziała mu to parę razy i go zostawiła. Po chwili on przyszedł do niej i powiedział, że podniósł ten klocek i odłożył na miejsce. Ona twierdzi, że kiedy powiedziała mu, żeby podniósł klocek to on miał taką minę, że stwierdziła, że jest bezczelny. Słowo honoru, że nigdy czegoś takiego nie widziałam u niego. Musiałabym to zobaczyć ale nie ma szans, bo jakby tam siedziała to wiadom, że by chodził do mnie itd. i na pewno nic by z tego nie wyszło. Aha wiem, że to, ze rzucił tym klockiem to źle, wkurza mnie to bo nie raz mu się zdarza. Tłumaczę jak krowie na rowie ale jak widać ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alez oczywiście, ze pani musi przypilnować żeby dziecko wychodząc na dwór miało na nóżkach buty i odpowiednie ubranie wierzchnie czyli kurtkę czy tam czapkę bo inaczej jeśli dziecko zachoruje to pani może mieć nieprzyjemności. Także jej słowa potraktowałabym raczej jako przenośna a nie dosłowne ostrzeganie Cię że najbliższy spacer twój syn odbędzie w skarpetkach. Mimo wszystko uważam, ze rozmowa z panią jest niezbędna bo w końcu jakby nie patrzyć to ona zajmuje się dzieckiem przez ponad połowę dnia i musi być przekaz informacji na drodze "przedszkole- rodzić" żeby odpowiednio wychować dziecko. Inaczej faktycznie może to się źle skończyć dla twojego syna. Bo nie będzie wiedział kto kiedy czego od niego oczekuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do co za bzdury i inne
Bardzo się martwię o syna, o to co będzie. Płakać mi się chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm zachowanie z klockiem jakie przytoczyłaś znam z autopsji u mojego 20 miesięcznika jest to nagminne i jego wielce obrażona mina, ze ktoś ma czelność zwrócić mu uwagę :D No cóż ja reaguję stosując metodę do 3 razy sztuka, jeśli po 3 razie efektów nie ma stosuje karę. Myślę, że pani była wczoraj wyjątkowo negatywnie nastawiona do twojego synka skoro uraziła ją mina dziecka. Cóż jakby nie patrzeć to tylko dziecko i nieraz rożne miny zdarza mu się robić. Ale myślę, ze i o takim zachowaniu powinnaś z synem porozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wiem ja wiem
och, wydaje mi się jakbym cię znała. Mam taką kuzynkę, Norbercik to takie kochane dziecko w domu, niemożliwe żeby to była prawda, tylko że ja widzę, znajomi widzą jaki to uparty i rozpieszczony bachor. Jest ogólnie nielubiany, ale rodzice nie widza problemu. Mamusia z przedszkola go wypisała, bo on tam płacze a panie nie chcą się nim zajmować. Pójdź i poproś panią na rozmowę, zaznacz, ze widzisz nad czym musisz popracować z dzieckiem i intensywnie zajmujesz się juz nadrobieniem zaległości i egzekwujesz odpowiendie zachowanie u dziecka, ale sobie nie życzysz aby w rozmowach z tobą podnosiła głos, czy inny sposób była nieprzyjemna. A dzieciaka naucz tych butów, jak nie będzie chciał uczyć sie zakładania butów, to: nie będzie bajek, słodyczy, roweru, słowem 0 przyjemności zanim nie podejmie prób zakładania obuwia. To samo w przedszkolu, jeśli nie SPRÓBUJE zakąłdac butów, to jesli jest taka możliwość zostaje na sali. Nie reagowac na próby wymuszania, wymuszac to moje dziecko próbowało jak miło 2 lata, z mojej strony było 0 reakcji, szybko zaprzestał. W przedszkolu poprawił się na+.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do co za bzdury i inne
Będę z nim rozmawiać na te tematy, uczyć tych butów itd. Wiem, że z nim jest ciężko pod tym względem. On jak czegoś nie umie od razu dobrze to nie chce wcale tego robić. Nie wiem skąd mu się to wzięło bo nikt go nigdy z niczym nie wyśmiał, zawsze się go chwali nawet za małe sukcesy. Tłumaczę mu, że nikt niczego nie umie od razu, że mama wszystkiego się uczy bo też nie umie itd. ale on jest uparty jak wół, typowy LEW. Nie wiem co z nim zrobić. Jak go nauczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do co za bzdury i inne
Ja na jego próby wymuszania też nie reaguję, mam jednak taką sytuację, że musi być często z moimi rodzicami, pół biedy z tatą ale z moją mamą może robić co chce. Niestety nie jestem w stanie jej tego zabronić. Próbowałam tłumaczyć, prosić, grozić, szantażować, wszystko ale nie da się z nią, dlatego kiedy mały zapłacze to ona leci do niego. Szlag mnie trafia ale tak jest. Nie mam męża, muszę pracować, musze zostawiać dziecko z rodzicami też i dlatego separacja od rodziców jest niemożliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem ale mnie się wydaje ze to normalna reakcja bo moja córka ma to samo. Jeśli coś jej nie wychodzi to się od razu zraża i mówi "to jest nudne" ( w jej rozumieniu nudne znaczy zbyt trudne dla niej). Odpuszczam ale po jakimś czasie znów ją zachęcam do podjęcia próby. W końcu zauważam, ze przychodzi taki moment w którym ona zaczyna to łapać i wtedy nie szczędzę pochwał. Nawet to przerysowuje tj dzwonie po wszystkich babciach i opowiadam jaka to dzielna jest ich wnuczka bo nauczyła się... rysować kółko, ścielić łóżeczko (chowa pościel do szuflady pod łóżkiem), kolorować obrazek itd itp. Mała aż się czerwieni z dumy i to ja motywuje do próbowania kolejnych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No więc sama widzisz ze już daly o sobie znać te rożnice w wychowywaniu dziecka. Dziecko albo jest sprytne i łapie w lot, ze jeśli chce coś dostać to powinno zareagować płaczem, i skoro na babcię to działa to na innych może też. Albo zaczyna się już gubić we wszystkim bo skoro babcia przybiega na jego każde zawołanie to i pani przecież powinna i mama i stad nasila się u niego płaczliwość i wymuszanie. Skoro wiesz już gdzie leży problem nie pozostaje nic innego jak go rozwiązać- czyli porozmawiać z mamą. Moze powinnaś zaprosić mamę na rozmowę z przedszkolanką? Wiem,z ę jest to zazwyczaj trudne do zorganizowania ale nie nie możliwe. Moze jeśli obca kobieta zwróci babci uwagę to to podziała. Bo nie wątpię ze babcia dla wnuczka chce jak najlepiej i zapewne nie rozumie dlaczego miałaby zmienić swoje zachowanie i pozwalać dziecku płakać (moja mama też nie rozumie i nieraz jej pajdocentryzm doprowadza mnie do szału bo potrafi zignorować rozmowę ze mną i z mężem kiedy tylko któreś z naszych dzieci zaczyna wydawać z siebie dźwięki, mimo, ze tak na prawdę nic im się nie dzieje i jedynym ich celem jest zwrócenie na siebie uwagi)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hela z wesela
przede wszystkim nie wkurzaj się na dziecko tylko na panią - zasrany obowiązek przedszkolanki, żeby pomagać dzieciom i brać udział w uczeniu ich różnych rzeczy. mój synek bardzo stara się być samodzielny, ale czasem też pokazuje rogi, rzuca wszystkim, bo nie umie i już i jest zagniewany i nieszczęśliwy... no i cały problem w tym, żeby i w domu i w przedszkolu zadziałać psychologicznie, żeby jednak spróbował (jak u nic nie pomaga to robię wyścigi - kto pierwszy się ubierze, albo biorę się za szantaż: jak nie ubierzesz się/nie dasz sobie pomóc to nie pójdziemy na podwórko/nie będzie żelków/bajki/cholera wie czego..., oby się nigdy powody nie skończyły!) pani w przedszkolu radzi sobie z nim czasem nawet lepiej niż ja w domu, bo mam wrażenie, że dziecko czuje większy respekt przed obcą osobą, natomiast, jak baba z przedszkola Twojego dziecka nie umie utrzymać nerwów na wodzy to nic dziwnego, że dzieci dają jej popalić - ja bym opierniczyła torbę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do co za bzdury i inne
Z moją matką niestety się nie da. Próbowałam ja, mój tata, ona wie, ze pani z przedszkola się wkurza, że ze mną rozmwia ale nic to na nia nie działa. Najbardziej mnie denerwuje jak mówi, że on jest jeszcze mały to ... Ja nie wymagam od niego, żeby obiad gotował przecież. Ona raczej nie porozmawia z przedszkolanką, widząc tą kobietę i znając moją matkę wynikłaby z tego tylko awantura, wiem o tym. Po prostu nakrzyczałyby na siebie i tyle by z tego było. Moja matka jest specyficzną osobą. Będę ćwiczyć te buty itd. Jeśli nic się nie poprawi mimo jego postępów to poproszę o przeniesienie go do innej grupy. Prawde mówiąc od początku mam wrażenie, że ona nie przepada za moim dzieckiem. W najmłodszej grupie jest jeszcze jedna pani i tamta mam wrażenie go lubi, jakieś takie podejście do niego ma inne ale jej nie będzie od września. Zostanie tylko z tą, która za nim nie przepada. Ja się w sumie nie wkurzam tak na dziecko jak na siebie, na matkę, że nic nie rozumie, mój tata jej tłumaczył nawet, że jak tak dalej będzie robić a synek będzie się źle zachowywał to będzie dostawał po tyłku ale nawet to jej nie przekonuje. Ona wie, że robi źle ale będzie tak robić, szlag mnie trafia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slawietta
ja tez mam 4 latka i tez wiele rzeczy nie umie a jesli chodzi o buty i o pantofle to kupuje mu na rzepy ( nie wiem jakie nosi twoj ) ale z takimi sobie radzi tylko pyta na ktora noge guzikow tez nie potrafi zapiac i sie denerwuje , woli spodnie na gumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do co za bzdury i inne
Z guzikami sobie nie radzi, ma kapcie na rzepy, wzięłam je dzisiaj do domu i ubrał je bez mojej pomocy. Z butami ma problem ale jego buty te co ma teraz takie przejściowe to nawet mnie nie jest łatwo je ubrać więc on tym bardziej ma problem. Spodnie do przedszkola ma tylko na gumie i nic mi nie mówiła, że ma z tym problem. Po prostu wciąga je, tyle, że nie wsadza koszulki do spodni. A jak jest z kurtką? Bo on nie potrafi, zdjąć to spokojnie ale ubrać za nic nie umie. Jeszcze jedną rękę moze by wsadził ale, żeby sobie potem z drugą poradzić to nie umie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×