Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość verano

jak pogadzic sie z odejsciem mezczyzny.....

Polecane posty

Gość verano

Witajcie...nie jestem juą bardzo mloda kobieta a co za tym idzie,mam zyciowe doswiadczenia ale dalam sie nabrac kolejny raz w zyciu...kolejny raz przez mezczyzne...po roku sielskiej milosci stwierdzil ze nie jest pewien czego tak naprawde chce.Jest on obcokrajowcem i co za tym idzie ..aby byc ze mna ( niby swoja jedyna wielka miloscia) musialby na jakis czas opuscic swoj kraj....Ja mam syna i uzgodnilismy,ze narazie bedziemy mieszkac w Polsce az moj syn nie skonczy szkoly( 13 lat dziecko).Nasz zwiazek byl cudny....wszystko wokol kwitlo...plany na przyszlosc lacznie ze slubem ..Nawet dokumenty sa gotowe ..Jego - z tlumaczeniami i podpieczetowane przez ambasade polska....moje w 99% gotowe w razie gdybysmy musieli wziasc slub w jego kraju...On bedac w Polsce ( 3 miesiace -bo tylko tyle mogl byc bez wizy)staral sie przebrnac przez te nasza polska biurokracje ale..bezskutecznie...jednego dokumentu nie uznano( jego kraj nie wydaje a ambasada nie moze tego tez zrobic ).Kiedys jakis d..ek wystawil taki dokument z ambasady i teraz wszystkie urzedy stanu cywilnego takiego dokumentu zadaja....no coz...musial moj mezcczyzna wyjechac ....staralismy sie z wszystkich sil cos wskurac ..bez powodzenia...3 kolejne dlugie miesiace walczylismy zawziecie o to bym ja mogla do niego poleciec na 2 tyg celem zawarcia zwiazku malzenskiego..ale jesli jest sie rozwodka ,trzeba rowniez w danym kraju zalegalizowac sadowsnie dokumenty ..poroniony swiat...stracilismy kontrole nad swoimi nerwami...on stracil nadzieje -a ja walczylam w ambasadzie polskiej zeby ulagac wize dla niego na 6 miesiecy,abysmy tu w polsce mieli czas na zalatwienie w sadzie polskim zwolnienia z przedstawienia tego durnego jednego dokumentu....nie wierzylam wlasnym uszom jak mi pani konsul powiedziala,ze wystawi wize bo widzi desperacje z jaka staramy sie byc razem ....ale....okazalo sie ze moj wybranek stracil sily i checi ...a ja wyszlam na idiotke...nawet nie wiecie jaki to bol....a moze i wiecie ..nie wiem...ja tak czy inaczej nie umie sie odnalezc...on prosi mnie o czas do zastanowienia sie czy chce tu przyjechac....szok....to tych wszystkich przejsciach czuje sie jak niepotrzebny smiec rzucony gdzies tam w kat....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt nie ma prawa się tak czuć. :) Niepotrzebnie sobie wkręcasz coś co nie ma miejsca. widać tak miało być. Wiem że teraz w to nie wierzysz.. ja jestem już prawie siedem lat samotny a nadal wierzę że będzie jeszcze kiedyś dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość verano
Masz racje...jestem swiadoma tego ,ze kurcze sama sobie robie krzywde wkrecajac sie w jakies bezsensowne poczucie winy.....kolejny dzien-kolejne mozliwosci..ale przykro jest bardzo jesli zdamy sobie sprawe jak bardzo ktoś nas wykorzystal...i dla wygodnictwa i bez poczucia odpowiedzialnnosci -rezygnuje z wlasnych wartosci....nie rozumie takich ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do mnie po (chyba) czterech latach próbowała wrócić.. ale nie padło zwykłe przepraszam.. więc się jej to nie udało. Ułożyła sobie życie z kimś innym więc ja chyba też mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość verano
Wiesz....normalne jest ze trzeba miec nadzieje,ze swoim zyciem pokierujemy w taki sposob aby kiedys w przyszlosci pomyslec..."zylam/em dobrze...z przejsciami ale w sumie dobrze"...jestem z natury niepoprawna optymistka i byl ( moze i nadal jest) moment w moim zyciu ,ze zaczelam sie wahac -czy na pewno robie dobrze majac ciagle nadzieje na poprawe swojego losu...wydawalo mi sie teraz w ostatnim zwiazku,ze zlapalam Pana Boga za nogi..ale to zludzenie tylko bylo...Pomimo wszystko chyba nie pozbylam sie tego mojego optymizmu( mam taka nadzieje).A wszelkie kłody ,ktore zycie rzuca mi pod nogi powoduje,ze ciagle musze byc w gotowosci bycia silną....Przez rok zapomnialam o tym jednym przyslowiu" jak masz na kogos liczyc ,to licz na siebie"////Oczywista prawda///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×