Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niedługo lipiec

Jak przekonać faceta do ślubu?

Polecane posty

Gość kahna kahna
cassablanca. no tak, wszystko moze sie zdarzyc, oczywiscie. dlatego wazne by przeprowadzac rozmowy, zmieniac sie razem, lub towarzyszyc w tych zmianach partnerowi, ustosunkowywac sie do tych zmian, starac sie rozumiec druga strone, nie zaniedbujac siebie - no, slowem, rownowaga, odpowiedzialnosc i rozsadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko niestety ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać (większość przynajmniej) i potem jest jak jest...rozwody, rozstania, zdrady itd z drugiej strony często spotykamy kogoś na swojej drodze, myślimy, że to ten, że jest szczery, wszystko idzie w dobrą stronę, a okazuje się żę to były tylko puste słowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście nie mówię, że z góry należy zakładać że nasz partner kłamie....bo gdybyśmy tak myślały to nigdy z nikim byśmy się nie wiązały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kahna kahna
cassablanca, rozumiem. mowisz, ze wszystko moze sie zmienic w trakcie zwiazku. no pewnie! zycie na tym polega, ze ulega ciaglym zmanom. ale wtedy sie podejmuje adekwatne do syt decyzje, walczy sie o zwiazek razem, albo sie walczy z samym soba, ze swoimi slabosciami, albo sie rozstaje, bo nie ma juz nadziei na poprawe. wsz, wsz zalezy od sytuacji. napisalas, ze czasem sie wiazemy z kims kto wydaje sie tym na zycie a potem okazuje sie, ze to puste slowa. no, ja mysle ze problem jest w "niesluchaniu" to, o czym pisalysmy wyzej z ona.. ze tak naprawde gdzies podskornie czujemy, ze ten nasz ukochany cos kreci, ze moze nie bardzo jest tak jak mowi, ze cos maja sie nijak jego slowa do rzeczywistosci i do czynow - ale jak jestesmy zakochane to wsz bierzemy za dobra monete i hulaj dusza, jesli rzeczywistosc ma sie nijak do sluw ukochanego to tym gorzej dla rzeczywistosci. nop wlasnie, bo nie widzimy jak jest rzeczywiscie, oslepione wielka miloscia. a w kazdej sytuacji troche przytomnosci umyslu moze nas uratowac od cierpienia... przeanalizuj sobie np jakies twoje poprzednie zwiazki, kt sie rozpadly. jak dlugo zanim nastapil koniec mialas znaki, ze cos jest nie tak i nie czulas sie dobrze i spokojna? na pewno duzo wczesniej, moze nawet rok wczesniej, ale balas sie stanac twarza w twarz z tym problemem, poruszyc ten temat, wolalas nie ryzykowac rozmowy i nie uslyszec tego, czego bys uslyszen nie chciala . i sama przed soba udawalas, ze jest ok. nie? wiem, bo tez tak sie zalatwilam na szaro. juz teraz sie nie boje, stawiam na szczerosc, jak pisze ona.. i slucham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kahna kahna
o matyldo rupieciowska! oczywiscie SLOW a nie sluw - co za wstyd! bald ortograficzny - ale to literowka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po długim zwiazku
Ja byłam z facetem 7 lat, od końca liceum, przez studia aż do teraz. Mieszkaliśmy razem 2 ostatnie lata. jak zaczynałam temat ślubu, a robiłam to nienachalnie tylko raczej żeby go wybadać to mówił że nie ma na to pieniedzy, ze musimy się najpierw zorganizować, kupić to kupić tamto, że on nawet urlopu na miesiąc miodowy by nie dostał. czekałam czekałam czekałam. robiło się coraz gorzej. aż poznałam kogoś innego i cóż... jest mi z nim wspaniale. Ten poprzedni podczas z jednych rozmów 'rozwodowych' wyznał że on WŁAŚNIE miał się oświadczyć, że planował ślub na wiosnę a ja teraz to wszystko zaprzepaściłam. było mi przykro po tym co usłyszałam, może to i prawda ale był moment kiedy tego bardzo chciałam i gdyby wtedy się oświadczyl to bym pewnie przyjęła. teraz musi o mnie zapomnieć. nie było łatwo ale kocham obecnego faceta i jestem pewna że on nie będzie się ociągać kiedy poczuje że jestem tą z którą chce spędzić resztę życia. tyle. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kahna - no właśnie ja też w pewnym momencie życia zrozumiałam, że nie ma sensu oczekiwać od drugiej osoby czytania w myślach, tym bardziej że faceci są jednak prości i nie mają kobiecej umiejętności czytania między słowami ;) Dlatego jeśli facetowi się burknie 'nic się nie stało' to on przechodzi nad tym do porządku dziennego - bo usłyszał że nic się nie stało=nie ma związku z nim. Nie odczyta niewerbalności ;) Co do mieszkania razem przed ślubem - byłam przeciwniczką, ale po poprzednim związku zmieniłam zdanie. Gdyby nie to mieszkanie razem to bym chyba nie zrozumiała, że to facet nie dla mnie. Bo niestety pomieszkiwanie u siebie po kilka dni, wspólne wyjazdy - to nie to samo co mieszkanie razem. I jednak jak dla mnie jest to najlepszy sprawdzian :) Mój obecny natomiast uważa, że razem powinno się zamieszkać po zaręczynach - jak ja kiedyś ;) Cassablanca - jak najbardziej się zgodzę że człowieka poznaje się po czynach, a nie słowach - jeśli jest się naiwną i zapatrzoną w kogoś to się łyknie nawet największą ściemę. Dlatego trzeba umieć rozmawiać i wychwytywać niuanse.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kahna kahna
po długim zwiazku - jahahhah oczywiscie ze teraz tak gada ze chcial sie oswiadczyc i ty zniszczylas wsz, zeby sie wybielic i zwalic wine na ciebie. uwierz mi, ze gdybys sie z nim nie rozstala, to wcale by ci sie ie oswiadczyl. to tylko taka gadka na pozegnanie, zeby ci dokopac. boze bron nie traktuj tego powaznie i ciesz sie nowym zwiazkiem! haha. glupoty to niektorzy umeja gadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeden z moich poprzednich eksów się oświadczył w akcie rozpaczy :D Zerwał ze mną bo nie odebrałam telefonu, zwyzywał, później przepraszał, błagał o wybaczenie, że się zmieni, że nie będzie taki jak był, ja się nie dawałam, zaczął mnie śledzić, jeździć za mną, któregoś dnia przyjechał za mną do pracy i jak wysiadłam z samochodu to ten wyskoczył z koszem róż i pierścionkiem :D Myślał że się dam nabrać i złapać na coś takiego, burak jeden ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci nie boją się ślubu
Kobieto, jak facet nie chce się żenić, to nie tak, że on w ogóle nie chce. On nie chce się żenić z TOBĄ. Z inną po trzech miesiącach może stać przed ołtarzem. Jeśli to jest TA kobieta i lęk przed jej utratą i życiem bez niej, jest silniejszy od wszystkiego innego, to facet sam będzie zabiegał o ślub. Radzę wszystkim, nie pocieszajcie się frazesami, że "faceci tacy są". Faceci wcale tacy nie są, to wylko wygodna wymówka. A po co ślub nie będę tłumaczyć. Ci, którzy tego nie rozumieją, w tym niezrozumieniu już pozostaną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci nie boją się ślubu
Ona.. - pozdrawiam :) Nie daj się sprowokować tej bandzie konkubin :) Ja też od początku wiedziałam, że facet jest zwolennikiem małżeństwa, a szybko wiedziałam także, że tą wymarzoną żoną jestem ja :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja, kilka dobrych lat temu baaardzo zawiodłam się na facecie, z którym byłam dwa lata i byłam w nim bardzo zakochana...od tamtej pory stwierdziłam, że żadnych poważnych związków nie chce, nigdy nie wyjdę za mąż, spotykałam się w luźnych związkach i to dawało mi satysfakcję....aż do momentu gdy facet z takiego luźnego związku, oświadczył mi się, mimo, że mówiłam mu, że nie chce sie z nikim wiązać na stałe...on mówił podobnie, a jednak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kei
po co przekonywać faceta do ślubu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
faceci nie boją się ślubu---->to, że Twój się ożenił to gratuluję, ale uwierz, że jest wielu mężczyzn, którzy nie chcą się żenić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierze w konkubinat
Ona... Ja po prostu mam negatywne przykłady, większośc moich znajomych tak żyje i albo później ślub jest wynikiem ciąży, albo namowy rodziców czy jednego z partnerów, a dwie moje znajome zamieszkało z facetami na zasadzie właśnie "ja nie uznaje takiego związku i nie będę mieszkać bez slubu" po czym zamieszkały i jedna teraz płacze bo facet przekłada a druga płacze bo już są po ślubie i sa w separacji. Czy tak powinno się brać ślub? Nie sądzę. Może źle się określiłam, chciałam powiedzieć że nie wierze w konkubinat taki jak to teraz wygląda. Myślę że decyzja o tym żeby zamieszkać razem powinna być podejmowana bardzo rozważnie, odpowiedzialnie i że powinna być niemal tak samo ważna jak decyzja o ślubie, bo bądźmy szczerzy rzutuje na całe życie. Szanuje ludzi którzy przed tym krokiem przemyśleli za i przeciw i którzy przy tym zdawali sobie sprawę z konsekwencji, ale takich nie znam, wierzę tylko że tacy są. Tymczasem znam duzo ludzi i słyszę tylko o takich ludziach którzy podejmowali ta decyzję, na zasadzie, a bo będzie taniej, a bo my się tak strasznie kochamy, a bo nie będziemy się widywać, którzy jeszcze żeby było śmieszniej ukrywają fakt przed rodzicami bo wstydzą się do tego przyznać. Później się okazuje że nawet nie potrafią ze sobą rozmawiać o ważnych sprawach. Raz od kolegi nawet słyszałam taki tekst "a bo mój brat zamieszkał z dziewczyną i już tak żyją sobie szczęśliwie przez 8 lat" a po roku słyszę że jego niedoszła szwagierka znalazła sobie innego faceta. Jak to się mówi "po owocach poznacie". Na koniec dodam że my z mężem dużo żeśmy rozmawiali przed ślubem, gdybym miała się zdecydować na mieszkanie przed to pewnie sprawę byśmy dokładnie obgadali. Myślę też że gdybym zamieszkała przed ślubem z nim to mogłabym nie wyjść za niego za mąż bo pierwszy rok mieliśmy ostry i pewnie bym tego żałowała :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci nie boją się ślubu
Nie wierzę, że facet nie chce się żenić, jeśli uważa kobietę za kobietę swojego życia. Jeśli nie chce, widocznie tak nie uważa i jest w układzie, w którym jest mu po prostu wygodnie. To jest niestety aż nazbyt często smutna rzeczywistość, dlatego przestrzegam przed samooszukiwaniem się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ludzie z róznych powodów nie zawieraja małżeństwa mimo, że spotkali partnera na dobre i złe, takiego jedynego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci nie boją się ślubu
Oczywiście, ale tu nie mówimy o jakichś pokomplikowanych losach, złych doświadczeniach, niełatwych układach życiowych itp., w których ślub nie jest zawierany z rzeczywiście konkretnego powodu. Mówimy o czystej sytuacji, w której on jest wolny, ona wolna, żadna przeszłość się za nimi nie wlecze, są ze sobą razem już dłuższy czas, a mimo to on nie chce się z nią ożenić. Wtedy to nie znaczy, że się boi biedaczek, że nie dojrzał, że mężczyźni tak mają, że jeszcze potrzebuje czasu, że... bla, bla, bla, różne wymówki. To znaczy po prostu, że nie chce. I tyle. Po prostu - nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
faceci nie boją się ślubu - odwzajemniam pozdrowienia :) nie wierze w konkubinat No tak, zgodzę się że obecnie rzadko kiedy ślub wynika jako coś z naturalnej kolei rzeczy, raczej jest zmuszeniem przez okoliczności, wpadkę czy rodzinę... Znowu mój kuzyn był z dziewczyną 13 lat, 10 lat mieszkali razem, i dopiero wtedy wzięli ślub, po prostu - bez nacisków, bez wpadki, bo po prostu chcieli ;) Więc - jedną taką parę znam :) Czytałam kiedyś śmieszną książkę, i było tam powiedziane coś o teorii szczelnej przykrywki czy zakrętki... W każdym razie porównano faceta i ślub do słoika - pierwsza osoba się namęczy z otwarciem (namówieniem na ślub), a i tak nie otworzy... A pierwsza kolejna która po tej osobie weźmie się za słoik, otworzy go bez problemu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kahna kahna
hehe, u mnie tez tak bylo. zostawilam faceta po 2 latach,bo nie umial sie nawet zdeklarowac czy jestem jego "legalna" dziewczyna (nie przedstawil mnie rodzicom!). Zerwalam i poznalam innego, o czym mu osobiscie powiedzialam po kolejnym telefonie ze on teskni bla bla, ale zadnych konkretow. I wtedy oszalal oswiadczyl sie w trzy dni!!!! No ale juz bylo za pozno, bo zwyczajnie mu nie ufalam, ze znow sie nie wycofa. Obudzil sie, krolewicz. widze, ze wiele z nas ma takie doswiadczenia. uwazam tak jak "faceci nie boją się ślubu ", ze wlasnie - nie boja sie jak sa przekonani, ze to ta jedna jedyna! wlasnie, nie oszukujmy sie same! Ja, w przeciwienstwie do was, jestem jak najbardziej zwolenniczka mieszkania razem przed slubem ale ZDECYDOWANIE przemyslanego! Tak jak pisze ktoras z dziewczyn. czyli nie bo tak wygodnie albo bo oszczedniej, ale dlatego ze nadszedl ten etap zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety w dzisiejszych czasach facet na małżeństwie się może tylko przejechać. Dlatego tak zaryzykować można tylko dla kobiety prawdziwie niezwykłej. Widać taką nie jesteś, a on potrafi myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tych ktore mysla ze
malzenstwo pomoze uchronic przed zdrada poznalam kilka miesiecy temu faceta, troche ponad 30 zona dzieci...(7 lat po slubie) podobal mi sie, okazalo sie ze ja jemu tez :D a wczoraj powiedzial mi (po niecalych 3 miesiacach ukratkowych spotkan) ze jesli ja chcialabym z nim byc to on sklada sprawe o rozwod. Powod - za wczesnie sie ozenil, a do tego zona traktuje go jakby byl jej wlasnoscia, biedna kobieta nie zdaje sobie sprawy jak latwo jest w tej chwili zostawic druga osobe, slub czy nie slub :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egola
wy jesteście dziwni:D nie zgadzalam sie życ w konkubacie, tylko związalam się z moim facetem gdy miałam 15 lat, więc to chyba jasne, że przynajmniej przez 4 lata po rozpoczęciu związku nawet sama nie myślałam o ślubie :| a wy mi piszecie, że mi spółczujecie :| po co mi slub? każdy związek przechodzi jakieś etapy i kolejnym etapem po dość dlugiej znajomości jest ślub, dzieci itp.. ponadto chcialabym wziąć ślub po to, aby bez problemów w przyszłości ochrzcić dzieci, posłać je do komunii itp. Poza tym kiedy już coś takiego jak ślub wiąże dwoje ludzi to łatwiej jest im walczyć o siebie, a tak to w każdej chwili druga połówka moze ci powiedzieć, że odchodzi i nie ma o co walczyc, bo tak na prawde nic poważnego razem sie nie utworzylo, ślub jest zwieńczeniem związku i dowodem na to, że ludzie chcą być ze sobą :) no i jest to jeszcze dowód odpowiedzialnosci, podejmujemy decyzję, której skutek będziemy za sobą "ciagnąć" przez całe życie. a po co wiązać się z osobą, uciekającą przed odpowiedzialnością..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna piotrusia
a co sadzicie o tym,ze jesteśmy 6 lat razem i NIE MIESZKAMY RAZEM??? ja mam 27 lat, on 39 :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wzieliscie pod uwagę to
że ludzie się zmieniają jak ich oczekiwania od dłuższego czasu nie są spełniane. Ostatni rok wynajmowaliśmy mieszkanie z mężem i z jego siostrą i jej chłopakiem żeby było taniej. Ona od 5 lat wynajmuje mieszkanie ze swoim chłopakiem, od 3 lat zaręczeni i najpierw mówili że ślub za rok a teraz mówią że wcale nie będzie, niby oboje nie chcą. W każdym razie pamiętam ją jako miłą spokojna dziewczynę, zawsze uśmiechniętą. Teraz szukamy innego mieszkania bo z miesiąca na miesiąc widzę że coraz gorzej między nimi, że ona potrafi facetowi coś wyrzucić przez okno jak się wkurzy, że krzyczy, wydziera się, jak jesteśmy u teściów to potrafi matkę zwyzywać tak że ja do mojej mamy bym nawet największej wściekłości tak nie powiedziała. Mój mąż kiedyś stwierdził że tylko jakiś desperat chciałby sie z nia ożenić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja zamieszkałam z chłopakiem
po 3 latach znajomości i bycia razem.Ale wcześniej przeprowadziłam rozmowę; powiedziałam,że teraz to jeszcze kończymy studia szukamy pracy no i jesteśmy młodzi bo 24 lata dopiero ale nie uznaję mieszkania na kocią łapę latami i jak czuje się za młody albo na deklaracje w ciągu 1,5roku od zamieszkania to lepiej żebyśmy z tym poczekali i pomieszkali osobno.A uzasadniałam w ten sposób,że po prostu będę się źle ze sobą czuła i jemu też nie będzie ze mną dobrze jak będę sfrustrowana.Innej opcji nie widziałam bo naprawdę nie czuję,że to już pora ale wiem,że za rok będę gotowa.Powiedziałam to.Mieszkamy 2 tygodnie,troszczy się opiekuje,sprząta przynosi kwiaty... Zobaczymy czy jest słowny za rok.Nie prosiłam się i nie szantażowałam powiedziałam tylko,żeby się upewnił czy jest gotowy.Dodałam,że nie ma mowy o wspólnych kredytach etc w takim związku.Powiedział,że myślał o tym,żeby się oświadczać za 2-3lata ale w takim razie na pewno nie każe mi czekać 2 lat.Zobaczymy.Pamięć mam dobrą i on o tym wie a już powtarzać nie będę. Też nie popieram wspólnego mieszkania przed zaręczynami ale po co mam się zaręczać w wieku 24 lat i potem ślub za 3 bo ani pracy ani studia nie skończone,i jeszcze wyprowadzaliśmy się do miasta w którym nikogo nie znamy więc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Na wstępie przybliżę Kobietą mały..." odechciało mi się czytać po drugim akapicie :O Nie rozumiecie, że ten problem tzw niedojrzałości mężczyzn i pozornej dojrzałości kobiet, jest wynikiem przemian kulturowych. Małżeństwo z punktu widzenia mężczyzny straciło istotny sens ponieważ: - mamy dostęp do łatwego seksu bez zobowiązań (oczywiście nie mam na myśli prostytucji, tylko chętne kobiety) - instytucja małżeństwa zmieniła swoją postać, stając się tzw związkiem partnerskim; równych stron z równym podziałem obowiązków i praw - małżeństwo utraciło swoją powagę na skutek łatwości uzyskania rozwodu wobec czego stając się mężem, nie czujemy się w żaden sposób nobilitowani ani we własnych oczach ani w odbiorze społecznym nasze życie nie nabiera nowej jakości jest kontynuacją stosunków sprzed ślubu i jeszcze jedna uwaga małżeństwo zostało wynalezione po to aby zapewnić stabilne warunki dla wychowania dzieci i w związku z tym ustalić wzajemne relacje kobiety i mężczyzny było więc wyłącznie kontraktem o znaczeniu istotnym dla obojga ich dzieci a także społeczeństwa miłość nie była brana pod uwagę jeśli się zdarzała to dobrze, pięknie ale najczęściej jej nie było bo małżeństwa były aranżowane przez rodziców a także całe społeczności zbyt wiele oczekuje się od małżeństwa wmówiono, szczególnie kobietom, że naturalnym jest i podział obowiązków i wspólna kasa i miłość w jednym a to się rzadko zdarza i w gruncie rzeczy nie ma w tym winy ani kobiet ani mężczyzn po prostu znaczna część z nas (i mężczyzn i kobiet) nie dorosła do partnerstwa dlatego stary model małżeństwa, jako kontraktu, jest bardziej praktyczny, gdyż wówczas role były jasno podzielone i o ile mąż nie był lebiegą, to był głową domu i nie można tego było kwestionować gdy nie był lebiegą ale był durniem i draniem, swoje prawa zamieniał w podłość wobec żony i dzieci ale i dzisiaj się to zdarza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×