Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość EP1
Oneill- to co napisałaś powyżej jest szczera prawdą. Przetestowałam to w swoim zyciu. Moj toksyk- psychopata, - mąż od lat 20- tak właśnie postapił. 4 lata temu zafundował mi najpierw przemoc ekonomiczną, wypinając się na rodzinę, a potem kochankę. Gdy chcialam odejsć, nagle się zmienił. Przez następne 3 lata udowadnial,że jest innym mężem, ojcem, czlowiekiem. A potem znudzilo mu się to. Obecnie ZNOW nie ma pracy, znów nie ma ochoty jej podjąć, zyje na moim utrzymaniu i na utrzymaniu swoich rodzicow, od 4 miesiecy ma gdzies rodzinę, mnie , syna. Oczywiscie- to ja jestem kolejny raz wredna, a on kolejny raz w ciągu 20 lat malzenstwa nie ma pracy, za to wielotysieczne długi. Mam dość,:) Wystąpilam o alimenty, za chwilę, jesli ich nie ebdzie płacil, ani nie podejmie pracy, wystąpi o rozwód. Wiem już, że TAKI czlowiek się nie zmienia. Przyczai się na jakiś czas, bo jest to w jego interesie, a potem dokladnie dziala wedlug określonego schematu. Moj maż to wyksztalcony czlowiek- ma wiele umiejętności, ale tak skrzywioną psychikę.... To pasożyt spoleczny, raniący i wykorzystujący ludzi. Oszust- naciaga naiwnych na wielotysieczne kredyty. Wstydzę się byc jego żoną, bo to zły czlowiek. Czytam Was, dziewczyny, na tym topiku juz od ponad roku, Dajecie mi wiarę i siłę. Dzieki Wam zrozumialam, że żyję w toksycznym związku, ze jestem ofiarą przemocy psychicznej i ekonomicznej. Powoli zaczynam zmieniac siebie i o siebie walczyc. Dziękuję Wam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, przyczai sie na jakis czas a jak sprawa przyschnie to wraca jak bumerang do dawnych nawykow. My rzadko reagujemy bo jestesmy skolowane. Przeciez bylo OK, byla poprawa i tu nagle co niby? I wlasnie na tym tacy toksycy bazuja. U nich to jakis szosty zmysl, mysle ze ma wiele wspolnego z toksykowym przetrwaniem, instynktem toksyko-samozachowawczym. Oni te swoja toksycznosc holubia i mysle ze tylko z nia czuja sie bezpiecznie i pewnie. Poza nia sa bezbronni wiec na dluzsza mete nie sa w stanie bez niej funkcjonowac. Wybieraja osoby dysfunkcyjne i przez to bezbronne - bo gdybysmy znaly i umialy wyznaczac swoje granice,mialy odpowiedni, wyniesiony z domu i dziecinstwa szacunek do siebie i wiate w siebie to by taki nie zblizyl sie do nas w promieniu 100 metrow! A oni wyczuwaja odpowiednie dla siebie osoby, namotaja, my wezmiemy za dobra monete - a tu zonk! Z czasem coraz trudniej sie wyplatac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janneta
Do EP1 Napisałaś wyżej, że wystapiłaś o alimenty od męża. Jestem zainteresowana tematem, bo czeka mnie to w najblizszym czasie. Mój psychol grozi mi na każdym kroku, że pozbawi mnie kasy, a co za tym idzie środków do zycia. Nie pracuję, jestem więc na jego utrzymaniu. Usilnie szuklam pracy, ale są problemy. Gdybym znalazła pracę, która pozwoliłaby mi utrzymać się gdzieś z dala od niego, godzę się na skrajne warunki bytowe i nie chce nic, ani jednego złamanego grosza. Powiedzcie, czy bez rozwodu należą się alimenty na zonę? Jak to jest uwarunkowane prawnie? Szkoda mi pieniędzy na adwokata, każdy grosz może mi się przydać lada dzień. Moj psychol wyczerpał już wszystkie mozliwe sposoby znęcania się, zostały już tylko finanse, za które właśnie się zabrał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EP1
Do J. Ja pracuję, a alimenty dostałam na syna, będąc w związku małżeńskim. Złożyłam odpowiedni pozew do sądu. Poczytaj trochę. Myslę, ze Ty powinnas złozyc pozew o zaspakajanie potrzeb rodziny. Wzory są dostępne w necie. Wykażesz, w nim,że mąż szantażuje cię finansowa, pozbawia środków do życia itp. A nie ma prawa tego robić. Ja pracuje, ale za swoje wynagrodzenie nie utrzymam rodziny, nie oplacę mediów , nie splace wspolnych kredytow. Zreszta- dlaczego po raz enty w zyciu mam utzrymywac swego męża- wicznego Piotrusia Pana? Wyczerpalam prośby, groźby, rzemawianie do sumienia i rozsądku. Droga prawna to jedyna teraz dla mnie ścieżka postępowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
O'Neil - tak, masz racje, ze taki toksyk to tylko sie przyczai na chwile, zeby znow powrocic do dawnych praktyk. "Zmienia sie" na troche tylko w przypadku zagrozenia, ze go kobieta opusci. Ona to przyjmuje za dobra monete, ludzi sie, ze to juz pozostanie na zawsze, ciagle ma nadzieje, ze wszystko zmieni sie na lepsze i beda zyli wspaniale. Ale to jest uluda. Toksyk zazwyczaj oprocz tego, ze jest sadystyczny, wulgarny, egoistyczny, jest jeszcze manipulacyjny. Kreci taka oslabiona psychicznie kobieta jak chce. Najpierw pozbawia ja wszelkich sil obronnych: wiecznie krytykuje, poniza, osmiesza, przedrzeznia, nastepnie izoluje, skloca z jej rodzina czy jej przyjaciolmi. Ona wierzy w to, ze jak skonczy z rodzina czy znajomymi, to on bedzie zadowolony i bedzie dla niej dobry. Ona wtedy nie ma zadnego wsparcia od nikogo. Jak czlowiek jest samotny i ma obnizona samoocene, niskie poczucie wlasnej wartosci, tak wciaz i ciagle obnizane robota toksyka, to wtedy boi sie samotnosci kompletnej. Mysli, ze nawet lepiej byc z takim niz z nikim. Przewaznie jeszcze do tego dochodzi zazdrosc: "zeby sobie kogos nie poszukal". Oczywiscie duza role odgrywaja wzgledy ekonomiczne. Mojej kolezance maz "narobil" (pardon za okreslenie) czworo dzieci (po dwoch ona juz chciala isc do pracy), ale jak byly jeszcze nastepne dwoje, no to juz nie poszla do pracy. On kontrolowal kazdy jej krok, doslownie nawet: nie miala nawet prawa isc sama do sklepu. Przed slubem, to co slyszalam od naszych wspolnych kolezanek, ubierala sie ladnie, modnie, w nowe rzeczy. Po slubie on jej wybieral rzeczy w sklepach z uzywana odzieza. Mowil do niej nawet przy ludziach: ty babo. Reszty nie wiemy, pewno wszystko sie odgrywalo przy drzwiach zamknietych. Dzisiaj on ma raka. Ona nigdy sie nie skarzyla, mowila na niego: Dziubus. O'Neil - dziekuje za powitanie mnie. Ja przezylam gehenne bycia z takim toksykiem - wiele lat. I teraz sobie mowie: jaka bylam durna. Ale wtedy tak samo myslalam, ze to niemozliwe, zeby taki czlowiek byl, ludzilam sie nadzieja, byla wieczna hustawka, jak odchodzilam, on sie nagle "przemienial" cudownie w owieczke. Dzis wiem, ze to byla owieczka w wilczej skorze. I to samo bede zawsze radzic kazdej kobiecie zyjacej w takim zwiazku: Odejdz, szkoda Twojego zycia, ktore jest tak krotkie, naprawde, szkoda kazdego dnia bez usmiechu, ze lzami w oczach, ze smutkiem, z poczuciem krzywdy, ze skrzywionym obrazem siebie. Szkoda tez tych dzieci, ktore zyja w takim otoczeniu. One wszystko widza, slysza, czuja. One pozniej maja rowniez skrzywiona psychike na cale zycie. Taka jest prawda. Niewarto dla niczego, dla zadnych przyczyn, byc z czlowiekiem, ktory nic do naszego zycia nie wprowadza tylko nieszczescie. Czy jak ktos kogos poznaje, to dlatego aby miec nieszczescie czy szczescie???? Kazdy chce byc szczesliwy przeciez. Zycze wszystkim szczescia i spokoju, bo to najwazniejsze w zyciu. Mowi sie, ze zdrowie jest najwazniejsze, ale bez szczescia i spokoju zdrowia nie bedzie. Pozdrawiam Panie z drugiej strony Atlantyku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EP1
Jesienna Rozo, Ja też przez 20 lat małżeństwa przechodzilam takie nawroty- powroty męża. Nie umiałam ich rozpoznać. Gdy bylam juz zdecydowana podjąc jakies kroki, on wracal skruszony, obiecując zlote gory. Ja uczylam się ufania mu. Gdy juz prawie mi się udawało, on znów robił coś takiego,że nie moglam się pozbierać. Cztery lata temu, po jego ostatnich wyskokach z kochanką w tle- powiedzialam - Dość. Ale dałam OSTATNIA szansę. Wiedział, ze następnej nie będzie. I teraz już nie będzie. On oczywiście nie wierzy mi. I, co najzabawniejsze, czuje się ofiarą. Pokazuje mi w necie artykuly o znęcaniu się psychicznym zon nad mężami. Synowi tez każe je czytać. Manipuluje calą swoją roodziną. Ale ja tym razem sie nie poddam. Chyba dosięgnęlam swego dna. Uświadomilam obie,że WSZYSTKIE moje problemy, złe chwile w życiu, mają w nim źródło. Jest przyczyną wszytskiego tego, co zlego mn ie spotyka w życiu. To, co nie jestz nim związane, uklada mi się swietnie. Mam ulubiona pracę, mądrego syna, wyprobowanych znajomych. Ci inni, odwrocili się ode mnie, po kilku " numerach" mego małża. Bo ich naciągnął na kasę, oszukał, wyłudzil pieniądze itp. Robił to z premedytacją w moim środowisku. Ludzie dawali się nabrac, bo o mnie mieli jak najlepsze zdanie. Ufali wiec i jemu. Dlugo tak " grasował" Ja sprzatalam po nim. Oddawalam pieniądze, tłumaczylam go, bo się wstydzilam. 4 lata temu zaczęlam mowic prawdę o nim, o moim związku z nim. By już nikogo nie nbrał i by nikt mnie z jego sprawkmi nie kojarzyl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maajka
wszystko dokladnie czytam,rzadko sie odzywam bo zbieram sie sobie,ale wszystkie dziewczyny,ktore tu piszecie i te ktore podczytuja uwierzcie Jesiennej Rozy,Oneil,Zov,Turkuskowi/Turkusku brakuje mi Ciebie/.Tez zyje z takim gadem,oni wszyscy sa podobni,jakby ta sama szkole skonczyli,brrrrrrrr,wstretni egoisci EP1 trzymaj sie ,idz do przodu,poradzisz sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vierka
Nie mam już siły, nie mam gdzie uciec od swego dręczyciela. Nie jestem młodą osobą, dzieci dorosłe, a ja sama na własne życzenie zgotowalam sobie taki los. Uzależniłam się od toksyka, finasowo również. Z roku na rok powtarzalam sobie, że jak tylko dzieci dorosną zadbam o siebie i co? jestem zastraszona, brak wiary w siebie, brak odwagi na zmiany. Jak ktoś wyżej napisał, chybaa jesienna róża, przeszłam wszystkie etapy, nie wyłączając odcięcia mnie od przyjaciół i rodziny. Dziś zostałam sama ze swoim problemem, siedzę w malutkim pokoiku 2x3m za zamknietymi drzwiami i czekam jutra aż pójdzie do pracy. Wszystkie weekendy, święta spędzam w tym pokiku, aby nie widzieć jego min, gestów, szyderstwa. Wiem,że nie ma szans na zmianę jego osobowości, wiem, że to ja muszę coś z tym zrobić. Boję się każdego kroku, boję się o byt, jedynie nie boję się samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
EP1 - Ja nie moge w to jednak uwierzyc, ze po takim czyms, o czym piszesz, dalas mu jeszcze jedna, chocby nawet ostatnia szanse. Manipulatorowi, oszustowi, takiemu, za ktorego Ty lypiesz oczami, oddajesz jego dlugi, takiemu, ktory kaze czytac Twojemu synowi o dreczeniu mezow przez zony. Nieprawdopodobne!!! Ja nie wierze w jego cudowne przemienienie ze zlydnia (jak to mowila mojej s.p. babcia) na baranka bozego. Nie wierze i juz! Kochanke mial i Ty tez na to oczy przymknelas??? EP1 - zmiluj sie, jak masz dobra prace, ktora lubisz, fajnego syna i bez swojego m. jestes szczesliwa, to na co Ci taki strup na Twoim ladnym nosie??? Ostatnia szanse wsadz do kosza, przewietrz dobrze po nim mieszkanie i odetchnij swiezym powietrzem, czego Ci zycze. Maajka - fajnie to napisalas: "czy oni konczyli te sama szkole?" To pewno wydzial uniwersytetu - psychologia swirow. Vierka - Ja tez jestem starsza pani (podobno - wedlug metryki), zylam z takim jak wyzej przez dlugie lata, jestem nadal obok niego w tym samym domu, tez czekam na to, ze pojdzie do pracy, ale nie siedze w pokoiku 3 m na 2 m. Chodze po calej chalupie, do ogrodu, na pietro, a jak on morde rozedrze, to wychodze. Chalupa w polowie jest moja wiec z jakiej racji ja mialabym siedziec w chajzlu na przyklad (po slasku - ubikacja, jak kto nie wie). Dobrze, ze mam jeszcze poczucie humoru, ktore mnie ratuje, no i jeszcze pare innych rzeczy, jak przyjaciele, rodzina, koty, przyroda, itp. itd. Vierka - nie przejmuj sie nim, mnie tak corka mowila zawsze, traktuj go jak powietrze (zepsute), nie traktuj jak normalnego czlowieka, bo wtedy bierzesz sobie do serca jego nieracjonalne zachowanie wzgledem Ciebie. Zajmij sie Twoimi sprawami. Jesli naprawde nie masz gdzie isc. Podobnie jest ze mna. Ja tylko czekam, az mi sie trafi jakas ewentualnie mozliwosc, ze bede mogla nie widziec tej znienawidzonej mordy. Pardon za nieparlamentarne okreslenia, ale tak mysle. U Was juz noc, a u nas wczesny wieczor dopiero. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EP1
Jesienna Rózo- no, niestety, tak się stalo. Dalam tę ostatnią szansę, bo chyba jeszcze kochałam. A może dlatego,że już przestawałam kochac? A na pewno dlatego,że byłam uzalezniona. Teraz o tym wiem. Ale to już za mną. Minęły cztery lata- on znow pkazał, kim naprawdę jest, a ja już nie jestem uzalezniona. Wyleczylam się, Każdego dnia w minionym czasie odchodzilam emocjonalnie od niego. Moj małż to z pozoru " dobry", łagodny czlowiek. Taka weszka-, ktora zamydli oczy ludziom, a wysysa im krew. Nim się ktoś zorientuje, kim on jest, juz staje się wrakiem czlowieka. Kontakty z nim zawsze ludzi gubia. Zostaja zniszcezni fizycznie i emocjonalnie. Mnie dlugie lata zajęlo dochodzenie do tej wiedzy. Czytalam ostatnio o profilu psychopaty. Prawie stuprocentowo pasuje on do małża. Podjęłam juz konkretne dzialania. Wiem, czego chcę. Ale wcale z tą wiedzą nie ejst mi łatwo. Czasem chcialabym,żeby to wszystko okazalo się sennym koszmarem. Bym się obudzila i zobaczyla, ze obok mnie jest normalny, kochający czlowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zelazna (i logiczna) zasada - czlowiek sie wtedy zmieni gdy jest mu zle. Czy tym toksykom jest zle na tyke zeby pomysleli o zmianie? Nie, wrecz przeciwnie - im jest dobrze. Wystarczy ze pomanipuluja (co nie kosztuje ich zbyt wiele), reszte mieli od pcozatku bo wystarczylo ze jeden z drugim uzyl cos ze swojego niewybrednego arsenalu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Osobiscie bym chciala dojrzec juz na 100% do zamkniecia za soba drzwi z drugiej strony i stworzenia wlasnego miejsca do ktorego zadne toksyczne osoby nie beda mialy wstepu. To moje marzenie i bardzo realne bo dotyczy wylacznie mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unicestiona
Unieważnienie małżeństwa czy można unieważnić ślub cywilny całkowicie gdy jedna ze stron pozostawała pod presją drugiej? powiedziała tak z obawy przed agresją drugiej strony? wcześniej były groźby samobójcze, było użycie siły, była presja rodziny drugiej strony, była próba samobójcza drugiej strony i obarczanie winą za nią jeśli jedna ze stron deklarowała także w dniu ślubu że nie chce tego ślubu ale z obawy przed agresją wyraziła tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneil:) Ten cytat nie jest moj nie zacytowalam go na tym forum po 50- nie bywam tam, poza tym niezgadzam sie w zupelnosci z jego trescia:) ale nic sie nie stalo, ze sie pomylilas, skorzystam z tego I sie wypowiem:) Zalozeniem kazdej krytyki jest jej konstruktywnosc - co znaczy, ze krytykowany podmiot powinien cos w sobie zmienic. Jesli jednak krytyka wywoluje cierpienie, to nalezy sie zastanowic nad tym co w nas samych powoduje takie odczucia - albo nad prawdziwymi intencjami krytykujacego... Nie wydaje mi sie, ze zalozeniem kazdej krytyki jest jej konstruktywnosc majaca na celu wywolac (pozytywne)zmiany.. Wiele ludzi krytykuje nie majac wogole na celu wywolanie jakichkolwiek zmian, ale robia to z czysto osobistych pobudek , np. w naszym polskim spoleczenstwie dosc powszechne jest krytykowanie kogos/czegos powodowane tylko I wylacznie osobistymi pobudkami character lubimy krytykowac wszystko co inne, dopiec krytykijac , i charakterystyczne dla naszego spoleczenstwa krytyka - sposob na dowartosciowywanie siebie,, Wydaje mi sie, ze szczegolnie tutaj w naszej grupie; gdzie brak poczucia pewnosci siebie, sklonnosci do obwiniania sie/poczucia winy, podatnosc na przyjmowanie cierpienia itd powinnysmy nie zwracac uwagi na ta 2 czesc mowiaca o zastanawianiu sie na prawdziwymi intencjami krytykujacego, a skoncentrowac sie na sobie; na swoich reakcjach na krytyke, szukac odpowiedzi dlaczego tak a nie inaczej reagujemy? oczywiscie wtedy gdy reagujemy nienormalnie np. jak ja kiedys) Tak jak ze wszystkim innym, musimy teraz przede wszytkim skupiac sie I rozpracowywac samych siebie a nie innych.. E-Pidemko:) Dzieki za mile slowa, jeszcze nie ma czego mi zazdroscic jestem caly czas w drodze, a moje poczucie wartosci nie jest niestety jeszcze mocno ugruntowane a b wynika z nieustannej pracy nad soba min; mojej codziennej kontroli mysli, uczuc, emocji itp Masz dziecko? Jezeli czujesz sie nieszczesliwa tam gdzie mieszkasz moze warto pomyslec nad zmiana miejsca zamieszkanio moze niekoniecznie kraju, ale miasta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna Rozo:) Wiem, ze moge po prostu go nie wpuszczac I w ten sposob uniknac konfrontacji z nim.. ale dla mojej malej bedzie to przykre I trudne do zrozumienia, ze nie wpuszczam taty do domu, kiedy ona chce pokazac mu nowe rysunki, prace ze szkoly, zabawki itd, nie moge ignorowac jej potrzeb, nie moge zabraniac wchodzenia taty do domu bo wiem, ze dla niej bedzie to b przykre, ona w dalszym ciagu przezywa to, ze tata nie mieszka z nami..nie chce dodawac jej kolejnych przezyc, jest za malutka na poradzenie sobie z tym wszystkim w tak krotkim czasie, tym bardziej, ze jest mocno zwiazana z tata musze znalezc inny sposob np wychodzic z domu.. Witaj Unicestiona:) Apropo uniewaznienia malzenstwa, wydaje mi sie, ze pewnie skoro to tylko cywilny slub bedzie duzo latwiej anizeli slub koscielny.. Mysle, ze Twoje zgloszenie sie na jakas grupe wsparcia, terapie - nie tylko pomoze Tobie wyzdrowiec ale mysle, ze tez b pomoze w kwestii uniewaznienia malzenstwa Wiaterku:) Mam nadzieje, ze u Ciebie wszystko ok I jak znajdziesz chwilke to sie odezwiesz.. Pozdrawiam was wszystkie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piglet - mialam na mysli wylacznie konstruktywna krytyke a dalsza czesc byla wyjasnieniem... Pozostaje mi modlic sie ze ow cytat nie jest objety prawami autorskimi ;) bo juz poszedl w swiat. Niie lubie podpisywac sie pod czyms co nie moje. A spodobal mi sie odnosnie dyskusji tam toczonej. Sorry, jestem po waznym zjezdzie i nie wydusze z siebie nic sensownego dzisiaj :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was wszystkie dziewczyny, nie odzywałam sie długo, bo mam atraszny zapieprz w pracy i egzaminy w szkole. Obiecuje nadrobić zaległosci i w miarę mozliwosci postaram sie pomóc. Widzę, ze nowe kwiatuszki do nas dołączyły, przeraża mnie to, ze jest nas tak wiele i ze z kazdym dniem okzauje sie, ze nie jestesmy jedyne.Pocieszające jednak jest to, ze dizęki temu możemy sobie pomóc i wielu z nas udało sie uchronić przed toksykami i uratowac swoje życie. Witam zatem wszystkie nowe dziewczyny serdecznie, stałym bywalczyniom wysyłam buziaczki. Piszę, bo chciałabym abyscie mi cos doradziły. Mam taki mały problemik, który jest dla mnie niekomfprtowy i nie wiem jak to załatwić i rozegrać. Chodzi mianowicie o mojego faceta. Jak już wiecie jestem po rozwodzie i jestem w nowym związku. Sytuacja wygląda tak. Gdy sie poznaliśmy on miał problemy z pracą, wrócił z Anglii po kilku latach, brak kasy, mieszkał u mamy. Do tego ma córkę z poprzedniego zwiazku, na która płaci alimenty. A ponieważ gdy ni8e miał pracy alimentów nioe płacił, to dług trochę urósł. Powiedziałam mu, ze dopóki nie ureguluje spraw finansowych ze swoja byłą żoną nie ma mowy by ze mna zamieszkał. Wiec przyjezdzał do mnie po pracy, wieczorami wracał do domu. I tak trwało to około roku. Potem zaczał od czasu do czasu zostawac na weekend, na noc, a tego lata, gdy córeczki były na wakacjach w zasadzie mieszkał u mnie. I w zasadzie nawet nie wioem kiedy to sie stało, ale mam w szafie jego ubrania., buty, wyprane rzeczy na suszarce, brudne gatki i skarpetki w pralni. I trochę mnie to przraziło, bo generalnie na 7 dni w tygodniu przynajmniej przez 5 mieszka u mnie. Ale ok, pomagfa mi, naprawia, latem zrobiliśmy mały remoncik. Jest mi z nim dobrze, czuję sie kochana ale.... No własnie, problemem dla mnie jest to, ze on nawet nie wspomni by dokładac sie do rachunków. Owszem zrobi zakupy, ale ja tez je robię, zapłaci jak wyjdziemy gdzies na obiad, ok. Ale on ma teraz prace, ja nie zarabioam wiele więcej od niego, mam dwójke dzieci. Boli mnie to, bo juz raz utrzymywałam faceta ( mojego exprzez ostatnie lata naszego malzenstwa).Żle sie czuję z tym.Ostatnio nie wytrzymałam i powiedziałam mu,z e powinin dokładąc sie do rachunków.Ale jest to dla mnie takie krępujące, bo uwazam , ze odf niego powinno to wyjść.Czuję sie wykorzystana. Spi u mnie, prawie mieszka,ale czuje sie zobowiazany, zeby cokolwiek dołozyc. Kiedy o tym wspomniałam, to mi powiedział, ze przeciez kupował jedzenie, a poza tym ja cały czas daję mu do zrozumienia ze na stałe u mnie nie mieszka a poza tym teraz go nie ma bo jest od tygodnia na delegacji. I powiem Wam ze mnie ztakało. Bo skoro nie mieszka, to co robią jego rzeczy w moim domu?? To dlaczego na 30 dni w miesiącu 26 jest u mnie?? Dlaczego po pracy przyjezdza do mnie?? Jest mi starsznie, jestem taka nabuzoewana, wstyd mi, ze dałam sie zrobić po eraz kolejny.Poza tą kwestia oczywiście wszystko jest jak w najlepszym porzadku, ale nie wiem jak powinnam z nim rozmawiać, czy postawic ostro sprawe, ze skoro nie pomieszkuje to niech zabiera swoje rzeczy i spotykamy sie tak jak rok temu?? Może Wy mi cos poradzicie, bo nie chce zostac odebrana jako matrerialistka, ale nie ma tez ochoty fundowac mu darmowego mieszkania, opierunku.Wolę te pieniądze wydac na dzieci.Pomożecie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aweb... Twoje mieszkanie, Ty ustalasz warunki. Moze sytuacja jest niezreczna, ale pozwolilas na taki stan rzeczy. Mozesz mu zaproponowac, ze od grudnia wszystkie oplaty za mieszkanie placicie po polowie. Jezeli mu to nie odpowiada, to niech przedstawi swoją propozycje. Nie ma milosci bez sprawiedliwosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym chyba powiedziała wprost ,że nie dam się już nigdy wrobić w sytuację ,w której czuję się niekomfortowo,że poczułam sie wykorzystywana dlatego mówie wprost a nie jak narosna złe emocje.Chyba u ludzi po przejściach szczera rozmowa i okreslenie oczekiwań nie powinno być zaskoczeniem bo raz się juz człowiek sparzył to teraz chucha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta co nie wie czego chce
Witam dziewczyny kochane,co u Was?u mnie dzis kiepsko.Od tygodnia się z z nim nie widziałam i zaczynam tęsknic.Cholera.niestety.Tyle razy próbowałam juz od niego odejsc i nie wychodziło.Terza bardzo chcę zeby juz sytuacja się nie powtórzyła.Przez ostatnie miesiące było masakrycznie-ciągłe kłotnie,czułam się jak nic niewarty przedmiot.Było parę fajnych momentów.ale poza tym...Moja córka własciwie nie była przez niego brana pod uwage,bo jest jego zdaniem rozpuszczona.A dziecko powinno byc grzeczne.Nigdy nie zaproponował ze np pojedziemy razem do zoo albo na spacer do parku.Czyli praktycznie nie brał tez pod uwagę mnie.Wiele razy mi powtarzał,ze nie będzie o mnie zabiegał i tez nie zabiega.Po rozstaniu nawet nie zadzwonił ani nie napisał.Ja wiem,co to oznacza.To że mnie olał.I pewnie dobrze,tylko dlaczego tęsknię?Dlaczego szukam winy w sobie i zadaję sobie pytanie,co ze mną nie tak albo co zrobiłam nie tak?Idealizowałam go od początku i nadal to robię mimo że spotkało mnie tyle przykrosci z jego strony.Dlaczego?Czy to wynika z mojego braku poczucia własnej wartosci?nigdy siebie nie lubiłam i nie akceptowałam,mimo ze nie mam ku temu podstaw.Najbardziej zalezy mi na tym,aby moja córka nie przejęła po mnie tych cech,ale póki co patrzy na wiecznie smutną zmęczoną matkę,która żyje w wymyslonym i wyidealizowanym swiecie i nie umie pogodzic się z rzeczywistoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Nie bylo mnie tu pare dni, bo mialam zablokowany internet przez jakies cos, co chcialo, zebym kupila program antywirusowy. Taconiewiecochce - No wlasnie - odpowiedz sobie na pytanie: za czym, za kim tesknisz? Z kims, kto Cie wcale nie uszczesliwia? Ja tez taka bylam. Teraz juz wiem dlaczego tak sie dzieje. Przez lata cale taki manipulant wmawial nam, ze jestesmy do niczego i ze jakby nie on to nikt by nas nie chcial. No i potem myslimy: dobry i taki. Poza tym jak on robi sie lepszy (na chwile), to mamy nadzieje, ze tak juz pozostanie. Przebaczamy, zapominamy co zle. Dlatego tak jest. I tak w kolo Macieju. A lata plyna i nam wcale nie jest dobrze z ta szarpanina i zyciem na wiecznej hustawce, ktora on nam funduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Aweb - ja tez tak kiedys mialam. On wynajmowal maly pokoik za psie pieniadze, a na okraglo siedzial u mnie. Czasem zrobil jakies zakupy i to wszystko. Ja placilam za mieszkanie, ogrzewanie, prad, telewizje. Kupilam ladne meble, on siedzial na kanapach w przyjemnym otoczeniu. Wczesniej mieszkalismy razem, to wszystko bylo na polowe, mimo, ze on zarabial 3 razy wiecej. On Cie bedzie tak szantazowac, jak bedziesz sie domagac polowy oplat: "jak tak, to ja nie przyjde". To jest bardzo nie w porzadku z jego strony. Skoro takie cos jest to nie jest tak wspaniale. Prawda, ze to powinno wyjsc od niego, ale skoro nie wyszlo, to Ty masz pelne prawo domagania sie dzielenia kosztow. Jak nie pomoze, to nie masz wyjscia tylko go pogonic, bo to jest z jego strony calkowity wyzysk. To tak jakbys sobie kupowala faceta. Tym bardziej, ze masz dwoje dzieci. Cos mu sie chyba pomylilo w rozrachunkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta co nie wie czego chce
Właśnie,teoretycznie nie mozna tęsknic za kims kto nie daje poczucia radosci,miłości i bezpieczeństwa.Ale teoria swoje a praktyka swoje.Staram się skupic tylko na tym,co mówi mi rozum.Na tym,że nie da się życ ciągle w nerwach,że znowu zrobiłam cos nie tak,że on nie jest zadowolony,ze skrytykuje.No bo skoro tak dzieje sie przez rok,to pewnie będzie działo się dłużej.Nadal nie mogę przestac czekac na cud.Cud odmiany,który nigdy nie nadejdzie.Pytam siebie dlaczego mi go brakuje?dlaczego mysle o nim nieustannie,skoro tyle razy czekałam na to by się od niego uwolnic?Tyle razy upokorzona przez niego płakałam.Tak wiele razy czułam się niedowartościowana przez niego.Było mi źle.a teraz tęsknię.Masakra.Nie umiem poradzic sobie z emocjami.Jest mi tak cięzko.Dziewczyny a jak Wy radzcie sobie w takich sytuacjach?Miłej niedzieli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Maja i Niebo - witajcie. Maja - jak u Ciebie? Ty chyba teraz jestes w Polsce, prawda? TaCoNieWieCzegoChce - Zmien nazwe na: TaCoChceToksyka. Nie ma odpowiedzi na to: jak sobie radzic jak sie chce byc z toksykiem. Nie mozna radzic sobie jak sie z takim jest. Proste. Jak sie z takim jest to sie cierpi. Jak chcesz cierpiec, to cierp. Jak ja chcialam cierpiec to cierpialam, bo bylam chyba masochistka, albo nie wiem co. To jest swirniete chcec byc z czyms potwornie zlym. Trzeba sie leczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anuszka1234
Do Ta co nie wie czego chce Przeciez wiesz czego chcesz, prawda? Chcesz o nim zapomniec, uwolnic sie od niego emocjonalnie. Pytasz o sposoby? Czas. Czytaj jak najwiecej o psychopatach, ich zachowaniu, rokowaniach na przyszłość. Czytaj porady, ksiazki dla kobiet, ktore są uzaleznione od milosci. Kieruj sie rozumem, nie sercem. Wynajduj sobie mnostwo zajec, bys miala jak najmniej czasu na rozpamietywanie. Czas. Unikaj z nim kontaktu. Sama stosuje w/w rady. Zaczynają skutkowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Jeszcze jedno - dobrze jest zawsze porownac tego kogos z kims, kogo kiedys znalysmy, a kto byl wobec nas w porzadku. I zapytac siebie w danym momencie: jakby ten ktos inny sie do nas odezwal? Jakby on zareagowal? Jak on mile do nas mowil? Jak wtedy ten aktualny wypadlby na tym tle? Naprawde mozna sie wyleczyc, tylko trzeba tego mocno chciec. I miec tego naprawde dosyc. I nie chciec zyc w takiej okropnej niedoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×