Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Powracająca z problemem

MIŁOŚĆ ZABIJA MI PRZYJACIELA

Polecane posty

Przerobiłam to co piszesz około 12 lat temu. Nie było we mnie strachu, byłam pewna swoich szczerych intencji, ufałam. Po 3 latach zwątpiłam. Znów się jakoś podniosłam, dalej nie odczuwałam strachu, miałam szczere intencje i znów dostałam po dupie. To po prostu nie działa. Sama jesteś w takiej sytuacji jak ja. Dobrze, że wierzysz. Ja nie chcę po raz kolejny dostać po dupie, bo już tego nie przeżyję, więc już nie myślę o takich rzeczach, bo nie jestem masochistką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odkąd pamiętam byłam optymistką, taki typ, więc strachu nawet nieuświadomego we mnie nie było, zawsze była nadzieja i myśl o pozytywnym przebiegu wypadków. Nadal jestem jestem optymistką, ale już w innych sferach życia, w uczucia nie wchodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jesteś pewna, że nie było w Tobie strachu przed niepowodzeniem? Dlaczego jesteś taka pewna tego? Trzeba naprawdę głęboko kopać w sobie, żeby strach odszedł całkowicie. Przerobiłaś to gruntownie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przerobiłam to bardzo gruntownie. Strach mnie się nie imał. Nie było we mnie strachu, dlatego zawsze dawałam partnerowi całkowitą wolność, bo przecież uważałam, że skoro myślę optymistycznie i nie mam obaw to nic złego nie może się wydarzyć :) Teraz też się nie boję, nie wierzę tylko w to, że są tacy faceci, bo za długo szukałam, żeby tego nie dostrzec. Dotarła do mnie ta świadomość i dałam sobie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm to może przyciągasz takich facetów a nie innych z jakiegoś określonego powodu? Może ma Cię to czegoś nauczyć o sobie samej? Temat jest naprawdę złożony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do wiary w facetów, to jest ich taka liczba na świecie, że naprawdę szkoda generalizować, że żaden z nich nie może być Twoim partnerem z jakiegoś powodu. Myślę, że obecnie Twoje przekonanie na ten temat Cię blokuje. Masz prawo czuć się zraniona i masz prawo dać sobie czas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam ochoty przyciągać nikogo, za dużo mam do stracenia. Nie chcę burzyć życia mojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do facetów, to znam ich całe mnóstwo, więc mogłam sobie wyrobić opinię. Dawno już powinnam się zablokować, ale cieszę się, że przynajmniej mam dziecko. Nie o czas tutaj chodzi tylko o spostrzeżenia. Uwierz, faceci nie wiedzą co to są uczucia, dla nich uczucia to super seks na jakimś poziomie energetycznym. Mój eks też nie mógł ode mnie odejść, bo twierdził, że z nikim nie było mu tak dobrze jak ze mną, szkoda tylko, że mnie nie kochał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie uwierzę, że wszyscy faceci nie wiedzą, co to są uczucia. Znam wielu takich, którzy czują i wiedzą. Jeśli piszesz mi o poziomie energetycznym, to już na 100% widzę, żeś pokrewna dusza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma tak wrażliwych facetów jak ja. Przez kilkanaście lat przekonałam się o tym. Zawsze wiedziałam czego chcę i jakiego faceta chcę. Nie czuję bym popełniła jakiś błąd jeśli chodzi o przyciąganie. Może jest tak, że na wyższym poziomie nie ma już drugiej połówki i trzeba dalej rozwijać się samodzielnie. Do takich wniosków dochodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm bardzo ciekawe spostrzeżenie i myślę, że jeśli faktycznie czujesz się szczęśliwa sama, to nie ma problemu. A co do wrażliwości, to dlaczego facet ma mieć podobną do Twojej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo wrażliwość to duchowość. A żeby tworzyć z kimś naprawdę udany związek to trzeba być na tym samym poziomie duchowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A no tak, zgadza się. Byłam ciekawa Twojego zdania na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęście to szczęście, je po prostu odczuwa się w środku nie zależnie od sytuacji. Jestem szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to faktycznie już wyższy stan:) ja jeszcze na tym poziomie niestety nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wtedy życie jest piękne, gdy swojego szczęścia nie uzależnia się od innych rzeczy, tylko po prostu się je odczuwa. Mimo zranień jestem szczęśliwa i to jest dla mnie cudowne. Dlatego nie chcę tracić tego stanu. Dużo czasu mi zajęło dojście do tego punktu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę zaraz wyjść z domu, ale chętnie dowiem się np na mojego maila, którą techniką doszłaś do tego stanu. Akurat jestem na rozdrożu, potrzebuję zebrać myśli, żeby dokonać dobrego wyboru i może to, co zrobiłaś, by mi pomogło. Jeśli masz ochotę mi napisać, to dziękuję z góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polecam de Mello i filozofię buddyzmu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ups Też polecam filozofię buddyzmu :) Kocham ludzi i jest mi dobrze :) Najważniejsze - osiągnęłam harmonię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
de Mello był sam heeheh :) "Niczego się nie wyrzekać, do niczego się nie przywiązywać". To jedna z moich maksym, dlatego teraz jest mi dobrze żyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×